Raphaël GLUCKSMANN we „Wszystko co Najważniejsze”

Raphaël Glucksmann

15 października 1979 r. urodził się Raphaël GLUCKSMANN, francuski dziennikarz, eseista i polityk, twórca ugrupowania Place publique. Redakcja przypomina z tej okazji teksty Raphaëla GLUCKSMANNA opublikowane we „Wszystko co Najważniejsze”

Europa, czyli wola niemożności

.„Czy słyszysz tę muzykę? Czy rozpoznajesz melodię, która kołysze cię od urodzenia? To melodia pogodzenia się z losem. Grana jest w całej Europie. A im bliżej centrów władzy, tym bardziej ją słychać. Znam ją na pamięć” – pisze Raphaël GLUCKSMANN w tekście „Europa, czyli wola niemożności”.

Jak twierdzi, „Unia Europejska jest największym rynkiem na świecie, najbogatszym obszarem kuli ziemskiej, najbardziej stabilnym, z najlepiej wykształconym społeczeństwem. Mogłaby być silna. Ale decyduje się być słaba. Przekonana o swojej schyłkowości chyli się ku upadkowi”.

„Aby zrobić dobrą minę do złej gry, rozsądni ludzie przedstawiają swoje tchórzostwo jako dowód inteligencji. To właśnie ich wnikliwa analiza sytuacji sprawia, że milczą, gdy są atakowani. To nie brak odwagi, nie. To rozsądek. Każda inna opcja niż patrzenie z góry to tylko «teoria spiskowa», «demagogia», «moralizatorstwo» lub «jałowe oburzenie». Leseferyzm, przeczekiwanie, godzenie się na poniżanie, przepraszanie tego, kto nadepnie nam na odcisk – po tym rozpoznaje się mądry umysł. Tyle że ta «mądrość» jest naszym wyrokiem” – pisze Raphaël GLUCKSMANN. 

Europa w stanie wojny

.O sytuacji panującej na kontynencie europejskim Raphaël GLUCKSMANN pisze również w tekście „Europa w stanie wojny”. Jak przekonuje, „ministrowie i dziennikarze, którzy przez dwie dekady przekonywali nas, że Władimir Putin jest partnerem, stracili wszelkie prawo określać się mianem «realistów». W moich oczach ich głównym błędem był nie cynizm, ale lekkomyślność. Stroili pozy zacnych mędrców, a chłonęli to wszystko jak bajki dla dzieci: koniec historii, wymiana handlowa jako gwarancja pokoju, spłaszczenie świata. Opuścili gardę, narażając narody na niebezpieczeństwo. Oni nie zgodzili się po prostu na masakrę Czeczenów czy Syryjczyków, na rozbiór Gruzji w 2008 czy zajęcie Krymu w 2014 roku – oni zaakceptowali zadeptanie naszych interesów strategicznych. Głusi na alarmy i ślepi na fakty zaprowadzili nas na skraj przepaści”.

Raphaël GLUCKSMANN podkreśla, że „pierwszym przykazaniem realizmu jest oparcie polityki na rzeczywistości. A fundamentalną rzeczywistością Europy 2023 roku jest wojna Kremla. Oczywiście nasze państwa nie mają swoich żołnierzy na froncie i nasze miasta nie są bombardowane, ale to nasze demokracje są na celowniku. Wojna nie zaczęła się 24 lutego 2022 roku i nie ogranicza się do terytorium Ukrainy. Trwa od kilku dobrych lat, a w formie hybrydowej dotyka samego serca naszych wspólnot. Najwyższy czas to zrozumieć, głośno powiedzieć i wyciągnąć wszelkie konsekwencje”.

Francuski dziennikarz dodaje, że „europejscy przywódcy przez lata przyzwalali obcym tyraniom – z Rosją i Chinami na czele – przekupywać nasze elity, inwestować w sektory strategiczne i uzależniać nas, prześladować czy wręcz eliminować ich przeciwników na naszej ziemi, ingerować w nasze procesy wyborcze i finansować ruchy polityczne wrogie Unii Europejskiej… Nasza słabość była zaproszeniem do agresji, nasze tchórzostwo zachętą do podboju. W przypadku Rosji zawiodło to nasz kontynent na skraj przepaści.

