Sąd UE oddalił skargę Nord Stream 2
Sąd UE oddalił skargę Nord Stream 2 na unijną dyrektywę w sprawie przesyłu gazu ziemnego. Spółka domagała się wyłączenia części gazociągu biegnącego z Rosji do Niemiec spod unijnych przepisów, ale sąd uznał, że zapobiegają one zakłóceniom konkurencji i negatywnym skutkom dla bezpieczeństwa dostaw.
Spółka Nord Stream 2 chciała być ponad unijnym prawem
.W kwietniu 2019 r. Unia Europejska znowelizowała dyrektywę gazową. Chodziło w niej o to, aby unijne prawo dotyczące gazociągów łączących co najmniej dwa państwa członkowskie miało zastosowanie również do gazociągów z państw trzecich. Celem było zapewnienie równych zasad konkurencji na unijnym rynku. W praktyce oznacza to rozdzielenie funkcji właściciela i operatora gazociągu, co umożliwia dostęp do niego innym firmom, które chciałyby kupować gaz.
Nord Stream 2 AG, szwajcarska spółka zależna rosyjskiego koncernu Gazprom odpowiedzialna za budowę i eksploatację gazociągu Nord Stream 2, zaskarżyła dyrektywę do Sądu UE (sąd ten jest częścią Trybunału Sprawiedliwości UE). Argumentowała, że nie powinna podlegać nowym przepisom, bo budowa gazociągu rozpoczęła się jeszcze przed wyjściem nowych przepisów w życie.
W maju 2020 r. Sąd UE odrzucił skargę, jednak rosyjska spółka odwołała się od tej decyzji do TSUE. W lipcu 2022 r. Trybunał orzekł, że skarga jest częściowo dopuszczalna, uchylił postanowienie Sądu UE i przekazał mu sprawę do ponownego rozpoznania.
W środę Sąd UE ponownie oddalił skargę. Stwierdził, że stosowanie prawa UE do odcinka gazociągu Nord Stream 2 znajdującego się na terytorium lub w morzu terytorialnym państwa członkowskiego zapobiega zakłóceniom konkurencji i negatywnym skutkom dla bezpieczeństwa dostaw.
Zdaniem Sądu spółka mogła przewidzieć, że unijne instytucje i kilka państw członkowskich, które od dawna się za tym opowiadały, będą chciały rozszerzyć zasady rynku wewnętrznego na gazociągi z państw trzecich, takie jak Nord Stream 2.
Uznał również, że fakt, iż Nord Stream 2 AG nie może skorzystać ze zwolnienia z przepisów unijnych, nie stoi na przeszkodzie, by spółka eksploatowała gazociąg w warunkach opłacalności ekonomicznej i uzyskała odpowiedni zwrot nakładów inwestycyjnych.
Nord Stream 2 – dwunitkowa magistrala wiodąca z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie – miał transportować 55 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie. Budowie gazociągu sprzeciwiały się Polska, Ukraina, państwa bałtyckie i USA. Krytycy projektu argumentowali m.in., że zwiększy zależność Europy od rosyjskiego gazu i wpływ Kremla na politykę europejską.
Była to jedna z kluczowych inwestycji energetycznych Rosji. Została ukończona, ale nie rozpoczęto eksploatacji rurociągu, ponieważ 24 lutego 2022 r. Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę.
We wrześniu 2022 r. gazociąg Nord Stream 1, oddany do użytku w 2011 r., a także Nord Stream 2 uległy uszkodzeniu w wyniku dwóch eksplozji. Według śledztwa „Wall Street Journal” za sabotaż były odpowiedzialne ukraińskie służby specjalne, wspierane przez władze Polski.
Polaków niepokoiły bliższe powiązania Berlina i Moskwy, sprzeciwiali się niemieckiemu zaangażowaniu w gazociąg
.Polscy politycy postrzegali ów strategiczny projekt infrastrukturalny w dziedzinie energii jako współczesną wersję paktu Ribbentrop-Mołotow z 1939 r., który przyczynił się do wybuchu II wojny światowej oraz inwazji państwa nazistowskiego i sowieckiego na Polskę. Ostrzegali oni, że gazociąg ten umożliwi Putinowi ominięcie systemu przesyłu gazu przez Ukrainę, co narażałoby ten kraj na pełną inwazję, jednocześnie stawiając Europę w pozycji podatnej na szantaż odcięcia energii przez Rosję. Niemcy jednak ignorowały te ostrzeżenia aż do przedednia ataku Rosji w lutym 2022 r.
Dzisiejsza wiodąca rola Polski w polityce bezpieczeństwa Europy nie jest zupełnie nowa. Od wstąpienia do NATO w 1999 r. Polska okazała się bowiem filarem bezpieczeństwa na wschodniej flance Sojuszu. Stało się to możliwe dzięki strategicznej lokalizacji Polski oraz jej ogromnemu rozwojowi gospodarczemu, który pomógł w sfinansowaniu błyskawicznej modernizacji i rozbudowie narodowych sił zbrojnych. Polska armia obecnie plasuje się na dwudziestym miejscu wśród najpotężniejszych armii świata.
„Polska na wiele sposobów ustanowiła standardy europejskiej reakcji humanitarnej na atak Rosji na Ukrainę. Od początku inwazji przyjęła więcej uchodźców z Ukrainy niż jakiekolwiek inne europejskie państwo, zapewniając im całą gamę świadczeń, jak dostęp do służby zdrowia i edukacji wraz z możliwością zatrudnienia. W ostatnim roku władze polskie zarejestrowały ponad 1,5 mln uchodźców z Ukrainy. Polska wnosi również największy wkład w pomoc zbrojną dla Ukrainy. W ujęciu per capita Polska wysłała Ukrainie de facto więcej pomocy militarnej niż jakiekolwiek inne państwo obok krajów Bałtyckich. Pomoc ta obejmowała setki czołgów oraz inną kluczową broń. Polska odgrywa zasadniczą rolę w działaniach logistycznych ukierunkowanych na dostarczenie pomocy zbrojnej Ukrainie, umożliwiając globalnej koalicji krajów wyposażenie ukraińskiej armii w niezbędną broń, sprzęt i amunicję” – pisze w swoim artykule Diane FRANCIS, brytyjsko-kanadyjska autorka, od 1998 r. red. naczelna „National Post”.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB