Rosyjska broń nuklearna na Białorusi - eskalacja

Władimir Putin zapowiedział rozmieszczenie rosyjskiej taktycznej broni jądrowej na Białorusi; są trzy powody, dla których chce to zrobić – uważa profesor stosunków międzynarodowych w Hertie School Marina Henke, która jest też szefową Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego. Władimir Putin ogłosił, iż rosyjska broń nuklearna zostanie rozlokowana na terytorium Białorusi w ciągu najbliższych kilku miesięcy, najpewniej do lipca.
.„Pierwszym powodem jest odstraszanie, a więc argument w wojnie psychologicznej. Putin chce siać niepewność, angażując Białoruś (…). Na Zachodzie może to zwiększyć obawy przed eskalacją nuklearną. Drugi powód to zapewnienia (Alaksandra) Łukaszenki, że pozostanie bliski Putinowi. Łukaszenka od dawna chciał tej broni jako ubezpieczenia i wielokrotnie prosił o nią Putina. W tej sytuacji to dla niego prezent, mimo że Rosja nadal będzie kontrolować tę broń” – wyjaśnia Henke w wywiadzie dla portalu RND. Zgodnie z zapowiedziami Putina, rosyjska taktyczna broń nuklearna trafi na Białoruś „w najbliższych miesiącach”, prawdopodobnie na początku lipca.
Broń nuklearna na terytorium Białorusi
.Jak twierdzi prof. Henke, umieszczając broń nuklearną na terenie Białorusi „Rosja sztucznie wzmacnia kartę przetargową przyszłych negocjacji pokojowych z Ukrainą”. „Sekretarz stanu USA (Antony) Blinken zapowiedział już, że negocjacje są brane pod uwagę (…). Putin najwyraźniej kalkuluje, że może przekonać stronę ukraińską do wynegocjowania lepszych warunków, jeśli zaoferuje wycofanie taktycznej broni jądrowej z terenu Białorusi” – uważa ekspertka i przypomina, że podobny sposób myślenia „miał miejsce w latach 80., gdy Stany Zjednoczone próbowały przekonać Związek Sowiecki do wycofania pocisków średniego zasięgu”.
Konsekwencje zapowiedzi Putina
.Jak wskazuje prof. Henke, są też inne konsekwencje zapowiedzi Putina – głowice jądrowe znajdą się bliżej Ukrainy, Polski i krajów bałtyckich. „Ale to nie jest tak naprawdę istotne, (…) kilkaset kilometrów nie robi wielkiej różnicy. Decydującym czynnikiem nie jest zasięg, ale siła wybuchu, czyli rozmiar zniszczeń i skażenia jądrowego” – wyjaśnia ekspertka.
Zapowiedź Putina, dotycząca rozmieszczenia broni jądrowej na terenie Białorusi jest dość „zaskakująca”. „Zaledwie w ubiegły wtorek, na spotkaniu z (chińskim) przywódcą Xi (Jinpingiem) w Moskwie, Putin zakomunikował, że Rosja zobowiązała się nie rozmieszczać broni jądrowej w krajach trzecich. Złamanie tej zapowiedzi w ciągu tygodnia może wskazywać, że Putin mógł nie otrzymać takiego wsparcia ze strony Chin, na jakie liczył” – mówi prof. Henke.
Groźby nuklearne Putina
.Jeśli chodzi o groźby nuklearne Putina, to „eksperci byli nimi bardzo zaniepokojeni na początku wojny”. „Z czasem te groźne gesty stają się coraz mniej wiarygodne i groźne. (…) Po ponad roku wojny coraz mniej jestem przekonana, że Putin rzeczywiście użyje taktycznej broni nuklearnej. Zbyt dobrze wie, że straci wtedy poparcie Chin i wielu innych krajów” – oświadczyła ekspertka. Zauważyła przy tym, że w pewnym stopniu groźby nuklearne Putina odniosły sukces. To one są „jedynym powodem niechęci USA i innych członków NATO” do dostaw broni, w tym myśliwców, na Ukrainę – podkreśliła prof. Henke.
Nuklearne niebezpieczeństwo
.Na temat tego jak prawdopodobne jest użycie broni nuklearnej przez Rosję w wojnie na Ukrainę, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Ostatni argument Rosji„.
„Z uwagi na słabość rosyjskich wojsk i fakt, że w przypadku użycia przez Rosję strategicznej broni atomowej straciłaby ona z pewnością poparcie wszystkich swych potencjalnych sojuszników, w tym Chin i Indii, jest oczywiste, że każda, nawet tylko konwencjonalna odpowiedź NATO na taki atak doprowadziłaby w krótkim czasie do ostatecznej klęski agresora i zakończenia ukraińskiego dramatu. Żadnych wątpliwości w sprawie obrony państw członkowskich NATO nie pozostawiają niedawne wypowiedzi zarówno dowódców amerykańskich, jak i sekretarza generalnego NATO, Jensa Stoltenberga, którzy podkreślają pełną gotowość do zapobieżenia rozszerzaniu się rosyjskiej agresji. Odstraszające, a w najgorszym przypadku także militarne znaczenie dla bezpieczeństwa Zachodu miałoby zapowiadane poszerzanie programu Nuclear Sharing, tj. koncepcji politycznej Sojuszu Północnoatlantyckiego zakładającej udostępnianie głowic jądrowych państwom zrzeszonym w NATO. Program ten budzi niestety zastrzeżenia dotyczące jego zgodności z zasadami traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, według którego realizacja współdzielenia broni jądrowej mogłaby mieć miejsce wyłącznie w momencie wybuchu wojny obejmującej państwa członkowskie NATO. Nawet bez uruchomienia tego programu militarna siła Sojuszu wydaje się jednak w pełni wystarczająca, aby zapobiec wszelkim możliwym zagrożeniom”.
„Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o dramatycznych, globalnych konsekwencjach ewentualnego użycia przez Rosję głowic nuklearnych. Złamane zostałoby w takim przypadku tabu obowiązujące od 1945 roku, co otworzyłoby drogę do sytuacji określanej przez niektórych ekspertów terminem nuklearna normalizacja, czyli sytuacji, w której wiele krajów, na przykład Korea Północna czy Chiny, mogłoby także uznać się za upoważnione do użycia takiej broni. Inne państwa zaczęłyby zaś szybko starać się o pozyskanie własnego arsenału nuklearnego, by móc się bronić. Świat mógłby zostać wtedy ogarnięty niepokojem czy wręcz paniką, skłaniającą ludzi do przeprowadzania się poza duże miasta, narażone na atak w pierwszej kolejności. Ale właśnie te tak dramatyczne potencjalne konsekwencje powinny nas jednak uspokajać – wbrew często powtarzanej opinii o szaleństwie Putina można powiedzieć, że nawet tak skompromitowany człowiek jak on dochodzi jednak do pewnej granicy, która jest wyznaczana jeśli nie resztkami rozsądku, to po prostu strachem o własne życie”.
.”Chociaż prawdopodobieństwo użycia broni jądrowej przez Rosję jest bardzo niskie, to jednak jest ono największe od 60 lat. Mimo wzmożonej retoryki rosyjskiej propagandy i zapowiedzi przeprowadzenia testów z taktycznymi pociskami jądrowymi powinniśmy zachować spokój i wiarę w doprowadzenie do końca wojny na Ukrainie bez sięgnięcia przez Rosję po broń jądrową. Agresor będzie zapewne kontynuować w nadchodzących miesiącach wojnę konwencjonalną, licząc na powodzenie swego energetycznego szantażu i ostrą zimę w Europie. W najgorszym wypadku, by ukryć pogarszanie się swojego potencjału militarnego, wykorzysta taktyczną broń jądrową w lokalnym ataku na obiekty ukraińskie. Obecnie nic nie wskazuje na realne zagrożenie dla świata, które mogłoby być spowodowane użyciem przez Rosję strategicznej broni jądrowej, a wykorzystanie taktycznej broni jądrowej tylko przyspieszyłoby klęskę agresora. Miejmy nadzieję, że Putin, mimo iż podjął już wiele nieracjonalnych decyzji, staje się tego coraz bardziej świadomy” – pisze prof. Michał KLEIBER .
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