Szczyt G20 w Rio - pożegnanie Joe Bidena
Przywódcy państw G20 spotkają się w brazylijskim Rio de Janeiro, by poruszyć szeroki zakres tematów – od głodu i ubóstwa po propozycje reform globalnych instytucji. Wśród kwestii budzących największe dyskusje są walka ze zmianami klimatu i rosyjska inwazja na Ukrainę. Tegoroczny szczyt G20 to polityczne pożegnanie Joe Bidena.
Wojna na Ukrainie, zmiany klimatu, nierówności społeczne tematami szczytu G20
.Tegoroczny szczyt G20 odbywa się w cieniu niedawnych wyborów prezydenckich w USA i perspektywy powrotu do władzy Republikanina Donalda Trumpa. Światowi przywódcy starają się przygotować na administrację przyszłego prezydenta, który zapowiedział drastyczną zmianę polityki w wielu aspektach.
Szczyt G20 w Rio będzie ostatnim dla ustępującego prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena. Udział wezmą także m.in. przywódcy: Chin – Xi Jinping, Wielkiej Brytanii – Keir Starmer, Francji – Emmanuel Macron, Niemiec – Olaf Scholz, Japonii – Shigeru Ishiba, Brazylii – Luiz Inacio Lula da Silva i Argentyny – Javier Milei. Rosję reprezentuje szef MSZ Siergiej Ławrow.
Jednym z tematów rozmów będzie wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Źródła dyplomatyczne agencji Reutera przekazały, że zmasowany rosyjski atak z powietrza, największy od prawie trzech miesięcy, postawił pod znakiem zapytania wypracowany przez państwa konsensus w sprawie odniesienia do wojny, mającego znaleźć się w komunikacie końcowym ze szczytu.
Po sześciu dniach negocjacji dyplomaci zgodzili się na uproszczone sformułowanie na temat globalnych konfliktów, w tym wojny na Ukrainie, z naciskiem na potrzebę negocjacji pokojowych, a nie krytykę żadnej ze stron. Według źródeł po niedzielnym ataku europejscy dyplomaci zabiegają o zmianę tego sformułowania.
Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres powiedział na konferencji prasowej w Rio, że w dalszym ciągu wspiera wysiłki na rzecz „sprawiedliwego pokoju” na Ukrainie. Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył, że trzeba „uzbroić Ukrainę i pozwolić jej stawić opór”. Szefowa KE Ursula von der Leyen zapewniła o poparciu Ukrainy „tak długo, jak to konieczne”.
Innym trudnym tematem okazały się zmiany klimatu i kwestia finansowania walki ze skutkami globalnego ocieplenia. Dyskusje i różnice zdań na ten temat przeniosły się na G20 z konferencji klimatycznej ONZ, znanej pod nazwą COP29, która trwa w stolicy Azerbejdżanu, Baku.
Polityczne pożegnanie Joe Bidena – spotka się z Xi Jinpingiem
.Podczas gdy konferencja COP29 ma uzgodnić cel w postaci zmobilizowania setek miliardów dolarów na działania klimatyczne, na drugim końcu świata, w brazylijskim Rio, spotykają się przywódcy 20 największych gospodarek, którzy trzymają rękę na funduszach – ocenił Reuters.
Ekonomiści oceniają, że biedniejsze kraje potrzebują łącznie biliona dolarów rocznie na pomoc w walce ze zmianami klimatu. Państwa bogate naciskają, by fundusze te pochodziły nie tylko od nich, ale też od niektórych zamożniejszych spośród państw rozwijających się, takich jak Chiny czy produkujące ropę państwa Bliskiego Wschodu.
Według źródeł dyplomatycznych, do soboty negocjatorzy uzgodnili wstępny projekt dotyczący ujęcia tych zagadnień w deklaracji końcowej szczytu G20. Ma się w nim znaleźć apel do krajów rozwijających się o dobrowolny wkład w finansowanie funduszy klimatycznych, ale bez zobowiązań – podał Reuters.
Bezpieczeństwa podczas szczytu pilnują żołnierze, pojazdy opancerzone i okręty wojenne. Wprowadzono ograniczenia w ruchu lotniczym, w tym dotyczące możliwości używania dronów. Zamknięto ulice i rozmieszczono snajperów w pobliżu miejsca spotkania – budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Rio, położonego nad zatoką Guanabara.
Naród amerykański znajduje się w głębokim kryzysie społeczno-ekonomicznym
.Prof. Jacek KORONACKI, profesor nauk technicznych, doktor habilitowany nauk matematycznych pisze w swoim artykule, że w ciągu kilku minionych dekad społeczeństwo amerykańskie uległo rozpadowi na jakby dwa kraje – pierwszy, obejmujący dorzecze Missisipi z Teksasem i częścią Południa na wschód od Teksasu, oraz drugi, obejmujący pozostałe stany USA. Pierwszy, zamieszkany w większości przez nieuleczalny ciemnogród (irredeemable deplorables według Hillary Clinton), i drugi, którego większość – merytokracja wykształcona na najlepszych uczelniach i jej akolici – nie odwołuje się już do własnej tradycji narodowej oraz straciła zdolność promieniowania dobrymi wzorcami na resztę społeczeństwa. Innymi słowy, merytokracja straciła walor bycia elitą kulturalną przewodzącą narodowi.
„W drugiej połowie XX wieku zaczęła się w Ameryce swego rodzaju deindustrializacja zakładów przemysłu stalowego i węglowego, ale także innych zakładów produkcyjnych. Nieomal zrujnowała gospodarkę Środkowego Zachodu i Nowej Anglii. W latach 80. XX w. przyspieszenia zaczęła nabierać praktyka tzw. outsourcingu. Wielkie korporacje przenosiły coraz więcej prac za ocean, do Azji. Amerykanie – od warstwy pracowników fizycznych po część obywateli z klasy średniej – tracili pracę w swoich zawodach. Duża część klasy średniej i warstwy niższe zostały skazane na stagnację albo raczej względne zubożenie – razem z traconymi stanowiskami pracy znikały też związane z nimi płace. Wielki biznes wyrzucił duży segment amerykańskiego społeczeństwa poza obszar zdrowego rozwoju przemysłowego, od przemysłu stalowego po elektroniczny i informatyczny” – opisuje.
„Krótko mówiąc, w obydwu wymienionych obszarach kraju, zbyt duża część amerykańskiego społeczeństwa straciła poczucie bezpieczeństwa – stabilnego i godnego życia w kiedyś własnym, a dziś według niej właściwie obcym państwie. I wszędzie, ale zwłaszcza tam, gdzie deindustrializacja zebrała największe żniwo, widoczny segment biedniejszej części białej populacji dotknęła moralna degeneracja (problemy populacji czarnoskórej są jeszcze większe, mają inną i dłuższą historię)” – dodaje.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB