Jedność polsko-ukraińska kluczowa dla bezpieczeństwa Europy
Prezydent Litwy Gitanas Nauseda oświadczył, że jego kraj będzie zabiegał o to, by Polska i Ukraina zasiadły przy jednym stole i zapowiedział bezpośrednie kontakty z prezydentami obu państw, Andrzejem Dudą i Wołodymyrem Zełenskim – podała w piątek agencja BNS.
Prezydent Litwy Gitanas Nauseda o znaczeniu relacji polsko-ukraińskich
.„W najbliższej przyszłości przede wszystkim podtrzymam bezpośrednie kontakty z dwoma prezydentami. Moi doradcy podtrzymują stałe kontakty robocze” – powiedział Gitanas Nauseda, który wypowiadał się przez łącze wideo z Los Angeles.
Dodał następnie: „podejmiemy kroki, tak byśmy mogli po prostu usiąść przy jednym stole i spróbowali omówić sprawy w sposób przyjacielski, bez konfliktów i bez pogarszania sytuacji”. Wyraził przekonanie, że ważne jest, by „nie pogłębić konfliktu, a zatrzymać się i uczynić wszystko, by powrócić do zwykłego dialogu”.
Prezydent Litwy podkreślił również, że „najważniejszą rzeczą jest uniknięcie pogłębiania konfliktu, ponieważ przynosi on tylko korzyści Kremlowi”.
Gitanas Nauseda oświadczył w czwartek, że „spory między Ukrainą a Polską muszą zostać rozwiązane tak szybko, jak to możliwe”. Zgodnie z informacją kancelarii prezydenta Litwy, takie stanowisko Gitanas Nauseda przedstawił także wobec prezydentów Polski i Ukrainy, Dudy i Zełenskiego. Litewski przywódca podkreślił, że rola Polski w zapewnianiu wsparcia Ukrainie w czasie wojny z Rosją jest wyjątkowa i konieczne jest znalezienie rozwiązań, aby kryzys w relacjach między dwoma krajami się nie pogłębiał.
Wolny świat musi trzymać wspólny kurs w kwestii Ukrainy
.W kwietniu 2023 r. na łamach „Foreign Affairs” ukazał się tekst autorstwa Mateusza MORAWIECKIEGO, Eduarda HEGERA oraz Petra FIALI – premierów Polski, Słowacji oraz Czech. Jego polski przekład dostępny jest we „Wszystko co Najważniejsze”.
Premierzy zwracają uwagę, że „Ukraina nie chce wojny z Rosją. My też nie. Ale staje się coraz bardziej jasne, że Rosja już dawno zdecydowała, że jest z nami w stanie wojny. Od wielu lat Kreml systematycznie podważa stabilność i bezpieczeństwo międzynarodowe, naruszając prawo międzynarodowe, używając siły lub grożąc jej użyciem oraz podkopując instytucje demokratyczne poprzez wojnę polityczną i hybrydową. Jej akt agresji na Ukrainę jest jedynie najbardziej skrajnym wyrazem tych trwających działań”.
„Nasze wezwanie należy potraktować poważnie: jeśli Rosja wygra, a Ukraina upadnie, Europa Środkowa może być następna. W związku z tym pokonanie Rosji teraz, na Ukrainie, zmniejszy szanse, że zwolennicy Ukrainy będą musieli później przelać własną krew i poświęcić swoje zasoby. Będzie to jasny sygnał, że w naszym regionie nie ma miejsca na zamrożone konflikty i niekończące się wojny. I jasno pokaże tyranom na całym świecie, że agresja nie będzie nagradzana, a dyktatorzy nie będą mogli dzielić planety na strefy swoich złych wpływów” – piszą premierzy Polski, Słowacji i Czech.
Podkreślają, że „dlatego też musimy nadal wspierać Ukrainę, dopóki siły rosyjskie całkowicie nie wycofają się z jej terytorium, co definitywnie położy kres rewanżyzmowi i imperializmowi Kremla. Zakończenie wojny z Rosją, która nadal posiada Krym i terytoria na wschodniej Ukrainie, byłoby jak wystosowanie otwartego zaproszenia dla wszystkich autorytarnych szaleńców, którzy uważają, że można najeżdżać na sąsiadów w oparciu o sfabrykowane, nienawistne narracje, zabijając setki lub tysiące niewinnych cywilów”.
„Krótko mówiąc, pokój może nadejść tylko na warunkach Ukrainy. Zamrażanie konfliktów to ulubiony sposób Rosji kupowania czasu poprzez udawanie, że kończy rozpoczętą przez siebie wojnę. Zamrożony konflikt nie przyniósłby na dłuższą metę stabilizacji ani poprawy bezpieczeństwa czy warunków ekonomicznych. Zamiast tego pozwoliłby Rosji na przegrupowanie i odbudowę swoich sił, przy jednoczesnym kontynuowaniu wojny politycznej i eksportowaniu swojej imperialnej ideologii” – piszą Mateusz MORAWIECKI, Eduard HEGER i Petr FIALA.
Warto dziś czerpać z tradycji dawnej Rzeczypospolitej
.„Polska, Litwa, Ukraina i Białoruś mają wspólną tradycję. Tradycja ta była konsekwentnie niszczona przez rosyjski imperializm. Dziś nie ma lepszej historycznej, ale i symbolicznej okazji, by ją odbudować – twierdzi prof. Richard BUTTERWICK-PAWLIKOWSKI, historyk specjalizujący się w dziejach Polski i Litwy w XVIII stuleciu.
Jak podkreśla, „dawna Rzeczpospolita jest do dziś pewnym depozytariuszem wartości. Choć nie zawsze były one realizowane w praktyce, to jednak są drogowskazem, celem i dążeniem wspólnym dla tak wielu narodów. Mowa tu oczywiście o wolności, godności, dążeniu do dobra wspólnego i cnocie jako podstawowym fundamencie życia ludzkiego. Są to wartości, które poważnie odróżniają dawną Rzeczpospolitą i wszystkie wspólnoty, które dzielą jej historię, od tych, które reprezentowało najpierw Wielkie Księstwo Moskiewskie, a następnie Imperium Rosyjskie” – pisze prof. Richard BUTTERWICK-PAWLIKOWSKI.
Dodaje on, że „nawet jeśli chcemy mówić o najkrwawszych i najbardziej brutalnych epizodach w historii dawnej Rzeczypospolitej, to i tak były one walką o te same wartości. Przykładem może być jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w dziejach Rzeczypospolitej, czyli powstanie Chmielnickiego. Czy nie była to walka o swobodę, dążenie do wolności? Choć historia nieraz stawiała narody – Polaków, Ukraińców, Litwinów i Białorusinów – po różnych stronach, to jednak tradycje wynikające ze wspólnej państwowości opartej na dawnej Rzeczypospolitej były i są w nich wciąż żywa. I jeszcze raz: to jest zupełnie inny świat niż ten, który reprezentuje Moskwa”.
Prof. Richard BUTTERWICK-PAWLIKOWSKI stoi na stanowisku, że „jestem daleki od pomysłu, by Białorusini, Ukraińcy i Litwini maszerowali razem pod polskim sztandarem. Powinniśmy jednak wykorzystać ogromny kapitał historyczny i kulturowy, który został wspólnie zbudowany, i w oparciu o doskonałe relacje, które łączą dziś wszystkie te narody (mówię o wolnej Białorusi, nie o reżimie Łukaszenki), stworzyć wspólną siłę. Siła ta opiera się na przekonaniu, że wolność tych narodów jest sprawą wspólną, że na dłuższą metę nie może być wolnej Polski bez wolnej Ukrainy ani wolnej Ukrainy bez wolnej Polski, wolnej Polski bez wolnej Litwy ani wolnej Litwy bez wolnej Polski i tak dalej. Powinniśmy przy tym opowiadać o historii dawnej Rzeczypospolitej, szukając w niej wspólnego dobra, a nie zawsze tylko konfliktów i klęsk. Dawna Rzeczpospolita jest wciąż obciążona wieloma negatywnymi stereotypami. A stereotypy są uproszczeniami, często fałszywymi. Zamiast je powtarzać, skupmy się przede wszystkim na tym, co dobre. Nie ulega wątpliwości, że istnieje wspólny zestaw wartości, które łączą wszystkie te narody w zjednoczonej Europie”.
„Dzisiaj Ukraina jest krajem bardziej zróżnicowanym pod względem religijnym, językowym, ale także etnicznym. Dlatego możliwość przyjęcia milionów Ukraińców, a także tysięcy Białorusinów, którzy szukają schronienia w Polsce, jest szansą na odbudowę tego pokojowego współistnienia mimo różnic, które cechowało dawną Rzeczpospolitą” – twierdzi historyk.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN