Sytuacja humanitarna w Strefie Gazy nie może być już gorsza – Josep Borrell
Sytuacja humanitarna w Strefie Gazy „nie może być gorsza” i odtąd nie będę mówił o procesie pokojowym, ale o procesie obejmującym budowę dwóch państw – powiedział w Brukseli główny dyplomata Unii Europejskiej Josep Borrell.
Unia Europejska nawołuje do odbudowy Izraela i Palestyny
.”Sytuacja humanitarna nie może być gorsza. (…) Setki tysięcy ludzi pozostaje bez niczego, bez schronienia, bez jedzenia, bez leków i jednocześnie są bombardowani” – powiedział dziennikarzom Borrell przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw UE.
„Odtąd nie będę mówił o procesie pokojowym, ale o procesie obejmującym budowę dwóch państw”, Izraela i Palestyny – dodał. Przyznał, że jedną z przeszkód na tej drodze jest palestyński Hamas, ale są też inne. „Pokój i stabilność nie mogą być zbudowane tylko środkami militarnymi. Mówię to z pełnym poszanowaniem dla ofiar ataków terrorystycznych Hamasu” – wskazał szef unijnej dyplomacji.
W spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE biorą udział szef MSZ Izraela oraz minister spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej.
Dramatyczna sytuacja humanitarna w Strefie Gazy – od 7 października zginęło ponad 25 tysięcy osób
.21 stycznia podlegający Hamasowi resort zdrowia w Strefie Gazy poinformował, że od początku obecnego konfliktu zbrojnego z Izraelem, czyli od 7 października, po stronie palestyńskiej zginęło łącznie 25 105 osób. W publikowanych komunikatach dotyczących strat palestyńskie ministerstwo nie oddziela ofiar wśród ludności cywilnej od poległych bojowników.
Izraelskie wojsko twierdzi, że zabiło ponad 9 tys. terrorystów, a za wysoką liczbę ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej obwinia Hamas, który rozmieszcza stanowiska bojowe, tunele i magazyny broni w gęsto zaludnionych dzielnicach, w pobliżu domów, szkół i meczetów lub bezpośrednio pod nimi.
Od rozpoczęcia ofensywy odwetowej w Strefie Gazy za atak na Izrael z 7 października zginęło 195 żołnierzy izraelskich.
Czym może się skończyć starcie między Izraelem a Hamasem?
.Na łamach Wszystko co Najważniejsze takie pytanie zadaje prof. Jacek HOŁÓWKA, filozof i etyk, profesor nauk humanistycznych związany z Uniwersytetem Warszawskim.
Przypomina on, że Izrael okazywał cierpliwość, palestyńska ludność pozorną bezstronność i wytrzymałość. To kruche porozumienie, podsycane wzajemną nienawiścią, nie wytrzymało próby czasu. Na początku października 2023 roku arabska partyzantka dokonała wypadu na ludność Izraela bawiącą się na festiwalu muzycznym w bezpośrednim sąsiedztwie Strefy Gazy. Żołnierze Hamasu wzięli kilkuset zakładników, maltretując ich przy okazji, poniżając i niekiedy zabijając dla postrachu. Wybuchły walki między Izraelem i Hamasem, czyli między państwem niepodległym i organizacją podziemną w sensie dosłownym i przenośnym. Próba udawania, że Hamas nie istnieje, zakończyła się katastrofą humanitarną. Hamas jest niezależny i nieprzewidywalny właśnie dlatego, że nie podlega nikomu. Niby pełni funkcję sił zbrojnych Palestyny, ale Palestyna nie jest państwem. Izrael nie ma z kim pertraktować, bo jego przeciwnik jest wszędzie, ale pozostaje niewidoczny.
Co więcej, Palestyna jest osobnym tworem politycznym i jednocześnie jej nie ma, ponieważ nie jest uznawana za państwo. Zgodnie z konstytucją uchwaloną w roku 1994 ma prezydenta wybieranego rzekomo we własnym kraju, w wyborach powszechnych na 5-letnią kadencję. Istnieje rzekomo jednoizbowy parlament mający ponad 130 posłów. Taka atrapa państwowości została ustalona w styczniu 2013 roku, gdy prezydent Mahmud Abbas mocą własnego dekretu przekształcił Autonomię Palestyńską w Państwo Palestynę. Jednak to państwo jest uznawane tylko przez pewne kraje i nie jest członkiem ONZ. Rezolucją Zgromadzenia Ogólnego A/67/L.28 z 26 listopada 2012 r. przyznano Palestynie status nieczłonkowskiego państwa obserwatora (status of non-member observer state). W Polsce Palestyńskie Władze Narodowe mają własną ambasadę, a w Ramallah istnieje ambasada polska na terenie Palestyny.
„Choć Palestyna nie ma własnych sił militarnych ani instytucji wyspecjalizowanych w ochronie pokoju i prawa, ma flagę, godło i hymn” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
Jego zdaniem wojna w Izraelu wybuchła z wielu powodów, ale niebagatelną przyczyną był nienormalny status Palestyny, o której nie wiadomo, czym jest bardziej – tymczasowym państwem czy regionem folkowym. Pomijanie tej kwestii było bardzo niebezpieczną niefrasobliwością polityczną. Także próby rozbrojenia konfliktów przez polityczne paraliżowanie potencjalnego przeciwnika było grą nieprzemyślaną i niebezpieczną. Pokoju na Bliskim Wschodzie nie da się osiągnąć przez kumulowanie społecznego niezadowolenia i uporczywe odmawianie uzależnionej politycznie ludności powszechnie uznawanych uprawnień politycznych. O Gazie pisano książki. Przypominano, że jest to olbrzymie więzienie pod gołym niebem przetrzymujące więźniów bez wyroku. Zakładając, że ten stan rzeczy może trwać jeszcze przez dziesięciolecia, Izrael usypiał czujność własną i swych sojuszników.
„Stany Zjednoczone i państwa sąsiadujące z Izraelem będą więc domagać się zaprzestania walk i wprowadzenia w strefie Gazy stabilnej administracji mającej uznanie większości jej mieszkańców. Jednak premier Netanjahu, opierając się na swej prawicowej koalicji, szuka za granicą poparcia przede wszystkim wśród prawicowych ugrupowań. Tymczasem liczba zabitych będzie rosła, a gdy rząd Izraela nadal nie będzie podejmować prób zarysowania perspektyw pokoju, poparcie sojuszników zacznie się kurczyć administracją Joe Bidena” – dodaje ekspert.
Na co można więc jego zdaniem liczyć? Przede wszystkim na powrót do racjonalnego myślenia na temat przebiegu wojny. Wojnę można łatwo wywołać, ale trudno ją zakończyć. A jeśli nie wprowadzi się pokoju, trzeba będzie zarządzać krajem przy użyciu armii. To jest absurdalne zadanie, choć uparcie podejmowane przez wiele autorytarnych reżimów. Wojsko odsuwa zagrożenie ze strony wroga, ale nie nadaje się do zarządzania ludnością cywilną. Wbrew swym zamiarom skłania ją do tworzenia lub tolerowania rozmaitych sił partyzanckich.
„Jeśli więc ani Netanjahu, ani Hamas nie zechcą myśleć o pokoju, to w Izraelu nie będzie pokoju i nie będzie go także, jeśli żadna ze stron nie nauczy się wycofywać z niefortunnie podjętej walki” – podsumowuje ekspert.