Rosja i Chiny wykorzystują AI i fałszywy fact-checking do dezinformacji

Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ) wskazała Rosję i Chiny jako sprawców dezinformacji skierowanej przeciwko Unii Europejskiej. Raport zwraca uwagę na wzrost stosowania nowych technik, takich jak fałszywy fact-checking, recykling informacji i podszywanie się pod media.
Zagraniczna ingerencja w mediach społecznościowych
.ESDZ zbadał ponad 68 tys. przypadków dezinformacji na 25 platformach i media w 90 państwach. Raport wykazał, że Rosja i Chiny wykorzystują manipulację i kłamstwo do „podsycania polaryzacji oraz ingerowania w procesy demokratyczne w UE i na świecie”, dążąc do destabilizacji społecznej, zniszczenia demokracji i osłabienia globalnej pozycji UE.
Rosyjskie działania dezinformacyjne są skierowane głównie przeciwko Ukrainie, Francji, Niemcom, Polsce i krajom bałtyckim – wynika z raportu unijnej instytucji zajmującej się m.in. dyplomacją. Pod koniec 2024 r. celem Rosji stały się także Mołdawia i kraje afrykańskie, gdzie aktywne były także Chiny.
Rosja koncentrowała się na manipulacjach w mediach, zwłaszcza francuskich, brytyjskich i włoskich. Ponad połowa (53 proc.) analizowanych dezinformacji dotyczyła osób fizycznych, w tym liderów państw UE.
Zagraniczna ingerencja najczęściej miała miejsce w mediach społecznościowych, zwłaszcza na platformie X, gdzie łatwo tworzy się fałszywe konta.
Katarzyna Chawryło z Ośrodka Studiów Wschodnich powiedziała, że struktura rosyjskiej dezinformacji jest niezmienna, opiera się na rządowych instytucjach i mediach. Dominujące stają się jednak nowe techniki, takie jak fałszywy fact-checking, recykling informacji czy podszywanie się pod strony internetowe wiarygodnych mediów.
Jak przebiega fałszywy fact-checking?
.Fałszywy fact-checking stanowi jedną z kluczowych strategii dezinformacyjnych Rosji. Polega na promowaniu kłamstw, które są przedstawiane jako wyniki rzekomego sprawdzania faktów, mimo że w rzeczywistości nie mają one żadnego oparcia w rzeczywistości.
Kolejnym elementem rosyjskiej propagandy jest kontynuowanie narracji wywodzących się jeszcze z czasów ZSRR. Dodatkowo, Rosja regularnie recyklinguje dezinformacje, powtarzając je nawet wtedy, gdy zostały one publicznie obalone.
Podszywanie się pod znane zachodnie media poprzez tworzenie stron internetowych udających te media, publikowanie fałszywych okładek lub artykułów, stanowi zaś część działalności kremlowskiej dezinformacji znanej jako „sobowtór” (ang. doppelganger).
ESDZ zwróciło uwagę na wykorzystywanie sztucznej inteligencji do tworzenia fałszywych materiałów audiowizualnych. 41 z 505 zbadanych przypadków manipulacji dotyczyło AI.
Dr Ilona Dąbrowska z UMCS zauważyła, że AI odgrywa coraz większą rolę w rosyjskiej dezinformacji, wykorzystywanej do tworzenia deepfake’ów oraz m.in. do analizowanie grup odbiorców.
Rosja wykorzystuje zarówno oficjalne media, jak i konta w mediach społecznościowych do propagowania swoich treści. ESDZ podało, że w 2025 r. Rosja przeznaczy co najmniej 137,2 mld rubli (ok. 1,18 mld euro) na państwowe media, co podkreśla związek między kontrolą mediów a działaniami wojennymi.
Chawryło zauważyła, że Rosja stara się zaskakiwać przeciwnika w sferze informacyjnej, co jest częścią doktryny bezpieczeństwa informacyjnego Federacji Rosyjskiej.
Chiny stosują inny model, koncentrując się na propagowaniu oficjalnego stanowiska państwowego przez media społecznościowe, agencje PR oraz lokalnych influencerów. Ich struktura jest scentralizowana, podczas gdy Rosja preferuje bardziej zdecentralizowane podejście.
Dąbrowska zauważyła, że rosyjski katalog działań informacyjnych jest znacznie szerszy niż chiński, a Rosja wykorzystuje cyfrową armię trolli, także w polskich mediach społecznościowych.
Zgodnie z oceną ESDZ, zagraniczna manipulacja informacyjna stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy. Dąbrowska podkreśliła, że dezinformacja to skuteczne i tanie narzędzie wojny hybrydowej, umożliwiające osiąganie celów politycznych poprzez polaryzację społeczeństw, bez potrzeby używania sił zbrojnych.
Chawryło przypomniała, że dezinformacja, podobnie jak działania wojenne, ma na celu osłabienie przeciwnika, rozbicie sojuszy i wprowadzenie chaosu, by wymusić decyzje korzystne dla Rosji.
Platformy technologiczne muszą zrozumieć, że ich decyzje mają wpływ na każdy aspekt życia społecznego
.”Przeżywamy kolejny burzliwy i niebezpieczny moment w historii. Wszystkich nas przeraziła brutalna inwazja Rosji na Ukrainę – napaść uzbrojonego w broń jądrową despoty na sąsiednie państwo, którego jedyną prowokacją jest pragnienie demokracji i niezależności. Inwazji na taką skalę nie widziano w Europie od czasów II wojny światowej. Wszyscy jesteśmy świadkami śmierci, zniszczeń i przesiedleń, dziejących się tu i teraz, na naszych oczach.
Stawka jest ogromna, a odwaga, jaką wykazali się zwykli obywatele Ukrainy, jest niezwykła i wymaga naszego wsparcia. Niestety wojna na Ukrainie nie toczy się w próżni. Agresja Władimira Putina jest częścią szerszego trendu, nawet jeśli podobny poziom ucisku, bezprawia, przemocy i cierpienia nie zawsze przyciąga taką samą uwagę, jeśli ma miejsce poza Europą.
Śmiałość autokratów i osób aspirujących do roli bezkompromisowych władców wzrosła na całym świecie. Aktywnie obalają demokrację, podważają ciężko wywalczone prawa człowieka, ignorują prawo międzynarodowe.
Oddalanie się od demokracji nie dotyczy wyłącznie odległych krain. Właśnie tutaj, w Stanach Zjednoczonych Ameryki, obserwowaliśmy niedawno, jak urzędujący prezydent zaprzecza jednoznacznym wynikom wyborów i pomaga wzniecić gwałtowne powstanie w stolicy kraju. Mało tego, większość członków jego partii, w tym wielu zajmujących najwyższe urzędy w państwie, nadal podaje w wątpliwość legalność ostatnich wyborów i uzasadnia w ten sposób przepisy wprowadzające ograniczenia w głosowaniu, ułatwiające zanegowanie woli ludności w stanach, w których sprawują władzę Dla tych z nas, którzy wierzą w demokrację i rządy prawa, powinien to być sygnał ostrzegawczy. Musimy przyznać, że co najmniej od czasu zakończenia zimnej wojny demokracje stopniowo popadły w niebezpieczne samozadowolenie.
Nazbyt łatwo przyjęliśmy wolność za rzecz oczywistą. Ostatnie wydarzenia przypominają nam, że demokracja nie jest niezachwiana i nie realizuje się samoistnie. Obywatele, tacy jak my, muszą ją pielęgnować. Musimy o nią dbać i walczyć, a gdy zmieniają się okoliczności, musimy być gotowi do krytycznego spojrzenia na siebie i przeprowadzenia reform, które pozwolą demokracji nie tylko przetrwać, ale i rozkwitnąć.
Nie będzie to łatwe. Do osłabienia instytucji demokratycznych na całym świecie przyczyniło się wiele czynników. Jednym z nich jest globalizacja, która pomogła milionom ludzi wydobyć się z ubóstwa, zwłaszcza w Chinach i Indiach. Jednak wraz z automatyzacją globalizacja doprowadziła również do upadku całych gospodarek, przyspieszyła narastanie globalnych nierówności i sprawiła, że miliony ludzi czują się zdradzone i są wściekłe na istniejące instytucje polityczne.
Współczesne życie cechuje się większą mobilnością i urbanizacją, co dodatkowo wstrząsa społeczeństwami, w tym rodzinami i rolami płciowymi. W naszym kraju obserwujemy stały spadek liczby osób należących do związków zawodowych, organizacji obywatelskich i kościołów – instytucji pośredniczących, które niegdyś pełniły rolę swoistego spoiwa wspólnoty.
Na arenie międzynarodowej wzrost znaczenia Chin, a także chroniczna dysfunkcja polityczna w Stanach Zjednoczonych i Europie, nie wspominając już o kryzysie w 2008 roku, kiedy nieomal doszło do załamania się światowego systemu finansowego, ułatwiły przywódcom innych krajów zdyskredytowanie zalet demokracji. I teraz, gdy wcześniej marginalizowane grupy domagają się dostępu do ważnych stanowisk, politycy znajdują nowych odbiorców staroświeckich haseł o solidarności rasowej, etnicznej, religijnej czy narodowej.
Przeżywamy kolejny burzliwy i niebezpieczny moment w historii. Wszystkich nas przeraziła brutalna inwazja Rosji na Ukrainę – napaść uzbrojonego w broń jądrową despoty na sąsiednie państwo, którego jedyną prowokacją jest pragnienie demokracji i niezależności. Inwazji na taką skalę nie widziano w Europie od czasów II wojny światowej. Wszyscy jesteśmy świadkami śmierci, zniszczeń i przesiedleń, dziejących się tu i teraz, na naszych oczach.
Stawka jest ogromna, a odwaga, jaką wykazali się zwykli obywatele Ukrainy, jest niezwykła i wymaga naszego wsparcia. Niestety wojna na Ukrainie nie toczy się w próżni. Agresja Władimira Putina jest częścią szerszego trendu, nawet jeśli podobny poziom ucisku, bezprawia, przemocy i cierpienia nie zawsze przyciąga taką samą uwagę, jeśli ma miejsce poza Europą.
Śmiałość autokratów i osób aspirujących do roli bezkompromisowych władców wzrosła na całym świecie. Aktywnie obalają demokrację, podważają ciężko wywalczone prawa człowieka, ignorują prawo międzynarodowe.
Oddalanie się od demokracji nie dotyczy wyłącznie odległych krain. Właśnie tutaj, w Stanach Zjednoczonych Ameryki, obserwowaliśmy niedawno, jak urzędujący prezydent zaprzecza jednoznacznym wynikom wyborów i pomaga wzniecić gwałtowne powstanie w stolicy kraju. Mało tego, większość członków jego partii, w tym wielu zajmujących najwyższe urzędy w państwie, nadal podaje w wątpliwość legalność ostatnich wyborów i uzasadnia w ten sposób przepisy wprowadzające ograniczenia w głosowaniu, ułatwiające zanegowanie woli ludności w stanach, w których sprawują władzę Dla tych z nas, którzy wierzą w demokrację i rządy prawa, powinien to być sygnał ostrzegawczy. Musimy przyznać, że co najmniej od czasu zakończenia zimnej wojny demokracje stopniowo popadły w niebezpieczne samozadowolenie.
Nazbyt łatwo przyjęliśmy wolność za rzecz oczywistą. Ostatnie wydarzenia przypominają nam, że demokracja nie jest niezachwiana i nie realizuje się samoistnie. Obywatele, tacy jak my, muszą ją pielęgnować. Musimy o nią dbać i walczyć, a gdy zmieniają się okoliczności, musimy być gotowi do krytycznego spojrzenia na siebie i przeprowadzenia reform, które pozwolą demokracji nie tylko przetrwać, ale i rozkwitnąć.
Nie będzie to łatwe. Do osłabienia instytucji demokratycznych na całym świecie przyczyniło się wiele czynników. Jednym z nich jest globalizacja, która pomogła milionom ludzi wydobyć się z ubóstwa, zwłaszcza w Chinach i Indiach. Jednak wraz z automatyzacją globalizacja doprowadziła również do upadku całych gospodarek, przyspieszyła narastanie globalnych nierówności i sprawiła, że miliony ludzi czują się zdradzone i są wściekłe na istniejące instytucje polityczne.
Współczesne życie cechuje się większą mobilnością i urbanizacją, co dodatkowo wstrząsa społeczeństwami, w tym rodzinami i rolami płciowymi. W naszym kraju obserwujemy stały spadek liczby osób należących do związków zawodowych, organizacji obywatelskich i kościołów – instytucji pośredniczących, które niegdyś pełniły rolę swoistego spoiwa wspólnoty.
Na arenie międzynarodowej wzrost znaczenia Chin, a także chroniczna dysfunkcja polityczna w Stanach Zjednoczonych i Europie, nie wspominając już o kryzysie w 2008 roku, kiedy nieomal doszło do załamania się światowego systemu finansowego, ułatwiły przywódcom innych krajów zdyskredytowanie zalet demokracji. I teraz, gdy wcześniej marginalizowane grupy domagają się dostępu do ważnych stanowisk, politycy znajdują nowych odbiorców staroświeckich haseł o solidarności rasowej, etnicznej, religijnej czy narodowej” – mówił Barack Obama na Uniwersytecie Stanforda w 2022 roku.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/barack-obama-dezinformacja-demokracja/
PAP/MB