
Przewodnictwo Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, zaplanowane od 1 kwietnia br., to „kiepski żart” – oświadczył w czwartek szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba; powtórzył on stanowisko władz ukraińskich, iż Rosja uzurpowała miejsce w Radzie.
Przewodnictwo Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ
.”Przewodnictwo Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ od 1 kwietnia to kiepski dowcip. Rosja uzurpowała swoje miejsce; prowadzi kolonialną wojnę, a jej przywódca jest przestępcą wojennym poszukiwanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny” – napisał Dmytro Kułeba.
Rosja, obok USA, Chin, Wielkiej Brytanii i Francji, jest jednym z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Od lutego 2022 roku, czyli początku inwazji Kremla na Ukrainę, władze w Kijowie wielokrotnie kwestionowały prawo Rosji do zasiadania w Radzie.
Władze w Kijowie wskazują m.in., że po rozpadzie Związku Radzieckiego wniosek Rosji o kontynuowaniu przez nią, w miejsce ZSRR, pełnienia członkostwa w ONZ, powinien był zostać rozpatrzony przez Radę Bezpieczeństwa ONZ i Zgromadzenie Generalne Narodów Zjednoczonych. Taką procedurę przeszły np. Czechy i Słowacja po tym, jak przestało istnieć państwo członkowskie ONZ, którym była Czechosłowacja. W przypadku Rosji tej procedury nie przeprowadzono, tak więc oznacza to, że formalnie nigdy nie przystąpiła ona do ONZ.
Czy ONZ bez Rosji jest możliwe?
.”Wykorzystując status stałego członka Rady Bezpieczeństwa, Federacja Rosyjska sparaliżowała działania ONZ” – pisze Jurij SIERGIEJEW, stały przedstawiciel Ukrainy przy ONZ (2007-2016), były przewodniczący Szóstego Komitetu (prawno-administracyjnego) ONZ.
Jak twierdzi, „światowa społeczność ekspertów jednoznacznie oświadcza, że sam fakt obecności Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ stanowi poważne zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Rada Bezpieczeństwa staje się Radą Niebezpieczeństwa”.
„W kontekście obowiązującej Karty Narodów Zjednoczonych i Regulaminu Rady Bezpieczeństwa ONZ wywarcie wpływu na jej członka, zwłaszcza stałego, jest w zasadzie niemożliwe. Jeśli jeden z członków Rady Bezpieczeństwa wystąpi z propozycją pozbawienia Rosji członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, to Rosja może tę propozycję zablokować. A jeśli nie zrobi tego sama, zrobi to jej sytuacyjny sojusznik, Chiny. Jeśli zaś sprawę poruszy Zgromadzenie Ogólne ONZ, to Rosja zażąda zastosowania artykułu 6 Karty Narodów Zjednoczonych, zgodnie z którym decyzję musi podjąć… Rada Bezpieczeństwa” – pisze Jurij SIERGIEJEW.
„Błędne koło? Brak wyjścia? Niestety w aktualnych warunkach osiągnięcie porozumienia w sprawie wyrzucenia Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ jest prawie niemożliwe. Możliwe jest natomiast (jeśli istnieje zbiorowa wola polityczna państw członkowskich) ograniczenie działań Rosji w sytuacjach, gdy jest ona stroną konfliktu. Taką możliwość daje artykuł 27 Karty” – podkreśla były ambasador.
ONZ. Mikrokosmos pełen paradoksów
.”Organizacja Narodów Zjednoczonych to mikrokosmos pełen paradoksów. To w końcu największa uniwersalna organizacja globalna, skupiająca ponad 190 państw, powołana w celu działania na rzecz globalnego pokoju. Jednocześnie w swoim DNA nosi ona pozostałości świata, który wyłonił się z II wojny światowej, a następnie zimnej wojny” – pisze prof. Krzysztof SZCZERSKI, dyplomata, politolog, stały przedstawiciel RP przy ONZ.
Jak podkreśla, „widać to zwłaszcza w szczególnej pozycji związanej z prawem weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ dawnych państw alianckich (USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji [zastąpiła w Radzie ZSRR]) oraz Chin”.
„Co ciekawe, ONZ w zasadzie nie przeszedł żadnej poważnej reformy po zmianie paradygmatu stosunków międzynarodowych, jaka nastąpiła w latach 1989–1991, kiedy to niektórzy ogłosili wręcz „koniec historii” i ostateczne zwycięstwo modelu demokracji liberalnej i gospodarki rynkowej w rywalizacji z konkurencyjnymi propozycjami lansowanymi przez drugi biegun zimnej wojny, obóz radziecki”.
Prof. Krzysztof SZCZERSKI zauważa, że „do nowej sytuacji dostosowały się organizacje takie jak NATO (w obszarze regionalnego bezpieczeństwa) czy Unia Europejska (w zakresie polityki na kontynencie) poprzez rozszerzanie swego składu członkowskiego i zmianę zasad działania. W innych częściach świata powstały różne formaty wielostronnej współpracy (Unia Afrykańska, Mercosur i inne) będące odpowiedzią na globalizację, która przyspieszyła wraz z końcem zimnej wojny. Wszystkie te przemiany przyniosły nowe rozłożenie sił i potencjałów na świecie – powstały nowe silne państwa dążące do uzyskania zasadniczego wpływu na politykę globalną, skupione w takich gronach, jak Grupy G7 czy G20. Nie znalazło to jednak żadnego odniesienia w formalnych zasadach pracy ONZ. Tutaj wszystko działa tak jak dawniej”.
Czy Organizacja Narodów Zjednoczonych jeszcze istnieje?
.”ONZ jako organizacja bezpieczeństwa zbiorowego, której podstawowym obowiązkiem jest ochrona integralności terytorialnej jej członków, nie wywiązała się z tej roli – najpotężniejsze państwa po prostu ją ignorują” – pisze prof. Branko MILANOVIĆ, serbsko-amerykański ekonomista.
Jak podkreśla, „ONZ wydaje się całkiem żywa. Jednak w najważniejszej obecnie dla świata sprawie – (…) piekła wojny pomiędzy dwoma krajami o łącznej populacji 200 milionów, z których jeden posiada potężny arsenał broni jądrowej i grozi jej użyciem – ONZ pozostaje wyłącznie obserwatorem”.
„Sekretarz generalny ONZ António Guterres rzadko zabiera głos. Puste frazesy to jedyne, co ma do powiedzenia w głównej kwestii, która była powodem założenia Ligi Narodów, a później Organizacji Narodów Zjednoczonych, tj. w kwestii utrzymania pokoju na świecie. Guterresowi udało się odbyć jedną podróż do Kijowa i jedną do Moskwy. To wszystko” – pisze Branko MILANOVIĆ.
Jego zdaniem postawa sekretarza generalnego jest dowodem na to, że „cały aparat oenzetowski podupadł, a ludzkość znalazła się w sytuacji, w której szef jedynej instytucji międzynarodowej, którą powołano w celu utrzymania pokoju, stał się widzem mającym taki sam wpływ na sprawy wojny i pokoju jak każdy inny z 7,7 miliarda mieszkańców naszej planety”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP