Szczyt wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku APEC

Na szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Limie, stolicy Peru, spotkają się w tym tygodniu przywódcy wielu z największych gospodarek świata, w tym USA, Chin i Japonii. Obserwatorzy spodziewają się rozmów ustępującego prezydenta USA Joe Bidena z przewodniczącym ChRL Xi Jinpingiem.

Na szczycie APEC dojdzie do pierwszego spotkania Xi Jinpinga i Shigeru Ishiby

.Oficjalnie Tydzień Przywódców APEC trwa od 9 do 16 listopada, ale jego główna część rozpoczyna się we środę. Dzień później do stolicy Peru mają dotrzeć liderzy najważniejszych państw organizacji. APEC zrzesza 21 krajów i terytoriów, które leżą nad Oceanem Spokojnym, w tym Rosję.

W tegorocznym szczycie uczestniczą też m.in. premierzy Australii – Anthony Albanese, Japonii – Shigeru Ishiba, Kanady – Justin Trudeau i Malezji – Anwar Ibrahim oraz prezydenci Indonezji – Prabowo Subianto, Korei Południowej – Jun Suk Jeol i Wietnamu Luong Cuong. Jak podała agencja TASS, Rosję będzie reprezentować wicepremier Aleksiej Owierczuk.

Uwagę obserwatorów przykuwa szczególnie perspektywa pierwszego od roku spotkania przywódców USA i Chin. Agencja Bloomberga podała, powołując się na źródła, że Joe Biden i Xi Jinping odbędą rozmowę, ale strony nie ustaliły jeszcze szczegółów. Mimo pewnego uspokojenia w ostatnim czasie stosunki amerykańsko-chińskie pozostają napięte.

Będzie to ostatni szczyt APEC z udziałem Bidena. Ukazujący się w Hongkongu dziennik „South China Morning Post” pisze, że jego ewentualna rozmowa z Xi może zmniejszyć ryzyko eskalacji napięć przed objęciem urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa.

Prawdopodobnie w Limie dojdzie też do pierwszego spotkania Xi z Ishibą, który w październiku został premierem Japonii – podała agencja Kyodo, która powołuje się na anonimowe źródło rządowe. Relacje Pekinu z Tokio również są napięte, a japoński rząd wyrażał obawy z powodu zwiększonej aktywności wojskowej Chin w regionie oraz zacieśnienia współpracy militarnej Chin i Rosji.

Trwają też przygotowania do dwustronnych spotkań Ishiby z prezydentami USA i Korei Południowej – poinformowało źródło w japońskim rządzie.

Przywódcy przybywający na szczyt APEC wykorzystają obecność w Peru do rozmów z politykami tego kraju, z prezydent Diną Boluarte na czele. Zapowiedziano m.in. udział Xi Jinpinga, poprzez łącze wideo, w ceremonii symbolicznego otwarcia portu morskiego Chancay, około 80 km na północ od Limy. To jedna z największych inwestycji w ostatnich latach w Peru zarówno jeśli chodzi o rozmiar, jak i nakłady finansowe, a środki na jej realizację pochodzą w części z Chin.

W celu zapewnienia spokojnego przebiegu szczytu w Limie wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa. Zamknięto szkoły i uczelnie wyższe, urzędników skierowano na pracę zdalną, a porządku na ulicach pilnuje 15 tys. żołnierzy i policjantów. Związki zawodowe protestujące przeciwko rosnącej przestępczości zapowiedziały strajk generalny.

Lekcje dla Europy

.Po pierwsze, musimy być gotowi ponieść koszt, jakiego wymaga utrzymanie pokoju. Im więcej pieniędzy zainwestujemy, tym silniejsza będzie nasza obrona, skuteczniejsze będzie nasze odstraszanie i większe będzie nasze bezpieczeństwo. Od 2014 roku wydatki w całym Sojuszu znacznie wzrosły. Wszystkie państwa członkowskie NATO teraz inwestują co najmniej 2 proc. PKB w obronność lub mają plany, aby wkrótce to osiągnąć. Po raz pierwszy całkowite wydatki na obronność w Europie i Kanadzie przekroczyły 2 proc. Dobrą wiadomością jest to, że zrealizowaliśmy zobowiązanie, które złożyliśmy dziesięć lat temu. Złą wiadomością jest jednak to, że to już nie wystarczy. Dlatego sojusznicy NATO zgodzili się wydawać co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Uzgodniliśmy także solidne plany obronne, które zawierają konkretne cele dotyczące zdolności, określające, co każdy sojusznik musi zapewnić w zakresie broni, sił i gotowości dla naszego bezpieczeństwa. Aby osiągnąć te uzgodnione cele, sojusznicy będą musieli wydawać znacznie więcej niż 2 proc. PKB na obronność w nadchodzących latach.

Drugą lekcją jest to, że wolność jest ważniejsza niż wolny handel. Niedawno wielu sojuszników uważało, że zakup gazu z Rosji to kwestia wyłącznie handlowa. To było błędne podejście. Rosja używała gazu jako broni i środka szantażu. To za jego pomocą chciała powstrzymać nas od wspierania Ukrainy. Nie możemy popełnić tego samego błędu w przypadku Chin. Zależność od chińskich minerałów ziem rzadkich, eksport zaawansowanych technologii oraz zagraniczna kontrola nad kluczową infrastrukturą osłabiają naszą odporność i stwarzają zagrożenia.

Trzecią lekcją jest to, że siła militarna jest warunkiem wstępnym do prowadzenia dialogu. Wiem to z czasów, gdy byłem premierem Norwegii. Musimy rozmawiać z naszymi sąsiadami, niezależnie od tego, jak może to być trudne. Jednak dialog ma sens tylko wtedy, gdy jest wspierany przez silną obronę. Doskonale pokazuje to sytuacja na Ukrainie. Wszyscy chcemy, aby ta wojna się skończyła. Najszybszym sposobem na zakończenie wojny jest jej przegranie. Ale to nie przyniesie pokoju; przyniesie rosyjską okupację. Dziś prezydent Putin wierzy, że może osiągnąć swoje cele na polu bitwy i że może nas przetrzymać. Dlatego kontynuuje swoją brutalną wojnę. Nie wierzę, że możemy zmienić zdanie Putina, ale wierzę, że możemy zmienić jego kalkulacje.

Teraz przejdźmy do mojej czwartej lekcji: siła militarna ma swoje ograniczenia. Doskonale widzieliśmy to w Afganistanie. Po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r. wkroczenie do Afganistanu było słuszne. Nasza interwencja wojskowa miała wyraźny mandat ONZ. Uzyskaliśmy też szerokie poparcie polityczne w całym Sojuszu. Rozbiliśmy Al-Kaidę i zapobiegliśmy temu, by Afganistan stał się bezpieczną przystanią dla międzynarodowych terrorystów. Nasza misja nie była więc daremna i czczę pamięć wszystkich, którzy złożyli ostateczną ofiarę.

Piąta i ostatnia lekcja, która jest najważniejsza: nie możemy nigdy lekceważyć więzi między Europą a Ameryką Północną. NATO nie jest czymś niezmiennym – jest wynikiem świadomych wyborów i woli politycznej. Słyszeliśmy głosy po obu stronach Atlantyku wzywające do rozdzielenia Ameryki i Europy. Skupienie się na krótkoterminowych interesach narodowych kosztem długofalowej współpracy nie przyniesie nam korzyści. Izolacjonizm nie zapewni bezpieczeństwa nikomu. Żyjemy w świecie powiązań i zależności. Wyzwania związane z bezpieczeństwem są zbyt poważne, a konkurencja jest zbyt ostra, by jakikolwiek kraj mógł działać w pojedynkę. Inwestowanie w relacje transatlantyckie to jedyna właściwa droga naprzód.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 listopada 2024