Toomas Hendrik Ilves z Medalem Kuriera z Warszawy

Toomas Hendrik Ilves

Były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves został odznaczony Medalem Kuriera z Warszawy. Uroczystość nadania odznaczenia odbyła się w niedzielny wieczór w Muzeum Powstania Warszawskiego.

.Otwierając uroczystość dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski przypomniał, że Medalem Kuriera z Warszawy honorowane są osoby, których misja jest tożsama z misją Jana Nowaka-Jeziorańskiego. „Osoby niestrudzenie pracujące na rzecz poszerzenia granic wolnego świata, wzmacniania więzi euroatlantyckich, utwierdzania wartości, dzięki którym mogą istnieć i prosperować wolne, demokratyczne narody Europy Środkowo-Wschodniej” – wyjaśnił.

Jak ocenił, wojna w Ukrainie pokazała, jak wielką rolę odgrywa wysiłek i wzajemne wspieranie się narodów. „Misja Kuriera z Warszawy zakończyła się sukcesem, dlatego wierzę głęboko, że w przyszłości Ukraina zwycięży, a wolne narody tej części świata nigdy nie będą zagrożone wojną” – zaznaczył.

„Polska i Estonia rozumieją horror czasów ZSRR i represji carskich”

.Podczas swojego wystąpienia Toomas Hendrik Ilves podkreślił, że, kiedy objął urząd prezydenta, a nawet wcześniej, kiedy po raz pierwszy został ministrem spraw zagranicznych Estonii, pomyślał, że Polska musi być tym krajem, który będzie blisko związany z Estonią.

„Mówiąc metaforycznie, Polska to jest jedyny, wielki kraj europejski, który, równie dobrze jak i my – Estończycy, rozumie termin masowe deportacje. Czyli bierze po uwagę horror tego, co było naszym doświadczaniem za czasów ZSRS, wcześniej za czasów Imperium Rosyjskiego” – wyjaśnił. Przypomniał, że takiego doświadczenia nie mają Niemcy i Francja, których prezydenci nieraz byli skłonni w ostatnich latach szukać prozumienia z Rosją za wszelką cenę.

Podkreślił, że Polska nigdy nie powinna być ignorowana. „To przecież wielki kraj w Europie, dlatego też musi mieć prawo wypowiadać się, również wtedy, kiedy inni zachęcają do ignorowania tego, co Polska ma do powiedzenia” – dodał.

„Teraz w Ameryce jest debata o pomocy dla Ukrainy. Przed nami Amerykanami stoi ten sam wybór jak w latach 30” – powiedział Daniel Fried, sowietolog, dyplomata, ubiegłoroczny, pierwszy laureat Medalu Kuriera z Warszawy. „Wtedy wycofaliśmy się z zapewnienia bezpieczeństwa w Europie i doprowadziliśmy Europę oraz Polskę i Estonię do katastrofy” – przypomniał. „Musimy pamiętać Jana Nowaka-Jeziorańskiego nie tylko jako postać historyczną, ale jako proroka i przyjaciela wolności” – podkreślił.

„Twoja praca nie jest zakończona” – zwrócił się do Toomasa Hendrika Ilvesa. „Walka twoja, moja, musi być kontynuowana. Musimy robić wszystko, abyśmy my, na Zachodzie, postępowali według naszych wartości i zasad, a nie według naszych obaw” – podsumował Daniel Fried.

Medal dla zasłużonych w umacnianiu więzi Polski z Zachodem

.Toomas Hendrik Ilves urodził się 26 grudnia 1953 r. w Sztokholmie, w rodzinie estońskich uchodźców spod sowieckiego reżimu. Ukończył studia z zakresu psychologii na Columbia University i University of Pennsylvania. W latach 80. pracował jako dziennikarz Radia Wolna Europa. Po odzyskaniu niepodległości przez Estonię był ambasadorem w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku. W latach 2006 został prezydentem Estonii i piastował ten urząd przez dwie kadencje do 2016 roku. W 2014 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.

Wyboru dokonała kapituła nagrody, w której zasiadają: Daniel Fried, historycy Adolf Juzwenko i Łukasz Kamiński, poseł Paweł Kowal – współtwórca Muzeum Powstania Warszawskiego, Jerzy Koźmiński – były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych, Ewa Ośniecka-Tamecka – wicerektor Kolegium Europejskiego w Natolinie, Wioletta Paprocka-Ślusarska – dyrektor Gabinetu Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, członkini Rady Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Leszek Żukowski – dawny żołnierz Szarych Szeregów i AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, były prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Medal Kuriera z Warszawy ma upamiętniać Jana Nowaka-Jeziorańskiego – legendarnego kuriera i emisariusza Komendy Głównej AK oraz rządu RP na uchodźstwie. Odznaczenie jest przyznawane osobom, instytucjom lub organizacjom, które kierują się tymi samymi co on zasadami i wartościami oraz realizują je w życiu publicznym – w Polsce, ale przede wszystkim na arenie międzynarodowej. Medal Kuriera z Warszawy jest wyróżnieniem za zasługi w umacnianiu więzi Polski z Zachodem, utrzymywanie dobrych stosunków euroatlantyckich, upowszechnianie idei i postaw bliskich Powstańcom Warszawskim, takich jak dążenie do wolności i niepodległości oraz budowanie wspólnoty i demokracji. Ma ono również honorować tych, którzy aktywnie przypominają o walce Polaków w II wojnie światowej i naszym wkładzie w tworzenie świata wartości Zachodu.

Jan Nowak-Jeziorański, a właściwie Zdzisław Jeziorański (1914-2005) w latach 1943-45 pod pseudonimem Jan Nowak był kurierem i emisariuszem, przekazującym wiadomości między Polskim Państwem Podziemnym a Rządem RP na Uchodźstwie. Po wojnie pozostał na Zachodzie, gdzie pracował jako szef sekcji polskiej w radiu BBC, a następnie był wieloletnim dyrektorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Po odejściu z niego w 1976 roku przez dwie dekady współpracował z Kongresem Polonii Amerykańskiej. Jest kawalerem Orderu Orła Białego – najstarszego i najwyższego odznaczenia państwowego Rzeczypospolitej Polskiej.

Toomas Hendrik Ilves o kryzysie autorytaryzmu w Europie

.W 2014 r., po agresji Rosji na Krym, Toomas Hendrik Ilves zabrał głos w tej sprawie na Wroclaw Global Forum. Jego wystąpienie zostało opublikowane na łamach „Wszystko co Najważniejsze„.

„Czujemy instynktownie, podobnie jak czuło poprzednie pokolenie, że rozpoczęła się nowa era, ale chcemy za wszelką cenę wierzyć w stare koalicje i trzymamy się ich w nadziei, że wszystko to jakoś przeminie. Że Krym zostanie oddany, że nie będziemy musieli dalej stosować sankcji ani podnosić wydatków na obronność” – mówił. – „Nie jesteśmy głupi, wiemy, że sprawy idą w złym kierunku, ale może uda się zaklepać jeszcze jeden kontrakt, zbudować jeszcze jeden rurociąg, sprzedać jeszcze trochę broni, nim trzeba będzie powiedzieć »stop«. […] I może uda nam się przekonać Rosję, że homofobia, cenzura i wewnętrzne represje, a także »zielone ludziki«, aresztowanie obserwatorów OBWE i oskarżanie Ukraińców o faszyzm to ogromny błąd. Może obudzimy się z tego koszmaru i wrócimy do tego, co było wcześniej, kiedy nastąpił koniec historii.”

„Jesteśmy jak naiwny nastolatek, który pyta: dlaczego nie możemy się po prostu dogadać?” – skwitował.

Triumf autorytaryzmu nad demokracją

„Ćwierć wieku temu – czy to tak długo? Porządek świata, jaki znaliśmy od 50 lat, status quo trwające blisko pół wieku, zmieniał się i zmierzał ku upadkowi. Świat, przynajmniej z naszej ówczesnej perspektywy, był dwubiegunowy. Po jednej stronie mieliśmy liberalną demokrację z gospodarką rynkową, obecną głównie na Zachodzie, a z drugiej, nieliberalną autokrację ze wspólną własnością, zwaną też komunizmem, obecną przede wszystkim na Wschodzie.”

„Ten prosty, a wręcz uproszczony porządek świata zaczynał się kruszyć i miał zaraz runąć. Pierwsze półdemokratyczne wybory w świecie komunistycznym – w Polsce 25 lat temu – stanowiły kamień milowy w tym marszu do wolności, którego, jak sądziliśmy, nie da się już zatrzymać. Warto sobie uświadomić, jakim cudem były te wybory. Choć wszystko sprzyjało komunistom, wciąż działała cenzura, Solidarność zdołała zdobyć 99 ze 100 miejsc w Senacie, udowadniając, co Polacy sądzą o komunizmie.”

„W tym samym roku Amerykanin Francis Fukuyama, wówczas zatrudniony w dziale planowania Departamentu Stanu, opublikował chyba najsłynniejszy esej końca XX wieku pod tytułem »Koniec historii«, później rozszerzony do książki pod tym samym tytułem” – przypomniał Toomas Hendrik Ilves. – „Twierdził, że ideologiczna dyskusja między liberalną demokracją i autorytarnym komunizmem dobiegła końca i wygrała liberalna demokracja.”

„Warto zauważyć, że Fukuyama nie powiedział, że liberalna demokracja zwyciężyła w realnym świecie ani że wszyscy opowiedzieli się za demokracją – takie zarzuty często mu się stawia, moim zdaniem niesłusznie. Chodziło mu raczej o to, że skończył się czas sporu ideowego, że nikt nie może już przekonywać o wyższości reżimu autorytarnego” – podkreślił wyraźnie.

„Dziś 80 proc. Rosjan popiera aneksję Krymu drogą inwazji wojskowej, choć pretekstem do anszlusu była jedynie obecność tam ludzi spokrewnionych etnicznie. Co więcej, powszechnie popierany jest antyliberalny atak na »permisywizm«, czy to jeśli chodzi o wolność słowa, czy wybór partnerów życiowych. […] Przekonujemy się, że liberalna demokracja nie tylko przegrała wojnę idei z autorytaryzmem, ale dopuściła też do zmartwychwstania zapomnianego już demona faszyzmu. Niestety, odradza się on nie tylko w Rosji, gdzie od końca rządów komunistycznych wyrosło już nowe pokolenie, ale także w krajach uważanych do tej pory za bastiony liberalnej demokracji.”

„W Europie Zachodniej, która powinna dobrze znać demony faszyzmu i ideologie nienawiści, te właśnie ideologie zaczynają żyć nowym życiem. Ale nie na Ukrainie, gdzie dwaj neofaszystowscy kandydaci zdobyli w wyborach prezydenckich 25 maja po około 1 proc. głosów. W wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbyły się tego samego dnia, w wielu krajach wyniki okazały się zgoła inne. Co się stało? Dlaczego dziś czujemy się mniej bezpiecznie niż za czasów zimnej wojny? Choć przecież uzgodniliśmy zasady międzynarodowego zachowania dotyczące tego, co kraje mogą robić, a czego nie.”

„Odpowiedź brzmi: dlatego, że te reguły już nie działają. To, co uzgodniono, i czego trzymano się nawet w szczycie zimnej wojny, dziś legło w gruzach.”

Wojny nowej epoki

.”Odpowiedzi należy też szukać w innym eseju, który później stał się bestsellerową książką – »Zderzeniu cywilizacji« Samuela Huntingtona, opublikowanym cztery lata po pracy Fukuyamy. Huntington przewidywał, że konflikty w erze postideologicznej będą odbywać się na tle kulturowym i cywilizacyjnym, co najwyraźniej potwierdziły zamachy z 11 września motywowane religijną nienawiścią do współczesności.”

„Do niedawna wydawało się, że to rewolta przeciw współczesności, przeciw negatywnym skutkom globalnego kapitalizmu. Sądziliśmy jednak, że na naszym kontynencie wojny w XX wieku, pokonanie nazizmu i upadek komunizmu przypieczętowały raz na zawsze heglowską niepodważalność triumfu liberalnej demokracji, jak utrzymywał Fukuyama. Uważaliśmy wówczas, że w Rosji wygrała demokracja (a niektórzy byli kanclerze są o tym przekonani do dzisiaj).”

„Dziś znajdujemy się zatem w zupełnie nowej sytuacji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Nie jest to „nowa zimna wojna”, bo w zimnej wojnie obowiązywały wszystkie te porozumienia. Wróciliśmy do hobbesowskiego stanu rzeczy. Na dodatek porzucamy zasady wabieni perspektywą wzbogacenia się. W tej radykalnie nowej sytuacji liberalny demokratyczny Zachód wciąż szuka odpowiedzi – albo nie może ich uzgodnić. Nadal nie wiemy, jak zareagować. Musimy sobie jednak uświadomić, że skoro zasady, porozumienia helsińskie i inne umowy nie obowiązują jednego z sygnatariuszy, to zmieniła się sytuacja nas wszystkich.”

„Liczę na to, że pod rozsądnym przewodnictwem energicznej, przywiązanej do demokracji Polski, jedynego dużego kraju Europy, który żywo pamięta, co oznaczają rządy autorytarne i komunistyczne, wspólnie znajdziemy sposób, jak wyrwać się z  hobbesowskiego świata, w którym się dziś znaleźliśmy” się dziś” – zakończył.

PAP/Aleksandra Kiełczykowska/Wszystko co Najważniejsze/JT

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 stycznia 2024
Fot.: Chatham House