
Trzecia rocznica sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi

9 sierpnia mija 3 lata od sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi. „Tego dnia trzy lata temu setki tysięcy Białorusinów wyszły na ulice, by w pokojowy sposób bronić swego prawa do decydowania o własnej przyszłości” – przekazał szef dyplomacji UE Josep Borrell w oświadczeniu wydanym w imieniu Unii Europejskiej.
.9 sierpnia przypada trzecia rocznica sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi. Tego dnia trzy lata temu setki tysięcy Białorusinów wyszły na ulice, by w pokojowy sposób bronić swego prawa do decydowania o własnej przyszłości. Te spontaniczne manifestacje zostały wyjątkowo brutalnie stłumione przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Dziś, trzy lata od tych wydarzeń, osoby, które ośmielają się występować z jakąkolwiek krytyką systemu, znajdują się w gorszej sytuacji niż kiedykolwiek. Wyrażamy głębokie zaniepokojenie sytuacją w zakresie praw człowieka na Białorusi. Obecnie niemal 1500 więźniów politycznych przetrzymywanych jest w przerażających warunkach, narażonych na maltretowanie i tortury, bez dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej – napisał Josep Borrell.
Jak dodał, wielu z tych więźniów od miesięcy odmawia się kontaktu z ich obrońcami i bliskimi, którzy nie znają ich obecnego miejsca pobytu ani stanu zdrowia. Wysoki Komisarz NZ ds. Praw Człowieka stwierdził w najnowszym sprawozdaniu, że niektóre z powszechnie występujących, systematycznych i rażących naruszeń praw człowieka na Białorusi można wręcz uznać za zbrodnie przeciwko ludzkości.
„UE nadal stara się, by ta sytuacja nie przestawała być istotnym tematem rozmów na forach międzynarodowych i chce wspierać wysiłki służące rozliczeniu sprawców naruszeń praw człowieka. Reżim Łukaszenki stał się zagrożeniem także dla bezpieczeństwa regionalnego i międzynarodowego, czego dowodzą działania takie jak wymuszone lądowanie cywilnego samolotu w maju 2021 r. i utrzymująca się instrumentalizacja migrantów o nieuregulowanym statusie na wschodnich granicach UE. Od 24 lutego 2022 r. reżim ten stał się wspólnikiem Rosji w wojnie napastniczej przeciwko Ukrainie i naraził na szwank suwerenność i niezależność samej Białorusi, po to by wspierać rosyjskie zbrodnie w Ukrainie. Współudział Białorusi umożliwił nielegalną deportację ukraińskich dzieci przez Rosję na terytorium tego państwa” – wskazał.
Borrell przypomniał, że 26 maja 2023 r. Rosja i Białoruś doprowadziły do dalszej eskalacji, podpisując porozumienie, które umożliwia rozmieszczenie na terytorium Białorusi rosyjskich głowic jądrowych. UE jest zaniepokojona niedawnym przeniesieniem na Białoruś najemników z grupy Wagnera, destabilizującymi skutkami tego zjawiska w regionie oraz zagrożeniem, jakie stwarzają oni dla suwerenności Białorusi.
„Przyjęliśmy sankcje, ponieważ reżim Łukaszenki tłumi wszelkie niezależne głosy, prowadzi represje wobec osób należących do mniejszości narodowych, dokonuje naruszeń prawa międzynarodowego oraz wspiera rosyjską wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie. Najnowszy pakiet sankcji odnosi się do naruszeń praw człowieka i stale nasilających się represji wewnętrznych i jest sygnałem, że UE jest nadal w pełni zaangażowana we wspieranie praw człowieka i demokracji. Pakiet ma także zaradzić problemowi obchodzenia sankcji. UE będzie nadal, tak długo jak to będzie konieczne, wywierać presję na białoruski reżim” – napisał.
„UE wyraża uznanie i poparcie dla wysiłków białoruskiego ruchu demokratycznego. Determinacja Białorusinów, którzy mimo ogromnego zagrożenia dla własnego bezpieczeństwa stoją na straży demokracji, budzi wielkie nadzieje. UE zapewnia wsparcie dla ofiar represji, obrońców praw człowieka, organizacji społeczeństwa obywatelskiego, niezależnych mediów i dziennikarzy, studentów i przedsiębiorstw na wygnaniu, a także dla inicjatyw służących zachowaniu białoruskiej tożsamości i kultury i języka białoruskiego” – dodał Josep Borell.
Hiszpan zaapelował też do władz Białorusi, by nawiązały autentyczny dialog ze wszystkimi grupami społeczeństwa, prowadzący do wolnych i uczciwych wyborów. „Kiedy Białoruś wkroczy na ścieżkę przemian demokratycznych, UE jest zdecydowana pomóc jej w ustabilizowaniu gospodarki i zreformowaniu instytucji. Naszym celem jest pomoc w budowaniu odporności i wprowadzaniu większej liczby demokratycznych reform, tworzeniu nowych miejsc pracy i poprawianiu warunków życia ludności, w tym poprzez kompleksowy plan wsparcia gospodarczego na rzecz demokratycznej Białorusi o wartości nawet 3 mld euro. UE będzie wspierać Białorusinów tak długo, jak długo będzie to konieczne, na ich drodze ku niezależnemu, demokratycznemu i dostatniemu państwu będącemu częścią żyjącej w pokoju Europy” – podsumował.
Białoruskie symbole w walce z reżimem
.Opozycjoniści w Białorusi walczą z reżimem, przez co są prześladowani i często stają się więźniami politycznymi. Obecnie tysiące Białorusinów przebywa za kratkami z powodów politycznych. Wspominał o tym Aleś Bielecki podczas przemowy po otrzymaniu Pokojowej Nagrody Nobla w 2022 r. Noblista poświęcił swoje życie na promowanie demokracji i rozwoju pokoju w Białorusi. Obecnie jest przetrzymywany w areszcie bez procesu, którego nie mógł opuścić nawet, aby odebrać Pokojowego Nobla. W czasie przemowy – którą przedstawiała jego żona Natalia Pieńczuk – Bielecki zaznaczył, że obecnie “cała Białoruś przebywa w więzieniu. Siedzą dziennikarze, politolodzy, działacze związkowi […] sądy pracują jak taśmociąg, skazani są transportowani do kolonii karnych, a ich miejsce zajmują nowe fale więźniów politycznych”.
Białorusini wierzą, że reżim można przezwyciężyć. Jak komentował prof. Mikołaj IWANOW “dla Białorusinów, Aleś Bialacki jest symbolem niezłomności w walce z dyktaturą, symbolem nadziei na zwycięstwo zarówno na Białorusi, jak i na całym obszarze byłego Związku Sowieckiego. Nobel dla Alesia Bialackiego symbolizuje również realną perspektywę dla Białorusinów na wyrwanie się z pazurów dyktatury i zostanie częścią cywilizowanego świata, częścią Unii Europejskiej i NATO.“
Jak jednak wspomniał prof. IWANOW podobne gesty są świadectwem bezsilności Zachodu w walce z reżimem Łukaszenki.
Białoruś w wojnie na Ukrainie
.Wiosną 2022 r. Alaksandr Łukaszenka zakładał, że będzie to krótka, szybka wojna. Trzy-cztery dni, może tydzień, Ukraina w rozsypce, armia się poddaje, a ludność z kwiatami – mniej lub bardziej entuzjastycznie – wita rosyjską armię. I, być może, białoruską, która skromnie za nią maszeruje” – mówi Kłysiński. „Myślę, że można przyjąć, że właśnie takie było podejście białoruskiego polityka, sądząc po tym, co wówczas mówił i robił – ocenia Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich..
Być może Łukaszenka myślał wówczas, że po takiej „zwycięskiej akcji” Zachód będzie gotów zacząć z nim rozmawiać, tak samo jak z Rosją, bo nie będzie miał wyjścia.
„Jak jest dzisiaj, po półtora roku trwania wojny? Łukaszenka chce przetrwać. Jest zdezorientowany, zmęczony, choć oczywiście inaczej niż my wszyscy. On chciałby, żeby wojna rozstrzygnęła się możliwie korzystnie dla Rosji, ponieważ on «trzyma się na Putinie». Liczy na jakiś, może zgniły, może połowiczny pokój, przerwanie działań zbrojnych. Na sytuację, która otworzy mu jakieś pole do działania w relacjach z Zachodem, która pozwoli być może stopniowo znosić sankcje. I odsunie ciągle jednak wiszącą nad Białorusią groźbę, że jej granica z Ukrainą może się stać granicą wojenną” – ocenia analityk.
„Nie wierzę też za bardzo w to, że Łukaszenka chciałby jakiegoś konfliktu na polsko-białoruskiej granicy, na granicy z Litwą czy z Łotwą. Odpowiada mu kryzys migracyjny i podtrzymuje go, ale to nie są starcia zbrojne” – mówi Kamil Kłysiński.
„Łukaszenka już jest w konflikcie z Zachodem – krytykuje, ujada, grozi. W mojej opinii na pogłębieniu tego Rosja nie skorzysta, a może wystawić Białoruś na ryzyko. To nie jest przecież kraj z dużym potencjałem wojskowym. On (Łukaszenka) będzie zachód oskarżał i będzie agresywny retorycznie, ale jakiejś większe prowokacje, grożące wybuchem konfliktu zbrojnego byłyby w mojej opinii irracjonalne i szalone” – dodaje.
Jak mówi Kłysiński, przebieg wojny na Ukrainie „zupełnie Łukaszenkę zaskoczył”. „Jest w trudnej sytuacji. Poparł agresję i stał się współagresorem. Jedynym jego «sukcesem» było to, że udało mu się uniknąć bezpośredniego wkroczenia do działań zbrojnych armii białoruskiej. Moim zdaniem wynika on nie tyle z jego «heroicznego» oporu, ale raczej z tego, że Putin nie widział w tym większej zasadności” – uważa analityk OSW.
Jak mówi, „Rosjanie wykorzystali wszystkie atuty Białorusi poza jej armią, która akurat nie jest najmocniejszym punktem – terytorium, bazy wojskowe, poligony, infrastrukturę drogową i kolejową, diesel dla samochodów i czołgów, szpitale wojskowe, całe tyły, zaplecze, które pozwoliło w pierwszej fazie wojny zaatakować Ukrainę od północy, a potem podtrzymywać potencjalne zagrożenie ponownym uderzeniem na tym kierunku”.
„Największą porażką Łukaszenki w tym okresie było to, że dał się wciągnąć w tę wojnę, której, jak z czasem zapewne zrozumiał, Rosja nie jest w stanie jednoznacznie wygrać. Chociaż wciąż nie wiemy, czy może ją jednoznacznie przegrać. W efekcie spalił wszystkie te nieliczne i kruche mosty z Zachodem, które jeszcze istniały do początku pełnoskalowej wojny” – zaznacza rozmówca.
Łukaszenka doprowadził do domknięcia sankcji, które zostały wprowadzone przed wojną – w reakcji na sfałszowanie wyborów i późniejsze masowe represje. „Całkowicie utracił rynki zachodnie, jeśli chodzi o eksport. Eksport nawozów został odcięty już wcześniej, ale po rozpoczęciu wojny doszły do tego inne ważne pozycje – drewno i wyroby z drewna, wyroby stalowe, metalowe, gumowe. Bardzo ważną konsekwencją było pogrzebanie stosunków białorusko-ukraińskich. O tym się dużo nie mówiło, ale przed wojną, mimo wydarzeń na Białorusi w 2020 r., eksport białoruski na Ukrainę (za 2021 r.) wynosił ponad 5 mld dolarów. To była żyła złota dla gospodarki białoruskiej” – zauważa Kłysiński.
Rosja jest teraz jeśli nie wyłącznym, to „bardzo dominującym partnerem Białorusi”. „Szacuje się, że ok. 70 proc. obrotów handlowych przypada na ten kraj. Jest to główny rynek eksportowy, w zasadzie jedyny hub dla transportu, tranzytu towarów na dalsze rynki. Bez rosyjskich portów i kolei białoruska gospodarka się dusi. Ukraińska granica jest zaminowana i zryta okopami, na polskiej, litewskiej i łotewskiej obowiązuje embargo” – przypomina ekspert.
Mówiąc o sytuacji wewnątrz Białorusi, analityk zwraca uwagę, że jest praktycznie niemożliwe pozyskanie pełnej informacji o nastrojach i poglądach społeczeństwa. Nie ma także możliwości oceny, jak na jego „stan umysłu” wpływa propaganda.
„A ten wpływ na pewno jest. Myślę, że mocno się zdziwimy, kiedy w przyszłości granice się otworzą i będzie można to ocenić. Nasza wiedza jest fragmentaryczna. Informacje pochodzą z jednej strony od propagandy Łukaszenki, które są bardzo wypaczone. Z drugiej, tej niezależnej strony, związanej z białoruskim społeczeństwem obywatelskim, informacje też są niepełne, ale z powodu braku całościowych badań, dostępu do izolowanego społeczeństwa” – dodaje rozmówca.
„Nawet w tych cząstkowych niezależnych badaniach widać, że propaganda zbiera swoje żniwo, dokonuje erozji świadomości. Jest problem z dostępem do niezależnych źródeł i nie chodzi tylko o to, że wszystkie wolne media zostały zlikwidowane, ale o to, że ludzie boją się korzystać z alternatywnych źródeł (np. w internecie) z powodu represji. Za czytanie mediów opozycyjnych grozi kara, jest to uważane za ekstremizm. Główną narrację w białoruskiej przestrzeni informacyjnej stanowi rosyjski i reżimowy punkt widzenia” – zaznacza.
„W białoruskim społeczeństwie głęboko zakorzeniony jest jednak ten rys pokojowy, głęboki strach przed skutkami wojny – trumnami mężów, ojców, synów, narzeczonych. On sprawia, że propaganda nie może tak szybko zmienić nastawienia do udziału w wojnie” – dodaje Kłysiński.
Białoruś przynależy do rosyjskiej strefy wpływów
.O tym, że Białoruś przynależy do rosyjskiej strefy wpływów na łamach Wszystko co Najważniejsze zaznaczał Pascal BRUCKNER, francuski eseista. Bruckner wskazał, że „na pewno wielu Białorusinów chciałoby stać się częścią Europy. To z tego powodu protestują przeciwko fałszerstwom wyborczym, chcą ustąpienia Łukaszenki. Ale też nie spodziewam się, żeby przed Białorusią w najbliższym czasie pojawiła się europejska perspektywa – nawet jeśli doszłoby tam do zmian na szczytach władzy i rządy przejęliby zwolennicy integracji europejskiej”.
„Duża część Francuzów nawet nie wie, że Białoruś istnieje jako samodzielne państwo. Przecież nawet sama nazwa tego państwa to sugeruje. To jeden z powodów, dla którego duża część Europejczyków postrzega Białoruś jako część Rosji” – podkreślił Pascal BRUCKNER w rozmowie z Agatonem KOZIŃSKIM.
PAP/Łukasz Osiński/WszystkocoNajważniejsze/ŻT