Trump miał rację w ocenie Europy - Jens Stoltenberg
Jeżeli Europa weźmie na siebie większą odpowiedzialność za obronność, to amerykański prezydent-elekt Donald Trump doceni wartość Sojuszu Transatlantyckiego – pisze 9 listopada na łamach „Financial Times” były szef NATO Jens Stoltenberg.
Europa musi pokazać, że jest prawdziwym partnerem USA – Jens Stoltenberg
.”Powrót Trumpa budzi obawy wielu, że USA (…) pozostawią Europę samą w obliczu wyzwań, dotyczących bezpieczeństwa (…). Jednak ostatecznie to, czy one zrealizują się, może zależeć bardziej od nas niż od samego Trumpa” – ocenia Stoltenberg.
Były szef NATO przypomina, że podobne obawy budziło objęcie prezydentury przez Trumpa w 2017 r. „Na początku Trump widział Sojusz bardziej jako ciężar niż jako coś wartościowego. O ile ostatecznie zrozumiał płynące z niego korzyści, o tyle w jednej sprawie miał rację: Europa rzeczywiście pozwoliła na osłabienie swych sił (…), za co później poniosła wysokie koszty” – podkreślił.
Wprawdzie – jak ocenia – od tego czasu Europejczycy stali się lepszymi sojusznikami, ale sytuacja bezpieczeństwa dramatycznie się pogorszyła. „W 2014 r. sojusznicy NATO zgodzili się, że do 2024 r. będą przeznaczać 2 proc. PKB na obronność. (…) Jednak cel z 2014 r. po prostu nie odpowiada realiom w 2024 r. To powinna być dolna, a nie górna granica. Przywódcy europejscy wiedzą, że muszą zrobić więcej. Jeśli Europa dotrzyma swej umowy, jestem pewien, że nowa administracja USA dotrzyma swojej” – podkreśla.
USA i Europa muszą nawzajem się wspierać. Trump to wie
.Według Stoltenberga tak jak USA powinny dotrzymać swych zobowiązań wobec Europy, tak Europa powinna wspierać Stany Zjednoczone w obronie swych interesów w innych miejscach na świecie. Jak zauważa, priorytetem dla Waszyngtonu jest obecnie region Indo-Pacyfiku. Dlatego – argumentuje – europejscy sojusznicy powinni właśnie tam pokazać swoją przydatność jako sojusznik Stanów.
Były szef NATO kończy komentarz obserwacją, że przywiązanie do partnerstwa transatlantyckiego ma w USA charakter ponadpartyjny. „Dlatego musimy zrobić swoje, żeby zapewnić, że to się nie zmieni. Musimy zainwestować więcej w obronność i wziąć na barki większą odpowiedzialność. W ten sposób możemy przypomnieć nowej administracji, że nie jesteśmy ciężarem. (…) Powrót Trumpa mobilizuje nas, abyśmy pokazali, że jesteśmy prawdziwymi partnerami, a nie pasażerami na gapę” – podsumował .
Narodziny nowej Europy. Ukraina nas obudziła
.Na temat uśpienia czujności Zachodu względem Rosji po zakończeniu zimnej wojny, piszą prof. Konstantyn SIGOW i Laure MANDEVILLE w tekście „Narodziny nowej Europy. Ukraina nas obudziła„.
„Spaliśmy. My, Zachód, mieliśmy głowy zaprzątnięte czymś innym. Nie licząc przyjaciół z Europy Środkowej, Bałtów i paru ekspertów, byliśmy naiwni, zaślepieni, cyniczni lub po prostu byliśmy ignorantami. Uwierzyliśmy, że sowiecki neototalitarny smok został pokonany, a on tymczasem odrodził się z ruin ZSRR. Nasi stratedzy, schowani pod amerykańskim parasolem – marząc wszakże, żeby się spod niego uwolnić – wmówili sobie, że na zawsze pozbyliśmy się wojny i że złe wiatry Historii już nigdy nie zawieją. Cóż za naiwność!”.
.„Niektórzy tak mocno skupili się na procesie rozpadu i niezgody toczącym nasze społeczeństwa, że nie dopuszczali do siebie myśli o innych zagrożeniach. Byli też tacy – w tym spora część naszych dyplomatów i polityków naznaczonych romantyczną wizją „rosyjskiego świata”, a czasem wręcz opłacanych przez tamten reżim – którzy uważali Putina za godnego szacunku i żywili nadzieję na wielkie strategiczne zbliżenie z Rosją jako przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych. Przekonywali, że nie należy stosować do Rosji kodów zachodnich społeczeństw, i wynajdywali tysiące usprawiedliwień dla pana na Kremlu. Niektórzy stawiali go sobie niemal za wzór – w kontrze do „dekadenckiego” Zachodu. Cóż za zaślepienie! Wszystkie te kalkulacje i złudzenia prysły wraz z agresją Rosji Putina na Ukrainę – wraz ze zmasowanymi bombardowaniami, dziesiątkami tysięcy zabitych, gwałtami, torturami, dołami śmierci, miastami obracanymi w morze ruin, otwarcie faszystowskimi deklaracjami, nieprzyzwoitymi propozycjami zawarcia pokoju, codziennymi kłamstwami, potiomkinowskimi konwentyklami na okupowanych terenach, a nawet szantażem użycia broni jądrowej. Przeżywamy katastrofę strategiczną i w końcu dostrzegamy, że mamy poważny problem rosyjski” – piszą prof. Konstantyn SIGOW i Laure MANDEVILLE.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