Tylko Bóg może mnie powstrzymać przed kandydowaniem - Joe Biden

Ustąpiłbym tylko gdyby Bóg Wszechmogący zszedł i powiedział mi, że nie mam szans by wygrać z Trumpem – powiedział 5 lipca w wywiadzie dla telewizji ABC Joe Biden, odnosząc się do możliwości wycofania się z wyścigu o prezydenturę. Bagatelizował obawy zgłaszane przez polityków własnej partii i wykluczył poddanie się dodatkowym badaniom medycznym.
Joe Biden przegranym pierwszej debaty prezydenckiej
.W trwającym 20 minut długo oczekiwanym wywiadzie z dziennikarzem stacji Georgem Stephanopoulosem Biden wielokrotnie przekonywał, że jego słaby występ w debacie przeciwko Donaldowi Trumpowi był jedynie „złym epizodem” spowodowanym „mocnym przeziębieniem” i wycieńczeniem. Podkreślał, że nadal jest najlepszym kandydatem, który może pokonać Trumpa.
„Jestem przekonany o dwóch rzeczach: że mam najlepsze kwalifikacje, by go pokonać i wiem, jak załatwiać sprawy” – oznajmił. Odrzucił też sugestie o tym, że pozostając w wyścigu, przedkłada swoje ego nad dobro kraju, twierdząc, że gdyby odszedł teraz, eksperci uznaliby jego prezydenturę za całkiem dobrą i nie kandydowałby, gdyby nie był pewny, że podoła dalszym wyzwaniom.
„Kandyduję ponownie, bo myślę, że wiem, co musi zostać zrobione, by zaprowadzić ten kraj na kompletnie nowy poziom” – powiedział Joe Biden. „Kto by potrafił trzymać NATO razem tak, jak ja? Kto będzie w pozycji, by utrzymać region Pacyfiku, gdzie przynajmniej teraz szachujemy Chiny?” – pytał retorycznie urzędujący prezydent. Dodał, że dobrą okazją do wydania osądu na temat jego kompetencji będzie najbliższy szczyt NATO.
Tylko Bóg może mnie powstrzymać przed kandydowaniem – Joe Biden
.Pytany, czy wycofa się z wyścigu prezydenckiego, jeśli zda sobie sprawę, że nie ma szans na wygraną w wyborach, Biden odpowiedział po chwili namysłu: „Cóż, jeśli Bóg Wszechmogący zszedłby i mi to powiedział, to wtedy mógłbym to zrobić”. Kiedy Stephanopoulos zapytał, jak będzie się czuć, jeśli przegra, a wszystkie jego mroczne prognozy dotyczące drugiej kadencji Donalda Trumpa się spełnią, Biden odparł: „Tak długo, jak dam z siebie wszystko i zrobię tak dobrą robotę, jak tylko mogę – o to tu wszystko chodzi”.
Biden wielokrotnie przekonywał, że sondaże pokazujące jego rekordowo niskie poparcie i znaczną przewagę Donalda Trumpa nie odzwierciedlają rzeczywistości, i że wszyscy eksperci od badań mówią mu, iż wynik wciąż jest praktycznie remisowy.
Biden bagatelizował też skalę obaw wyrażanych przez polityków Demokratów na temat jego zdrowia i szans pokonania Trumpa, twierdząc, że podobnie było w 2020 r. Przekonywał też, że wszyscy liderzy partii, z którymi rozmawiał chcą, by nadal kandydował. Pytany, co zrobi, jeśli ci liderzy poproszą go o ustąpienie, odparł, że nie będzie odpowiadał na to pytanie, bo do tego nie dojdzie.
Odnosząc sie do doniesień mediów o tym, że jego kondycja i stan zdrowia w ostatnich miesiącach szybko się pogarszają, Biden przekonywał, że jest zdrowy i może pełnić funkcję przez kolejne cztery lata. „Ja jestem facetem, który zebrał do kupy NATO. Nikt nie sądził, że mogłem je rozszerzyć. Ja jestem facetem, który powstrzymał Putina. Nikt nie sądził, że to mogło się zdarzyć. Ja jestem facetem, który zebrał inicjatywę Południowego Pacyfiku (sic)” – mówił.
Wyniki badań lekarskich nie wykazały żadnych poważnych problemów
.Prezydent Biden zapewniał, że jego coroczne badanie lekarskie nie wykazało poważnych problemów zdrowotnych i że towarzyszący mu sztab medyczny powiedziałby, gdyby coś było nie tak. Jednocześnie wykluczył poddanie się dodatkowym niezależnym badaniom zdrowotnym i neurologicznym, bo – jak twierdzi – przechodzi takie testy każdego dnia, podejmując ważne decyzje i sprawując swoją funkcję.
Wywiad w ABC – poświęcony w całości sytuacji prezydenta po debacie z Donaldem Trumpem – miał być dla Bidena ważnym sprawdzianem oraz sposobem na pokazanie zaniepokojonym wyborcom, że jest w stanie być prezydentem przez kolejne cztery lata. Urzędujący prezydent USA mówił bardziej zrozumiale, niż podczas debaty, choć miewał typowe dla siebie przejęzyczenia, drobniejsze pomyłki (mówił np. o Południowym Pacyfiku zamiast Indo-Pacyfiku), zawahania czy słowne potknięcia.
Dziennikarz stacji ABC Jonathan Karl komentował po wywiadzie, że choć Biden wypadł lepiej, niż podczas debaty, nie zdołał uspokoić niepokojów demokratycznych polityków, z którymi rozmawiał. Wielu z nich miało potraktować wywiad jako dowód na to, że prezydent nie jest świadomy powagi sytuacji i tego, że przegrywa z Trumpem.
Ewangelikalizm Trumpa czy katolicyzm Bidena?
.Profesor studiów biblijnych i religijnych w Grove City College, Carl R. TRUEMAN, w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Ewangelikalizm Trumpa czy katolicyzm Bidena?” twierdzi, że: „Ewangelikalizm jest przedstawiany jako źródło wszelkiego współczesnego zła. Niedawno uruchomiona przez Donalda Trumpa sprzedaż Biblii z dodatkiem dokumentów założycielskich Stanów Zjednoczonych jeszcze dodaje oliwy do ognia. I choć wydawało się, że Trump zdobędzie złoty medal w kategorii najbardziej bluźnierczego działania czołowego polityka Ameryki, prześcignął go prezydent Joe Biden. Ogłosił on, że w 2024 roku Niedziela Wielkanocna będzie oficjalnym dniem widoczności osób trans, oczywiście podkreślając przy tym, że wszelkie głosy sprzeciwu wynikają wyłącznie z nienawiści”.
„Podczas gdy konserwatyści potępili tę deklarację, zwolennicy prezydenta podkreślali, że 31 marca jest Międzynarodowym Dniem Widoczności Osób Transpłciowych już od 2009 r., a fakt, że tym razem przypada w Wielkanoc, jest po prostu zbiegiem okoliczności. To jednak nie usprawiedliwia prezydenta, który zupełnie bez potrzeby wydał w tej sprawie oficjalne oświadczenie. Co ważniejsze, teologia leżąca u podstaw ideologii trans – która traktuje ludzkie ciało jako problem oraz legitymizuje okaleczanie hormonalne i genitalne – zakłada antropologię sprzeczną z nauczaniem chrześcijańskim, domagającym się szacunku dla ludzkiego ciała i rozróżnienia między mężczyzną a kobietą. Tak więc prezydent świętował profanację obrazu Boga w tym samym czasie, gdy jego przeciwnik bezcześcił słowo Boże”.
.„Oświadczenie Białego Domu jest bardzo niepokojące, a jednocześnie odkrywcze w swojej retoryce. Oto jego reprezentatywny fragment: Ekstremiści proponują jednak setki nienawistnych przepisów, które są wymierzone w transpłciowe dzieci i ich rodziny – uciszają nauczycieli, zakazują czytania wybranych książek, a nawet grożą więzieniem rodzicom, lekarzom i pielęgniarkom za udzielenie pomocy dzieciom. Przepisy te uderzają w nasze podstawowe amerykańskie wartości: wolność bycia sobą, wolność podejmowania decyzji w zakresie opieki zdrowotnej, a nawet prawo do wychowywania własnego dziecka. Nic więc dziwnego, że nękanie i dyskryminacja, których doświadczają transpłciowi Amerykanie, pogarszają kryzys zdrowia psychicznego w naszym kraju – w wyniku tej agresji w ciągu ostatniego roku aż połowa transpłciowej młodzieży rozważała samobójstwo. Ponadto epidemia przemocy wobec transpłciowych kobiet i dziewcząt, zwłaszcza tych z mniejszości rasowych, wciąż odbiera życie zbyt wielu osobom”.
PAP/Oskar Górzyński/WszystkocoNajważniejsze/MJ