„Wojna, która sieje spustoszenie na Ukrainie i wstrząsa Europą, nie jest poza nawiasem. Wymaga od nas znacznego wysiłku na krótką i na długą metę. Czy jesteśmy do niego zdolni? Władimir Putin liczy na to, że pokona nas zmęczenie i ulegniemy pokusie odwrócenia wzroku. Czy potrafimy pokazać mu, że się myli? Nic nie jest z góry przesądzone, wszystko zależy od nas samych” – pisze Raphaël GLUCKSMANN.

Człowiek epoki neoliberalnej

.„Historii nie piszą bogowie. Nie podlega ona również żadnemu immanentnemu i niezawodnemu prawu. Atomizacja społeczna jest w dużej mierze konsekwencją odkryć naukowych, innowacji technologicznych i przemian ekonomicznych, na które nie mamy zbyt wielkiego wpływu i które z własnej woli przestaliśmy rozumieć, tak bardzo bowiem wydają się nam skomplikowane. Te niedające się objąć myślą procesy określamy hasłowo mianem «globalizacji» albo też «postępu». Tworzą one to, co Machiavelli nazywa fortuną: coś, co nie zależy od nas, czynniki zewnętrzne, które wpływają na życie wspólnoty, niszcząc jej autonomię. Reprezentacja polityczna, poddana prawom fortuny, traci kontrolę nad sobą, zdolność zajmowania się sprawami ogółu i podejmowania decyzji. Nasz los coraz bardziej zależy od przypadku bądź fatum (los narzucony ludziom przez bogów antycznych), co w gruncie rzeczy sprowadza się do tego samego” – pisze Raphaël GLUCKSMANN w tekście „Człowiek epoki neoliberalnej”.

Jak podkreśla, „społeczeństwo samotności, w którym obecnie przychodzi nam funkcjonować, jest również wypadkową całej serii batalii społeczno-kulturalnych oraz konkretnych decyzji politycznych. To właśnie połączenie ewolucji, które biernie znosiliśmy, i transformacji, o których sami decydowaliśmy, przyniosło dzisiejszą pustynię osamotnienia. Stoją za nią zarówno walki ideologiczne, jak i przemiany technologiczne i gospodarcze. Intelektualiści, jak Milton Friedman czy Friedrich Hayek, stworzyli pewną koncepcję człowieka i świata, którą następnie wybrani demokratycznie rządzący wcielali w życie. Nie ma więc w sprawach publicznych czegoś takiego jak fatum. Nawet jeśli słynne hasło «There is no alternative» («Nie ma alternatywy») – przydawało deregulacyjnemu programowi Margaret Thatcher oblicze nieuchronności, to chodziło raczej o wezwanie o charakterze performatywnym, sprawczym, a nie o konstatację naukową. Inne drogi były i wciąż pozostają możliwe. Ktoś może określać je jako fatalne i uważać, że zalecenia Friedmana czy koncepcje Hayeka są fenomenalne, nie zmienia to jednak faktu, że miejsce, w którym obecnie się znajdujemy, jest wynikiem konkretnych decyzji: w pewnym momencie jacyś ludzie dokonali takiego, a nie innego wyboru. Wyboru rewolucyjnego”.

„Może dziwnie zabrzmi to w naszych uszach, ale indywidualistyczny Big Bang lat osiemdziesiątych XX wieku, bożek pieniądza oraz atomizacja społeczna są wypadkowymi pewnej formy idealizmu. Na początku chciano powołać do życia człowieka rzeczywiście wolnego jako antidotum na potworności ustrojów o charakterze kolektywistycznym: nazizmu i komunizmu. To w kontrze do nich kształtowali swoje doktryny Friedman i Hayek” – twierdzi Raphaël GLUCKSMANN.

Eseista dodaje, że „nowemu człowiekowi, postrzegającemu siebie jako jedyny istniejący punkt odniesienia, nauka ekonomiczna nadała nazwę homo oeconomicus. Jest to jednostka zredukowana wyłącznie do dążenia do maksymalizacji swoich osobistych interesów. Ze zwykłej hipotezy mikroekonomicznej, mającej jedynie opisywać działania rynku, homo oeconomicus stał się paradygmatem spójnego projektu, którego celem jest transformacja świata. Jak przy wszystkich praktycznych i skutecznych ideologiach, rozumowanie jest bardzo proste: ponieważ człowiek jest z natury egoistą i egocentrykiem, należy zaprowadzić taką organizację życia publicznego, która byłaby w zgodzie z jego naturą. Idąc tym tokiem rozumowania, jak najmniej miejsca powinno zostawiać się przestrzeni publicznej, ograniczającej człowieka, zmuszając go do konkretnych działań, wynaturzającej go, a jak najwięcej rynkowi, który człowieka ubogaca, pozwalając mu żyć pełnią jego prawdziwej natury. Inaczej mówiąc: trzeba budować społeczeństwo, które odpowiada egoistycznej naturze człowieka. Społeczeństwo indywidualistyczne”.

Raphaël GLUCKSMANN stoi na stanowisku, że „wspomniana natura człowieka jest typem idealnym: baśnią filozoficzną, opowieścią ani mniej, ani bardziej realistyczną niż ta o Adamie i Ewie. Opisywanie istoty ludzkiej jako z natury altruistycznej lub z natury egoistycznej czy też z natury kolektywistycznej bądź z natury samotnej więcej mówi nam o ideologii osoby wypowiadającej się i o tym, do czego zmierza jej dyskurs, niż o prymarnej naturze człowieka. Jej opis jest bowiem zawsze pochodną założeń niedających się zweryfikować, niczym właśnie baśnie dla dzieci. To cel wyznacza punkt wyjścia. Gdy mamy do czynienia ze spójnym systemem ideologicznym, w którym z pozoru nie ma żadnego słabego punktu, zawsze powinniśmy czytać go od końca, badać konkluzję, aby zrozumieć wprowadzenie”.

„Postulując w teorii istnienie homo oeconomicus i wygrywając pojedynek ideologiczny, neoliberalizm sprawił, że ten nowy człowiek w praktyce powstał. Przemienił jego „serce i duszę” zgodnie z pragnieniem Margaret Thatcher. Rezultaty są wyśmienite. W 1966 roku 44% studentów rozpoczynających pierwszy rok na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles uważało zarabianie dużych pieniędzy za kwestię o «podstawowym» znaczeniu. Ambicje osobiste i troska o zbiorowość równoważyły się. W 2013 roku było ich 82%. Homo oeconomicus jest bohaterem naszych czasów i dzieckiem udanej rewolucji. Brawo! Musimy jednak postawić sobie pytanie, które niektórzy oceniają jako drugorzędne: czy ta dominacja homo oeconomicus we wszystkich aspektach życia społecznego jest kompatybilna z demokracją i republiką?” – twiedzi Raphaël GLUCKSMANN.

Jesteśmy dziećmi pustki

.„Wszędzie na Zachodzie jesteśmy tego świadkami: nasze społeczeństwa samotności żyją w tak wielkim poczuciu braku bezpieczeństwa, że instytucje i zasady demokracji liberalnej jawią się jako przeszkody, które należy obalić, by w końcu być bezpiecznym” – pisze Raphaël GLUCKSMANN w tekscie „Jesteśmy dziećmi pustki”.

Jego zdaniem „wokół nas i w nas samych rozciąga się pustynia, której nie jesteśmy w stanie wypełnić znaczeniem. Ponieważ nie ma niczego solidnego i namacalnego, czego moglibyśmy się uchwycić, żyjemy w strachu przed utratą tego, co posiadamy. Tego, co posiadamy, i tego, czym jesteśmy. Zarówno naszych dóbr materialnych, jak i naszej tożsamości, tego podstawowego «dobra», postrzeganego – gdy tylko polityka usuwa się w cień – jako wiecznotrwałe dziedzictwo przeszłości. Każde odstępstwo od niego jawi się jako zdrada. Żyjemy w coraz większej izolacji i patrzymy na to, co na zewnątrz, na każdą zmianę, jak na zagrożenie”.

„Nie ma nic bardziej ludzkiego niż ten strach. Samotność osłabia naszą pewność siebie. Wyobraź sobie, że wchodzisz do lasu: w zależności od tego, czy będziesz sam, czy w grupie, będziesz szedł z duszą na ramieniu albo nie czując żadnego lęku. Albo będziesz nerwowo reagować na każdy szelest bądź trzask, albo w ogóle nie będziesz na nie zwracać uwagi. Samotność bowiem potęguje naszą podatność na strach. Nie ma już punktu odniesienia, dzięki któremu wiemy, dokąd zmierzamy. Istnieją oczywiście wytrawni piechurzy, owi pionierzy «przecierający szlaki», którzy potrafią żyć pełnią swojego osamotnienia, ale jest ich niewielu. Większość z nas kroczy w ciągłej niepewności, chodząc w kółko, zatrzymując się i czekając na przewodnika, który potrafiłby wyprowadzić nas z lasu. Jednym słowem, na Cezara” – pisze Raphaël GLUCKSMANN.

Jak dodaje, „podobnie jest z naszym stosunkiem do świata. Społeczeństwo samotności to społeczeństwo napawające lękiem. Wszystkie statystyki pokazują, że we Francji jest obecnie mniej okrutnych zbrodni niż trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt lat temu, a jednak mamy wrażenie, że żyjemy w coraz bardziej niebezpiecznym kraju. «Kiedyś było to nie do pomyślenia» – nie ma dnia, żebyśmy nie słyszeli tego zdania. Prawda jest jednak taka, że «kiedyś» było to – czyli przemoc w społeczeństwie – dużo bardziej akceptowalne. Ryzyko obiektywnie było dużo większe, ale subiektywnie było mniej odczuwalne. Tak bardzo jesteśmy dziś więźniami naszej przestrzeni prywatnej, tak bardzo jesteśmy połączeni ze światem poprzez Internet, że wszystkie zbrodnie, gwałty, napady, o których donoszą kanały informacyjne telewizji albo serwisy społecznościowe, zdają nam się wydarzać w pobliżu naszego domu”.

Raphaël GLUCKSMANN przekonuje, że „gdy mieszka się, tak jak ja, w dziewiątej dzielnicy Paryża, i posiada kapitał finansowy i kulturowy, który pozwala na podróżowanie i bycie sobą w Nowym Jorku, Mediolanie czy Berlinie, samotność jest wolnością. Brak przynależności do partii, Kościoła czy związku zawodowego można uznać za «emancypację». Jeśli ktoś mieszka całe życie w niewielkim miasteczku w Lotaryngii, gdzie z każdym dniem zmniejsza się dostęp do usług publicznych i skąd Paryż wydaje się być już bardzo daleko, taka «wolność» wygląda już jak zniewolenie, a wspomniana „emancypacja” staje się alienacją. W zależności od statusu społecznego, kulturowego oraz miejsca zamieszkania słowa klucze służące do opisu naszej rzeczywistości będą miały inne znaczenie”.

„Siedząc w ogródku restauracji McDonald’s Dury Drive w Pikardii i rozmawiając z moimi rówieśnikami, przekonanymi, iż nie żyją w tym samym kraju co ja, nie mogę się powstrzymać od następującej refleksji: czy ta konstelacja złożona z pojedynczych «ja» tworzy jeszcze jakąś wspólnotę poza momentami wielkich zwycięstw sportowych (jak zdobycie mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2018 roku) albo narodowych tragedii (jak zamachy z 2015 roku)? Leibniz hipotetycznie zakładał istnienie Boga, który sprawia, że wszystkie te monady mogą żyć razem i że z wielości może powstać wspólnota. Ta hipoteza nie może już jednak być aksjomatem naszej refleksji dziś, nawet pod postacią «niewidzialnej ręki rynku». Zamachy 15 lipca 2018 i 11 stycznia 2015 roku to momenty efemerycznej fuzji, gdyż następnego dnia na nowo stawaliśmy się samotni, na nowo powracał brak wzajemnego zaufania” – pisze Raphaël GLUCKSMANN.

WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 października 2023