Rosja nie uszanuje żadnych linii - Jens Stoltenberg
Członkowie NATO nie powinni dać się zastraszyć w kwestii udzielania Ukrainie większej pomocy wojskowej „lekkomyślną rosyjską retoryką nuklearną” Władimira Putina – powiedział 30 września ustępujący szef NATO Jens Stoltenberg w wywiadzie dla Reutersa.
Największym ryzykiem jest zwycięstwo Putina – Jens Stoltenberg
.Jens Stoltenberg odniósł się w ten sposób do słów Putina z końca września, że Rosja może użyć broni nuklearnej, jeśli zostanie zaatakowana konwencjonalną bronią powietrzną, a Moskwa uzna za wspólną agresję każdy atak na nią, wspierany przez mocarstwo nuklearne. „Zobaczyliśmy przykład lekkomyślnej rosyjskiej retoryki i komunikatów nuklearnych” – powiedział Jens Stoltenberg, który 1 października przekaże przywództwo NATO byłemu premierowi Holandii Markowi Ruttemu.
„Za każdym razem, gdy zwiększaliśmy nasze wsparcie poprzez nowe typy broni – czołgi bojowe, ogniem dalekiego zasięgu lub samoloty F-16 – Rosjanie próbowali nam przeszkodzić” – przypomniał w wywiadzie udzielonym agencji Reutera w kwaterze głównej NATO w Brukseli. „Do tej pory nie udało im się to, zatem ostatnie rosyjskie wypowiedzi nie powinny powstrzymać sojuszników NATO przed wspieraniem Ukrainy” – zaznaczył szef NATO i dodał, że Sojusz nie wykrył żadnej zmiany w rosyjskiej postawie nuklearnej, „która wymagałaby jakichkolwiek zmian z naszej strony”.
Jens Stoltenberg podkreślił, że największym ryzykiem dla NATO byłoby zwycięstwo Putina na Ukrainie. „Wtedy przesłanie będzie takie, że gdy (Rosja) użyje siły militarnej, ale także gdy zagrozi sojusznikom NATO, dostanie to, czego chce, a to sprawi, że wszyscy będziemy bardziej podatni” – powiedział i ocenił, że „w czasie wojny nie ma opcji bez ryzyka”.
Rosja nie uszanuje żadnych linii
.Szef NATO podkreślił, że nie ma „cudownego rozwiązania”, które zmieniłoby bieg wojny, ale głębokie uderzenia na terytorium Rosji mogłyby mieć znaczenie jako część szerszych wysiłków Zachodu, aby pomóc Ukrainie odeprzeć inwazję Rosji. Jens Stoltenberg powiedział również, że każde wynegocjowane zakończenie wojny musiałoby obejmować gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy ze strony mocarstw zachodnich, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. W przeciwnym razie – zaznaczył – Rosja nie uszanuje żadnych linii narysowanych na mapie.
„Kiedy zostanie uzgodniona jakaś linia – czy to uznana przez społeczność międzynarodową granica, czy inna linia zawieszenia broni – musimy mieć absolutną pewność, że wojna tam się zakończy. Do tej pory widzieliśmy Rosję atakującą, czekającą, a potem atakującą ponownie” – powiedział Jens Stoltenberg, przypominając poprzednie umowy, które miały zakończyć trwający od 2014 roku konflikt między Rosją a Ukrainą. „Nie sądzę, byśmy mogli zmienić zdanie prezydenta Putina, ale możemy zmienić jego kalkulację, pokazując, że koszt kontynuowania wojny jest tak wysoki, iż lepiej dla niego będzie usiąść i zaakceptować Ukrainę jako suwerenne, niepodległe państwo” – podsumował Jens Stoltenberg.
Narodziny nowej Europy. Ukraina nas obudziła
.Na temat uśpienia czujności Zachodu względem Rosji po zakończeniu zimnej wojny, piszą prof. Konstantyn SIGOW i Laure MANDEVILLE w tekście „Narodziny nowej Europy. Ukraina nas obudziła„.
„Spaliśmy. My, Zachód, mieliśmy głowy zaprzątnięte czymś innym. Nie licząc przyjaciół z Europy Środkowej, Bałtów i paru ekspertów, byliśmy naiwni, zaślepieni, cyniczni lub po prostu byliśmy ignorantami. Uwierzyliśmy, że sowiecki neototalitarny smok został pokonany, a on tymczasem odrodził się z ruin ZSRR. Nasi stratedzy, schowani pod amerykańskim parasolem – marząc wszakże, żeby się spod niego uwolnić – wmówili sobie, że na zawsze pozbyliśmy się wojny i że złe wiatry Historii już nigdy nie zawieją. Cóż za naiwność!”.
„Niektórzy tak mocno skupili się na procesie rozpadu i niezgody toczącym nasze społeczeństwa, że nie dopuszczali do siebie myśli o innych zagrożeniach. Byli też tacy – w tym spora część naszych dyplomatów i polityków naznaczonych romantyczną wizją „rosyjskiego świata”, a czasem wręcz opłacanych przez tamten reżim – którzy uważali Putina za godnego szacunku i żywili nadzieję na wielkie strategiczne zbliżenie z Rosją jako przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych. Przekonywali, że nie należy stosować do Rosji kodów zachodnich społeczeństw, i wynajdywali tysiące usprawiedliwień dla pana na Kremlu. Niektórzy stawiali go sobie niemal za wzór – w kontrze do „dekadenckiego” Zachodu. Cóż za zaślepienie! Wszystkie te kalkulacje i złudzenia prysły wraz z agresją Rosji Putina na Ukrainę – wraz ze zmasowanymi bombardowaniami, dziesiątkami tysięcy zabitych, gwałtami, torturami, dołami śmierci, miastami obracanymi w morze ruin, otwarcie faszystowskimi deklaracjami, nieprzyzwoitymi propozycjami zawarcia pokoju, codziennymi kłamstwami, potiomkinowskimi konwentyklami na okupowanych terenach, a nawet szantażem użycia broni jądrowej. Przeżywamy katastrofę strategiczną i w końcu dostrzegamy, że mamy poważny problem rosyjski” – piszą prof. Konstantyn SIGOW i Laure MANDEVILLE.
Ukraina dłużej była częścią Polski niż Rosji
.Na temat polskich wpływów kulturowych na Ukraine stanowiących dziedzictwo dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów pisze prof. Norman DAVIES w tekście „Ukraina dłużej była częścią Polski niż Rosji. I to jest klucz do zrozumienia ukraińskiej narodowości”.
„Od czasu wybuchu wojny 24 lutego 2022 roku świat kładzie olbrzymi nacisk na historyczne powiązania między Rosją a Ukrainą. Częściowo po to, aby odeprzeć wzniosłe zapewnienia Putina, jakoby Kijów należał do Moskwy. Ale to skupienie uwagi na Rosji sprawia, że historia Ukrainy i Polski, jej istotna rola, jest niestety pomijana”.
„Ukraina dłużej była częścią Polski niż Rosji – i to właśnie pozwala zrozumieć, dlaczego Ukraińcy różnią się od Rosjan. Innymi słowy, nie da się zrozumieć historii Ukrainy bez zbadania wpływu, jaki miały na nią Polska i Rosja. Tysiąc lat temu ludzie, którzy dziś nazywają się „Ukraińcami”, nie określali się jeszcze tym mianem. Mieszkańcy Ukrainy – czyli „krawędzi” lub „granicy” – nazywali siebie „Karpatorusinami”lub „Rusinami”, a swoje państwo, rządzone ze starożytnego Kijowa, nazywali „Rusią Kijowską”.
„Po śmierci ostatniego Jagiellona w 1572 r. państwo polsko-litewskie zostało przekształcone w Rzeczpospolitą, inaczej Rzeczpospolitą Obojga Narodów, czyli tzw. demokrację szlachecką, rządzoną z Warszawy. W tym układzie cała Ukraina weszła w skład Królestwa Polskiego i choć Rosjanie nieustannie ją podgryzali, większa część pozostała w Polsce do końca XVIII wieku. Kijów na przykład został zajęty przez Moskwę w 1667 roku, lecz reszta ziemi kijowskiej utrzymała się w polskich rękach do 1793 roku”.
.„W ciągu długich wieków panowania polskiego Ukraińcy siłą rzeczy podlegali wpływom i doświadczeniom, których Rosjanie nigdy nie doznali. Właśnie te formacyjne doświadczenia sprawiły, na dobre czy złe, że Ukraińcy mają zupełnie inne spojrzenie na świat” – pisze prof. Norman DAVIES.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