Robimy wszystko, co w naszej mocy, by uniknąć wojny - premier Libanu

Premier Libanu Nagib Mikati oświadczył że jego rząd robi wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec przystąpieniu kraju do wojny między Izraelem a palestyńskim Hamasem.
Premier Libanu nie chce eskalacji konfliktu
.W wywiadzie dla agencji AFP premier Mikati stwierdził, że odbywa się „prawdziwy wyścig z czasem pomiędzy zawieszeniem broni w Gazie”, a możliwą „eskalacją”. Libański urzędnik, który rozmawiał z amerykańskim dziennikiem „Washington Post” przyznał, że „w obliczu upadku państwa oraz fatalnej sytuacji gospodarczej Liban i jego ludności nie mogą sobie pozwolić na nowy konflikt”.
Jednak próby nacisku na działający w Libanie, wspierany przez Iran, Hezbollah (szyickie radykalne ugrupowanie, uważane za organizację terrorystyczną przez liczne kraje i Ligę Państw Arabskich) mogą okazać się nieskuteczne. Liderzy Hezbollahu przyjmują argumenty władz Libanu, ale nie mogą „zaakceptować upadku Hamasu” – twierdzi „WP”.
Walki na granicy z Izraelem
.Od 7 października na granicy izraelsko-libańskiej niemal codziennie dochodzi do wymiany ognia między armią izraelską a propalestyńskimi grupami zbrojnymi. Według szacunków AFP od ataku Hamasu na Izrael 7 października w wymianie ognia na granicy zginęło co najmniej 59 osób w Libanie, w większości bojownicy Hezbollahu, ale także czterech cywilów, w tym dziennikarz. W Izraelu armia poinformowała o czterech ofiarach śmiertelnych – przypomniała agencja.
Nowy rozdział w konflikcie żydowsko-arabskim
.Tak opisuje rozpoczętą 7 października 2023 ofensywę Hamasu prof. Jacek HOŁÓWKA, filozof i etyk, profesor nauk humanistycznych związany z Uniwersytetem Warszawskim. W artykule na łamach Wszystko co Najważniejsze, zadaje on pytania nie tylko odnośnie tego jak rozegra się konflikt w Strefie Gazy, ale także jak rozumieć postawę Hamasu i innych palestyńskich organizacji.
Należy wziąć pod uwagę fakt, że Arabowie z Gazy nie mogą prowadzić konwencjonalnej wojny, bo nie mają szans na zwycięstwo.
„Nie wolno jednak zapominać, że zamiast wojny mogą wywołać powstanie. Można powiedzieć, że mieszkańcy Gazy nie mogą się bronić z honorem, bo są zbyt słabi. Muszą albo liczyć na obronę ze strony społeczności międzynarodowej, albo wzniecić powstanie i ginąć, pociągając za sobą możliwie jak najwięcej ciemiężycieli” – według profesora Jacka HOŁÓWKI dzieje się tak dlatego, bo Palestyńczycy, pozbawieni prawa do samostanowienia, nie mogą prowadzić konwencjonalnej wojny tak jak obywatele istniejących państw. Z racji, że z ich perspektywy żyją pod izraelską okupacją, stosują wszystkie możliwe metody walki, nawet ataki na cywili.
Prowadzi to do jeszcze większej eskalacji konfliktu, gdyż terrorystyczne ataki Hamasu powodują jeszcze bardziej zdecydowany odzew armii Izraela, w której atakach umierają niestety również palestyńscy cywile, ludność, którą bojownicy Hamasu rzekomo próbują wyzwalać i chronić.
.”Po ataku przeprowadzonym przez Hamas na początku października 2023 r., sytuacja jest zupełnie inna. Trzeba się liczyć z rozmaitymi groźnymi konsekwencjami. Izrael może zlikwidować z trudem wypracowany status autonomicznej Strefy Gazy” – dodaje autor.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB