Sport narzędziem pojednania [Leon XIV]

Papież Leon XIV podczas mszy w Watykanie nazwał sport narzędziem pojednania i spotkania między narodami i wspólnotami. W bazylice Świętego Piotra odprawił mszę z okazji Jubileuszu Sportu, zorganizowanego w ramach Roku Świętego.

Papież Leon XIV podczas mszy w Watykanie nazwał sport narzędziem pojednania i spotkania między narodami i wspólnotami. W bazylice Świętego Piotra odprawił mszę z okazji Jubileuszu Sportu, zorganizowanego w ramach Roku Świętego.

„W sporcie chodzi o danie siebie innym”

.Msza miała odbyć się na placu Świętego Piotra, ale przeniesiono ją do bazyliki z powodu wysokich temperatur w Rzymie, gdzie ministerstwo zdrowia Włoch wprowadziło najwyższy stopień alarmu ze względu na upały.

Papież podkreślił w homilii: „Każda dobra działalność człowieka niesie w sobie odzwierciedlenie piękna Boga, a sport z pewnością należy do takich działań”.

Zwrócił uwagę na powszechne w języku włoskim wyrażenie „dai” („dawaj”), które służy do dopingowania sportowców podczas zawodów.

„Jest to piękny imperatyw i może skłonić nas do refleksji. Nie chodzi tylko o fizyczny wysiłek, nawet niezwykły, ale o oddanie siebie, o danie z siebie wszystkiego. Chodzi o danie siebie innym – dla własnego rozwoju, dla kibiców, dla bliskich, dla trenerów, dla współpracowników, dla publiczności, a nawet dla przeciwników – i jeśli jest się prawdziwym sportowcem, ma to znaczenie niezależnie od wyniku” – przekonywał papież.

Leon XIV dodał: „Święty Jan Paweł II – jak wiemy, sportowiec – mówił o tym tak: +Sport jest radością życia, zabawą, świętem i jako taki winien być doceniony poprzez przywrócenie mu ducha bezinteresowności, zdolności do tworzenia przyjacielskich więzi, sprzyjania dialogowi i szczerości jednych wobec drugich, poza twardymi prawami produkcji i konsumpcji oraz wszelkim czysto utylitarystycznym oraz hedonistycznym pojmowaniem życia+”.

Papież Prevost zaznaczył, że sport, zwłaszcza zespołowy, uczy wartości współpracy, podążania razem, dzielenia się.

„W ten sposób może stać się ważnym narzędziem pojednania i spotkania: między narodami, we wspólnotach, w środowiskach szkolnych i zawodowych, w rodzinach” – podkreślił.

Sport narzędziem pojednania i nauki pokory

.Poza tym, jak zauważył, „w społeczeństwie coraz bardziej cyfrowym – w którym technologie, choć zbliżają do siebie osoby dalekie, często oddalają tych, którzy są blisko – sport wydobywa wartość konkretnego bycia razem, znaczenie ciała, przestrzeni, wysiłku, czasu rzeczywistego”.

„W ten sposób, przeciwstawiając się pokusie ucieczki do światów wirtualnych, pomaga utrzymać zdrowy kontakt z przyrodą i konkretnym życiem” – oznajmił papież.

„W społeczeństwie rywalizującym, gdzie wydaje się, że tylko silni i zwycięzcy zasługują na to, by żyć, sport uczy również przegrywać, stawiając człowieka w obliczu sztuki porażki, w obliczu jednej z najgłębszych prawd o jego kondycji: kruchości, ograniczeń, niedoskonałości” – dodał Leon XIV.

Przypomniał: „Nie ma sportowca, który nigdy nie popełnia błędów, nigdy nie przegrywa. Mistrzowie nie są nieomylnymi maszynami, lecz mężczyznami i kobietami, którzy nawet po upadku znajdują odwagę, żeby się podnieść”.

Robert Prevost słynął przed wyborem na konklawe z aktywności sportowej; gdy był kardynałem, chodził regularnie do siłowni w Rzymie i grał w tenisa.

