
„Solidarność” inspirowała opozycję antykomunistyczną na Węgrzech

Polska opozycja antykomunistyczna, przede wszystkim „Solidarność”, wywarła największy wpływ na kształtowanie się opozycji politycznej i kulturowej na Węgrzech – ocenił węgierski historyk i polonista Miklos Mitrovits, autor książki „Zakazane kontakty. Współpraca opozycji polskiej i węgierskiej 1976–1989”.
NSZZ „Solidarność” i opozycja antykomunistyczna na Węgrzech
.„Powstanie „Solidarności” w 1980 r. miało ogromny wpływ na Węgrów, którzy zaczęli się organizować przeciwko władzy komunistycznej. Wówczas, właśnie na wzór polski, pojawiły się uniwersytety latające oraz pierwsze samizdaty, czyli wydawnictwa podziemne” – stwierdził historyk.
Mitrovits wyróżnił różne rodzaje antykomunistycznej opozycji na Węgrzech, dzieląc ją na opozycję demokratyczną (polityczną), kulturową (skupioną na pracy w warunkach legalnych) oraz środowisko studentów, skupiające młodsze osoby w porównaniu z członkami opozycji politycznej czy kulturowej. Studenci również mieli kontakty w Polsce, szukali inspiracji u Polaków.
„Polska stanowiła punkt odniesienia. Opozycja węgierska z podziwem patrzyła na dzielnych Polaków” – pisze Mitrovits we wstępie do swojej książki. „Wydarzenia w Polsce lat 70. i 80. budziły zainteresowanie niemal każdego opozycjonisty na Węgrzech” – dodaje.
„Niektórzy jedynie biernie śledzili to, co dzieje się nad Wisłą, inni analizowali sytuację ewidentnie po to, żeby zyskać doświadczenie, i rozwijali kontakty z polską opozycją – a zdarzali się wśród nich i tacy, którzy pod wpływem wydarzeń w Polsce stali się zdeklarowanymi przeciwnikami politycznego reżimu. Było oczywiste, że kto wówczas uznawał się na Węgrzech za opozycjonistę, ten nie mógł przeoczyć Polski” – pisze węgierski historyk.
Opozycja antykomunistyczna w PRL
.Miklos Mitrovits wspomniał również o postaci zmarłego w połowie listopada 2022 r. Tibora Pakha, legendarnego węgierskiego opozycjonisty i wielkiego przyjaciela Polaków. „Był on chyba najwytrwalszym opozycjonistą na Węgrzech, który przesiedział w komunistycznych więzieniach kilkanaście lat” – podkreślił Mitrovits.
Kiedy wiosną 1980 r. Pakh usłyszał w Radiu Wolna Europa o głodówce w podwarszawskiej Podkowie Leśnej przeciwko uwięzieniu niezależnego wydawcy Mirosława Chojeckiego, przyjechał do Polski specjalne w celu wsparcia strajkujących. W okresie stanu wojennego planował ponowny przyjazd, aby znów prowadzić głodówkę w Podkowie Leśnej, ale wyprawa została udaremniona przez komunistów.
W latach 70. w komunistycznej Polsce dochodziło do wystąpień ludności przeciwko władzy. W grudniu 1970 r. miały miejsce krwawo stłumione strajki na Wybrzeżu. Z kolei w czerwcu 1976 r. kilkadziesiąt zakładów m.in. w Radomiu, Ursusie i Płocku zastrajkowało przeciwko drastycznym podwyżkom ogłoszonym przez rząd.
W sierpniu 1980 r. strajki doprowadziły do powstania NSZZ „Solidarność”, jednak tzw. karnawał „Solidarności” został gwałtownie zakończony przez wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.
Na Węgrzech sytuacja wyglądała inaczej: po krwawym stłumieniu rewolucji 1956 r. w Budapeszcie przez wojska sowieckie i w obliczu masowych represji nie dochodziło długo do masowych wystąpień społecznych. W kraju zapanował tzw. gulaszowy komunizm, jak określano względnie łagodną formę dyktatury, w której władze nie represjonowały obywateli pod warunkiem, że ci nie wtrącali się do polityki.
Książka „Zakazane kontakty. Współpraca opozycji polskiej i węgierskiej 1976–1989” ukazała się w języku polskim nakładem wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej.
Kreml chciał zduszenia „Solidarności” polskimi rękami
.„Związek Radziecki miałby więcej strat niż korzyści z interwencji zbrojnej w Polsce na początku lat 80.” – pisze prof. Andrzej PACZKOWSKI, historyk, w okresie PRL działacz opozycji demokratycznej.
Jak podkreśla, „pytanie o nieuchronność stanu wojennego sprowadza się zazwyczaj do wiszącego nad PRL widma inwazji wojsk Układu Warszawskiego i krwawego rozprawienia się z Solidarnością. Z tego powodu na zdarzenia po 13 grudnia 1981 r. patrzymy przede wszystkim jak na konflikt o charakterze militarnym. Tymczasem stan wojenny nie tyle uchronił nas przed interwencją ZSRR, ile był w istocie realizacją postulatów Kremla polskimi rękami”.
„Wbrew temu, co wielokrotnie powtarzał gen. Jaruzelski, stan wojenny, wprowadzony w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., nie był więc sposobem na zapobieżenie interwencji wojsk Układu Warszawskiego (de facto wojsk sowieckich). W rzeczywistości interwencja miała być nie formą agresji bez uzgodnienia z polskimi władzami, ale operacją wykonywaną de facto wspólnie. To raczej generał nalegał na zapewnienie zbrojnej pomocy w sytuacji, gdyby sam sobie nie poradził. W interesie Kremla leżało zatem, aby likwidacja Solidarności odbyła się polskimi rękami. Oczywiście, że wprowadzenie stanu wojennego było jedną z konsekwencji polityki Kremla – ale w grudniu 1981 r. nie było formą zapobieżenia interwencji sowieckiej”.
PAP/Marcin Furdyna/WszystkoCoNajważniejsze/PP