Transparency International. Tak złego wyniku Polska nie miała od 12 lat.

Polska spadła na z 47. na 53. miejsce rankingu Transparency International, który określa jak skorumpowany jest sektor publiczny danego kraju. Daleko nam do Dani i Finlandii, które niezmiennie najlepiej radzą sobię ze zwalczaniem korupcji.
Europejscy rządzący są coraz częściej skorumpowani – Transparency International
.To najgorszy wynik Polski od 12 lat. Nasz kraj uzyskał 53 na 100 punktów, gdzie zero oznacza największą korupcję, a 100 – najmniejszą. To o punkt mniej niż w 2023 r. Za najmniej skorumpowane kraje uznano Danie z 90 punktami, Finlandie z 88, Singapur z 84 czy Nową Zelandię z 83. Z kolei najgorzej w rankingu Transparency International prezentuje się Sudan Południowy, Somalia, Wenezuela oraz Syria.
Co ważne, autorzy badań wskazują, że średnie wyniki Europejskie zaliczyły wyraźny spadek. Dane wyraźnie wskazują na rosnąca korupcje pośród europejskich rządzących. Sytuacja pogarsza się zarówno w krajach znanych z swojej praworządności Norwegia (spadek do 81 punktów) i Szwecja (80 punktów), ale także na Węgrzech i Słowacji. Spośród wszystkich państw Europy analizowanych podczas badań Transparency International, aż 19 krajów pogorszyło swój wynik. Lepiej z korupcją radzi sobie zaledwie 6 narodów.
Raport bada także czynniki, które mogą wpływać na rosnącą korupcji. W raporcie zwrócono zwłaszcza uwagę na wpływ korupcji jako zjawiska globalnego na przeciwdziałanie zmianom klimatu. Jako przykład podano defraudację i niewłaściwe wykorzystywanie środków przeznaczonych na ten cel. Zauważono, że bardzo często kraje, które najbardziej potrzebują tych pieniędzy, są najbardziej narażone na korupcję. Dotyczy to m.in. Indii (38), Kolumbii (39) czy Egiptu (30). Raport bada także czynniki, które mogą wpływać na rosnącą korupcji.
Komentując te obserwacje, dyrektor generalna Maira Martini Transparency International podkreślała, że „rządy i organizacje muszą zintegrować środki antykorupcyjne z działaniami na rzecz klimatu, aby zabezpieczyć finansowanie i przywrócić zaufanie do inicjatyw klimatycznych”. Raport prowadzonej przez nią organizacji opisuje negatywny wpływ korupcji, która m.in. ochronę przyrody. Przestępcza działalność na szkodę środowiska naturalnego, wynikająca także z korupcji, generuje roczne zyski na poziomie od 82 do 238 mln dol.
Czy Polska dołączy do światowej czołówki?
.Według Banku Światowego Polska należy do krajów najwyżej rozwiniętych. Ten piękny stan rzeczy zakłóca to, że według danych przedstawionych przez tę samą instytucję dochód narodowy na głowę mieszkańca w 2022 r. (liczony według parytetu siły nabywczej, czyli po uwzględnieniu różnic w poziomie cen) wynosi nad Wisłą tylko 58 proc. tego, czym cieszy się statystyczny Amerykanin. Ów szczegół pokazuje, jak ważna jest definicja wysokiego poziomu rozwoju. Miło mieszkać w państwie statystycznie należącym do światowej czołówki, ale jeszcze milej byłoby cieszyć się dochodem przynajmniej takim, jakim cieszy się mieszkaniec np. Niderlandów (94) lub Niemiec (87 proc. amerykańskiego poziomu).
Wzrost naszego dobrobytu dobrze przedstawia się na tle unijnych wyników. W 2022 r. przeciętny rodak cieszył się realną stopą życiową już tylko o 23 proc. niższą, niż wynosiła średnia dla UE. Rośnie jednak dystans między Europą a USA. W 1995 r. średni realny dochód narodowy na obywatela w strefie euro wynosił 88 proc. amerykańskiego, a w 2022 r. tylko 75. W okresie 1995–2022 niektórzy członkowie strefy euro zanotowali wręcz katastrofalne wyniki. Włosi, którzy trzy dekady temu mieli dochody praktycznie takie same jak Amerykanie, dziś zarabiają o 30 proc. mniej! To jest m.in. skutek przyjęcia wspólnej waluty przez gospodarkę, która należała do mniej rozwiniętych technologicznie.
Podstawy naszych sukcesów leżą w „minionej epoce”. Od razu należy wyjaśnić, że nie w polityce gospodarczej tamtych czasów. „Komuniści” zmusili społeczeństwo do na wpół niewolniczej pracy i wskutek tego uprzemysłowiono kraj rolniczy. Ale ten ogromny wysiłek w niemałym stopniu poszedł na marne. Jego owoce zostały też zaprzepaszczone w pierwszych kilkunastu latach transformacji, gdy wiele przedsiębiorstw sprzedano za niewielkie pieniądze zagranicznym interesom. Niemniej racjonalizacja gospodarowania, lepsze wykorzystanie np. infrastruktury energetycznej czy przemysłu hutniczego szybko przyniosły dobre skutki. Podobne procesy zaszły i w innych państwach naszego regionu, stąd doganianie wyżej rozwiniętych członków UE.
Jednak te nadwyżki mocy produkcyjnych zostały już wyczerpane i nasza gospodarka nie posiada dalszych rezerw, które można by efektywniej wykorzystać i tym samym łatwo osiągnąć wyższą stopę życiową. Co więcej, jako członek Unii będziemy zmuszeni do dokonania „zielonej transformacji”, która niesie z sobą ogromne koszty i utratę efektywności gospodarowania. Koszt uzyskania energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych jest dużo wyższy od tego, jakiego wymaga energetyka oparta na spalaniu węglowodorów. Jeśli poważnie traktować „cele klimatyczne”, to czeka nas zamykanie elektrowni opalanych węglem i zastępowanie ich instalacjami bazującymi na OZE. W tym ostatnim zakresie nie mamy żadnych poważniejszych osiągnięć (technologii), więc transformacja będzie oznaczać transfer finansów na Zachód. Tymczasem za oceanem po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu będą stawiać na wydobycie ropy naftowej i gazu. Europa będzie coraz bardziej zostawać w tyle.
Poza fundamentem, który został stworzony przed 1989 r., wzrost zamożności następował dzięki wysiłkowi rodzimych przedsiębiorców i położeniu geograficznemu. Polska graniczy z najpotężniejszą gospodarką w Europie – i tej okazji nie zaprzepaściliśmy. Niestety, gospodarka niemiecka zwalnia tempo rozwoju i ten trend utrzyma się tak długo, jak długo będzie tam panować polityka klimatyczna i będzie brakować tanich rosyjskich surowców.
Do niedawna Polska oferowała niemieckim koncernom stosunkowo tanią, ale dobrze wykształconą siłę roboczą i tanią energię. Tym sposobem staliśmy się „poddostawcą”, co z jednej strony przełożyło się na względnie szybki wzrost gospodarczy, ale z drugiej uzależniło nas od sytuacji gospodarczej za Odrą. W niemałym stopniu utraciliśmy kontrolę nad decyzjami gospodarczymi. Zapadają one w centralach firm zagranicznych, a te kierują się maksymalizacją zysków. Co gorsze, w trakcie tego procesu bardzo zadłużyliśmy się za granicą, bo obce inwestycje to nic innego niż forma długu.
Ogólny poziom zadłużenia całego społeczeństwa, a nie tylko np. sektora publicznego, pokazuje międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto. Jak podaje NBP, na koniec 2023 r. wyniosła ona minus 1,1 bln zł, a w stosunku do PKB minus 32,5 proc. Na skutek tego stanu rzeczy każdego roku dziesiątki miliardów złotych (netto) są przekazywane za granicę i tym sposobem od wielu lat nasz PKB jest wyraźnie wyższy od dochodu narodowego. PKB to wartość dóbr i usług wytworzonych w danym państwie, natomiast dochód narodowy to przychody podmiotów mających siedzibę w danym kraju.
Artykuł prof. Kazimierza DADAKA dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-kazimierz-dadak-polska-w-pulapce/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB