
Stanisław Wojciechowski - 70. rocznica śmierci prezydenta II RP

70 lat temu, 9 kwietnia 1953 r., zmarł Stanisław Wojciechowski, współzałożyciel PPS, działacz spółdzielczy. W 1922 r. wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na prezydenta RP; w 1926 r. w czasie zamachu majowego zrzekł się sprawowanej funkcji, chcąc zapobiec wojnie domowej.
Stanisław Wojciechowski: działacz niepodległościowy i polityk
.Stanisław Wojciechowski urodził się w 1869 r. w Kaliszu, w zubożałej, nieposiadającej już majątku ziemskiego, rodzinie szlacheckiej. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Był członkiem tajnych, antyrosyjskich organizacji, m.in. Centralizacji Związku Młodzieży Polskiej „Zet”. Należał do założycieli Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS).
Uczestniczył w 1892 r. w Zjeździe Paryskim – spotkaniu działaczy organizacji robotniczych, uznanym za zjazd założycielski PPS. W latach 90. XIX w. Wojciechowski wchodził do kierującego partią Centralnego Komitetu Robotniczego. Zakupił w Lipsku maszynę drukarską, na której, po potajemnym sprowadzeniu jej do kraju, drukował w Wilnie do 1899 roku „Robotnika”. Był też współredaktorem tego pisma, obok Józefa Piłsudskiego.
Po rewolucji 1905 r. Stanisław Wojciechowski poniechał pracy w PPS. Zaangażował się w działalność w ruchu spółdzielczym. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po I wojnie światowej, w latach 1919-1920 był ministrem spraw wewnętrznych. Należał do Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”.
Stanisław Wojciechowski: prezydent II Rzeczpospolitej
.Dnia 20 grudnia 1922 r., po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza, Zgromadzenie Narodowe wybrało Stanisława Wojciechowskiego na nową głowę państwa. W orędziu do narodu, wygłoszonym zaraz po wyborze, nawiązał do tragicznej śmierci poprzednika:
„Ponury cień padł na odradzającą się państwowość polską, na moralne podstawy naszego życia zbiorowego. Nienawiść wytwarza niepokój i nieład, rujnuje życie rodzin i państwa […]. W imieniu Rzeczypospolitej wołam do Was, Obywatele: skłaniajcie się do zgody w sprawach dobra powszechnego, ona jest pierwszym warunkiem wiernego wykonania ustawy konstytucyjnej, uzdrowienia gospodarczego i wychowania obywateli godnych imienia polskiego” – apelował Stanisław Wojciechowski.
„Niektóre zagadnienia interesowały go szczególnie. Wiele uwagi poświęcał naprawie skarbu i stosunkom z Niemcami, do których nastawiony był nieprzychylnie” – pisał o prezydencie Wojciechowskim historyk Piotr Wróbel.
Prezydentura Wojciechowskiego przypadła na trudne czasy dla wewnętrznej sytuacji Polski. Uzdrowienia wymagała gospodarka i finanse państwa, w kraju szalała inflacja. Niestabilna była także sytuacja polityczna, kolejne rządy upadały w szybkim tempie. W 1924 r.,gdy rządem kierował Władysław Grabski, Sejm przyjął ustawę o reformie walutowej i naprawie skarbu; do obiegu – w miejsce marek – wprowadzono złotego polskiego, a działalność rozpoczął Bank Polski – centralna instytucja emisyjna w Polsce.
Wincenty Witos pisał we wspomnieniach: „Prezydenta Wojciechowskiego uważano powszechnie za człowieka nadzwyczaj prawego i uczciwego, dorastającego przy tym do zajmowanego stanowiska. W krótkim też czasie potrafił on też zdobyć sobie szacunek niemal u wszystkich”.
Jan Skotnicki, malarz oraz wyższy urzędnik w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, określił Wojciechowskiego jako „typ społecznika, purytanina”, który nie miał obycia towarzyskiego, co skutkowało częstymi nietaktami. „Był zacny, ale oschły […]. Wojciechowski wszystkiego sobie odmawiał, byleby oszczędzić skarb państwa, przypuszczał bowiem, że taki powinien być demokratyczny prezydent” – pisał Skotnicki.
Adiutant prezydenta Henryk Comte wspominał, że Wojciechowski był bardzo skromnym człowiekiem. „Nie lubił poza tym afiszować się publicznie, przyjmować hołdów i ukłonów licznego audytorium. Ostro zaprotestował, w czasie swej podróży, w Ostrowi (koło Łomży), kiedy chciano jego imieniem nazwać miejscowe gimnazjum”. Szczególnie uciążliwe dla prezydenta było przyjmowanie znamienitych gości zgodnie z ceremoniałem dyplomatycznym. W 1923 r. gościł m.in. marszałka Francji Ferdynanda Focha i króla Rumunii Ferdynanda I. „Prezydent nie znosił etykiety. Chciał być od czasu do czasu człowiekiem wolnym” – pisał Comte.
Maria Dąbrowska tak wspominała Wojciechowskiego: „Był nie tylko człowiekiem energicznym, praktycznego czynu, ale i człowiekiem wielkiego nieskazitelnego charakteru, co nie zawsze ze sobą idzie w parze. Czystość moralna i bezinteresowny patriotyzm wysunęły go też na najwyższe stanowisko w państwie – najpierw ministra, a potem Prezydenta Rzeczypospolitej. Na stanowiskach tych szczególnego geniuszu wprawdzie nie okazał, ale i złej pamięci po sobie nie zostawił. Nie miał zresztą zbyt wiele czasu dla wypróbowania swych sił na polu wielkiej polityki – władze rządzące zmieniały się u nas często”.
Zamach majowy 1926 r.
.Kadencja prezydencka Wojciechowskiego skończyła się przed upływem siedmiu lat, przewidzianych przez konstytucję. Przerwały ją wydarzenia z maja 1926 roku, gdy marszałek Józef Piłsudski zorganizował demonstrację zbrojną wiernych sobie oddziałów. Doszło wówczas, na moście Poniatowskiego w Warszawie, do dramatycznej rozmowy między marszałkiem Piłsudskim i prezydentem Wojciechowskim. Demonstracja zbrojna przerodziła się w walki pomiędzy oddziałami Piłsudskiego a siłami wiernymi rządowi i prezydentowi. W nocy z 12 na 13 maja 1926 r. prezydent Wojciechowski wydał odezwę do armii, w której stwierdzał m.in.: „Stała się rzecz potworna – znaleźli się szaleńcy, którzy targnęli się na majestat Ojczyzny, podnosząc jawny bunt fałszywymi hasłami uwiedli czystą duszę żołnierza polskiego i dali pierwsi rozkaz do rozlewu krwi bratniej”.
14 maja 1926 r., prezydent Stanisław Wojciechowski zrzekł się sprawowanej funkcji ze względu na sytuację „uniemożliwiającą sprawowanie urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej”. Rezygnował z urzędu chcąc zapobiec wojnie domowej.
Po wycofaniu się z życia politycznego w 1926 r. Wojciechowski został profesorem w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego; prowadził także Spółdzielczy Instytut Naukowy. Lata niemieckiej okupacji przeżył w Warszawie.
Zmarł 9 kwietnia 1953 r. w Gołąbkach (dziś w granicach Warszawy). Jego grób znajduje się na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Syn, Edmund Wojciechowski, adwokat, został aresztowany przez Niemców, ponieważ był jednym z członków palestry, którzy odmówili wykreślenia Żydów z list adwokatów. Trafił do obozu Auschwitz, gdzie zmarł. Córka Zofia wyszła za mąż za Władysława Jana Grabskiego, publicystę i pisarza, syna premiera Władysława Grabskiego.
Zamach majowy Piłsudskiego i droga ku podmiotowej polityce zagranicznej
.”Zamach majowy w 1926 r. i przejęcie władzy przez Józefa Piłsudskiego oznaczał ważny zwrot w polityce zagranicznej Polski. Odrzucił bierne podążanie za trendami wyznaczanymi przez Zachód i odbudował relacje z ZSRR oraz Niemcami” – pisze dr Krzysztof RAK, historyk, filozof, tłumacz, publicysta, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych.
