Tylko 1/3 rosyjskich żołnierzy na Ukrainie ma broń - ocenia ISW

broń rosyjska

Wojska rosyjskie na Ukrainie mają obecnie około 60 tys. ludzi w jednostkach rezerwowych, ale jedynie 20 tys. z nich zostało wyposażonych w broń i sprzęt – ocenił Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Amerykański think tank powołał się na ustalenia komentatora wojskowego Kostiantyna Maszowca.

Broń i sprzęt wojskowy w wojskach rosyjskich na Ukrainie

.Zdaniem ukraińskiego komentatora Rosjanie stacjonujący w Ukrainie mają obecnie w rezerwie 17 pułków, 16 batalionów i dwie grupy taktyczne szczebla pułkowego i batalionowego.

Siły te, jak podał Maszowec, skoncentrowane są w większej liczbie m.in. w strefie operacyjnej grupy wojsk „Południe”, odpowiedzialnej za kierunek Bachmutu i Awdijiwki w obwodzie donieckim. Grupa wojsk „Dniepr”, działająca na okupowanych terytoriach obwodu chersońskiego, posiada trzecie pod względem wielkości rezerwy.

Może to oznaczać, że Rosjanie są zaniepokojeni zagrożeniem stworzonym przez Ukraińców dla lewego (wschodniego) brzegu Dniepru – ocenił ISW.

Najmniejsze rezerwy ma grupa „Centrum”, która odpowiada za kierunek Łymanu. Jednakże – według ISW – do jej zadań należy wspieranie operacji grupy wojsk „Zachód” wzdłuż linii Kupiańsk-Swatowe (obwód ługański).

Władze ukraińskie szacowały ostatnio, że Rosjanie mają na wschodnim brzegu Dniepru, w obwodach: zaporoskim i chersońskim, ponad 70 tys. ludzi, jednak dalej na tyłach skoncentrowano kolejne siły – przypomniał ISW.

„Siły rosyjskie będą mogły swobodnie przemieszczać swoje grupy rezerw pomiędzy różnymi odcinkami frontu tak długo, jak długo Rosja utrzyma inicjatywę strategiczną na polu walki. ISW nadal ocenia, że aktywna ukraińska obrona w 2024 roku straci na rzecz Rosji inicjatywę strategiczną, pozwalając Moskwie na określenie gdzie, kiedy i na jaką skalę będą trwały walki” – głosi raport. 

Koncentracja rezerw rozkłada się zgodnie z priorytetami rosyjskimi na froncie, choć rozkład ten nie musi być sygnałem przyszłych operacji – podkreślił amerykański ośrodek.

Czy Rosja może się rozpaść?

.W świetle militarnych porażek Władimira Putina na Ukrainie i dyskusji na temat możliwej przyszłości Rosji po Putinie wiele mówi się o „dezintegracji” czy nawet „rozpadzie” Rosji. Analizę tego, na ile jest to realny scenariusz przeprowadził na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Władimir MIŁOW – rosyjski polityk opozycyjny, ekonomista i ekspert ds. energii. Jego zdaniem zagraniczni komentatorzy spekulujący na temat rozpadu Rosji jako kroku w kierunku jej osłabienia i uczynienia niezdolną do ponownego zaatakowania swoich sąsiadów powinni pamiętać, że ta logika może sprawdzić się tylko w perspektywie krótkoterminowej. „W dłuższej perspektywie mogłoby to oznaczać dziesięciolecia podsycania szowinistycznych resentymentów i proklamowania przez rewanżystów „ponownego zjednoczenia ziem rosyjskich”, ponieważ jakikolwiek podział na niezależne państwa stworzyłby między tymi ziemiami niewygodne bariery gospodarcze i społeczne. W rozbitej Rosji budowanie demokratycznych instytucji byłoby trudne, a nacjonalistyczne resentymenty i irredentyzm przeżywałyby rozkwit – prawdopodobnie byłoby to znacznie bardziej niebezpieczne środowisko niż to, które doprowadziło do powstania reżimu Putina” – pisze Władimir Miłow.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/ad

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 lutego 2024