Protesty w Chinach «zaskoczyły partię»

Protesty w Chinach «zaskoczyły partię»

Demonstracje przeciwko polityce „zero covid” w Chinach to najbardziej znacząca fala rozległych protestów w tym kraju od 1989 roku – ocenia ekspert z amerykańskiego think tanku German Marshall Fund (GMF) Andrew Small.

.„Były inne lokalne protesty, ale żaden z nich nie zmobilizował tylu ludzi w tylu różnych miejscach w jednej wspólnej sprawie, ani nie był tak konkretnie wymierzony w centralne władze Chin” – podkreśla analityk. W 1989 roku chińskie wojsko krwawo stłumiło protesty na placu Tiananmen w Pekinie.

W weekend do demonstracji przeciwko polityce „zero covid”, surowym restrykcjom i lockdownom dochodziło w Pekinie, Szanghaju, Wuhanie, Chengdu i innych chińskich miastach. W Szanghaju zebrało się około tysiąca osób, które skandowały m.in. hasła „Chcemy wolności!” i „Komunistyczna Partio Chin, ustąp!” – wynika z nagrań zamieszczanych w mediach społecznościowych. „Chińskie władze centralne bez końca przygotowują się na takie sytuacje i mają olbrzymie zdolności represji, by poradzić sobie z protestami. W tym sensie nie ma dla nich żadnego bezpośredniego zagrożenia” – ocenia Small.

Jego zdaniem fakt, że tak wiele osób podjęło ryzyko, zawstydza jednak przywódcę kraju Xi Jinpinga i świadczy o pęknięciu na wizerunku „wydawałoby się wszechpotężnego państwa”. „Wydaje się, że to zaskoczyło partię i nie było wyraźnych wytycznych w pierwszych 24 godzinach (protestów)” – zaznacza ekspert. „Ale (władze) mają środki, by się z tym uporać, zakładając, że nie obiorą metod, które dodatkowo pogorszą problem (…) Zdecydowanie mogą być w stanie zgnieść tę pierwszą falę protestów”.

Według niego w reakcji na protesty władze mogą nieco złagodzić politykę „zero covid”, ale nie zaryzykują pełnego otwarcia, ponieważ w kraju wciąż jest zbyt wiele niezaszczepionych osób starszych. Jest też jasne, że Xi Jinping „lubi kontrolę nad społeczeństwem, jaką ta polityka reprezentuje” – zaznacza Small.

Analityk GMF podkreśla, że miejsca, w których dochodziło do protestów, zostały już obstawione przez policję. Jego zdaniem w dalszej kolejności władze będą aresztowały i przetrzymywały „prowodyrów” i oskarżały „obce siły” o podżeganie do demonstracji.

W dniach protestów propagandowy chiński dziennik „Global Times” zarzucał zachodnim mediom, że oczerniają obraną przez Chiny metodę walki z pandemią. Podczas demonstracji w Szanghaju policja zatrzymała na kilka godzin relacjonującego ją korespondenta BBC. Według tej brytyjskiej stacji podczas zatrzymania był on bity i kopany. Chińskie władze mogą stłumić falę protestów i „nic w podejściu Xi Jinpinga nie wskazuje, by miało to być traktowane jako cokolwiek innego niż dowód, że partia słusznie zachowuje czujność, chińskiemu społeczeństwu i młodzieży brakuje dyscypliny, i trzeba zastosować surowsze środki” – ocenia Small.

Protesty w Chinach wybuchły w reakcji na pożar w borykającym się od ponad trzech miesięcy z lockdownami mieście Urumczi, stolicy regionu Sinciang na północnym zachodzie Chin. Zginęło co najmniej 10 osób, a władze cenzurowały w sieci pytania, czy restrykcje utrudniły ewakuację i gaszenie ognia.

.Chińskie władze obstają przy polityce „zero Covid” i dążą do całkowitej eliminacji koronawirusa. Lockdowny, przymusowe testy i ograniczenia podróży uderzają w gospodarkę i irytują mieszkańców, ale według władz zapobiegają milionom potencjalnych infekcji i zgonów.