Papież Leon XIV i dusza maszyny

.W watykańskich korytarzach, gdzie tradycja ciąży niczym ołów, a historia oddycha przez kamień, wybór papieża Leona XIV oznacza punkt zwrotny. Nie tylko dla Kościoła, lecz także dla całego świata – pisze Michał KŁOSOWSKI.

W swoim pierwszym przemówieniu do Kolegium Kardynałów 10 maja papież Leon XIV wypowiedział zaskakujące i prorocze słowa, wskazując na to, jak Leon XIII odczytał znaki rewolucji przemysłowej i odpowiedział na nie encykliką Rerum novarum. Jak stwierdził nowo wybrany papież, jako Kościół musimy odpowiedzieć na rewolucję cyfrową, która nie umieszcza maszyn w fabrykach, lecz algorytmy w sercach, umysłach i życiu ludzi.

Tymi słowami Leon XIV usytuował sztuczną inteligencję nie na marginesie refleksji moralnej, lecz w jej samym centrum.

Bo nowy papież łączy w sobie niezwykle rzadkie cechy: matematyczne wykształcenie i głęboką wrażliwość na moralne wyzwania epoki cyfrowej z pewną domieszką precyzji, cechującej kanonistę rzymskiej kurii. Jego wybór w 2025 roku to więc nie tylko symboliczne odejście od eurocentryzmu w papiestwie, to także teologiczny i etyczny gest wobec jednego z największych wyzwań naszych czasów: sztucznej inteligencji.

Lecz Leon XIV nie jest alarmistą. Nie jest technofobem ubolewającym nad rozwojem maszyn. Wręcz przeciwnie, jawi się jako przenikliwy głos, który buduje most między tradycją a przemianami technologicznymi. Jego formacja w logice matematycznej nadaje jego rozważaniom moralnym jasność i strukturę, a doświadczenie duszpasterskie zakorzenia jego troski etyczne w konkretnym, ludzkim doświadczeniu. Dzięki temu potrafi spojrzeć na sztuczną inteligencję nie tylko jak na narzędzie czy zagrożenie, lecz także jak na moment swoistego objawienia – lustro, w którym ludzkość musi się sobie przyjrzeć. Przyszedł na to czas najwyższy.

Tym, co wyróżnia podejście papieża Leona, kardynała Roberta Prevosta, jest jego przekonanie, że sztuczna inteligencja to nie tylko rozwój technologiczny, lecz próba moralna. Echo tej intuicji można było usłyszeć już u papieża Franciszka:

„Musimy być czujni i pracować nad tym, by dyskryminujące wykorzystanie sztucznej inteligencji nie zapuściło korzeni kosztem najsłabszych i wykluczonych”.

Franciszek, który w ostatnich latach swojego pontyfikatu zaczął poruszać kwestie cyfrowej niesprawiedliwości i etyki technologicznej, stworzył teologiczne ramy, na których dziś buduje Leon XIV. Świadczą o tym również słowa Leona XIV podczas spotkania z ludźmi komunikacji i mediów w pierwszy poniedziałek po jego wyborze – mówiąc, że należy „rozbroić komunikację”, jasno nawiązał do głównych myśli ostatnich lat pontyfikatu papieża Franciszka. Główną troską Leona wydaje się jednak dokonujące się poprzez technologię odsunięcie człowieka od centrum decyzji moralnych. W miarę jak AI staje się coraz bardziej zdolna do podejmowania decyzji predykcyjnych – od wyroków sądowych i rekrutacji po diagnozy medyczne i cele wojskowe – pojawia się pytanie: kto decyduje, co jest sprawiedliwe, uczciwe, ludzkie?

