Sztuczna inteligencja łamie prawa autorskie

Dziennik

Dziennik „The Guardian” poinformował, że kanadyjska pisarka Mona Awad i amerykański pisarz Paul Tremblay złożyli pozew do sądu federalnego w San Francisco przeciwko OpenAI, firmie, która stworzyła narzędzie sztucznej inteligencji ChatGPT. Awad i Tremblay uważają, że firma, złamała prawa autorskie, wykorzystując ich książki do „trenowania” ChatGPT.

Sztuczna inteligencja i bezprawnie wykorzystane dzieła?

.Awad i Tremblay uważają, że sztuczna inteligencja bezprawnie „wchłonęła” i „wykorzystała do trenowania” ChatGPT ich książki, ponieważ chatbot generuje „bardzo dokładne streszczenia” ich powieści – wynika ze złożonego przez pisarzy pozwu. Przykładowe streszczenia dołączono jako materiał dowodowy.

Według Andresa Guadamuza z Uniwersytetu w Sussex, jest to pierwszy pozew przeciwko ChatGPT, który dotyczy praw autorskich. Dodaje, że dzięki niemu zostaną zbadane „granice legalności” działań w przestrzeni sztucznej inteligencji.

Książki stanowią idealne, duże modele do treningu językowego, ponieważ zwykle zawierają „wysokiej jakości, dobrze opracowaną prozę” – stwierdzili prawnicy pisarzy Joseph Saveri i Matthew Butterick w komentarzu dla „Guardiana”.

Awad i Tremblay podkreślili w pozwie, że OpenAI „nieuczciwie” czerpie zyski ze „skradzionych tekstów i pomysłów” i wezwali do odszkodowania finansowego w imieniu wszystkich autorów w USA, których prace rzekomo zostały wykorzystane do szkolenia ChatGPT.

Chociaż autorzy dzieł chronionych prawem autorskim mają nad sobą duży parasol prawny, konfrontują się z firmami, takimi jak Open AI, „które zachowują się tak, jakby te prawa ich nie dotyczyły” – skomentowali Saveri i Butterick.

Sztuczna inteligencja przed sądem

.Udowodnienie, że pisarze doznali krzywdy finansowej z powodu szkolenia ChatGPT z wykorzystaniem chronionego prawem autorskim materiału, może być jednak trudne. ChatGPT może pracować „dokładnie w ten sam sposób”, nawet jeśli nie „skonsumował” powieści, ponieważ jest trenowany na podstawie wielkiego bogactwa informacji zawartych w internecie, w tym np. dyskusji użytkowników, którzy przeczytali książki – uważa Guadamuz.

Ze sztuczną inteligencją wkrótce stanie się to samo, co z muzyką cyfrową, telewizją i filmami i będzie musiała respektować prawa autorskie – twierdzą jednak prawnicy pisarzy.

Zauważyli oni również, że „ironiczne” jest to, iż narzędzia „tzw. sztucznej inteligencji” opierają się na danych tworzonych przez ludzi. „Ich systemy całkowicie zależą od ludzkiej kreatywności. Jeśli doprowadzą do bankructwa ludzkich twórców, wkrótce doprowadzą do bankructwa samych siebie” – uważają Saveri i Butterick.

Technologiczna ewolucja

.Transformacja obywatela w użytkownika, jednostki racjonalnej w jednostkę cyfrową, dogłębnie przemienia społeczeństwo. Zmienia sens demokracji i wszelkiego innego ustroju politycznego – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Alexiei GRINBAUM. Podkreślając, że „szerzenie się tych dziwnych słów wypowiadanych przez maszyny zapowiada rozprucie koszuli mowy pod płaszczem Gogola – tego, spod którego wszyscy wyszliśmy”.

W tekście pod tytułem „Mowa maszyn. W stronę nowego testamentu sztucznej inteligencji” prof. GRINBAUM wskazuje, że „podobnie jak nasza planeta mierzy się ze zmianami klimatycznymi, tak i nasze społeczeństwa czekają zmiany językowe. Zapowiadają one epokę, której nowymi mówcami będą zarazem oskarżeni i ofiary. Sami bowiem wywołujemy ewolucję, której podlegamy. Zmiany klimatyczne – ludzie zamieszkują planetę, którą modyfikują na tyle szybko, że zagraża to ich własnemu środowisku. Zmiany językowe – byty społeczne komunikują w języku, który przyjmuje i przekazuje całą naszą historię i całą naszą kulturę, a tymczasem technologie, których jesteśmy wynalazcami, odbierają nam monopol na językową ekspresję”.

PAP/ Wszystko co Najważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 lipca 2023