Sytuacja w Chinach staje się coraz bardziej skomplikowana

.Ciekawe pytanie zadaje Jan ŚLIWA na łamach „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]: „Jak wyglądają dziś Chiny? Długo wydawało się, że problemy nadchodzą, ale Chińczycy zawsze sobie jakoś dadzą radę. Ile to już razy zapowiadano koniec Chin? Teraz też końca nie będzie, ale problemy są głębsze”.

„Zacznijmy od demografii. Polityka jednego dziecka spowodowała odwrócenie piramidy wieku, coraz mniej będzie pracujących, coraz więcej wymagających opieki. Polityka ta została zarzucona, lecz rozpieszczone młode pokolenie nie ma ochoty na wychowywanie dzieci. Do tego z powodu selektywnej aborcji dla kilkunastu procent mężczyzn brakuje partnerki”.

„Demografia to bomba z opóźnionym zapłonem – 20–30 lat na generację. Dlatego zapaść ukazuje się późno, ale nadchodzi nieubłaganie. W gospodarce przegrzanie koniunktory doprowadziło do budowy wielkich miast-duchów, w których nikt nie mieszka. Symbolem problemów na rynku nieruchomości jest gigant Evergrande, mający problemy ze spłaceniem wielomiliardowych długów.

Prowadzona podczas epidemii polityka „zero COVID” zredukowała liczbę zachorowań, rozległe i długotrwałe lockdowny spowodowały jednak olbrzymie koszty. Na trwającym obecnie zjeździe partii prezydent Xi potwierdził kontynuację tej polityki. Ponieważ Chiny są fabryką świata, na ich gospodarce odbijają się problemy innych, mniejsze zamówienia to mniejsza produkcja. Nie można zresztą wykazywać dziesięcioprocentowych wzrostów w nieskończoność. Zastanawiające jest jednak, że oczekiwane kilka dni temu dane statystyczne nie zostały opublikowane przed zjazdem” – pisze Jan ŚLIWA.

Protesty w Chinach i „zero covid” w czasie gospodarczego spowolnienia

.”Druga co do wielkości gospodarka świata wzrosła w drugim kwartale 2022 r. zaledwie o 0,4 proc. rok do roku” – zauważa Piotr ARAK [LINK].

„Problematyczne dla utrzymania tempa wzrostu gospodarczego są przede wszystkim covidowe lockdowny. W Chinach z powodu wykrycia skupisk koronawirusa dalej zamykane są całe wielomilionowe miasta. Stają w nich m.in. fabryki, co przyczynia się do wielu problemów także w krajach Europy czy USA, gdzie trafia duża część chińskiej produkcji.

Jeśli chodzi o tzw. politykę zero-COVID, to ta raczej nie zostanie złagodzona, bo – jak stwierdził przewodniczący Xi Jinping w przemówieniu otwierającym XX zjazd Komunistycznej Partii Chin – „chroni życie ludzi i jest częścią totalnej ludowej wojny z koronawirusem”. Z powodu kongresu partyjnego nie opublikowano też danych za III kwartał. To na nim sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin umocnił swoją pozycję – został wybrany na trzecią kadencję pomimo słabych wyników gospodarki” – zauważa dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Amerykanie obserwują protesty w Chinach

.”Celem Stanów Zjednoczonych nigdy nie było złamanie chińskiej gospodarki; groźba ta służyła jedynie jako narzędzie pozwalające regulować zachowanie Pekinu” – zastrzega George FRIEDMAN na łamach „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Zdaniem George Friedmana ważny jest pogarszający się stan chińskiej gospodarki. „Długotrwała i cyklicznie nawracająca siła doprowadziła do olbrzymiego spowolnienia gospodarczego zagrażającego stabilności społecznej. Chińskie regulacje dotyczące importu i inwestycji mogłyby tę sytuację dodatkowo pogorszyć. Innymi słowy, z perspektywy Chin dobre relacje z USA mają ogromne znaczenie. Z perspektywy Waszyngtonu wygląda to nieco inaczej. Przy braku zagrożenia militarnego USA korzystały z tanich chińskich produktów. Ponadto Stany Zjednoczone niewiele mogą zyskać na konfrontacji militarnej, a wiele na współpracy gospodarczej. Chiny nie mają ochoty na wojnę, którą mogłyby przegrać, a USA nie skorzystałyby na kryzysie gospodarczym rywala” – pisze autor.

PAP/WszystkoCoNajwazniejsze/AJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 listopada 2022