Tomahawki są precyzyjne niczym skalpel [George BARROS]

Tomahawki

Tomahawki są precyzyjne jak skalpel – powiedział w dniu 15 października 2025 r. George Barros, ekspert z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną. Według szacunków ISW, w zasięgu rakiet Tomahawk mogłoby znajdować się potencjalnie co najmniej 1 655 obiektów wojskowych w głębi Rosji, w tym 67 baz lotniczych.

Tomahawki umożliwią uderzenia w głąb Rosji

.W dniu 17 października 2025 r. prezydent USA Donald Trump ma spotkać się w Białym Domu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Jednym z tematów rozmowy może być ewentualne przekazanie Ukrainie rakiet manewrujących dalekiego zasięgu Tomahawk.

George Barros z waszyngtońskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) uważa, że nawet niewielka liczba tych pocisków może poprawić sytuację na froncie. Tomahawk może uderzać cele oddalone o około 1,6 tys. km, co — zdaniem eksperta — stworzyłoby zagrożenie dla obiektów wojskowych i zakładów przemysłowych położonych w głębi Rosji.

Tomahawki są precyzyjne jak skalpel. Zaprojektowano je do uderzeń w bardzo konkretne cele. Uderzenia w wybrane, wyspecjalizowane obiekty mogłyby wywołać kaskadowy efekt wobec rosyjskiej infrastruktury wojskowej — powiedział George Barros. Dodał, że do uszkodzenia istotnych fabryk mogłoby wystarczyć mniej niż 50 takich rakiet.

Zdaniem eksperta, tego typu cele wymagają użycia pocisków z dużym ładunkiem; konwencjonalne warianty Tomahawka przenoszą głowicę o masie około 450 kg, choć istnieją także wersje z ładunkiem do 1000 kg. Według szacunków ISW, w zasięgu rakiet Tomahawk mogłoby znajdować się potencjalnie co najmniej 1 655 obiektów wojskowych w głębi Rosji, w tym 67 baz lotniczych. Wśród nich George Barros wymienił m.in. bazę Engels-2, przeznaczoną dla bombowców strategicznych Tu-160 i Tu-95, położoną 14 km na wschód od Saratowa.

Zniszczenie fabryki w Jełabudze znacząco osłabi Rosję

.Jego zdaniem innym strategicznym celem amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu mogłyby być fabryki, takie jak np. Urałwagonzawod w Niżnym Tagile, gdzie Kreml planuje w ciągu najbliższych 10 lat odbudowę rosyjskiej floty czołgów. W ocenie eksperta innym obiektem, w który mogłyby trafić rakiety Tomahawk, jest fabryka dronów w Jełabudze w Tatarstanie. To największy tego typu zakład na świecie. Powstała w 2023 roku na terenie specjalnej strefy ekonomicznej Ałabuga.

Według danych cytowanych przez dziennik „Daily Telegraph” w Jełabudze Rosja wyprodukowała w pierwszej połowie 2025 r. 18 tys. sztuk bezzałogowców, rosyjskiej wersji irańskiego Szahida, znanej jako Gierań-2. Fabryka znajduje się 1600 km od granicy z Ukrainą. Była już prawdopodobnie celem ataku dronowego. W czerwcu rosyjskie media podały, że przechwycono w jej pobliżu resztki bezzałogowca.

– Ta fabryka prawdopodobnie jest w zasięgu uzbrojenia, którym już obecnie dysponują Ukraińcy, ale aby uszkodzić taki obiekt potrzebne są rakiety o dużym ładunku i dlatego Jełabuga nadal stoi – ocenił George Barros i podkreślił, że właśnie Tomahawki nadają się do uderzeń w umocnione bunkry czy specjalistyczne fabryki, bo wystrzelenie nawet bardzo wielu, słabszych pocisków, np. rakiet JASSM-ER, w kierunku umocnionego celu, nie będzie miało takich efektów.

Według Georga Barrosa zniszczenie lub przynajmniej uszkodzenie fabryki w Jełabudze znacząco osłabiłoby możliwości przeprowadzania ataków rakietowych na Ukrainie i odciążyłyby także ukraińską obronę powietrzną, byłyby także wsparciem dla Kijowa na linii frontu, gdzie Rosjanie „eksperymentują z Szahidami”. Rosjanie używają dronów m.in. do ataków na infrastrukturę, ale przez bezzałogowce giną także cywile. Jedynie w ciągu ostatnich trzech dni Rosja przeprowadziła m.in. zmasowany atak na infrastrukturę gazową i elektrociepłownię, a w obwodach donieckim i chersońskim zginęło sześć osób.

Zapytany o to, czy rosyjska obrona przeciwrakietowa będzie zdolna do przechwycenia Tomahawków, George Barros odpowiedział, że „to się dopiero okaże”. – Dysponują systemem walki elektronicznej i zintegrowanym systemem obrony powietrznej z bombowcami i bardzo zaawansowanymi radarami – przyznał George Barros. Ekspert przypomniał, że Tomahawków nie używano dotąd przeciwko tak zaawansowanemu systemowi.

Tomahawki pogorszą sytuację Rosji

.”Jednak Tomahawk prawdopodobnie mógłby przebić się przez tego typu system ze względu m.in. na odporność na zakłócenia nawigacji. Leci na niskiej wysokości, poniżej zasięgu radaru i wykonuje manewry unikowe, co może Rosjanom utrudnić przechwycenie tych rakiet” – ocenił George Barros i dodał, że „Rosjanie mają obsesję na punkcie Tomahawków i wbrew ich retoryce, że nie zmienią one przebiegu wojny, z całych sił próbują odwieść amerykańską administrację od ich wysłania na Ukrainę”.

„Ta broń nie zmieni losów wojny, ale Rosjanie bardzo obawiają się tego, że Tomahawki pogorszą ich sytuację” – podsumował George Barros. W 2024 r. marynarki wojenne USA i Wielkiej Brytanii wystrzeliły Tomahawki w kierunku baz rebeliantów Huti w Jemenie. W 2017 r. zostały użyte w Syrii przeciwko bazie lotniczej Szajrat, w odpowiedzi na atak chemiczny.

Tomahawki są produkowane przez amerykańską firmę Raytheon. Wystrzeliwuje się je obecnie zarówno z wyrzutni morskich (np. okrętów podwodnych), jak i lądowych. Są w USA wykorzystywane w mobilnym systemie Typhon, który został wprowadzony do amerykańskiego uzbrojenia w 2023 roku, w ramach programu Mid-Range Capability (MRC) i wykorzystuje elementy okrętowej wyrzutni pionowej Mk 41 VLS. Armia USA ma obecnie dwie baterie systemu Typhon. Ukraina nie dysponuje obecnie bronią porównywalną z Tomahawkami. Oprócz własnych systemów Flamingo i Neptun, Kijów dysponuje także m.in. europejskimi pociskami manewrującymi Storm Shadow o zasięgu około 250 km oraz amerykańskimi pociskami przeciwokrętowymi Harpoon.

Doktryna Żółkiewskiego, czyli jak Polska i Europa powinny odpowiedzieć na rosyjską agresję

.Europa doszła do punktu, z którego nie ma odwrotu. Rosja nie zamierza kończyć wojny – od pierwszego dnia inwazji Putin nie zrobił ani jednego kroku w stronę pokoju. Musimy przygotować się na długi marsz. Temu właśnie służy Doktryna Żółkiewskiego – pisze Mateusz MORAWIECKI.

Historia zapamięta noc z 9 na 10 września 2025 roku. Dziewiętnaście rosyjskich dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. To nie był incydent. To był akt agresji wobec Polski, NATO i całego wolnego świata. Kolejny dowód, że imperialne instynkty Rosji są niezmienne.

To wydarzenie musi mieć konsekwencje. Potrzebujemy natychmiastowej odpowiedzi, ale przede wszystkim długofalowej strategii. Dlatego przedstawiam Doktrynę Żółkiewskiego – plan kompleksowej odpowiedzi na rosyjską agresję. Plan dla Polski i dla całej Europy. Bo jeśli będziemy działać razem, problem agresywnej Rosji może zostać raz na zawsze rozwiązany.

Jeśli najpierw nie zrozumiemy mechanizmu działania Rosji, nasza odpowiedź będzie nieskuteczna. Dlatego musimy przyswoić trzy fundamentalne prawdy o Rosji.

Po pierwsze – Rosja jest więźniem wojny. Konflikt, przemoc, szantaż i ekspansja terytorialna to jej sposób istnienia. Prowokuje, wysyła agentów, prowadzi dywersję i antagonizuje społeczeństwa. Posuwa się krok po kroku i zatrzymuje dopiero, gdy natrafi na mur. Ustępstwa traktuje jako słabość i zaproszenie do ataku.

Po drugie – Rosja się nie zmienia. Trafnie ujął to Oscar Wilde: „W Rosji wszystko jest możliwe, poza zmianą na lepsze”. Od Iwana III Srogiego po Putina mechanizm władzy jest ten sam: tyran na tronie, zastraszeni poddani u jego stóp. Kostiumy się zmieniają, ale istota władzy pozostaje wciąż ta sama.

Po trzecie – Rosja to państwo służb. Jej siłą nie są zasoby, lecz gargantuicznych rozmiarów aparat kontroli. Opricznina, Ochrana, NKWD, KGB, dziś FSB i GRU – historia Rosji to historia tajnych policji. Od ćwierćwiecza państwem rządzi oficer KGB, dla którego polityka to teatr służb i gra pozorów, w którą Zachód wciąż daje się wciągać.

Dlatego musimy wyciągnąć wnioski – i zamiast liczyć na cudowną przemianę Kremla, trzeba negocjować z nim w jedynym języku, jaki rozumie – w języku siły. Wtedy się cofa. Jak po klęskach 1856, 1905, 1920 czy 1989.  

Niestety, Rosja od wieków pozostaje kłamstwem, w które Europa wierzy. Spójrzmy tylko: od „wiosek Potiomkina”, przez sowiecką wizję „państwa robotników i chłopów”, aż po złudzenia lat 90., gdy Jelcyn i młody Putin mieli rzekomo prowadzić kraj ku demokracji. Tymczasem dekady uzależnienia od rosyjskich surowców przełożyły się na realne wpływy w kasie Kremla: kupując gaz i ropę, Zachód w praktyce finansował odbudowę rosyjskiego imperium.

.Cenę tej naiwności płaci dziś cała Europa, a najbardziej Ukraina. Prezydent Lech Kaczyński ostrzegał: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!” Siedemnaście lat później ta wizja spełnia się punkt po punkcie. Rosja znów atakuje – tym razem świadomie i wielokrotnie naruszając polską przestrzeń powietrzną.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/mateusz-morawiecki-doktryna-zolkiewskiego-czyli-jak-polska-i-europa-powinny-odpowiedziec-na-rosyjska-agresje/

PAP/Anna Gwozdowska/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 października 2025