UE ma być gigantem politycznym, nie gigantem biurokratycznym – Giorgia Meloni
13 grudnia premier Włoch Giorgia Meloni oświadczyła w Senacie w Rzymie, że należy „przekształcić Unię Europejską z giganta biurokratycznego w giganta politycznego”. O wyzwaniach dla UE szefowa rządu mówiła podczas debaty przed szczytem Rady Europejskiej w Brukseli.
Giorgia Meloni mówi o konieczności istnienia silnej wspólnoty europejskich narodów
.Włoska premier odnosząc się do kwestii rozszerzenia UE, stwierdziła: „To strategiczny wybór dla nas wszystkich”. Rozszerzenie jej zdaniem będzie korzystne.
„Jeśli wyobrazimy sobie UE z 30-32 państwami członkowskimi, to przyniosłoby to nowe wyzwania. I o tym będzie mowa, a także o reformach, które trzeba będzie przeprowadzić” – oświadczyła premier Meloni.
„Nie możemy popełnić błędu i wyjść od procesu decyzyjnego, ale od tego, czym UE powinna się zająć. Unia powinna skoncentrować się na sprawach, które nie mogą zostać rozwiązane przez poszczególne państwa. Takie stanowisko przedstawiam” – wyjaśniła Giorgia Meloni w Senacie.
„Nie uważam UE za klub z Serie A, B i C” – zaznaczyła, odnosząc się do lig piłkarskich.
Zaapelowała też : „Nie mówmy o rozszerzeniu, ale o zjednoczeniu” Unii. Jak oceniła, „o tym decyduje historia”. Tak odniosła się do sprawy powiększenia Unii o Bałkany Zachodnie i Ukrainę.
Świat potrzebuje silniejszej Unii Europejskiej
.Giorgia Meloni nie jest sama jeżeli chodzi o kwestie podmiotowej, nie przedmiotowej roli UE w globalnej polityce. Wydarzenia ostatnich lat, a zwłaszcza inwazja Rosji na Ukrainę tym bardziej ukazały wielu osobom konieczność silnej wspólnoty państw. Pisze o tym na łamach Wszystko co Najważniejsze Žiga TURK, profesor na Uniwersytecie w Lublanie, w latach 2007–2008 minister rozwoju, reform gospodarczych i społecznych, a w latach 2012–2013 minister edukacji, nauki, kultury i sportu w rządach Janeza Janšy.
Uważa on, że Unia Europejska powinna przede wszystkim podchodzić mniej rygorystycznie do wewnętrznych spraw swoich państw członkowskich. Konieczne jest też zacieśnienie współpracy w dziedzinie gospodarki, bezpieczeństwa i strategicznej autonomii. Brexit był jego zdaniem dobrą ilustracją tego, że naciski na ściślejszą integrację mogą doprowadzić do osłabienia Unii, która w tym przypadku utraciła jedno mocarstwo nuklearne.
Były minister zaznacza, przypomina jak pięćdziesiąt lat temu prezydent Nixon udał się do Chin. W chińskich „mediach związanych z rządem” (jak nazywa je Twitter) o tej historycznej okazji pamięta się o wiele bardziej niż w Stanach Zjednoczonych. Chińczycy cytują Nixona, który powiedział wtedy, że Chiny i USA powinny „zbudować nowy światowy porządek, w ramach którego państwa i narody o różnych ustrojach i systemach wartości mogłyby żyć w pokoju, szanując siebie nawzajem, a jednocześnie nie zgadzając się ze sobą”.
Mało kto pamięta jednak o tym, że ten przepis na utrzymanie pokoju jest tak naprawdę europejskim wynalazkiem. Pokój westfalski z 1648 roku zakładał, że każde państwo ma prawo wyboru własnej religii, a pozostałe państwa nie mogą ingerować w jego wewnętrzne sprawy. Wydaje się, że takie westfalskie podejście proponują dzisiaj Chiny jako pomysł na pokojowe i harmonijne relacje z Zachodem.
To właśnie dzięki westfalskim zasadom świat może stać się bezpieczniejszy.
„Z państwami, w których przestrzega się zasad, działają instytucje demokratyczne, a firmy nie są przedłużeniem państwowej władzy, moglibyśmy prowadzić nieskrępowane interesy. Do pozostałych krajów będziemy musieli podchodzić bardziej ostrożnie, jeżeli chodzi o inwestycje zagraniczne, eksport technologii czy uzależnienie od importu energii, żywności i surowców” – pisze prof. Žiga TURK.
Dodaje on, że taki świat potrzebuje silniejszej Unii Europejskiej – bardziej zjednoczonej gospodarczo, prowadzącej bardziej zjednoczoną politykę bezpieczeństwa i dążącej wspólnie do strategicznej niezależności. Jednocząc się w tych dziedzinach, Europa będzie jego zdaniem bardziej niepodzielna, wolna i daleka od konfliktów.
UE stanowi niełatwą kombinację przepisów i biurokratycznego nadzoru, które często wiążą ręce demokratycznie wybranym politykom
.Zbudowanie silnej wspólnoty państw może jednak być trudne, zwłaszcza gdy zdaniem wielu ekspertów, unijna doktryna silnej integracji i regulowania wszystkich aspektów polityki wewnętrznej państw członkowskich osłabia, a nie wzmacnia, potencjał Unii Europejskiej. Takie zdanie wyraża Dalibor ROHAC, słowacki politolog i analityk w American Enterprise Institute.
Jego zdaniem: „Głęboka integracja gospodarcza – taka, do jakiej dąży UE – wpływa na wiele aspektów polityki wewnętrznej i ustawodawstwa, dlatego stoi w sprzeczności z demokratycznymi rządami na szczeblu krajowym. Zatem dążenie do głębokiej integracji gospodarczej albo prowadzi do pogłębiania się deficytu demokracji, w którym polityka krajowa jest coraz bardziej ograniczana przez zasady i regulacje z zewnątrz, albo powoduje wykształcenie demokratycznego procesu decyzyjnego na poziomie ponadnarodowym”
Ekspert dodaje, że UE posiada wadliwą demokratyczną legitymację, zwłaszcza gdy porówna się ją z rzeczywistymi przykładami demokracji w państwach narodowych, a nie jej wyidealizowaną wersją. Powodem oderwania jej od wyborców w całej Europie – o czym świadczy chronicznie niska frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego – jest, zdaniem wielu, techniczny charakter kwestii, którymi zajmuje się ta instytucja, tj. handel, polityka konkurencji, bankowość centralna czy administracja techniczna. Argument ten jednak nie ma racji bytu w czasach, gdy instytucje europejskie znalazły się na linii frontu wielu ściśle politycznych bitew, z których część jest daleka od pierwotnych założeń UE – bitew o imigrację, politykę fiskalną, prawa osób LGBTQ czy mandaty na szczepionki. Nawet kwestie czysto techniczne, takie jak konwergencja regulacyjna w ramach umów handlowych, stały się przedmiotem gorącej politycznej kontestacji.
„Żaden zestaw zasad nie jest w stanie wyeliminować zasadniczo nieprzewidywalnego i często konfliktowego charakteru życia społecznego i politycznego. To właśnie w tych nieprzewidzianych okolicznościach, obejmujących konflikty między różnymi wartościami lub interesami – np. gdy istniało ryzyko rozpadu unii walutowej, gdy strefa Schengen została opanowana przez osoby ubiegające się o azyl lub gdy wybuchła pandemia – Unia Europejska znalazła się w najtrudniejszej sytuacji. Owszem, biurokratyczny i niechętny do podejmowania ryzyka charakter organu wykonawczego UE, czyli Komisji Europejskiej, stanowi problem” – dodaje autor.
Źródłem konfilktów jest też jego zdaniem doktryna polityczna nieoficjalnych liderów wspólnoty europejskiej.
„Przez głęboko zakorzeniona niechęć do konfliktów politycznych najważniejszego kraju UE, Niemiec, zamiast stawiać czoła wyzwaniom, często odkłada się je na później pod szyldem strategicznej cierpliwości i deeskalacji” – pisze Dalibor ROHAC.
Przez to kiedy podjęcie działań staje się nieuniknione, rozwiązania rzadko są przedmiotem otwartych, demokratycznych rozważań. . Są one raczej przedstawiane, często przez Komisję, w technokratycznych kategoriach i jako „niemające alternatywy”. W praktyce oznacza to niestety, że nie uwzględnia się konfliktów idei, wartości i interesów, charakterystycznych dla politycznego procesu decyzyjnego.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB