Twórcy Wikipedii tworzą lepszy świat - Jimmy Wales

Jimmy Wales

Twórca Wikipedii Jimmy Wales powiedział, że sztuczna inteligencja jeszcze długo nie będzie stanowić alternatywy dla największej encyklopedii internetowej. Dodał, że za jej wiarygodność odpowiada społeczność tworzących ją wolontariuszy.

.Jimmy Wales to amerykański przedsiębiorca internetowy, który stworzył Wikipedię w 2001 roku. Jest członkiem Rady Powierniczej Fundacji Wikimedia, organizacji non-profit, którą założył w 2003 roku w celu finansowania i obsługi Wikipedii oraz innych projektów Wikimedia. Obecnie Wales uczestniczy w 19. edycji Wikimanii, międzynarodowej konferencji wolontariuszy piszących i edytujących Wikipedię (wikipedystów). Wydarzenie odbywa się w Katowicach, potrwa do soboty. Podczas konferencji Wales wręczył siedem nagród Wikimedian Roku dla edytorów szczególnie zaangażowanych w rozwijanie projektu. Wyróżnienia przypadły m.in. Ukraince, Koreance, Niemcowi i Turkowi.

Każdego miesiąca Wikipedię edytuje ok. 265 tys. redaktorów-wolontariuszy z całego świata. Internetowa encyklopedia zawiera ponad 62 mln artykułów w ponad 300 językach i jest przeglądana ok. 15 mld razy miesięcznie.

Anna BUGAJSKA: Jak wiarygodna jest Wikipedia?

Jimmy Wales: Jest całkiem dobra. Myślę, że tak odpowiedziałaby większość osób, które z niej korzystają. Za wiarygodność Wikipedii odpowiada jej prężna społeczność.

Czy możliwe jest stworzenie politycznie i ideologicznie neutralnego źródła wiedzy?

Jimmy Wales: To pytanie wręcz natury filozoficznej. Z pewnością należy brać pod uwagę odmienne punkty widzenia i opinie. Staramy się, by użytkownicy Wikipedii nie poznawali świata z jednej strony, ale zyskali podstawę do wyrobienia sobie własnego zdania.

Łatwiej być obiektywnym na podstawie opinii jednego eksperta czy tysięcy autorów?

Jimmy Wales: Chyba najlepiej znaleźć odpowiedź gdzieś pośrodku. Eksperci mogą być stronniczy, siła Wikipedii leży we współpracy i różnorodności. Wikipedyści mają różną wiedzę i poglądy polityczne. Często nie zgadzają się w jakiejś kwestii, ale razem mogą ją uczciwie opisać. A to już duży krok ku obiektywizmowi.

GPT-4 częściowo jest szkolony na zawartości Wikipedii. A jak sztuczna inteligencja (AI) zmienia Wikipedię?

Jimmy Wales: Zespół uczenia maszynowego Fundacji Wikimedia pracuje nad wieloma rozwiązaniami. Nie sądzę jednak, by w najbliższym czasie ta technologia zastąpiła ludzi w pisaniu artykułów. Kiedy czat GPT ma stworzyć wpis w Wikipedii – napisze coś, co wygląda jak zamieszczane tam artykuły, a nawet wymyśli źródła. Ale treść takiego materiału będzie bezwartościowa. Dla rozrywki często pytam czat GPT o moją żonę, która nie jest sławna, ale czasami pojawia się w mediach. I za każdym razem AI wymyśla coś niewiarygodnego na jej temat.

Sztuczna inteligencja mogłaby wyłapywać błędy, które nam umknęły, albo pomagać w przeglądaniu artykułów. Na przykład – gdy chcemy się dowiedzieć, dlaczego kaczki odlatują na zimę, trzeba się sporo naszukać. Tymczasem AI może znaleźć kilka odpowiednich słów kluczowych i cytatów z różnych postów. Może to być bardziej przydatne niż wyniki żmudnego wyszukiwania słów kluczowych, takich jak „kaczka” albo „zima”.

Czego GPT-4 może się nauczyć z Wikipedii? Jak wygląda świat z jej perspektywy?

Jimmy Wales: Mam nadzieję, że jest szeroki i różnorodny, biorąc pod uwagę liczbę źródeł i artykułów. Opisujemy niesamowicie szczegółowo nawet mało znane zjawiska i fakty. Dlatego bardzo się cieszę, że duże modele językowe trenowane są również na Wikipedii, a nie tylko na Twitterze. Obraz świata wzięty z platformy X byłby dziwny, żeby nie powiedzieć zniekształcony. Wikipedia natomiast jest dość zrównoważonym odwzorowaniem świata.

No dobrze, ale w Wikipedii jest na przykład około 4000 haseł o serialu „Doktor Who” i połowę mniej artykułów o Szekspirze. Jak to wytłumaczyć?

Jimmy Wales: Najprostsza odpowiedź brzmi: jest znacznie więcej odcinków „Doktora Who” niż sztuk Szekspira. Takie porównania są zabawne, ale niekoniecznie sprawiedliwe. Ktoś kiedyś zestawił spory artykuł o Pokémonach ze skromniejszym wpisem dotyczącym Chin. Tyle tylko że Pokémonom był poświęcony był ten jeden artykuł, podczas gdy materiał o Chinach zawiera odnośniki do setek, tysięcy kolejnych wpisów.

Jest jednak prawdą, że w porównaniu z tradycyjną encyklopedią jesteśmy znacznie mniej snobistyczni, że tak powiem. Wikipedia to nie papier, ma niemal nieograniczoną pojemność. Może więc zawierać wpisy o każdej piosence Beatlesów z osobna, co w drukowanej encyklopedii nie byłoby możliwe. Dlaczego więc nie mielibyśmy zamieszczać artykułów na każdy temat?

Istnieje ogromna dysproporcja między liczbą wpisów w języku angielskim i innych językach.

Jimmy Wales: To jedna z najważniejszych kwestii, jakimi się obecnie zajmujemy, i jeden z powodów, dla których organizujemy konferencje Wikimania w różnych miejscach na świecie. Niektórzy wolontariusze używają tłumaczenia maszynowego do tworzenia nowych artykułów, co jest szczególnie pomocne w przypadku rzadszych języków – tych, którymi posługuje się mniej niż milion osób. Ale musimy dotrzeć do osób, które zobowiązałyby się do tworzenia artykułów w swoim własnym języku.

Około 80 proc. autorów i edytorów haseł w Wikipedii to mężczyźni. Czy największa internetowa encyklopedia stanie się kiedyś mniej patriarchalna?

Jimmy Wales: Mam taką nadzieję. Staramy się przyciągnąć więcej kobiet, ale wciąż nie do końca wiemy, dlaczego są w takiej mniejszości. Nie jestem ekspertem w tej kwestii, ale myślę, że w wielu przypadkach może to mieć podłoże kulturowe. Tworzymy przyjazne środowisko dla wolontariuszy, aby nie doświadczali wrogości, szykan i presji, z którymi mogą się spotkać na przykład w mediach społecznościowych. Rozwiązaniem są również szeroko zakrojone działania informacyjne. Dlatego organizujemy edit-a-thony (połączenie słów „edit”, czyli redagować, i „marathon”, czyli spotkania i szkolenia dla redaktorów). Ich uczestnicy mają na przykład za zadanie poprawiać i rozbudowywać artykuły o wybitnych kobietach.

Dzisiaj dowiedziałem się, że najdłuższy, wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa edit-a-thon odbył się w zeszłym roku w Warszawie. Wolontariusze edytowali Wikipedię przez 100 godzin bez przerwy. Takie ciekawostki pomagają nam przyciągać więcej osób do współpracy.

Jak radzicie sobie z próbami cenzury?

Jimmy Wales: W różnych miejscach na świecie, na przykład w Chinach, Wikipedia jest blokowana. W Turcji walczyliśmy z blokadą w sądzie, sprawa trafiła nawet do Sądu Najwyższego – i wygraliśmy.

Rządy raczej nie są zainteresowane cenzurowaniem Wikipedii, ponieważ to nie jest platforma protestów, które są solą w oku autorytarnej władzy. Owszem, czasem nie podoba im się, że Wikipedia przedstawia niewygodne dla nich fakty, ale autokraci są znacznie bardziej rygorystyczni w przypadku mediów społecznościowych.

Przed zakusami cenzorów chroni nas nasza popularność. Ludzie kochają Wikipedię; wierzą, że ma pozytywny wpływ na społeczeństwo. To ogromne źródło wiedzy tworzone przez niezliczonych wolontariuszy. Blokowanie Wikipedii oznacza przyznanie, że nie jest się po stronie prawdy, że przeczy się faktom.

A co oznacza dzisiaj „fakt”?

Jimmy Wales: Stwierdzenie, które odpowiada rzeczywistości. W Wikipedii chcemy prezentować fakty i weryfikowalne informacje, dlatego używamy tekstów z szanowanych gazet, informacji zweryfikowanych przez doświadczonych redaktorów i publikacji akademickich. Weryfikacja i zrozumienie faktów wymaga wysiłku intelektualnego. Fakty nie pochodzą z wrzucanych o poranku tweetów Elona Muska.

Jak zmienia się Wikipedia?

Jimmy Wales: Przede wszystkim redaktorzy pracują nad jej rozszerzeniem na języki krajów rozwijających się. Na przykład liczba haseł w języku suahili przekroczyła już milion. Fundacja stale ulepsza oprogramowanie. W rezultacie, aby zostać redaktorem Wikipedii, nie trzeba mieć wielkich umiejętności technicznych.

Na pewno nie przekształcimy Wikipedii w serwis z krótkimi filmikami. Nadal będziemy encyklopedią, której podstawą jest słowo. Myślę, że pod wieloma względami za 10 lat będziemy korzystać z Wikipedii w podobny sposób. Nadal będziemy uzyskiwać odpowiedzi z encyklopedii tworzonej na podstawie wysokiej jakości informacji, a nie z dużego modelu językowego, który wchłonął losowe dane z internetu.

Wikipedia jest wolna od reklam i prowadzona przez organizację non-profit. Czy to się kiedyś zmieni?

Jimmy Wales: Jesteśmy zadowoleni z obecnego modelu biznesowego. Zdecydowana większość pieniędzy Wikipedii pochodzi z niewielkich darowizn od naszych autorów i użytkowników. Dzięki nim odnieśliśmy sukces, więc nie ma powodu, by zmieniać ten system.

Rozpoczął pan jakiś artykuł w Wikipedii?

Jimmy Wales: Tak, nawet kilka, ale dawno temu. Kiedyś napisałem o pewnej restauracji w RPA, która była miejscem spotkań osób ze wszystkich środowisk – celebrytów i zwykłych mieszkańców okolicy. Miało to znaczenie dla kraju tak podzielonego jak RPA w tamtym czasie. Ten artykuł wciąż można znaleźć w Wikipedii.

Jaki wpis szczerze pana ostatnio ubawił?

Jimmy Wales: O, śmiałem się wiele razy na głos przy artykule „Inherently funny word” („Słowa z natury zabawne”). Długo ludzie umieszczali tam po prostu wyrazy, które ich bawiły. A ponieważ nie jest to istotą encyklopedii, wpis miał zostać usunięty. Ktoś jednak zwrócił uwagę, że jest to przyczynek do teorii humoru, więc wolontariusze prześledzili źródła zamieszczanych tam haseł i artykuł się ostał. Bardzo go lubię.

Spotyka się pan co roku z wikipedystami na spotkaniach takich, jak trwające właśnie w Katowicach. Co ma im pan do powiedzenia?

Jimmy Wales: Przede wszystkim: dziękuję. Za czas i serce, które wkładają w pracę nad projektem tak potrzebnym w świecie pogrążonym we wrogości i nienawiści. Dziękuję im za to, że tworzą lepszy świat.

Niekontrolowany rozwój AI jest zagrożeniem dla ludzkości

.Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk, Michał KLEIBER, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „W świetle dotychczasowych osiągnięć jest bowiem niezaprzeczalnym faktem, że AI przynosi nam już dzisiaj wiele korzyści, których będzie znacznie więcej już w nieodległej przyszłości – w gospodarce, ochronie zdrowia, badaniach naukowych, w istocie w prawie wszystkich dziedzinach naszego życia. Stosowanie AI z pewnością pozwoli także skutecznie stawiać czoła wyzwaniom dotychczas jeszcze nieznanym bądź uznawanym dzisiaj za niepokonywalne. Równocześnie jednak AI tworzy już obecnie widoczne olbrzymie zagrożenia, których niestety także będzie znacznie więcej w przyszłości. Przyszłe korzyści dużo łatwiej jest przy tym planować i przewidywać, gdyż dostrzeganie i pełne rozumienie zagrożeń, tworzonych z reguły w tajemnicy i najczęściej przez autorytarne państwa, jest niezwykle skomplikowane”.

„Tezę o powadze zagrożeń potwierdza dobitnie ostatni raport zlecony grupie ekspertów przez amerykański State Department, czyli ministerstwo spraw zagranicznych. Raport bazuje na głębokich, merytorycznych rozmowach przeprowadzonych z ponad 200 ekspertami – szefami wiodących firm rozwijających AI, renomowanymi badaczami problemów cyberbezpieczeństwa, specjalistami badającymi konsekwencje użycia broni masowego rażenia oraz wysokiej rangi pracownikami ministerstwa. Wśród rozmówców byli m.in. szefowie i główne osoby odpowiedzialne za rozwój technologii w takich firmach, jak OpenAI (właściciel systemu ChatGPT), Google DeepMind, Meta czy Anthropic”.

„Zarysowany w raporcie obraz sytuacji jest prawdziwie alarmujący, a jego podstawową tezą jest stwierdzenie o zagrożeniu dla przetrwania nawet całej ludzkości, mogącym powstać w wyniku niekontrolowanego dalszego rozwoju AI. Obawy dodatkowo zwiększyła wypowiedź Geoffreya Hintona, uważanego za „ojca” AI, który stwierdził w niedawnym wywiadzie, że zbrodnicze wykorzystanie AI w nadchodzących trzech dekadach może z co najmniej 10-procentowym prawdopodobieństwem doprowadzić do całkowitego unicestwienia ludzkości. Odnosząc się do tego, rzecznik Białego Domu oświadczył zdumiewająco dobitnie, że prace nad uregulowaniem zasad tworzenia i korzystania z AI stają się najważniejszym zadaniem dla amerykańskiego rządu i wszystkich jego zagranicznych partnerów”.

„Wspomniany raport analizuje dwa główne zagrożenia dotyczące zastosowania AI. Pierwsze dotyczy planowanego, niekoniecznie w globalnej skali, ale szeroko niszczycielskiego użycia AI w tworzonej różnorodnej broni, w szczególności broni całkowicie autonomicznej, a także biologicznej i chemicznej, drugie zaś utraty ludzkiej kontroli nad opracowywanymi w laboratoriach systemami o niszczącym potencjale. W obu przypadkach naruszone może zostać globalne bezpieczeństwo, wywołując wyścig nowoczesnych zbrojeń o wręcz nieprzewidywalnych, dramatycznych konsekwencjach. Wśród zagrożeń o katastroficznych wymiarach raport wymienia też użycie AI do zaprojektowania i implementacji cyberataku całkowicie unieruchamiającego infrastrukturę państwa. Inną możliwością jest przeprowadzanie w olbrzymiej skali kampanii dezinformacyjnej mającej potencjał destabilizacji całego społeczeństwa i podważenia podstawowych zasad funkcjonowania państwa” – pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Niekontrolowany rozwój AI jest zagrożeniem dla ludzkości„.

Rozmawiała Anna Bugajska/PAP/WszystkocoNajważniejsze/eg

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 sierpnia 2024