Ruszył nabór wniosków do programu „Promocja języka polskiego”

Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA) ogłasza nabór wniosków do programu „Promocja języka polskiego”. Na sfinansowanie kreatywnych projektów, które wzmocnią kształcenie języka polskiego jako obcego, podniosą jego prestiż i trwale wpłyną na pozytywny wizerunek Polski w świecie przeznaczono 2 400 000 zł. Termin składania wniosków upływa 31 lipca 2025 r.

Kto może liczyć na dofinansowanie w ramach programu „Promocja języka polskiego”

.W ramach programu finansowane będą projekty realizowane zarówno w Polsce, jak i za granicą, które przyczynią się do upowszechniania języka polskiego jako obcego, wzmocnienia jakości jego kształcenia oraz dotarcia do szerokiego grona odbiorców. Szczególnie cenione będą kreatywne działania, które są dobrze dopasowane do potrzeb grup docelowych. Preferowane będą przedsięwzięcia nowatorskie, które nie były dotychczas realizowane przez wnioskodawcę w proponowanym zakresie lub skali, a także inicjatywy realizowane za granicą.

O dofinansowanie w ramach Programu mogą ubiegać się polskie uczelnie i instytucje naukowe aktywnie działające na rzecz promocji języka polskiego na poziomie akademickim. Projekt może być realizowany samodzielnie przez jedną instytucję, jednak preferowane będą projekty realizowane w partnerstwie międzynarodowym. Partnerami w projekcie mogą być zagraniczne uczelnie lub instytucje naukowe.

Wnioski można składać wyłącznie w systemie teleinformatycznym NAWA do 31 lipca 2025 r. do godz. 15:00.

W dotychczasowych sześciu edycjach programu Promocja języka polskiego zrealizowano łącznie 91 projektów z udziałem 136 partnerów z zagranicy. Dotychczasowe projekty w programie realizowane były we współpracy z partnerami z Austrii, Belgii, Brazylii, Chin, Czech, Chorwacji, Ekwadoru, Estonii, Finlandii, Francji, Grecji, Irlandii, Islandii, Kazachstanu, Korei Południowej, Litwy, Łotwy, Niderlandów, Niemiec, Peru, Rosji, Serbii, Słowacji, Słowenii, Stanów Zjednoczonych, Tanzanii, Turcji, Ukrainy Uzbekistanu, Węgier, Wielkiej Brytanii i Włoch.

Spośród polskich uczestników najwięcej projektów zrealizowały: Uniwersytet Śląski w Katowicach – 13, Uniwersytet Warszawski – 12, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk – 10 i po 9 projektów Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Nowy ranking szanghajski i wciąż te same pytania o polskie uczelnie

.Na miejsce uczelni w rankingu szanghajskim (ARWU – Academic Ranking of World Universities) wpływają liczba jej absolwentów, którzy otrzymali Nagrodę Nobla, oraz osiągnięcia osób w niej pracujących: liczba laureatów Nagrody Nobla i Medalu Fieldsa, często cytowanych uczonych, liczba prac opublikowanych w „Nature” i „Science”, liczba publikacji indeksowanych w Web of Science oraz efektywność badań (czyli to, co powyżej, znormalizowane do wielkości uczelni). Do rankingu uczelni dodano rankingi dziedzinowe. Dla osób wybierających się na studia lub studia doktoranckie czy poszukujących pracy na uczelni mogą być one ważniejsze od pozycji całej uczelni w rankingu.

Podział nauki na dziedziny jest odmienny od tego, co zgodnie z rozporządzeniem Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego obowiązuje w Polsce. W szczególności nie ma teologii ani nauk humanistycznych. Polaków na pewno zaskoczy brak filozofii, historii i literaturoznawstwa. Inny jest też podział nauk ścisłych i przyrodniczych, nie ma astronomii, ale jest ekologia i oceanografia. W naukach medycznych jest stomatologia, a nie ma nauki o kulturze fizycznej. Łatwo natomiast zrozumieć, dlaczego w chińskim rankingu niezmiernie rozbudowana jest dziedzina nauk technicznych i inżynieryjnych. Zawiera 23 dyscypliny, w tym nieobecne w polskim systemie, jak nanotechnologia, włókiennictwo czy technologia zdalnego wykrywania (remote sensing).

udując listy wskaźników i dyscyplin, twórcy rankingu myśleli o znaczeniu nauki i szkolnictwa wyższego dla gospodarki, stąd wspomniane wyżej pominięcie nauk humanistycznych i rozbudowana lista dyscyplin technicznych. Żeby jednak docenić znaczenie nauk społecznych i uwzględnić zwyczaje publikacyjne zajmujących się nimi uczonych, postanowiono, że publikacje indeksowane w Social Science Citation Index™ będą liczone podwójnie.

W rozmowach o uczelniach często pojawia się kategoria „top ten” – najlepsza dziesiątka światowej superligi uczelni (osoby w USA mają zwykle na myśli uczelnie amerykańskie). W tej kategorii istotnych zmian nie było. Oxford wyprzedził Princeton, a Caltech (California Institute of Technology) zrównał się z Columbia University. Uniwersytety w tej grupie, mimo iż w szerszej opinii publicznej są do siebie dość podobne, sporo się między sobą różnią i pełnią nieco odmienne role w systemie nauki i szkolnictwa wyższego. Uniwersytet Stanforda kształci więcej twórców nowych technologii, a położony w pobliżu Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley – więcej teoretyków. Ciekawą ilustracją może być umożliwiony przez portal ARWU ranking „wydajności akademickiej”, mierzący istotne osiągnięcia uczelni na zatrudnionego badacza. Nie zaskakuje, że na pierwszym miejscu jest Caltech, na trzecim Princeton, ale na czwartym miejscu, przed MIT, Cambridge i Stanford pojawia się Rockefeller University, maleńka uczelnia badawcza kształcąca tylko na studiach doktoranckich. W tej kategorii w Europie w ścisłej czołówce są oprócz Cambridge jeszcze trzy europejskie uczelnie: Politechnika w Lozannie i dwie szkoły budujące reputację na medycynie – Karolinska Institutet i Uniwersytet w Heidelbergu.

Na jednej stronie portalu ARWU mieści się 30 uczelni, dlatego wygodnie jest przyjrzeć się, jak ta przodująca, bardzo różnorodna trzydziestka wygląda. Znakomita większość to uczelnie z USA – 19, poza tym 4 brytyjskie, 3 chińskie i po jednej z Japonii, Kanady, Francji i Szwajcarii. Połowa to uczelnie publiczne, w tym 6 amerykańskich. Jeśli chodzi o wielkość, to mediana wynosi ok. 20 tys. studentów. Największy jest Uniwersytet w Toronto, na którym studiuje 82 tys. studentów (26. miejsce), potem wszystkie 3 uniwersytety chińskie i dwa publiczne amerykańskie z ponad 50 tys. studentów każdy. Z drugiej strony mamy Uniwersytet Rockefellera, na którym studiuje 248 studentów, i publiczny Uniwersytet Kalifornijski w San Francisco z trzema tysiącami studentów.

Od wielu lat trwa proces budowania w Polsce uniwersytetów badawczych. Za takie uważa się 10 uczelni wyłonionych w ramach programu „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza” (IDUB) lub szerzej 20 uczelni, które uzyskały prawo do ubiegania się o status takiej uczelni. Dla sklasyfikowanych uczelni portal ARWU udostępnia dane o podziale liczby studentów na studentów pierwszego stopnia (undergraduate) i pozostałych (graduate). Ten podział w Europie wygląda nieco inaczej niż w USA, bo tam na studia profesjonalne, medyczne i prawnicze przyjmuje się osoby po studiach pierwszego stopnia (bachelor), ale wydaje się oczywiste, że na uczelniach badawczych powinno być wielu studentów graduate. I tak jest na uczelniach z pierwszej strony rankingu.

Pierwszy na liście Harvard ma 14 467 studentów pierwszego stopnia i prawie dwa razy tyle, 27 520 studentów graduate. Populacja graduate na MIT jest też dwa razy większa od liczby studentów pierwszego stopnia. Columbia (8. miejsce w rankingu), Caltech (California Institute of Technology, też 8. miejsce), uniwersytet medyczny Johna Hopkinsa (17. miejsce) oraz francuski Saclay (8. miejsce) mają po 3 razy więcej studentów graduate od studentów pierwszego stopnia. Publiczny uniwersytet medyczny University of California w San Francisco (20. miejsce) oraz Uniwersytet Rockefellera (29. miejsce) nie mają wcale studentów pierwszego stopnia. Warto dodać, że na wszystkich uniwersytetach amerykańskich i brytyjskich z pierwszej trzydziestki oraz w ETH (21. miejsce) liczba zagranicznych studentów graduatesięga 45 proc., a na Imperial College w Londynie (25. miejsce) przekracza 60 proc.

Dla porównania – na najlepszych polskich uniwersytetach aspirujących w programie IDUB do statusu uczelni badawczej jest niewielu doktorantów (poniżej 5 proc.), a liczba studentów zagranicznych nie przekracza 10 proc. Jeśli liczba doktorantów na najlepszych polskich uczelniach nie wzrośnie, nie staną się one prawdziwymi uczelniami badawczymi. Ponadto w krajach z nowoczesną, innowacyjną gospodarką zapotrzebowanie na doświadczonych badaczy jest bardzo duże. Absolwenci studiów doktoranckich nie tylko zostają profesorami na uniwersytetach i w koledżach, ale przede wszystkim znajdują pracę w firmach technologicznych i korporacjach, a także zakładają startupy. W bardzo dużym zespole w OpenAI, który zbudował ChatGPT, były – poza obsługą – tylko dwie osoby bez doktoratu.\

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-leszek-pacholski-polskie-uczelnie-w-rankingach/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 maja 2025