Roman poleci w kosmos już w 2027 r.
Do NASA Goddard Space Flight Center dostarczono ukończony właśnie 2,4-metrowy teleskop, który stanie się głównym elementem sondy Nancy Grace Roman Space Telescope. Z jej pomocą astronomowie będą prowadzili obserwacje rubieży Układu Słonecznego, dalekich planet i obiektów na granicach widzialnego wszechświata.
Nancy Grace Roman Space Telescope
.Jak informuje NASA, właśnie ukończono kluczowy etap budowy Nancy Grace Roman Space Telescope. Do Goddard Space Flight Center przetransportowano gotowy, mierzący 2,4 m średnicy teleskop, który będzie sercem sondy.
Z jej pomocą astronomowie będą mieli dostęp do obserwacji miliardów obiektów rozmieszczonych w różnych częściach kosmosu – od granic Układu Słonecznego, po granice widzialnego wszechświata.
Działający w sondzie nowego typu koronograf pozwoli na zaciemnianie obrazu gwiazd, co umożliwi dokładniejsze niż kiedykolwiek badanie egzoplanet i tworzących się wokół nich pierścieni.
„Mamy teleskop najwyższej klasy, który jest doskonale ustawiony i charakteryzuje się świetnymi parametrami optycznymi w niskich temperaturach, których będzie doświadczać w przestrzeni kosmicznej” – powiedziała Bente Eegholm z NASA Goddard.
„Nie mogę się doczekać kolejnej fazy, w której teleskop i instrumenty zostaną połączone, tworząc obserwatorium Roman” – dodała.
„Teleskop będzie podstawą dla wszystkich badań naukowych, które umożliwi sonda Roman, więc jego konstrukcja i wydajność należą do najważniejszych czynników wpływających na możliwości badawcze misji” – zaznaczył jej kolega Josh Abel.
Urządzenie zostało zaprojektowane i zbudowane przez firmę L3Harris Technologies, przy wykorzystaniu elementów optycznych dostarczonych przez National Reconnaissance Office.
Zespół L3Harris m.in. zmodyfikował kształt zwierciadła i rozbudował otrzymane elementy, tak aby zapewnić ich zgodność ze szczególnie wysokimi wymaganiami misji.
Instrument przeszedł następnie przez ekstremalnie rygorystyczne testy. Przeprowadzone zostały m.in. próby symulujące typowe dla startu ekstremalne wstrząsy i intensywne fale dźwiękowe.
Inżynierowie upewnili się również, że miniaturowe siłowniki, które będą w kosmosie regulować niektóre lustra, działają zgodnie z przewidywaniami.
Zespół zmierzył także gazy uwalniane przez teleskop podczas przejścia z normalnego ciśnienia atmosferycznego do próżni – podobne zjawisko sprawia, że astronauci często opisują zapach przestrzeni kosmicznej jako przypominający proch strzelniczy lub metaliczny.
Jeśli proces ten nie zostanie starannie kontrolowany, gazy mogą zanieczyścić teleskop lub jego instrumenty.
Na koniec teleskop przeszedł trwający miesiąc test w warunkach próżni termicznej, aby uzyskać pewność, że wytrzyma temperatury i ciśnienie panujące w przestrzeni.
Utrzymanie stałej temperatury pozwala teleskopowi zachować stabilną ostrość. Blisko 100 grzałek zamontowanych na instrumencie pomoże utrzymać wszystkie jego części w ściśle określonej temperaturze.
„Zaprojektowanie i zbudowanie systemu, który utrzymuje temperatury z tak dużą stabilnością jest niezwykle trudne, ale teleskop spisał się wyjątkowo dobrze” – podkreśliła Christine Cottingham, również z NASA Goddard.
Sonda ma zostać wyniesiona w kosmos w 2027 roku.
Dlaczego po postawieniu stopy na Księżycu nie ruszyliśmy dalej?
.”Zaparkowaliśmy na niskiej orbicie okołoziemskiej w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i od kilku dekad nie mamy pojęcia, jak wydostać się z objęć grawitacji ziemskiej i nie tyle poszybować w stronę gwiazd, ile chociażby wrócić na Księżyc. Dlaczego po odniesieniu pierwszych wielkich sukcesów spoczęliśmy na laurach i nie ruszamy dalej?” – pyta na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Mateusz MALENTA, pracownik School of Physics and Astronomy.
Jak podkreśla, „przez ostatnie 30 lat każdy nowy prezydent Stanów Zjednoczonych miał swój plan, odmienny od planu poprzednika. W ciągu ostatnich 10 lat stanowisko NASA wobec podróży na Marsa zmieniało się wielokrotnie. Pierwotnie agencja miała się skupić tylko na locie na Marsa, na locie na Marsa poprzedzonym testowym lotem na Księżyc, testowym locie na asteroidę, w końcu według najnowszego planu administracji Donalda Trumpa – priorytetem stał się lot na Księżyc do 2024 roku i ustanowienie tam stałej bazy. Ostatecznie lot na Marsa mógłby się odbyć w bliżej nieokreślonej przyszłości”.
Zdaniem Mateusza MALENTY „znajdujemy się u początku nowej ery podboju kosmosu – prywatni inwestorzy i miliarderzy inwestują w nowe technologie, które pozwolą im podbić nowy rynek i trochę przez przypadek kosmos”.
Dodaje, że „przez ostatnie 50 lat być może nie osiągnęliśmy w stu procentach tego, co zaplanowali dla nas ojcowie współczesnej astronautyki. Być może za długo siedzimy wygodnie na niskiej orbicie okołoziemskiej, bez żadnego spójnego pomysłu na to, jak powrócić na Księżyc i lecieć dalej. Ostatnie 15 lat napawa jednak optymizmem i jeżeli zapewnienia kosmicznych przedsiębiorców się spełnią, to uda nam się wylądować na Marsie jeszcze w pierwszej połowie tego stulecia”.
PAP/Marek Matacz/WszystkoCoNajważniejsze/sn