
Polskie wyrzutnie rakiet Patriot przemieszczają się z Sochaczewa na lotnisko na warszawskim Bemowie, gdzie zostaną rozstawione. To ważny element szkolenia żołnierzy z 3. Warszawskiej Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej – poinformował w niedzielę rano szef MON Mariusz Błaszczak.
System rakiet Patriot
Minister obrony narodowej podał tę informację na Twitterze. Wpis opatrzył zdjęciami ilustrującymi transport wyrzutni.
„Polskie wyrzutnie Patriot przemieszczają się z Sochaczewa na lotnisko na warszawskim Bemowie, gdzie zostaną rozstawione. To ważny element szkolenia żołnierzy z 3. Warszawskiej Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej” – napisał szef MON.
MIM-104 Patriot to system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy ziemia-powietrze, przeznaczony do zwalczania samolotów, taktycznych pocisków balistycznych i pocisków manewrujących, produkowany przez amerykański koncern Raytheon. Polska wybrała system Patriot jako podstawę programu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła.
Metoda obrony
Ekonomista, strateg i historyk wojskowości, Edward LUTTWAK, w tekście „Macie cztery miesiące, aby się przygotować” uważa, że: „Polska powinna wprowadzić fiński model obrony. Przewiduje on, że każdy obywatel jest objęty służbą wojskową. Jest krótka, trwa niecałe pół roku, ale obejmuje absolutnie wszystkich”.
„Jeśli chcecie obronić się przed Rosjanami, to nie dokonacie tego za pomocą fregat, które jedynie rozbawią wszystkich, gdy będą tonąć. Nie dokonacie tego również za pomocą drogich śmigłowców – one może są przydatne podczas misji w Afganistanie, ale nie wtedy, gdy trzeba się bronić. Nie pomoże wam również kupno myśliwców, które zostaną zniszczone w ciągu pierwszych pięciu minut po wybuchu wojny. Zamiast tych wszystkich wydatków potrzebna jest właściwa metoda obrony, która się nazywa obroną narodową” – tłumaczy.
Polska armia
Jeden z najwybitniejszych ekspertów zajmujących się geopolityką i współczesną doktryną wojenną, George FRIEDMAN, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Polska musi zrozumieć, że nikt jej nie będzie bronił tak jak w czasach zimnej wojny, gdy obrona kolektywna oznaczała stacjonowanie w zagranicznych bazach 10 tys. czołgów i 40 tys. żołnierzy. Proszę zwrócić uwagę, jak broni się Izrael. Robi to poprzez rozwój różnego rodzaju technologii. Polska mogłaby działać w podobny sposób, przecież macie znakomitych naukowców, zawsze ich mieliście. Problem w tym, że Polska woli szukać swojego zbawiciela zamiast myśleć, jak sobie radzić samodzielnie. Dziś wojen nie wygrywają wielkie armie. Dziś wygrywają je naukowcy, którzy są zdolni stworzyć nowe typy broni i wprowadzić je do użytku”
„Na tym należy się skupić. Na przykład stworzyć system obrony przeciwlotniczej, której Rosjanie nie byliby w stanie spenetrować. Albo zdobyć możliwość wykorzystania na polu walki dronów. Albo stworzyć system kosmicznej inwigilacji, który pozwala dostrzec wroga, zanim on przekroczy granicę – to zresztą dziś wcale nie jest bardzo zaawansowana technologia. Na pewno nie można dziś odwoływać się do wzorców konfliktów z czasów zimnej wojny – to starożytność. Dziś nawet tak małe kraje jak Singapur czy Izrael są w stanie myśleć samodzielnie o własnym bezpieczeństwie. A Polska jest dużo większa, ma większe zasoby, możliwości. Tylko trzeba pamiętać, że dziś czołgów nie zatrzymuje się czołgami. Bo dziś wielkość armii nie przesądza o tym, jak silne militarnie jest państwo. W tym wszystkim nie chodzi o liczbę czołgów. To należy wziąć pod uwagę” – uważa George FRIEDMAN w tekście „Polska ma dziś jedną z najsilniejszych armii w Europie“.
PAP/Mateusz Mikowski/WszystkocoNajważniejsze/EG