Siedmiu nowych „Orbanów” w Europie? Takie nadzieje ma prezydent Serbii Aleksandar Vuczić
Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić czeka na prezydenturę Donalda Trumpa w USA i pojawienie się w Europie kilku nowych Orbanów; sam nieudolnie imituję byłego przywódcę Jugosławii Josipa Broza-Tito – ocenił 23 grudnia Borko Stefanović, opozycyjny deputowany do serbskiego parlamentu.
Powrót Trumpa i kilku nowych „Orbanów” w Europie
.”Komisja Europejska musi w końcu zakończyć swoją hipokryzję, obserwowaną w stosunku do autokratycznego prezydenta Vuczicia i zerwać z kurczowym trzymaniem się jego obietnic dotyczących rozwiązania problemu Kosowa” – powiedział Stefanović, cytowany 23 grudnia przez telewizję N1. Polityk zwrócił także uwagę, że Aleksandar Vuczić wiąże nadzieję na utrzymanie się przy władzy z powrotem Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA i „pojawieniem się w Europie sześciu, siedmiu Orbanów (Viktor Orban – premier Węgier i sojusznik serbskiego prezydenta – przyp. red.)”.
„Vuczić oczekuje, że sytuacja geostrategiczna zmieni się w taki sposób, że populistyczne partie prawicowe będą miały znacznie większe wpływy na kontynencie europejskim; chce działać jako tania imitacja Tity” – powiedział serbski opozycjonista. Sam Aleksandar Vuczić przyznał, że wybory w USA będą kluczowe dla przyszłości Serbii. W kraju od poniedziałku trwają protesty przeciwko domniemanym fałszerstwom podczas niedzielnych przedterminowych wyborów parlamentarnych i lokalnych. Demonstranci domagają się anulowania wyników wyborów na wszystkich szczeblach. Największa w Serbii koalicja opozycyjna „Serbia Przeciwko Przemocy” napisała do instytucji europejskich pismo, w którym zaapelowano o nieuznawanie ich wyników oraz wszczęcie międzynarodowego śledztwa w sprawie nieprawidłowości.
Oskarżenia o sfałszowanie wyborów parlamentarnych
.We wtorek KE wyraziła zaniepokojenie sytuacją w Serbii i przyznała, że proces wyborczy wymaga znaczącej poprawy oraz dalszych reform, „ponieważ prawidłowe funkcjonowanie serbskich instytucji demokratycznych stanowi podstawę procesu przystąpienia Serbii do UE”. Obserwatorzy wyborczy reprezentujący UE i Radę Europy ocenili na antenie serbskiej telewizji N1, że wybory nie były sprawiedliwe, głosowanie zostało zmanipulowane, a sprawę powinna zbadać policja. Premier Serbii Ana Brnabić odpowiedziała, że obserwatorzy „kłamią i destabilizują kraj”.
Rządząca Serbska Partia Postępowa (SNS) zdobyła w wyborach 128 miejsc w 250-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, a największa koalicja opozycyjna 65 mandatów – wynika ze wstępnych ustaleń Komisji Wyborczej Republiki Serbii (RIK). Do przeprowadzenia niezależnego śledztwa w sprawie wszystkich zgłoszonych nieprawidłowości podczas wyborów wezwała też grupa deputowanych Parlamentu Europejskiego oraz władze USA.
Gra o Bałkany
.Bałkany to pasjonujący region z wielu powodów. Choćby dlatego, że to właśnie stąd wywodzą się kraje, które jako pierwsze i zapewne jedyne w najbliższych dwóch dekadach wejdą do Unii Europejskiej” – pisze Ryszard CZARNECKI, polityk, poseł do Parlamentu Europejskiego.
Jego zdaniem, „niewątpliwymi outsiderami Bałkanów w kontekście akcesu do UE jest Bośnia i Hercegowina, państwo tak sztuczne, że aż wstyd je opisywać. Sztuczny zlepek kantonów, że tak je ze szwajcarska określmy, muzułmańsko-bośniackiego, katolicko-chorwackiego i prawosławno-serbskiego istnieje wyłącznie ze względu na parasol Brukseli i świadomość Zachodu, że lepsze jest państwo sezonowe, by użyć tego określenia sprzed 100 lat, niż kolejna fala chaosu, krwawych walk i ludobójstwa, która dodatkowo mogłaby być kostką uruchamiająca swoiste bałkańskie domino, generując natężenie konfliktów etniczno-religijnych w innych państwach regionu”.
.„Z polskiego punktu widzenia warto zainteresować się Bałkanami i grą, która tam się toczy. Nawet jeśli USA, UE, Rosja, ale też, uwaga, Turcja, występują tam w głównych rolach. Polska może przecież powalczyć, mówiąc metaforycznie, o Oskara za rolę drugoplanową…” – twierdzi Ryszard CZARNECKI.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