Turcja nie chce rozejmu z Kurdami

Nie ma porozumienia o zawieszeniu broni między wojskami tureckimi a kurdyjskimi bojownikami z Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) w północnej Syrii, których Turcja uznaje za wrogów – poinformował przedstawiciel ministerstwa obrony Turcji, cytowany przez agencję Reutera.

Lotnictwo kontynuje ataki na pozycje Kurdów

.Jak podał Reuters, Turcja wierzy, że wspierane przez nią siły Syryjskiej Armii Narodowej (SNA) opanują obszary zajęte przez kurdyjską milicję, która cieszy się poparciem USA.

Zdominowane przez Kurdów i wspierane przez Zachód SDF są sojusznikiem w koalicji przeciwko bojownikom Państwa Islamskiego. Trzon SDF tworzą Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) – grupa, którą Ankara postrzega jako przedłużenie zdelegalizowanej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), a której bojownicy walczą z państwem tureckim od 40 lat. W ubiegłym tygodniu SDF ogłosiły rozejm z protureckimi grupami zbrojnymi, osiągnięty dzięki mediacji USA.

Siły SDF poinformowały, że wspierana przez lotnictwo tureckie SNA kontynuowała ataki na kurdyjskie miasto Kobane pomimo wynegocjowanego przez USA zawieszenia broni, które zostało przedłużone do końca tygodnia – przekazał portal Rudaw Media Network.

Amerykański portal The Hill podał, że demokratyczny senator Chris Van Hollen i Republikanin Lindsey Graham zagrozili, że będą naciskać na nałożenie sankcji na prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, jeśli nie zmusi on wspieranej przez Ankarę syryjskiej milicji do zawieszenia broni. Senatorowie zapowiedzieli, że są gotowi w tym tygodniu zainicjować proces uchwalania sankcji wobec Turcji, jeśli Ankara nie zgodzi się natychmiast na warunki trwałego zawieszenia broni i utworzenia strefy zdemilitaryzowanej w Syrii.

„Nowa Turcja” Tayyipa Erdoğana, zmierza w stronę odbudowania Imperium Osmańskiego

.Recep Tayyip Erdoğan jeszcze jako burmistrz Stambułu trafił do więzienia, a następnie dostał zakaz sprawowania funkcji publicznych za wygłoszenie na wiecu fragmentu wiersza Cevata Örneka „Armia Boga”. Brzmiał on następująco: „Minarety są naszymi bagnetami, ich kopuły hełmami, meczety koszarami, a wierzący żołnierzami”. Tak naprawdę świetnie obrazuje on zmianę, która zaszła w Turcji. Islam był przywódcy potrzebny zarówno na rynek wewnętrzny, jak i międzynarodowy.

Tak jak Imperium Osmańskie pełniło rolę przewodnią w świecie muzułmańskim, tak teraz tę funkcję miała przejąć „nowa Turcja”. Symbolem miał stać się meczet Hagia Sophia. Na uroczystość konwersji zaproszeni byli przywódcy państw muzułmańskich, prezydent Erdoğan chciał wcielić się w rolę gospodarza, który zwraca tak ważną świątynię (symbol zwycięstwa nad chrześcijaństwem) na łono islamu.

Podobny cel miało wystąpienie prezydenta Erdoğana, które uderzało w prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Jego celem było kreowanie się na obrońcę praw muzułmanów, który walczy z panującą w Europie islamofobią. Miało to wykreować obraz nowego sułtana-kalifa biorącego w obronę muzułmanów. Do tego celu Turcja wykorzystuje również swoje soft power, wspiera gorzej rozwinięte kraje, wysyłając tam pomoc gospodarczą i finansową, przy okazji otwiera tam centra kultury i funduje stypendia w Turcji. Pokazuje, że jedyną ich szansą na poprawę sytuacji jest sojusz z Ankarą. Postawienie się w obronie francuskich muzułmanów miało również inny cel – pozyskanie mniejszości, która w przyszłości wywierać może wpływ na francuskie decyzje polityczne. Ile to już razy można było zaobserwować podobną sytuację w Niemczech, gdy oddana turecka mniejszość wywierała nacisk na tamtejszy rząd. Należy również pamiętać, że prezydenci w większości konfliktów stają w opozycji do siebie. Emmanuel Macron popiera Greków w konflikcie na Morzu Śródziemnym, wspiera Chalifa Haftara w Libii oraz groził nałożeniem sankcji przez Unię Europejską na Turcję za konflikt w Górskim Karabachu.

Posunięcia międzynarodowe prezydenta Erdoğana mają swój cel. Przedstawianie się jako obrońca muzułmanów (zarówno w kontekście francuskim, jak i wojny azerbejdżańsko-ormiańskiej) ma doprowadzić do zjednoczenia konserwatywnego elektoratu. Konwertowanie Hagii Sophii na meczet służyć miało zbliżeniu z nacjonalistami. Obraźliwe słowa w stosunku do prezydenta Macrona pokazać mają tureckiemu społeczeństwu, że ich prezydent nie boi się europejskich nacisków i jest na tyle silny, żeby przeciwstawić się przywódcom, którzy atakują poczynania Turcji w polityce międzynarodowej. Nawet karykatura prezydenta Erdoğana opublikowana przez francuski tygodnik „Charlie Hebdo” wykorzystana została na potrzeby wewnętrzne – w końcu można nie lubić swojego przywódcy, ale większość społeczeństwa obrusza się, gdy obcokrajowcy obrażają ich prezydenta.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/karolina-w-olszowska-imperium-erdogana-minarety-bagnetami/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 grudnia 2024