Singapur patrzy na UE przez pryzmat Polski [Prezydent Andrzej Duda]

Singapur patrzy na Unię Europejską m.in. przez pryzmat Polski, widzi poprzez Polskę duże możliwości rozwoju – oznajmił prezydent Andrzej Duda, który złożył wizytę w Singapurze. Przekazał, że rozmawiał z prezydentem Tharmanem Shanmugaratnamem m.in. o współpracy gospodarczej i inwestycjach.
Singapur i obraz Unii Europejskiej
.Prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą odwiedził Singapur. To kolejna część jego podróży do krajów Azji Południowo-Wschodniej. Wcześniej para prezydencka odwiedziła Malezję.
Podczas briefingu dla polskich dziennikarzy Andrzej Duda podsumował dotychczasowe punkty wizyty w Singapurze, zwracając uwagę na spotkanie w siedzibie firmy ST Engineering, działającej na rynku technologii obronnych, a także rozmowy z prezydentem tego kraju, Tharmanem Shanmugaratnamem.
Andrzej Duda relacjonował, że podczas spotkania z prezydentem Singapuru poruszył zagadnienia dotyczące m.in. współpracy gospodarczej, a także inwestycji. Jak zaznaczył, wśród tematów rozmów znalazły się też współpraca w zakresie bezpieczeństwa cyfrowego, obronności i nowych technologii.
Przekazał, że duże firmy singapurskie są zainteresowane rozwojem polskiego Centralnego Portu Komunikacyjnego i możliwościami inwestycyjnymi, jakie daje ta inwestycja.
Przywódcy omówili też kwestie związane z działalnością singapurskiej firmy PSA w porcie w Gdańsku. PSA jest jednym z największych operatorów portowych na świecie. Ma ponad 70 terminali morskich, kolejowych i śródlądowych.
Singapur i planowane inwestycje
.Zdaniem prezydenta Andrzeja Dudy liczba inwestycji planowanych przez singapurskie firmy będzie się zwiększać. „Singapur patrzy na Unię Europejską m.in. przez pryzmat Polski, widzi poprzez Polskę duże możliwości rozwoju swoich różnych zamierzeń biznesowych w przestrzeni UE. Zapewniałem więc pana prezydenta, że możemy stanowić dla Singapuru taką swoistą bramę do Unii Europejskiej, i że Polska ze swoimi perspektywami rozwojowymi (…) jest znakomitym punktem wyjścia do tego, aby dynamicznie realizować rozwój” – oświadczył Duda.
Podkreślił, że rozmawiał także z singapurskim przywódcą o sytuacji w Ukrainie i dziękował mu za jednoznaczną postawę jego kraju wobec rosyjskiej agresji na ten kraj. Jak zauważył prezydent, tak jednoznaczne potępienie przez Singapur agresji na Ukrainę i obrona prawa międzynarodowego nie jest postawą typową dla państw Azji Południowo-Wschodniej.
Prezydent Andrzej Duda zaznaczał, że jest dla niego niezwykle ważne, by także w innych częściach świata widziano wojnę w Ukrainie w sposób prawdziwy – tak, jak ona faktycznie wygląda. Mówiąc o rozmowach w ST Engineering, prezydent przekazał, że jednym z przedmiotów zainteresowania strony singapurskiej i tematów dyskusji była kwestia wozu bojowego, który miałby być produkowany we współpracy właśnie z tą firmą w miejsce transportera opancerzonego Rosomak, produkowanego dotychczas na licencji fińskiej Patrii. „Te rozmowy trwają” – podkreślił Duda.
Zaznaczył, że poziom digitalizacji i wykorzystania sztucznej inteligencji oraz robotów do obsługi portów w Singapurze – czym także zajmuje się firma ST Engineering – jest interesujący też z polskiego punktu widzenia.
Europejczycy mogą gadać w nieskończoność. Ich wrogowie wolą działać – pisze Edward LUCAS
Może być, ale to za mało – te słowa najlepiej podsumowują nadzwyczajny szczyt europejski, który odbył się w stolicy Wielkiej Brytanii. W przeciwieństwie do francuskich wysiłków sprzed dwóch tygodni nie zakończył się on fiaskiem. Największą wpadką był brak zaproszenia na spotkanie Estonii, Łotwy i Litwy. Kraje, które przez cały czas miały rację co do Rosji, a teraz znalazły się na pierwszej linii ognia, są wściekłe z powodu tego wykluczenia (za które jedni zwalają winę na drugich, a wszyscy zasłaniają się wymówkami rodem z podstawówki).
Przywódcy państw bałtyckich przynajmniej jako pierwsi otrzymali streszczenie omawianych kwestii. Keir Starmer przedstawił im swój czteroetapowy plan pokojowy, niejako przeciwstawiając się amerykańskim próbom bezpośredniego porozumienia się z Rosją z pominięciem Ukraińców i byłych europejskich sojuszników Ameryki.
Strategia ta wygląda obiecująco. Jej kluczowym elementem jest zwiększenie funduszy i dostaw broni dla Ukrainy, co da jej przewagę militarną i przysporzy kłopotów Putinowi. Gdyby Europejczycy od początku okazali hojność i zdecydowanie, wojna byłaby już zakończona.
Mniej jasne jest, w jakim stopniu „koalicja chętnych” – składająca się nie tylko z państw europejskich – wspomoże obronę Ukrainy po zawieszeniu broni. Bez przytłaczającego potencjału bojowego Stanów Zjednoczonych innym krajom brakuje siły militarnej, aby wesprzeć ją jak należy. To oznacza postawienie przede wszystkim na odstraszanie. Plan, który wkrótce zostanie wdrożony, został opracowany przez ekspertów lotnictwa wojskowego. Ma na celu przekonanie rządów europejskich do zaangażowania swoich sił powietrznych w obronę zachodnich i południowych części Ukrainy przed rosyjskimi atakami rakietowymi. Połączenie sił powietrznych, pocisków dalekiego zasięgu i artylerii oraz niezłomnej gotowości polityków do użycia tego arsenału, jeśli zajdzie taka potrzeba, może zniechęcić Władimira Putina do sięgnięcia po dokładkę.
Niesie to jednak ogromne ryzyko. Jeśli gwarancje okażą się puste, zginie nie tylko Ukraina, ale także wiarygodność całej Europy. Jakiekolwiek wsparcie ze strony USA, które pomogłoby nam temu zapobiec, będzie bardzo mile widziane, ale w obecnym klimacie raczej trudno na nie liczyć. Wroga retoryka administracji Donalda Trumpa niepokoi europejskich przywódców – martwią się, że będą zmuszeni traktować Stany Zjednoczone jako przeciwnika, a nie sojusznika.
Nawet w najlepszym przypadku budowa silnego potencjału obronnego i skutecznych form odstraszania oznaczać będzie ogromne wydatki. Cieszy zatem postawa Rachel Reeves, która poprosiła swoich polityków o przyjrzenie się koncepcji Banku Obronnego. Pomysł ten – pierwotnie przedstawiony przez polskiego urzędnika kilka miesięcy temu – ma na celu zmobilizowanie co najmniej 100 miliardów funtów na obronność za pośrednictwem publicznego banku zasilanego z funduszy krajów spoza UE, takich jak Wielka Brytania czy Norwegia. Istnieje szansa, że projekt banku zdoła uniknąć ugrzęźnięcia w bagnie niekończących się sporów i niezdecydowania Europy.
Niestety, nawet w tych apokaliptycznych czasach reakcja wielu europejskich krajów pozostaje dalece niewystarczająca. Rasmus Jarlov, konserwatywny poseł z Danii, który przewodniczy komisji obrony w parlamencie swojego kraju, w Times Radio nazwał wysiłki Niemiec „katastrofą”. Jak zauważył, jego państwo udzieliło Ukrainie pomocy o wartości 2,2 proc. PKB, czyli ok. 1500 euro na mieszkańca, podczas gdy Niemcy przekazały na ten cel tylko 0,8 proc. swojego PKB, czyli zaledwie jedną trzecią duńskiej kwoty. „Za drugie miejsce na wojnie nie dostaje się medalu” – powiedział. Dzisiejsza porażka obronności przełoży się na znacznie wyższe koszty w przyszłości. Paradoks polega na tym, że nawet bliscy sojusznicy spierają się zaciekle, choć okoliczności wymagają niewzruszonego, wspólnego frontu.
Warto zauważyć, że londyński szczyt obfitował w zapowiedzi, nie decyzje. Pierwotnie spotkanie miało na celu poinformowanie wybranej garstki sojuszników o przebiegu wizyty sir Keira Starmera w Białym Domu. Jednak w obliczu rozpadu sojuszu transatlantyckiego, który śledzimy na żywo w telewizji, niewiele informacji pozostaje prywatnych.
Wysoki rangą urzędnik jednego z państw pierwszej linii określił plany Starmera jako „dość niejasne”, dodając, że „należy działać szybciej”. Dlaczego na przykład nie przejąć 27 miliardów funtów w zamrożonych aktywach rosyjskiego banku centralnego przechowywanych na brytyjskich kontach? To wskazywałoby na powagę zamiarów.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/edward-lucas-czas-wojny-nie-paplaniny-europejczycy/
PAP/ LW