Roger MOORHOUSE we „Wszystko co Najważniejsze”

14 października 1968 r. urodził się Roger MOORHOUSE, brytyjski historyk i germanista specjalizujący się w historii Europy Środkowej i Środkowo-Wschodniej, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów hitlerowskich Niemiec, Holokaustu i II wojny światowej. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty Rogera MOORHOUSE'A, opublikowane na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

14 października 1968 r. urodził się Roger MOORHOUSE, brytyjski historyk i germanista specjalizujący się w historii Europy Środkowej i Środkowo-Wschodniej, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów hitlerowskich Niemiec, Holokaustu i II wojny światowej. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty Rogera MOORHOUSE’A, opublikowane na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

II wojna przestaje być kompasem moralnym świata

.„Do dziś nie stawia się znaku równości między zbrodniami sowieckimi i zbrodniami nazistowskimi z okresu II wojny światowej, nie są postrzegane w tych samych kategoriach” – mówi Roger MOORHOUSE w rozmowie z Agatonem KOZIŃSKIM, której treść jest dostępna na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Jak podkreśla, „zachód przymykał oko na historię II wojny światowej – a Putin w pełni to wykorzystał. Przecież jego agresja przeciwko Ukrainie w 2014 r. była na Zachodzie niemal niezauważona. Wszyscy chcieli jak najszybszej normalizacji – sposób, w jaki Niemcy zaakceptowali projekt Nord Stream 2, w pełni to potwierdza”. 

„Ta polityka appeasementu wobec Rosji miała swoje gospodarcze podstawy i opierała się na myśleniu życzeniowym. Sposób patrzenia zmienił się dopiero po 24 lutego 2022 r. Dopiero wtedy Zachód zaczął mieć mniej naiwne spojrzenie na Rosję. Ale rozwiązania tego problemu ciągle trzeba szukać” – twierdzi Roger MOORHOUSE.

Bezwstyd putinowskiej Rosji

.„Bez paktu Hitler-Stalin (w Polsce znanego jako pakt Ribbentrop-Mołotow) II wojna światowa by nie wybuchła. Ten pakt umożliwił Hitlerowi atak na Polskę – bo po jego podpisaniu nabrał pewności, że żaden inny kraj mu w tym nie przeszkodzi. Tylko Brytyjczycy i Francuzi deklarowali pomoc Polsce, ale nie były w stanie dokonać skutecznej projekcji swoich sił, by to efektywnie zrealizować. Na pewno był w stanie tego dokonać Stalin. Ale podpisując pakt, wybrał nieangażowanie się” – pisze Roger MOORHOUSE w tekście „Bezwstyd putinowskiej Rosji”.

Jak podkreśla, „nie ma ziarna prawdy w oskarżeniach Polski o to, że jej współpraca z Hitlerem doprowadziła do wybuchu II wojny światowej. Ten argument powraca co jakiś czas – ale to dawny sowiecki argument, teraz bezwstydnie powtarzany przez putinowską Rosję. W ten sposób próbuje ona celowo rozmyć prawdziwe znaczenie paktu Stalin-Hitler, zrównując go z porozumieniem, które Polska podpisała z Niemcami w 1934 r.”.

„Porównywanie tych dwóch paktów to historyczna nieuczciwość, gdyż różnice między nimi są ogromne. Niemiecko-polska umowa była typowym paktem o nieagresji – i niczym więcej. Tego typu porozumienia były w Europie lat 30. XX wieku niemalże standardem. Tymczasem pakt Stalin-Hitler, choć formalnie również nazywał się paktem o nieagresji, nie miał z tym nic wspólnego. Przede wszystkim dlatego, że dołączono do niego tajny protokół, w którym oba kraje uzgodniły sposób podziału między siebie państw Europy Środkowej. To sprawia, że tzw. niemiecko-sowiecki pakt o nieagresji w rzeczywistości był pełnym przeciwieństwem paktu o nieagresji. Stanowił porozumienie między dwoma krajami mającymi wrogie zamiary wobec państwa trzeciego, Polski” – pisze Roger MOORHOUSE.

Historyk dodaje, że „pakt Stalin-Hitler obowiązywał przez niemal dwa lata, do dnia, gdy Hitler w 1941 r. zdecydował się zaatakować Związek Radziecki. W ten sposób ZSRR stał się właściwie automatycznie sojusznikiem aliantów, a w 1945 r. «wyzwolił» kraje Europy Środkowej. Tymczasem Polska walczyła po stronie aliantów od początku, od pierwszego dnia wojny. Mimo to jej powojenny los w żaden sposób nie różnił się od losu, który spotkał Węgry, które były bliskim sojusznikiem nazistowskich Niemiec, czy Czechosłowacji, która w czasie wojny nie istniała. To też jedna z konsekwencji tego paktu”.

Roger MOORHOUSE o tym, dlaczego powinniśmy pamiętać o 23 sierpnia 1939 r.

.Na temat paktu Ribbentropp-Mołotow Roger MOORHOUSE wypowiedział się także w tekście „Dlaczego powinniśmy pamiętać o 23 sierpnia 1939 r.”. Jak pisze, „w nocy 23 sierpnia 1939 roku tuż po godzinie 24.00 Józef Stalin wypił toast za Adolfa Hitlera. Okazją było oczywiście podpisanie sojuszu nazistowsko-radzieckiego, tj. paktu Ribbentrop-Mołotow. (…) Jest to data, która zapadła w pamięć wielu milionom ludzi w Polsce, Finlandii, Rumunii i krajach bałtyckich, a także tym, których korzenie sięgają tych rejonów. A jednak jej znaczenie jest wciąż dziwnie pomijane w standardowej wojennej narracji Zachodu”.

Historyk przekonuje, że „nasze zbiorowe ignorowanie tego tematu jest zaskakujące. Znaczenie, jakie dla wielu z nas ma II wojna światowa, zdaje się z każdym rokiem raczej rosnąć niż maleć. W niektórych krajach nie jest ona już wyłącznie częścią historii, lecz czymś w rodzaju narodowej religii, o czym świadczą uginające się księgarniane półki i powtarzane w telewizji filmy dokumentalne. W wydawnictwach historycznych powszechną praktyką jest poddawanie każdej kampanii wojennej, każdej katastrofy i osobliwości niekończącym się reinterpretacjom i ponownym ocenom, co bardzo często skutkuje powstaniem konkurencyjnych opracowań historycznych i szkół myślenia”.

Roger MOORHOUSE podkreśla przy tym, że „pakt nazistowsko-radziecki nadal ledwie pojawia się w zachodniej narracji. Często wspomina się go w jednym akapicie, traktując jako coś pobocznego, wątpliwą anomalię lub przypis do szerszej historii. Jego znaczenie rutynowo sprowadza się do statusu ostatniego dyplomatycznego ruchu szachowego przed wybuchem wojny, bez wzmianki o zgubnych relacjach między wielkimi mocarstwami. Wiele mówiący jest na przykład fakt, że tylko niewiele z wydanych ostatnio w Wielkiej Brytanii popularnych książek na temat historii II wojny światowej poświęca paktowi większą uwagę. Nie postrzega się go jako temat warty rozdziału i zwykle przeznacza się na niego niewiele więcej niż akapit lub dwa i garść odniesień w indeksie”.

Badacz dodaje, że „ze względu na oczywiste znaczenie i rozmiar paktu taka postawa jest wręcz zdumiewająca. Pod jego egidą Hitler i Stalin, dwaj najbardziej niesławni dyktatorzy Europy w XX wieku, realizowali wspólne zadanie zniszczenia Polski i obalenia porządku wersalskiego. Ich reżimy, których późniejszy konflikt okazał się decydującym europejskim starciem II wojny światowej, podzieliły między siebie Europę Środkową i stały ramię w ramię przez prawie jedną trzecią czasu trwania wojny. Pakt nie był też aberracją, chwilowym poślizgiem taktycznym. Po nim nastąpiła seria układów i porozumień, począwszy od niemiecko-radzieckiego traktatu o granicach i przyjaźni z 28 września 1939 r., na mocy którego Polska została podzielona między obie strony i w którym obie strony zobowiązały się nie tolerować polskiej «agitacji» na swoim terytorium. Od tego czasu na mocy dwóch obszernych traktatów gospodarczych strony wymieniały się sekretami, projektami, technologiami i surowcami, naoliwiając nawzajem swoje machiny wojenne. Stalin nie był w tym okresie bierną lub niechętną stroną neutralną – był najważniejszym strategicznym sojusznikiem Adolfa Hitlera”.

Zdaniem Rogera MOORHOUSE’A „z tych wszystkich powodów niemiecko-sowiecki związek strategiczny zainicjowany 23 sierpnia 1939 roku w pełni zasługuje na to, by stać się integralną częścią naszej zbiorowej narracji o wojnie. Ale nią nie jest. Warto przez chwilę zastanowić się nad licznymi przyczynami tego pominięcia”. Kwestie te szczegółowo analizuje na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Nigdy uczciwie nie rozliczono tej wojny

.W tekście „Nigdy uczciwie nie rozliczono tej wojny” brytyjski historyk przekonuje, że „dziś, kiedy od końca II wojny światowej dzieli nas kilka pokoleń, można wreszcie spojrzeć na nią bardziej uczciwie, a kolejne pokolenie pisze jej historię na swój własny sposób. W przypadku Polski przejawem tego nowego podejścia są otwarte dyskusje na temat polskiej historii i pojawianie się nowych narracji. Powody tego stanu rzeczy są oczywiste. Zniknęły ideologiczne ograniczenia narzucone przez komunizm, poza tym czas, który upłynął od zakończenia wojny, pozwolił spojrzeć na przeszłe wydarzenia z dystansu. Tak uprawia się historię. Każde pokolenie w jakimś stopniu rewiduje narracje zbudowane przez poprzedników”.

