Słodka woda coraz bardziej deficytowa - raport ONZ
Trzy czwarte powierzchni Ziemi stało się suchsze w ciągu ostatnich trzech dziesięcioleci. Do roku 2100 może to mieć wpływ na życie pięciu miliardów ludzi – wskazuje raport ONZ w sprawie Zwalczania Pustynnienia (UNCCD).
Coraz więcej obszarów przekracza kolejne „progi suchości”
.Chociaż w niektórych częściach świata nasiliły się burze i powodzie, ponad trzy czwarte lądów na Ziemi stało się w ostatnich dekadach trwale suchsze – ostrzegają naukowcy, którzy stworzyli raport ONZ.
Raport „Globalne zagrożenie wysychaniem ziem: regionalne i globalne trendy suszy i prognozy na przyszłość” zaprezentowano podczas 16. konferencji UNCCD w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej (COP16), największej dotychczas konferencji ONZ na temat ziemi i pierwszej konferencji UNCCD COP, która odbyła się na Bliskim Wschodzie, w regionie głęboko dotkniętym skutkami suszy.
„Ta analiza ostatecznie rozwiewa niepewność, która od dawna otaczała globalne trendy dotyczące suszy. Po raz pierwszy kryzys suszy został udokumentowany z naukową jasnością, ujawniając egzystencjalne zagrożenie dotykające miliardy ludzi na świecie. W przeciwieństwie do przemijających okresów niskich opadów, oznacza to stałą, nieustającą transformację. Gdy klimat danego obszaru staje się bardziej suchy, traci możliwość powrotu do poprzednich warunków. Rozległe suche obszary na całym świecie nie powrócą do stanu w jakim kiedyś były, a ta zmiana na nowo definiuje życie na Ziemi” – wskazał Ibrahim Thiaw, Sekretarz Wykonawczy UNCCD.
Jak wynika z raportu, w ciągu trzech dekad poprzedzających rok 2020 około 77,6 proc. powierzchni lądów Ziemi stało się bardziej suchymi w porównaniu z poprzednim, 30-letnim okresem.
W tym samym czasie tereny suche powiększyły się o około 4,3 miliona km2 – to obszar niemal o jedną trzecią większy niż powierzchnia Indii, siódmego co do wielkości kraju na świecie. Obecnie tereny suche stanowią 40,6 proc. powierzchni lądów na Ziemi (z wyłączeniem Antarktydy).
Coraz więcej obszarów przekracza kolejne „progi suchości”, stając się terenami stepowymi lub pustynnymi. W ostatnich dekadach dotyczyło to około około 7,6 proc. globalnych terenów. To obszar większy, niż wynosi powierzchnia Kanady.
W większości przypadków klimat na danym obszarze zmienił się z wilgotnego na suchy, co miało fatalne skutki dla rolnictwa, ekosystemów oraz zamieszkujących tam ludzi.
Autorzy ostrzegają, że jeśli światu nie uda się ograniczyć emisji gazów cieplarnianych, do końca tego stulecia kolejne 3 proc. wilgotnych obszarów świata stanie się terenami suchymi.
Dla scenariuszy z wysoką emisją gazów cieplarnianych eksperci prognozują rozszerzanie się terenów suchych w środkowo-zachodnich Stanach Zjednoczonych, centralnym Meksyku, północnej Wenezueli, północno-wschodniej Brazylii, południowo-wschodniej Argentynie, całym regionie Morza Śródziemnego, na wybrzeżu Morza Czarnego, w dużych częściach południowej Afryki i południowej Australii.
Jako główny czynnik tej zmiany raport wskazuje zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka. Emisje gazów cieplarnianych związane z wytwarzaniem energii elektrycznej, transportem, przemysłem i zmianami użytkowania gruntów ocieplają planetę, a inne działania człowieka wpływają także na opady deszczu, parowanie i życie roślin, tworząc warunki, które zwiększają suchość klimatu.
Do śledzenia zmian suchości klimatu służy globalny indeks suchości klimatu (ang. Aridity Index, AI), który jest definiowany jako stosunek średnich wieloletnich opadów do szybkości potencjalnego parowania z gleby i roślin (ewapotranspiracji potencjalnej).
Obszary szczególnie dotknięte trendem wysuszania obejmują prawie całą Europę (95,9 proc. jej powierzchni), części zachodnich Stanów Zjednoczonych, Brazylię, części Azji (zwłaszcza wschodnią Azję) i środkową Afrykę.
W zachodniej części USA i Brazylii susze, niedobór wody i pożary lasów stają się stałymi zagrożeniami. Morze Śródziemne i Europa Południowa, kiedyś uważane za spichlerze rolnicze, w przyszłości mogą stracić ten atut, ponieważ stają się w coraz większej części półpustynne.
W Afryce Środkowej i części Azji niezwykle różnorodne biologicznie obszary doświadczają degradacji ekosystemu i pustynnienia, co zagraża niezliczonym gatunkom.
Dla porównania, globalnie mniej niż jedna czwarta powierzchni lądów (22,4 proc.) doświadczyła wilgotniejszych warunków, przy czym obszary w środkowych Stanach Zjednoczonych, na atlantyckim wybrzeżu Angoli i w częściach Azji Południowo-Wschodniej wykazały pewne zwiększenie wilgotności.
Jednak przeważa inny trend: obszary suche rozszerzają się, co szkodzi zarówno społeczeństwom, jak i ekosystemom. Jako kraje o największym odsetku ziemi przekształcającej się w obszary suche raport wymienia Sudan Południowy i Tanzanię. Natomiast Chiny mają największy całkowity obszar przekształcania się terenów niesuchych w suche.
Związana z suszą degradacja gleby, znana jako pustynnienie, stanowi poważne zagrożenie dla dobrobytu człowieka i stabilności ekologicznej. Na rozszerzających się obszarach suchych żyje 2,3 miliarda ludzi – czyli dużo ponad 25 proc. populacji świata. Potrzebują oni trwałych rozwiązań umożliwiających im adaptację.
Prognozy zakładające najgorszy scenariusz sugerują, że do końca stulecia na terenach suchych może żyć nawet 5 miliardów ludzi. Ich problemami będą wyjałowienie gleby, malejące zasoby wody i zanik lub upadek niegdyś kwitnących ekosystemów.
Jedną z najbardziej widocznych konsekwencji niedoboru wody i załamania rolnictwa jest przymusowa migracja, która jednak powoduje problemy społeczne i polityczne na całym świecie. Trend ten ma się nasilić w nadchodzących dekadach, szczególnie na suchych i bardzo suchych obszarach południowej Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz południowej Azji.
Jedna piąta całego obszaru lądów może doświadczyć gwałtownych zmian – raport ONZ
.Raport ONZ określa skutki narastającej suszy jako „kaskadowe i wieloaspektowe”, dotykające niemal każdego aspektu życia i społeczeństwa. Ostrzega, że do końca stulecia jedna piąta całego obszaru lądów może doświadczyć gwałtownych przekształceń ekosystemu z powodu rosnącej suchości – na przykład przekształcenia lasów w tereny trawiaste, To doprowadzi do wyginięcia wielu roślin, zwierząt i innych form życia na świecie. Brak wody, dotykający 40 proc. gruntów ornych na Ziemi jest też uważana za najważniejszy czynnik powodujący degradację systemów.
Coraz bardziej suchy klimat jest uważany za przyczynę 12 proc. spadku produktu krajowego brutto (PKB) odnotowanego w krajach afrykańskich w latach 1990–2015.
Jeśli emisje gazów cieplarnianych będą nadal rosły – nawet w niewielkim stopniu – eksperci przewidują, że do końca stulecia ponad dwie trzecie ziem na planecie (z wyłączeniem Grenlandii i Antarktydy) będzie magazynować mniej wody.
Wysuszenie jest uważane za jedną z pięciu najważniejszych przyczyn degradacji gleby na świecie (obok erozji, zasolenia, utraty węgla organicznego i degradacji roślinności).
Coraz większa suchość na Bliskim Wschodzie ma związek z częstszymi i większymi burzami piaskowymi i pyłowymi w tym regionie.
Zdaniem autorów zmiany klimatyczne przyczynią się w przyszłości także do większych i intensywniejszych pożarów lasów – również z powodu obumierania drzew w lasach i coraz większej ilości suchej biomasy do spalania.
Susze spowodują ubóstwo, degradację gleby i niewystarczającą produkcję żywności, co z kolei wiąże się ze wzrostem zachorowań i zgonów na całym świecie — zwłaszcza wśród kobiet i dzieci.
Jak podkreślają autorzy raportu, wieloletnie dokumentowanie wzrostu suchości stanowiło wyzwanie. Analizę utrudniały długoterminowy charakter zmian oraz złożone interakcje czynników takich jak opady deszczu, parowanie i transpiracja roślin. Wczesne badania dawały sprzeczne wyniki.
Nowy raport oznacza punkt zwrotny: wykorzystuje zaawansowane modele klimatyczne i znormalizowane metodologie, aby dostarczyć ostatecznej oceny globalnych trendów. Potwierdza wzrost suchości, a jednocześnie dostarcza kluczowych spostrzeżeń na temat jego podstawowych czynników i potencjalnej przyszłości.
Historia może nauczyć nas, jak chronić środowisko
.„Wyobraźmy sobie, że cofamy się do osiemnastowiecznej Anglii. Szybko odkrywamy, że trwa debata na temat bieżącego problemu: po dziesięcioleciach agresywnego wylesiania w kraju brakuje drzew. Niektórzy twierdzą, że zapowiada to upadek narodu, ponieważ bez dębu nie można budować statków i wyspa wkrótce nie będzie mogła bronić się przed morskimi napaściami. Ponadto węgiel drzewny, produkt uboczny obróbki drewna, jest szeroko stosowany jako materiał grzewczy oraz źródło energii” – pisze w swoim artykule Alessio TERZI, ekonomista, autor książki „Wzrost na dobre.
„Cofnijmy się jeszcze dalej i ustawmy zegar maszyny na wiek XVII, kierując się na Wyspę Wielkanocną. Po dekadach eksploatacji środowiska ludność tubylcza Rapa-Nui doświadcza szeregu klęsk. Z powodu prawie całkowitego wylesienia załamują się ekosystemy, ubywa żywności i wody, a drewno, jeden z podstawowych surowców tej cywilizacji, jest na wyczerpaniu.
Wracamy do XXI wieku i natychmiast widać wyraźne analogie. Tym razem na wyczerpaniu jest nie drewno, ale tzw. budżet węglowy, czyli maksymalna ilość gazów cieplarnianych, które możemy jeszcze wprowadzić do atmosfery bez powodowania wzrostu średniej temperatury na Ziemi o ponad 2 stopnie Celsjusza. W tym momencie istnieje duże prawdopodobieństwo przekroczenia kluczowych punktów krytycznych, jak np. zapadnięcie się pokrywy lodowej Grenlandii, które spowodowałoby ogromny wzrost poziomu morza i klęski o katastrofalnych rozmiarach.
Zajrzyjmy więc do książek historycznych, aby sprawdzić, jak rozwiązano kryzysy w Anglii i na Wyspie Wielkanocnej. W pierwszym przypadku problem zniknął dzięki innowacji. Przejście z węgla drzewnego na węgle kopalne było podstawowym czynnikiem redukującym zapotrzebowanie na drewno w energetyce. Ostatecznie rewolucja przemysłowa i wynalezienie (taniej) stali sprawiły, że zaprzestano stosowania drewna do produkcji statków. Udało się uniknąć cywilizacyjnego upadku, a wkrótce potem brytyjskie lasy zaczęły rosnąć na nowo. Wyspa Wielkanocna nie miała tyle szczęścia, o czym czytamy w książce o znamiennym tytule: Collapse (Upadek) autorstwa Jareda Diamonda. Ponieważ nie opracowano tam alternatywnych technologii, różne grupy Rapa-Nui zaczęły walczyć między sobą o niewielkie ilości pozostałych surowców, co doprowadziło do wojen i drastycznego zmniejszenia populacji” – opisuje autor.
„Uzbrojeni w tę wiedzę przejdźmy do analizy współczesnej debaty na temat różnych podejść do powstrzymania katastrofy klimatycznej. Dla zwolenników tak zwanego zielonego wzrostu, do których należę, rozwiązaniem jest przede wszystkim rozwój nowych technologii, neutralnych pod względem emisji dwutlenku węgla. Może to oznaczać zastąpienie źródeł paliw kopalnych przez źródła odnawialne, takie jak wiatr i słońce, co otwiera nowe możliwości. Z kolei według głosicieli idei postwzrostu (ang. degrowth) powinniśmy dobrowolnie i na stałe zaakceptować niedobór, uznając, że szczęścia nie należy szukać w dobrach materialnych. Koncepcja ta uwzględnia lepszy podział istniejących zasobów, zarówno wewnątrz państw, jak i pomiędzy nimi” – dodaje.
Poza przypadkami opisanymi powyżej różne cywilizacje doświadczały momentów zwrotnych, od Majów po starożytny Rzym, od feudalnej Japonii po khmerskie imperium Angkoru. Niektóre z kryzysów miały charakter środowiskowy lub klimatyczny, inne nie. Niektóre cywilizacje przetrwały, inne upadły. Żadna z nich nie rozwiązała swoich problemów mrzonkami o postępie moralnym, dobrowolnym niedostatku i wzniesieniu się ponad materializm ekonomiczny.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB