Starship wystartuje po raz trzeci
Na 14 marca firma SpaceX zaplanowała kolejny, trzeci start rakiety Starship. Program lotu obejmuje pierwszą próbę uruchomienia silników tej rakiety w przestrzeni.
Rakieta Starship
.Starship to budowana przez SpaceX megarakieta, która ma nie tylko wynosić największe ładunki na orbitę i znacząco zmniejszyć koszty takiego transportu, ale także ma mieć kluczowy udział w kolonizacji Księżyca, później – Marsa oraz w ogóle w lotach w daleką przestrzeń. Odpowiednio duża flota Starshipów może wręcz pozwolić na stałe połączenie transportowe z Księżycem.
Jeśli chodzi o najbliższy lot, SpaceX ma wiele ambitnych celów. Tak jak w czasie ostatniej, zakończonej eksplozją próby, mają wystartować oba stopnie rakiety – olbrzymi booster (I stopień) i pojazd Starship (II stopień).
Po 2 min i 44 sekundach lotu, już w przestrzeni kosmicznej, booster odłączy się od II stopnia, wyhamuje i rozpocznie powrót, aby dzięki uruchomionym na chwilę silnikom wylądować na wodzie. W momencie rozłączenia, Starship uruchomi własne silniki, które rozpędzą go do krótkiej fazy lotu w przestrzeni. Po jej zakończeniu, pojazd wejdzie ponownie w atmosferę i rozpocznie lądowanie na Oceanie Indyjskim.
Będzie to pierwsza próba uruchomienia silników tej rakiety w przestrzeni.
Cały system Starship mierzy 120 m wysokości. Pierwszy stopień, mierzący 70 m, napędzany jest zasilanymi ciekłym metanem i tlenem 33 silnikami Raptor, które w sumie mają dwa razy większą moc, niż silniki rakiety Saturn V, której NASA używała w programie Apollo. Sam pojazd Starship ma natomiast wysokość 50 m i napędzany jest 6 silnikami Raptor, z których trzy dostosowane są do pracy w przestrzeni kosmicznej.
Całość jest więc wyraźnie wyższa od Saturna V i ponad dwa razy wyższa od całego systemu wynoszącego wahadłowce. Na niską orbitę okołoziemską Starship ma wynosić – bagatela – 150 ton ładunku. Dla porównania, nowa europejska rakieta Ariane 6 w silniejszym wariancie będzie wynosiła 20 ton. Ariane, podobnie jak zbudowanej niedawno przez NASA rakiety SLS, nie można przy tym używać wielokrotnie, a koszty ich budowy są wysokie.
Poprzednie loty
.Starship, jeśli zacznie swoją regularną pracę, ma duże szanse, aby prawdziwie odmienić kosmiczne loty. Może przy tym startować i lądować zarówno na kosmodromie SpaceX w Boca Chica, w Centrum Kosmicznym Johna F. Kennedy’ego, jak i na specjalnych, oceanicznych jednostkach pływających.
Pierwsza próba rakiety odbyła się w grudniu 2020 roku, kiedy II stopień wzniósł się na wysokość ponad 12 km, osiągając zakładany pułap. Prototyp dotarł do Ziemi, hamując silnikami, ale jego prędkość nadal była zbyt wysoka, co spowodowało eksplozję pojazdu. Jak podało SpaceX, przyczyna katastrofy leżała w zbyt małym ciśnieniu w zbiornikach podających paliwo do zapłonu silników. Z tego powodu rakieta uderzyła w podłoże ze zbyt dużą prędkością.
W listopadzie 2023 roku odbył się kolejny próbny lot, w czasie którego Starship miał dotrzeć na orbitę. Krótko po udanej separacji I i II stopnia na wysokości 70 km, I stopień eksplodował. To samo spotkało II stopień niedługo przed osiągnięciem orbity.
Oba testy, mimo takiego zakończenia, były w pewnym sensie sukcesem. Po pierwsze rakiety poleciały, a jednocześnie próby stały się dla SpaceX źródłem bezcennej wiedzy. Analiza przyczyn skutków katastrof pozwoliła znaleźć słabe punkty.
Warto pamiętać, że inne rakiety (w tym budowane przez SpaceX Falcony) również wybuchały, zanim rozpoczęły regularne, bezpieczne loty. Po każdej próbie stawały się jednak coraz doskonalsze. Jednocześnie, jak zwracają uwagę eksperci, SpaceX to dojrzała firma, która od lat produkuje rakiety i oferuje usługi transportu na orbitę.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba oraz program Artemis
.Na temat współczesnego dynamicznego rozwoju astronomii, którego wynikiem są tak spektakularne projekty jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, czy program Artemis, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Piotr ORLEAŃSKI w tekście “Kosmos coraz bliżej, także z Polakami“.
„W 2022 roku pierwszy raz udało się ustawić wszystkie 18 luster Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Stanowią one razem zwierciadło o rozpiętości 6,5 metra. Każde z luster musi być oddzielnie wyjustowane, by móc dobrze zobrazować dane, które pozyskuje. W lipcu 2022 roku zobaczyliśmy pierwsze zachwycające zdjęcia różnego rodzaju obiektów kosmicznych. NASA opublikowało specjalną animację, na której można porównać zdjęcia tych samych obiektów pozyskane za pomocą teleskopu Hubble’a i Webba. Dopiero gdy się porównuje zdjęcia, widać, jaka jest różnica między tymi teleskopami”.
„Teleskopy Hubble’a i Webba różnią się dwoma rzeczami. Nowszy z nich jest większy, w związku z tym jest w stanie obserwować mniejsze obiekty, głównie te, które znajdują się dalej od nas. Widziane przez nas w ten sposób kosmiczne zdarzenia zachodziły w przeszłości – światło potrzebowało milionów lat, by do nas dotrzeć i byśmy mogli te zdarzenia teraz zaobserwować. Można powiedzieć, że widzimy to, co działo się np. 13,5 miliarda lat temu. W przypadku teleskopu Hubble’a było to 12 miliardów lat. Ale nawet obiekty wcześniej zaobserwowane przez teleskop Hubble’a widzimy dziś dzięki teleskopowi Webba znacznie bardziej szczegółowo. Tym, co różni te teleskopy, jest również to, że instrumenty teleskopu Hubble’a pracują w zakresie widzialnym, natomiast Webba w podczerwieni. To jest zupełnie inne spektrum fali elektromagnetycznej. Również dzięki temu można więcej zobaczyć. Jednak tym, co znacznie różni te twa teleskopy, jest ich wielkość – starszy ma dwa metry średnicy, nowszy ponad sześć”.
„Drugim znaczącym wydarzeniem w działaniach człowieka w kosmosie było rozpoczęcie programu Artemis. Od zakończenia programu Apollo, kiedy człowiek chodził po Księżycu, minęło 50 lat. Wiele czynników wpłynęło na to, że nie podejmowano kolejnych wypraw na naturalnego satelitę Ziemi”.
„Znaczące było to, że program Apollo był szalenie drogi. Amerykanie przestawili się na program wahadłowców, które też dużo kosztowały, ale służyły do wielu celów. Nie byli w stanie prowadzić dwóch takich przedsięwzięć jednocześnie. Poza tym program Apollo był rezultatem polityki. Amerykanom zależało na tym, by jako pierwsi mogli postawić nogę na Księżycu, i to im się udało. Późniejsze kryzysy ekonomiczne, brak podtekstu politycznego i konkurentów, którzy również mogliby wylądować na Księżycu, w pewnym sensie oddalił perspektywę powrotu tam człowieka. Problemy z wahadłowcami, później z rakietami nośnymi, utrudniały realizację podobnych programów. Dziś mamy początek kolejnej ery wyścigu kosmicznego. Tym razem między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Państwo Środka ma bardzo rozbudowany program kosmiczny i jako pierwsze wysłało łazik na ciemną stronę Księżyca” – pisze prof. Piotr ORLEAŃSKI.
PAP/Marek Matacz/WszystkocoNajważniejsze/eg