Rozpoczęły się manewry filipińsko-amerykańskie, m.in. na Morzu Południowochińskim

Blisko 17 tys. żołnierzy filipińskich i amerykańskich rozpoczęło w poniedziałek 22 kwietnia na Filipinach wspólne ćwiczenia, obejmujące również działania na Morzu Południowochińskim, w rejonie którego toczy się chińsko-filipińska rywalizacja. Manewry po raz pierwszy prowadzone będą poza wodami terytorialnymi Filipin.
Ćwiczenia filipińsko-amerykańskie wraz z Francją i Australią
.Władze w Manili twierdzą, że coroczne ćwiczenia „Balikatan” nie są skierowane przeciwko żadnemu zewnętrznemu agresorowi, zaś generał William Jurney, dowodzący siłami Korpusu Piechoty Morskiej USA na Pacyfiku, powiedział podczas poniedziałkowego briefingu dla mediów, że manewry „odbywają się w oparciu o porządek i prawo międzynarodowe”. Do ćwiczeń, które zostały zaplanowane do 10 maja, dołączą Francja i Australia.
Żołnierze będą symulować odbijanie wysp okupowanych przez wroga w pobliżu Tajwanu oraz w zachodniej prowincji Palawan na Morzu Południowochińskim. Pekin skrytykował manewry, twierdząc, że zaostrzają napięcia i podważają stabilność w regionie.
Rosnąca presja ze strony Chin niepokoi Filipiny
.Chiny roszczą sobie prawa do większości Morza Południowochińskiego, przez które przepływa handel morski wart ponad 3 biliony dolarów rocznie – przypomniała agencja Reutera. Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze orzekł w 2016 roku, że roszczenia Pekinu do akwenu, do którego pretensje zgłaszają także Filipiny, Brunei, Malezja, Wietnam i Tajwan, nie mają podstaw w prawie międzynarodowym. Chiny, które odrzucają to orzeczenie, zbudowały obiekty wojskowe na spornych atolach.
W ostatnim czasie dochodziło do incydentów na morzu, takich jak użycie przez chińskie siły bezpieczeństwa armatek wodnych wobec filipińskich rybaków. Władze w Manili kilkakrotnie oskarżały Chiny o blokowanie rybakom dostępu do łowisk leżących w strefie ekonomicznej Filipin, utrudnianie misji zaopatrzeniowych oraz celowe niszczenie środowiska naturalnego. Z kolei Pekin domagał się zaniechania „wtargnięć” na wody pod chińską jurysdykcją.
Rosnąca presja ze strony Pekinu niepokoi Filipiny i inne państwa, w tym USA, które potwierdziły zaangażowanie w obronę Filipin przed ewentualną agresją na Morzu Południowochińskim.
Stajemy się świadkami systemowej rywalizacji na linii Zachód – Chiny
.Presja ze strony Chin wywierana jest nie tylko na państwach regionu, ale również wobec Europy i Stanów Zjednoczonych. We Wszystko co Najważniejsze pisze o tym prof. Łukasz GACEK, kierownik Zakładu Chin w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W jego ocenie, tą rywalizacje należy rozumieć jako konfrontację dwóch alternatywnych modeli global governance, z jednej strony amerykańsko-europejskiego opartego na wartościach demokratycznych i liberalnych, a z drugiej chińskiego bazującego na normach właściwych dla tej cywilizacji. Ów element rywalizacji dobrze zarysowuje się w treści XX Zjazdu Krajowego KPCh z 2022 r., gdzie w większym niż dotychczas stopniu władze w Pekinie wyeksponowały zagadnienie „bezpieczeństwa” (安全 anquan). Termin ten pojawiał się w sprawozdaniu sekretarza generalnego zdecydowanie częściej niż w sprawozdaniach poprzednich, z 2017 i 2012 r. Uwagę zwracały również częste odwołania do pojęcia „rywalizacji” (斗争 duozheng). Jednocześnie znacznie rzadziej odwoływano się do „pokoju” (和平 heping).
„Sposób kształtowania środowiska międzynarodowego przez władze w Pekinie stanowi spore wyzwanie zarówno dla Waszyngtonu, jak i Brukseli, reprezentowanych przez nie instytucji, a szczególnie w kontekście definiowania ich roli w tej przestrzeni” – zaznacza autor artykułu.
Co więcej, zmianę narracji w odniesieniu do Chin można zauważyć także w polityce Unii Europejskiej. W marcu 2019 r. Komisja Europejska scharakteryzowała Chiny jako „partnera współpracy” (cooperation partner), „partnera negocjacyjnego” (negotiating partner) o sprzecznych interesach, „konkurenta gospodarczego” (economic competitor) dążącego do osiągnięcia wiodącej pozycji w dziedzinie technologii oraz „rywala systemowego” (systemic rival). Bruksela promuje jasny i oparty na demokratycznych i liberalnych wartościach model global governance. W tym kontekście Chiny, proponując alternatywny sposób postępowania w stosunkach międzynarodowych, oparty na odmiennych wartościach i normach, stawiają się niejako naturalnie w roli tzw. „rywala systemowego”.
„Wyszczególnione kategorie definiowania Chin wzajemnie się przenikają w różnych obszarach. Z jednej strony Unię Europejską i Chiny łączą silne relacje gospodarcze, ale z drugiej dzielą antagonizmy w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa i przede wszystkim w sferze normatywnej. Wzrost Chin jest tu wyjątkowo istotny, ponieważ redefiniuje dotychczasową rolę Europy w świecie” – pisze prof. Łukasz GACEK.
W rezultacie nasuwa się pytanie, jak Europa powinna reagować na wzrost Chin, jak równoważyć ich wpływy, zwłaszcza w sferze gospodarczej, i wreszcie w jakim stopniu może kształtować ich wybory. Nie ulega wątpliwości, że systemowa rywalizacja w coraz większym stopniu będzie stawiana przez Brukselę jako nadrzędny paradygmat w relacjach z Chinami. Wyzwaniem pozostaje utrzymanie współpracy i dialogu z Chinami w obszarach wspólnego zainteresowania służących rozwiązywaniu problemów globalnych.
„Sytuacja ta stanowi wyzwanie dla stabilności i bezpieczeństwa w regionie i poza nim, bezpośrednio zagrażając interesom UE. Bruksela podkreśliła potrzebę rozwijania współpracy z państwami regionu i w ramach wielostronnych organizacji regionalnych. Dokument należy odczytywać jako próbę przejęcia wiodącej roli w promowaniu założeń zrównoważonego rozwoju ONZ, zarówno w kontekście dwustronnym, jak i wielostronnym” – dodaje autor.
PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT