Spada zainteresowanie matematyką w szkołach
Małe dzieci interesują się matematyką i czują się kompetentne, ale w czasie pierwszych trzech lat nauki to się zmienia na gorsze. Szczególnie, coraz mniejsze zainteresowanie matematyką dotyczy dziewczynek.
Zainteresowanie matematyką spada – co jest powodem?
.Jak odkryli naukowcy z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii, dzieci i ich zainteresowanie matematyką , jeszcze zanim rozpoczną szkolną naukę jest z reguły pozytywne. Są nią zainteresowane i czują się kompetentne.
Sytuacja pogarsza się jednak w ciągu pierwszych trzech lat edukacji. Przy tym powstaje pewnego rodzaju błędne koło – zmniejszenie zainteresowania przyspiesza spadek poczucia kompetencji i vice versa. Do takich wniosków badacze doszli po trzyletniej obserwacji 300 dzieci.
„Ważny wynik jest taki, że u dzieci rozpoczynających szkołę wyższej motywacji na początku i jej mniejszemu spadkowi w późniejszym czasie towarzyszyły większe kompetencje w trzeciej klasie, po uwzględnieniu początkowych różnic w kompetencji” – mówi prof. Markku Niemivirta, autor badania przedstawionego w magazynie „British Journal of Educational Psychology”.
Różnice w zainteresowaniach
.Wśród dzieci rozpoczynających szkołę nie było różnic między płciami ani pod względem motywacji, ani kompetencji. Jednak w czasie trzech lat motywacja dziewcząt malała bardziej.
„To naturalne, że dzieci są bardziej zainteresowane tematami, w których czują się mocne. To działa jednak w obie strony – mogą czuć się lepsze w czymś, czym się interesują” – podkreśla ekspert.
Zdaniem naukowców zauważone różnice między płciami mogą być zauważalne nawet dużo później. Dostrzeżone zmiany mogą po części wynikać z bardziej realistycznej oceny własnych możliwości dzieci – uważają przy tym badacze.
Możliwe, że to nie wszystko. Istotną rolę może odgrywać rosnąca trudność nauczanego materiału, a także zbytnia koncentracja na wynikach. „Zanotowany związek między zmianami w motywacji i kompetencjach wskazuje na wartość dodaną pozytywnego zainteresowania i postrzegania siebie. Ważne jest opracowanie i wdrożenie metod nauczania, które będą wspierać zainteresowanie dzieci matematyką i wzmacniać ich doświadczenia związane z sukcesami” – uważa prof. Niemivirta.
Jeśli nie umiesz matematyki, nie znaczy że jesteś humanistą
.Testowe sprawdzanie wiedzy, reguły, wzory, schematy zamiast nauki logicznego myślenia. Ubiegłoroczne wyniki matury z matematyki nie pozostawiają złudzeń. Matematyka jest źle uczona. Nielubiana. Traktowana jak zło konieczne. Czy musi tak być? – pyta na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA.
– My po każdej reformie nauczania otrzymujemy na pierwszy rok studiów gorzej przygotowanych studentów. Nie pomimo reform, lecz z ich powodu – pisał ks. prof. Michał Heller w artykule „Śmierć uniwersytetów”. I niewiele pomogło przywrócenie po latach obowiązkowej matury z matematyki. Nie zdaje jej co piąty maturzysta. A umiejętności wielu spośród tych, którzy przystępują do matury na poziomie podstawowym, pozostawiają wiele do życzenia. Ich „pomysłowe” rozwiązania zadań z kolokwiów i egzaminów zaskakują i mogłyby trafiać do swoistego humoru zeszytów. Wydawać by się mogło, że z taką wiedzą nie tylko nie powinni studiować, ale nawet skończyć podstawówki.
Pamiętam rozmowę z osiemdziesięciokilkuletnim profesorem medycyny, który kończył przed wojną gimnazjum klasyczne we Lwowie. Zadał pytanie mojemu synowi maturzyście, który był matematycznym olimpijczykiem: „Czy umiałbyś chłopcze rozwiązać takie zadanie, miałem je na maturze” i tu przytoczył równanie z liczbami zespolonymi (dziś to program wyższej matematyki wykładanej na studiach). Nie tylko pamiętał zadanie sprzed 60 lat, ale także jego rozwiązanie. Ta wiedza była ugruntowana i przetrwała przeszło pół wieku. A dziś? Przyczyn trzeba szukać w edukacji wczesnoszkolnej.
Problemy z maturą
.We „Wszystko co Najważniejsze” Jarosław Kordziński rozważa temat matury jako egzaminu dojrzałości oraz problemów, jakie ma w tym zakresie polska edukacja. Pisze, że egzamin „stawia abiturientów wobec konieczności weryfikacji poziomu zapamiętanej wiedzy i wyćwiczonych umiejętności zgodnie z zaproponowanymi przez dorosłych narzędziami, które nie tyle pozwalają zbadać dorosłość, ile potulność, posłuszeństwo i zgodność tego, co wie i potrafi absolwent, z tym, co bada egzaminator.”
„Jeden z maturzystów zapytany o zakres wyzwań, jaki stawia przed nim matura, odpowiada krótko: 》Matma. Nigdy mi nie było z nią po drodze《. Ba, ale jeśli chce studiować tę swoją anglistykę czy psychologię, to musi jednak i ten przedmiot zaliczyć przynajmniej w minimalnym zakresie. I choć wie, że ten przedmiot nigdy do niczego w życiu mu się nie przyda, co potwierdzają jego matka i dziadek, to i tak zdaje sobie sprawę, że to właśnie minimum punktów z owej matmy zadecyduje, czy jest już wystarczająco dojrzały, czy nie.”
Przypomina, że ranking szkół pod względem wyników materialnych powoduje, iż sami nauczyciele dostosowują program lekcji pod zagadnienia egzaminacyjne. Dochodzi też do innego rodzaju wypaczeń: niektórzy pedagodzy wolą poświęcić czas najlepiej rokującym uczniom, którzy pozytywnie wpłyną na wyniki całej szkoły, a najsłabszych namawiają do zdawania egzaminu w drugim terminie, który nie liczy się do rankingów.
Autor zwraca także uwagę na upolotycznienie edukacji, co negatywnie wpływa na rozwój młodego człowieka w kierunku formułowania własnych poglądów. „Abiturienci piszący maturę na poziomie podstawowym z języka polskiego w formule 2023 otrzymali do wyboru dwa tematy. Pierwszy z nich brzmiał: 》Człowiek – istota pełna sprzeczności《, a drugi: 》Co sprawia, że człowiek staje się dla drugiego człowieka bohaterem?《. Czy warto było odnieść się do agnostycyzmu, nieheteronormatywności, czy akceptacji aborcji? Każde z tych odniesień występuje dziś w dojrzałych społeczeństwach i dyskurs na ich temat jest jednym z elementów debaty społecznej. Czy ma do tego prawo absolwent liceum? Czy dojrzałością jest raczej rezygnacja z tego typu wątków?”
„Szkoła i matura w niewielkim stopniu wzmacniają w uczniach poczucie dojrzałości” – konkluduje. – „Tę zdobywa się w zupełnie innych miejscach i na podstawie całkowicie odmiennych doświadczeń. Po co więc serwujemy naszym nastolatkom tego typu traumatyczną sytuację? Wiele wskazuje, że po to, żeby nauczyli się tego, co w życiu dorosłego człowieka jest najważniejsze, że ten, który ma możliwości decydowania o naszym życiu, z reguły po prostu ma rację. I że nie warto za bardzo tej władzy i tej sytuacji się przeciwstawiać.”
PAP/ Marek Matacz/ Wszystko co Najważniejsze/ LW