Algorytmy nie tylko bowiem odwzorowują dane, lecz na ich podstawie działają. Jeśli tworzone są bez nadzoru etycznego lub z ukrytymi uprzedzeniami, stają się narzędziem systemowego wykluczenia, a nie wyzwolenia. Jednak dla Leona XIV problemem nie jest to, że „maszyny myślą”. Jego większym zmartwieniem zdaje się to, że ludzie zapominają, jak czuć. Jego wizja sztucznej inteligencji nie polega więc na zatrzymaniu postępu, lecz na powstrzymaniu erozji etycznej.

Ta troska o godność ludzką nie jest nowa w katolickiej myśli, ale Leon XIV nadaje jej nową pilność, kontynuując myśl wielkiego poprzednika, Leona XIII. Proponowany przez niego model oceny technologii AI opiera się na czterech filarach: godności, solidarności, pomocniczości i zrównoważonego rozwoju. Każdy z nich stanowi moralny filtr, przez który narzędzia cyfrowe muszą przejść. Czy zachowują godność jednostki? Czy przyczyniają się do dobra wspólnego? Czy szanują autonomię lokalnych społeczności i ludzki osąd? I czy są zgodne z długofalowym dobrem ekologicznym i społecznym? To pytania, które powinniśmy zadać sobie w kontekście rozwoju technologii, nie tylko sztucznej inteligencji. Watykan mówi o tym od dawna.

Leon XIV nie ogranicza się jednak do wielkich idei etycznych. Schodzi do codziennego doświadczenia ludzi na peryferiach. Lata posługi w Peru nauczyły go, że technologia – podobnie jak teologia – musi być oceniana po owocach. W dzielnicach nędzy, gdzie dane są rzadkością, nadzór jest powszechniejszy niż usługi, a automatyzacja zagraża kruchemu bytowi, AI bywa postrzegana jako obce narzędzie, a nie wspólne dobro. Dla Leona etyczna AI musi więc zaczynać się od tych głosów – nie jako dodatków, ale jako głównych bohaterów ich własnych historii.

To interdyscyplinarne podejście odzwierciedla przekonanie papieża, że Kościół nie może mówić abstrakcyjnie, lecz musi mówić we współpracy. Wyzwanie AI, jak kryzys klimatyczny, ma charakter planetarny i międzypokoleniowy. Nie rozwiąże go jedna instytucja ani jedna ideologia. W wielu aspektach Leon kontynuować więc będzie linię rozpoczętą przez papieża Franciszka w Laudato si’. Leon XIV przenosi tę intuicję w samo serce refleksji o AI. Pyta: kto korzysta z uczenia maszynowego? Czyja wiedza jest uznawana za wiarygodną? I czy możemy tworzyć technologie, które odzwierciedlają złożoność moralną i różnorodność całej ludzkości?

Teologicznie Leon XIV przedstawia subtelną, lecz radykalną propozycję: AI, odpowiednio uformowana, może stać się przestrzenią otwartości, gdzie algorytmy odzwierciedlają nie tylko użyteczność, ale też miłosierdzie, kreatywność i wspólną prawdę. To głęboko augustyńska intuicja: nawet nasze narzędzia mogą być lustrem naszej tęsknoty za Bogiem. Oczywiście, jeśli tęsknimy właściwie.

Być może najbardziej pokrzepiający w wizji Leona XIV jest jego nacisk na formację. Tak jak Kościół formuje sumienia, tak teraz musi również formować programistów. Etyka nie może być dodatkiem do projektu, musi być jego fundamentem. Papież zapowiada współpracę z uniwersytetami, zwłaszcza na globalnym Południu, by kształcić nowe pokolenie etycznych technologów. Ludzi, dla których AI to nie tylko zysk, ale proroctwo. Krytykom, którzy zarzucają Kościołowi mieszanie się do nauki, Leon odpowiada nie defensywnie, lecz z pokorą:

„Nie twierdzimy, że rozumiemy wszystkie technologie, ale wiemy, czym jest ludzkie serce. A to właśnie ono jest początkiem i końcem każdej technologii”.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-papiez-leon-xiv-i-dusza-maszyny/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 czerwca 2025