Jak podkreśla, „Polska w połowie lat 20. XX wieku znajdowała się w niezwykle trudnej sytuacji geostrategicznej, co w znaczący sposób ograniczało jej możliwość manewru na międzynarodowej szachownicy. Otoczona była przez dwa mocarstwa rewizjonistyczne, Niemcy i Związek Sowiecki, które niespecjalnie ukrywały, że w przyszłości szykują jej czwarty rozbiór. Swoje bezpieczeństwo musiała oprzeć na mocarstwach zachodnich, które były twórcami i gwarantami powstałego w 1919 roku porządku wersalskiego. Kluczowe znaczenie dla Polski miał sojusz wojskowy zawarty w 1921 roku z Francją. Był to rodzaj dzisiejszego NATO. Miał on jednak swoją cenę, gdyż Warszawa przyjęła wobec Paryża pozycję wasalną”.
„Porozumienia ze Stalinem i Hitlerem były największym sukcesem polityki Piłsudskiego po roku 1926. Polska dzięki nim mogła balansować pomiędzy Francją, Niemcami i Związkiem Sowieckim. W ich efekcie w najbliższych latach udało się jej wzmocnić swoją pozycję w stosunku do każdego z tych mocarstw. Warszawa przestała prowadzić politykę satelickiej zależności wobec Paryża i rozpoczęła kilkuletni okres realizacji polityki podmiotowej. A to, biorąc pod uwagę rzeczywistą słabość Polski, było wielką sztuką i zasługą marszałka Piłsudskiego” – pisze dr Krzysztof RAK.
Polska dyplomacja w czasie II wojny światowej
.Jak pisze Piotr KOBIELSKI, prawnik, wykładowca Wojskowej Akademii Technicznej, „1 września 1939 r. polska dyplomacja weszła w nowy rozdział swojej historii. Odrodzona w 1918 r. polska służba zagraniczna po ponad dwóch dekadach funkcjonowania musiała zmierzyć się z największym jak dotąd wyzwaniem dla Polski – ryzykiem fizycznego zniszczenia przez dwa totalitaryzmy: nazizm i stalinizm”.
Piotr KOBIELSKI przypomina, że „Polska w momencie wybuchu wojny posiadała za granicą 10 ambasad i 20 poselstw, jak również rozbudowaną sieć zawodowych i honorowych urzędów konsularnych. We wrześniu 1939 r. zostały zlikwidowane placówki dyplomatyczne w Berlinie, Moskwie i Bratysławie. 1 września 1939 r. zlikwidowano ambasadę w Berlinie wraz z 14 konsulatami na terenie III Rzeszy. Ciężar zmagań dyplomatycznych wzięli na siebie ambasadorowie Polski w Londynie Edward Raczyński i we Francji Juliusz Łukasiewicz. W nocy z 16 na 17 września ambasador RP w Moskwie, Wacław Grzybowski, odmówił przyjęcia noty radzieckiej, zawierającej tezę o rzekomym upadku Polski”.
„Zaraz po zakończeniu kampanii wrześniowej polska dyplomacja nie zaprzestała działalności. W dniu 30 września 1939 r. na mocy konstytucji kwietniowej z 1935 r. w Paryżu zaprzysiężono nowego Prezydenta RP, Władysława Raczkiewicza, jak również nowy Rząd RP z generałem Władysławem Sikorskim na czele. Wraz z ukonstytuowaniem się polskich władz na uchodźstwie rozpoczęto odtwarzanie struktur MSZ” – pisze Piotr KOBIELSKI.
Jak podkreśla, „przedstawiciele polskiej dyplomacji czasu wojny dzielili tragiczne losy polskich obywateli w kraju i za granicą. W trakcie wojny śmierć poniosło blisko 70 polskich dyplomatów, konsulów i pozostałych pracowników polskiej służby zagranicznej. Jednym z pierwszych, którzy przepadli bez śladu, był polski konsul w Kijowie, Jerzy Matusiński, uprowadzony przez NKWD jeszcze we wrześniu 1939 r. Po wojnie wielu z tych, którzy służyli w polskiej służbie zagranicznej, w obawie o swoje życie nie zdecydowało się na powrót do kraju kontrolowanego już w pełni przez komunistów i aparat bezpieczeństwa ZSRR”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP