Przeszkodą nie jest Ukraina, lecz Rosja -Kaja Kallas

Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas podkreśliła w reakcji na nocne rosyjskie ostrzały Kijowa, że prawdziwą przeszkodą w doprowadzeniu do porozumienia pokojowego nie jest Ukraina, lecz Rosja, której cele wojenne się nie zmieniły. W jej ocenie przeszkodzą nie jest Ukraina, lecz Rosja, która odmawia rozjemu. To nie jest dążenie do pokoju, to kpina z pokoju – zaznaczyła.

„Cele wojenne Moskwy się nie zmieniły”

.W wyniku zmasowanego rosyjskiego ataku na Kijów, dokonanego z użyciem rakiet balistycznych i dronów, zginęło co najmniej osiem osób, a ponad 70 zostało rannych.

„Rosja, twierdząc, że dąży do pokoju, przeprowadziła śmiercionośny atak z powietrza na Kijów” – oświadczyła w czwartek Kallas we wpisie w serwisie X.

„To nie jest dążenie do pokoju, to kpina z pokoju. Prawdziwą przeszkodą nie jest Ukraina, lecz Rosja, której cele wojenne się nie zmieniły” – oznajmiła.

Kajja Kallas przypomina, że przeszkodą nie jest Ukraina

.W ten sposób Kallas odniosła się do wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa, który zasugerował w środę podczas kolejnej ceremonii podpisywania dekretów w Białym Domu, że to Ukraina jest obecnie główną przeszkodą, by zawrzeć porozumienie o zakończeniu wojny. „Myślę, że Rosja jest gotowa zawrzeć układ, ale z Ukrainą było to dotąd trudniejsze” – powiedział amerykański przywódca.

Administracja Donalda Trumpa zaproponowała Ukrainie projekt porozumienia pokojowego, który zawiera warunki korzystne dla Rosji, w tym uznanie przez USA suwerenności władz w Moskwie nad bezprawnie anektowanym w 2014 r. Krymem. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że Kijów nie uzna rosyjskiego zwierzchnictwa nad żadną częścią ukraińskiego terytorium.

Rzecznik Komisji Europejskiej Guillaume Mercier, odnosząc się do zaproponowanego przez USA porozumienia, podkreślił, że to Ukraina jest krajem, który powinien zdecydować o warunkach pokoju. Zaznaczył, że celem powinno być zachowanie integralności terytorialnej Ukrainy.

Donald Trump – co dalej z Ukrainą?

.Objęcie rządów przez Donalda Trumpa jest postrzegane jako wielkie zagrożenie dla sprawy ukraińskiej. Tymczasem wiele wskazuje na to, że w zakresie stosunków z Rosją Trumpa i Bidena dzieli nie tak wiele. Idealistyczne argumenty, którymi szermowała ekipa Bidena, były przykrywką dla realizmu w stosunkach międzynarodowych. Gdy tylko nie powiodła się rosyjska próba zajęcia Kijowa, pojawiła się możliwość upieczenia dwu pieczeni przy jednym ogniu – osłabienia Rosji i pośrednio uderzenia w Pekin. Z tego powodu Zachód nie poparł porozumienia wynegocjowanego w Istambule.

Zbliżenie pomiędzy Putinem i Xi Jinpingiem, które znalazło swe odbicie w ogłoszonym tuż przed napaścią na Ukrainę „przymierzu bez granic”, jest wymierzone w USA. Kreml stał się najbliższym sojusznikiem największego przeciwnika Stanów Zjednoczonych i osłabienie Rosji było nad Potomakiem widziane także jako pośredni cios w Chiny.

Nadzieje, że działania wojenne i sankcje gospodarcze rzucą Rosję na kolana, okazały się płonne. Biorąc także pod uwagę „zmęczenie” zwykłych obywateli tą wojną, Waszyngton już ponad rok temu zmienił naczelne hasło, pod którym wspierano Ukrainę, z „tak długo, jak to będzie potrzebne” na „tak długo, jak będziemy mogli”. Zatem bez względu na wynik ubiegłorocznych wyborów było jasne, że Waszyngton będzie zmierzać do zmniejszenia swego zaangażowania w te zmagania. Sukcesy odnoszone przez Rosjan na polach bitew wręcz postawiły tę sprawę na ostrzu noża, bo istnieje groźba, że ukraiński opór nagle się załamie.

Zapowiedź Donalda Trumpa, że on ten konflikt zakończy w ciągu jednego dnia, została przez różnych znawców uznana za zapowiedź niezwłocznego porzucenia Ukrainy. Jest to uproszczenie, ponieważ w USA dba się o ciągłość polityki międzynarodowej. Trump i jego administracja doskonale zdają sobie sprawę z tego, że na tym etapie całkowita przegrana Ukrainy – po wydaniu tylu pieniędzy i zainwestowaniu wielkiego kapitału politycznego – oznaczałaby uszczerbek na wizerunku Ameryki, utratę wiarygodności. Natomiast wiarygodność jest konieczna, żeby na obszarze Indo-Pacyfiku utworzyć koalicję antychińską.

Zaprzestanie działań wojennych pomiędzy Rosją i Ukrainą można osiągnąć na dwa sposoby, wywierając maksymalny nacisk na Ukrainę (odcięcie pomocy) albo wywierając maksymalną presję na Rosję, albo stosując i jedno, i drugie. Naszym zdaniem najbardziej prawdopodobna jest właśnie ta ostatnia możliwość, bo ani Rosja, ani Ukraina do negocjacji się nie palą.

Rosja powoli osiąga przewagę na froncie i postulowana przez wielu przerwa w walkach jest w Moskwie postrzegana jako okazja do tego, żeby wyczerpanemu wojsku ukraińskiemu dać chwilę wytchnienia oraz przeszkolić i dozbroić nowych rekrutów. Natomiast prezydent Zełenski związał sobie ręce, ogłaszając we wrześniu 2022 r. 10 punktów, które widział jako warunki wstępne do negocjacji. Rosja miała między innymi wycofać się do granic z 1991 r., a Putin miał stanąć przed specjalnym trybunałem, który miał go sądzić za zbrodnie wojenne. Za tymi warunkami poszedł prezydencki dekret zabraniający negocjacji z Putinem. Zatem Kijów musiałby przełknąć gorzką pigułkę w postaci odwołania tego dekretu.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-kazimierz-dadak-donald-trump-co-dalej-z-ukraina/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 kwietnia 2025