„Należy zadać pytanie o to, jak daleko może się w tym posunąć. Wiem, że wielu Polaków jest zaniepokojonych występującą głównie w świecie anglosaskim tendencją do używania słów «nazistowski» i «niemiecki» zamiennie. Obawiają się, że pewnego dnia cały świat zacznie uważać, jakoby II wojnę światową wywołali jacyś tajemniczy «naziści», a Niemcy byli zaledwie ich pierwszymi ofiarami. Nie podzielam tej obawy. Niemiecka odpowiedzialność za II wojnę światową i Holokaust jest słusznie ugruntowana w zachodniej narracji historycznej. Rozumiem doskonale, dlaczego poprzestawanie na słowie «nazistowski» niektórych Polaków denerwuje. Widzą w tym strategię oczyszczania Niemców z winy, tak jakby to tylko naziści dopuszczali się wojennych potworności. Moim zdaniem wynika to jednak z niezrozumienia języka, jakim mówi się o historii. Przyznaję, że używanie słowa «nazistowski» jako synonimu słowa «niemiecki» to wynikający z lenistwa skrót myślowy, ale przecież nikt na poważnie nie chce dać do zrozumienia, że naziści nie byli również Niemcami” – twierdzi Roger MOORHOUSE.

Jak dodaje, „jeżeli już mowa o polityce zapomnienia, poważniejszy problem widziałbym w sowieckiej czy rosyjskiej narracji na temat II wojny światowej oraz w podejmowanych przez putinowski reżim próbach kontrolowania historii, tak aby przedstawić wojnę w korzystnym dla siebie świetle i zamazać sowieckie zbrodnie. To tak, jakby w Niemczech cały czas rządzili wielbiciele Hitlera starający się zrehabilitować byłego wodza jako wielkiego męża stanu i mówcę. Porównanie jest groteskowe, ale musimy zrozumieć, że ani Związek Radziecki, ani jego następczyni, putinowska Rosja, nie zdobyli się nigdy na uczciwe rozliczenie wojennej historii ZSRR. Wynikające z tego rosyjskie kłamstwa i zabiegi służące zaciemnianiu prawdy są obliczone na tworzenie podziałów i moim zdaniem są bardziej szkodliwe niż lenistwo kilku zachodnich dziennikarzy i badaczy”.

Brytyjski historyk twierdzi, że „jeżeli zależy nam na obronie prawdy historycznej, musimy twardo podkreślać historyczny fakt sowieckiej inwazji na Polskę w 1939 r. oraz historyczny fakt sowieckiej odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. To raczej tutaj powinna toczyć się prawdziwa walka o pamięć. Z geopolitycznego punktu widzenia Polska jest obecnie bodaj w najlepszej sytuacji od kilku stuleci. Jej relacje z sąsiadami nadal jednak stanowią wyzwanie – na wschodzie agresywna i zapatrzona w przeszłość Rosja, na zachodzie ta część państw UE, które zachowują się tak, jakby zupełnie chciały zapomnieć o przeszłości. Na zignorowanie tego wyzwania Polska nie może sobie pozwolić”.

Historia wciąż się powtarza

.„Dla tych z nas, którzy mają wyostrzone widzenie przeszłości, inwazja Rosji na Ukrainę była pełna bolesnej, znanej z historii symboliki. Od przymusowych deportacji ogromnej liczby kobiet i dzieci w głąb Rosji po egzekucje tych, którzy stawiali opór i których ze związanymi rękami wrzucano do piaszczystych grobów – siły Putina trzymają się ponurego sowieckiego podręcznika w sposób wręcz niewolniczy” – pisze Roger MOORHOUSE w tekście „Historia wciąż się powtarza. Kolejne sowieckie referendum pod przymusem”.

Historyk dodaje, że „na okupowanej przez Rosję Ukrainie rozegrał się kolejny rozdział tej haniebnej, historycznej rekonstrukcji – farsa pozorowanych referendów Putina. 20 września 2022 r. rosyjskie władze okupacyjne w donieckiej i ługańskiej «republice ludowej», a także w obwodach zaporoskim i chersońskim wezwały do przeprowadzenia referendów w sprawie włączenia tych regionów do Federacji Rosyjskiej. Następnie, w tym tygodniu, pojawiły się liczne doniesienia o zmuszaniu mieszkańców do głosowania przy użyciu broni oraz o groźbach przymusowego werbunku stosowanych wobec tych, którzy zagłosowali nie tak, jak powinni”.

Roger MOORHOUSE stoi na stanowisku, że celem Putina „było nadanie brutalnej sile fałszywego demokratycznego połysku. Ta sama pozorna demokracja obowiązywała w całym Związku Radzieckim. Czytelnicy dobrze wiedzą, że choć w ZSRR prawo obywateli do głosowania było zapisane w konstytucji, zwykle mieli oni obowiązek głosowania na jednego, zatwierdzonego kandydata, który był posłusznym sługą partii komunistycznej, a nie swoich wyborców. Zresztą, jak rzekomo miał powiedzieć Stalin, «nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy»”.

„Wydaje się pewne, że społeczność międzynarodowa odmówi uznania wyników referendów i wynikającej z nich rosyjskiej aneksji. Ale czy ta niezłomność utrzyma się w obliczu nuklearnego wymachiwania szabelką, które niewątpliwie nastąpi, to już inna sprawa. Możemy tylko żywić taką nadzieję” – pisze Roger MOORHOUSE.

WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 października 2023