Rosja nie wygra tej wojny - Janusz Onyszkiewicz

Rosyjska operacja w obwodzie charkowskim nie powiodła się, co jest sukcesem Ukrainy, a linia frontu przypomina obecnie sytuację znaną z I wojny światowej; Rosja powinna uświadomić sobie, że nie wygra tego konfliktu – ocenił były minister obrony RP Janusz Onyszkiewicz w rozmowie z agencją Ukrinform.
Putin nie docenił swojego przeciwnika
.”Bezsensowne nadzieje Kremla, że Ukraińcy będą wdzięczni (Rosjanom) za wyzwolenie od nazistowskiego ukraińskiego reżimu, okazały się daremne. Zresztą, Rosja zawsze stosowała podobne metody. Kiedy Armia Czerwona najechała Polskę w 1920 roku, również nie walczyła z Polakami, ale z polską szlachtą, która zniewoliła polski naród. To jest rosyjski standard” – zauważył Onyszkiewicz.
W jego ocenie coraz częstsze ukraińskie ataki na obiekty wewnątrz Rosji, w tym m.in. rafinerie i magazyny paliw, nie doprowadzą do poważnego kryzysu w rosyjskim systemie energetycznym, ale mogą „uświadomić zwykłym Rosjanom, że wojna (z Ukrainą) dotyczy ich w bezpośredni sposób”. „Obecnie rosyjska propaganda tworzy w kraju atmosferę totalnego militaryzmu. Rosjan to jednak nic nie kosztuje, ponieważ nie cierpią z powodu wojny tak jak Ukraińcy” – przyznał rozmówca Ukrinformu.
Jak dodał, zgoda Waszyngtonu na przeprowadzanie przez ukraińską armię uderzeń na cele na terytorium Rosji, położone w odległości do 100 km od granicy, nie jest wystarczającym rozwiązaniem. „To zbyt mało, ponieważ pozwala to rosyjskiej armii działać z zachowaniem głębi strategicznej. (…) Myślę, że ta strefa powinna zostać rozszerzona do 300 km” – uważa były opozycjonista i szef resortu obrony.
Onyszkiewicz pozytywnie ocenił ostatnie zmiany w NATO w kontekście dalszej pomocy Sojuszu dla Ukrainy. W jego opinii wybór premiera Holandii Marka Ruttego na stanowisko sekretarza generalnego NATO jest dobrą wiadomością dla Kijowa. „(Rutte) będzie mocno wspierał Ukrainę w jej wojnie obronnej (z Rosją), a także pracował nad tym, żeby wspierały ją wszystkie państwa członkowskie” – prognozuje opozycjonista z czasów „Solidarności”.
Aneksja Ukrainy do NATO nie będzie łatwa – Janusz Onyszkiewicz
.Były minister wyraził pogląd, że obecnie nie sposób przewidzieć, jak wyglądałaby polityka zagraniczna USA, gdyby na przełomie 2024 i 2025 roku do władzy w tym kraju powrócił Donald Trump. Onyszkiewicz zwrócił uwagę na fakt, że w otoczeniu Trumpa znajdują się osoby o bardzo zróżnicowanych poglądach. Dlatego, jak podkreślił, jest to „wielka zagadka”, ponieważ trudno ocenić, która opcja – ta przychylna Kijowowi czy też opowiadająca się za porozumieniem z Rosją – okazałaby się bardziej wpływowa w przypadku zwycięstwa kandydata Republikanów.
Rozmówca Ukrinformu przyznał, że akcesja Ukrainy do NATO byłaby bardzo trudna w obecnej sytuacji, czyli podczas wojny z Rosją. „Ukraina mogłaby zostać przyjęta do Sojuszu, gdyby w jakiś sposób zgodziła się na zamrożenie działań zbrojnych na określonej linii (frontu). Ponadto Kijów musiałby zaakceptować to, że ewentualne odzyskanie okupowanych terytoriów w przyszłości nie będzie rezultatem wojny rozpoczętej przez Ukrainę. Sytuacja ta byłaby, pod pewnymi względami, podobna do okoliczności akcesji RFN do NATO (w 1955 roku – PAP), ponieważ ten kraj został przyjęty do Sojuszu, gdy zgłaszał roszczenia terytorialne wobec NRD” – przypomniał były minister.
Janusz Onyszkiewicz (ur. 1937) był w latach 80. XX wieku jedną z czołową postaci „Solidarności”. Następnie, w latach 1992-93 i 1997-2000, sprawował funkcję ministra obrony narodowej, a w latach 2004-07 – wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Oprócz działalności politycznej Onyszkiewicz jest znany jako alpinista. W okresie 2001-16 był prezesem Polskiego Związku Alpinizmu.
Wartościowy dyskurs polityczny to podstawa
.”Skala i intensywność napięć politycznych zdominowały całe polskie życie publiczne. Nie jest to coś całkowicie dla nas nowego – w latach 80. do pewnego stopnia było podobnie. Wówczas demokratyczna opozycja skupiona wokół „Solidarności” była przez ówcześnie rządzących traktowana jako targowica działająca w zmowie z siłami reprezentującymi obce interesy i wyznającymi niepolski system wartości. Niemniej ostatecznie w 1989 r. obie strony porozumiały się co do rozstrzygnięć, które zmieniły losy Europy, a Polsce zapewniły niesłychany rozwój i szacunek międzynarodowy” – ocenia Janusz ONYSZKIEWICZ, działacz opozycji antykomunistycznej i minister obrony w rządach Hanny Suchockiej i Jerzego Buzka.
„Żeby móc myśleć o osłabieniu napięć tak bardzo rujnujących polską scenę polityczną, należałoby zacząć od zmiany języka, w którym prowadzony jest polityczny dyskurs i którego używa się w publicznym przekazie” – zaznacza autor.
W jego ocenie o żadnym nowym Okrągłym Stole nie może być dziś mowy. Nie oznacza to jednak, że nie może być mowy o podejmowaniu rozmów z opozycją w sprawach, w których budowanie szerszego konsensusu jest nie tylko pożyteczne, ale często wręcz konieczne.
Jest jeden obszar o znaczeniu strategicznym, w którym jest możliwe (a nawet konieczne) szerokie porozumienie głównych sił politycznych: polska polityka wschodnia i związana z tym polska polityka bezpieczeństwa. W tym obszarze nie widać żadnych fundamentalnych różnic (przynajmniej jeśli chodzi o formalne deklaracje), a więc nie ma powodu, aby nie oprzeć takiej polityki na trwałych podstawach politycznych zapewniających tej polityce międzynarodową wiarygodność i siłę, podobnie jak to miało miejsce wobec planów wejścia do NATO. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, kiedy nasza obecna polityka wobec wschodnich sąsiadów ma charakter całkowicie bierny i ogranicza się do mało skoordynowanych reakcji na wydarzenia bieżące, co doprowadziło do całkowitego zaniku jakiegokolwiek zainteresowania ważnych politycznych graczy stanowiskiem i opiniami Polski.