Rosja nauczyła się zagłuszać sygnały GPS sterujące zachodnią bronią

GPS

Rosyjskie systemy zagłuszania sygnałów GPS pozwalających na kierowanie pociskami rakietowymi sprawiają, że zaawansowana technologicznie broń, jaką USA dostarczają Ukrainie, staje się mniej skuteczna – pisze „Washington Post”, powołując się na poufny ukraiński raport.

Rosja rozwinęła systemy zagłuszające sygnały GPS

.Dziennik dotarł do dokumentu przygotowanego między jesienią 2023 a kwietniem 2024 roku, z którego wynika, że Rosjanie tak dobrze rozwinęli systemy zagłuszania sygnałów satelitarnych, takich jak GPS, że udało im się zmniejszyć celność nawet bardzo zaawansowanej broni. Zakłócanie sygnału sprawia, że mniej skuteczne stają się nawet tak nowoczesne rodzaje broni jak sterowane przez GPS pociski artyleryjskie Excalibur, czy systemy artylerii rakietowej HIMARS. Celność Excaliburów spadła w ciągu kilku miesięcy do niespełna 10 proc. trafień. Kijów zmuszony był zwrócić się do Pentagonu o przekazanie przez producentów broni aktualizacji do ich systemów kierowania.

Zdolność Rosjan do prowadzenia tak skutecznej walki radioelektronicznej ma daleko idące implikacje zarówno dla Ukrainy, jak i jej zachodnich sojuszników – pisze „WP”. Wysokiej rangi przedstawiciel amerykańskiej administracji powiedział dziennikowi, że Rosja „stale udoskonala wykorzystanie walki radioelektronicznej”. „A my musimy stale ewoluować i zabiegać o to, by potencjał Ukrainy pozostawał skuteczny” – dodał.

Wojna na Ukrainie poligonem doświadczalnym

.Inwazja na Ukrainę stała się przy tym „polem testów” dla broni, która nigdy wcześniej nie była używana przeciw wrogowi mającemu takie możliwości zagłuszania sygnałów satelitarnych jak Rosja – podkreśla „WP”. Nie tylko amerykańskie uzbrojenie jest „oślepiane” przez systemy elektronicznego zakłócania; kierowane pociski kalibru 155 mm dostarczane Ukrainie przez innych sojuszników, z których część korzysta z innych sygnałów niż GPS, również stały się mniej skuteczne.

Działania Rosji zagrażają również ukraińskim pilotom, ponieważ zakłócane są systemy nawigacyjne samolotów. Niewiele można zrobić, by rozwiązać ten problem, a najlepszym wyjściem jest dostarczenie Ukrainie myśliwców F-16, które są na tyle nowoczesne, że mogłyby odepchnąć skutecznie rosyjskie siły powietrzne i otworzyć pole walki dla uzbrojenia o dalekim zasięgu i zdolności do omijania systemów zakłócania sygnałów – podsumowuje „Washington Post”.

Rosyjski imperializm

.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.

„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.

”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

Czy Rosja może się rozpaść?

.Na temat tego, czy Rosji grozi rozpad z powodu dążeń niepodległościowych mniejszości etnicznych, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Władimir MIŁOW w tekście „Czy Rosja może się rozpaść?„.

„Wielu komentatorów opiera teorie o możliwym rozpadzie terytorialnym Rosji na porównaniach z upadkiem Związku Radzieckiego. Porównania te są jednak kompletnie nietrafione. Sytuacja we współczesnej Rosji radykalnie różni się od tej z ostatnich lat istnienia ZSRR. Spójrzmy na przykład na strukturę etniczną – w późnym Związku Radzieckim etniczni Rosjanie stanowili tylko 50 proc. populacji, a rozpad kraju miał swoje podłoże w tym, że w jego skład wchodziły zdominowane przez narodowości tytularne republiki narodowe, w których Rosjanie stanowili mniejszość. Żadna z byłych republik radzieckich nie była zdominowana etnicznie przez Rosjan – Rosjanie zawsze należeli do znaczącej mniejszości”.

„Obecna Rosja wygląda pod tym względem zupełnie inaczej. Etniczni Rosjanie stanowią aż 81 proc. populacji, co oznacza, że kraj jest etnicznie znacznie bardziej jednorodny niż dawny Związek Radziecki. Większość rosyjskich terytoriów – zwłaszcza tych rozwiniętych przemysłowo – to obszary zdominowane przez etnicznych Rosjan, którzy raczej nie opowiadają się za separatyzmem. Co więcej, udział mniejszości etnicznych w całej populacji Rosji pozostaje zdecydowanie niższy niż nieetnicznych Rosjan, których udział w całej populacji wynosi 19 proc. Około 5 proc. całkowitej populacji stanowią grupy etniczne posiadające odrębną państwowość poza granicami Rosji: Ukraińcy, Białorusini, Ormianie, Azerowie, Gruzini, Tadżycy, Kirgizi, Koreańczycy itp. Narody te w większości nie żyją na ograniczonych obszarach, ale są rozproszone po całym terytorium Rosji, dlatego nie można ich uważać za grupy etniczne, które mogłyby domagać się niepodległości. Pozostaje więc niecałe 15 proc. rosyjskiej populacji, które można zakwalifikować jako mniejszości etniczne zamieszkujące określone terytoria Rosji. Nawet jeśli założymy, że wszystkie one oddzielą się od kraju, nie będzie to oznaczać jego rozpadu, ponieważ lwia część terytorium, zdominowana przez etnicznych Rosjan, pozostanie nienaruszona”.

.”Większość z 21 rosyjskich republik etnicznych i czterech obwodów autonomicznych jest nimi tylko z nazwy i w rzeczywistości przeważają w nich etniczni Rosjanie. Udział etnicznych Rosjan w całkowitej populacji wynosi aż 98 proc. w Żydowskim Obwodzie Autonomicznym, 82 proc. w Karelii, 80 proc. w Chakasji, 68 proc. w Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym, 66 proc. w Nienieckim Okręgu Autonomicznym, 65 proc. w Komi, 64 proc. w Adygei i Buriacji, 62 proc. w Udmurcji i Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, 57 proc. w Ałtaju, 54 proc. w Czukockim Okręgu Autonomicznym i 53 proc. w Mordowii” – pisze Władimir MIŁOW.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 maja 2024