UE wysyła Rosji sygnał jedności i stanowczości, zatwierdzając pomoc dla Ukrainy – Le Figaro

Pomoc unijna w wysokości 50 mld euro, na którą zgodziły się państwa unijne, to sygnał jedności i stanowczości, jaki UE wysyła Rosji – komentuje francuski dziennik „Le Figaro”. To również ogromna ulga dla samego Kijowa – dodaje gazeta.

Kijów otrzyma wsparcie od UE

.Przez osiągnięte porozumienie „UE pokazuje również Białemu Domowi, że jest na pokładzie, podczas gdy w Waszyngtonie pakiet o wartości 61 mld dolarów jest nadal blokowany w Kongresie” – pisze dziennik.

Dodaje też, że „biorąc pod uwagę wszystkie kategorie pomocy (finansową, humanitarną i wojskową), Europejczycy (w tym UE) zrobili już znacznie więcej (dla Ukrainy – PAP) niż Stany Zjednoczone”.

Wspólnota musiała posunąć się do gróźb, aby przekonać premiera Węgier Viktora Orbana, w tym do groźby kontynuowania procedury prowadzącej do pozbawienia głosu Węgier w Radzie, a nawet destabilizacji ich gospodarki – zauważa francuska gazeta.

Węgrom nie udało się zablokować pomocy dla Ukrainy

.”Le Figaro” komentuje, że do końcowego porozumienia wprowadzono drobne poprawki, „które pozwolą Orbanowi zachować twarz”, jednak w rzeczywistości wytrącają mu one z ręki możliwość zablokowania pomocy dla Ukrainy na dalszych etapach.

„Presja stała się zbyt duża, a możliwe konsekwencje (dla Węgier – PAP) zbyt poważne” – twierdzi dziennik. Orban „podtrzymując swoje weto musiałby stawić czoła ogromnej krytyce, a przede wszystkim byłby zmuszony do wyjaśnienia swojego stanowiska i powiązań z Rosją Putina” – dodaje.

„Le Figaro” podkreśla również rolę premier Włoch Giorgii Meloni w przekonaniu Orbana do zgoda na pomoc finansową dla Kijowa. 

Tylko zjednoczona Europa może powstrzymać Rosję

.Wojna Putina bez wątpienia umocowała opinię elit UE na osi antyrosyjskiej. Dni, gdy mnóstwo europejskich głosów podkreślało potrzebę zrozumienia deklarowanych przez Rosję obaw o bezpieczeństwo i odnoszenia się do tych obaw ze strategiczną empatią, mają nikłe szanse na powrót w najbliższej przyszłości. Mimo to, Europa nadal powinna działać na rzecz przyjęcia jednej, zjednoczonej postawy wobec reżimu Putina. Na łamach Wszystko co Najważniejsze piszą o tym Zachary PAIKIN, pracownik naukowy specjalizujący się w tematyce polityki zagranicznej Unii Europejskiej w Centre for European Policy Studies oraz Daniel GROS, ekonomista, dyrektor Centre for European Policy Studies.

„Identyfikowanie wspólnych zagrożeń oraz zdecydowane reagowanie na sytuacje kryzysowe nie są tym samym co pielęgnowanie wspólnego rozumienia interesów europejskich czy rozwijanie szerszej strategii UE” – zaznaczają autorzy tekstu.

Co więcej, Jedność nie zastąpi też konkretnej odpowiedzi na pytanie, co zrobić z pozycją Rosji w Europie – pytanie, które pozostanie istotne nawet w przypadku stanowczego zwycięstwa militarnego Ukrainy. Po zakończeniu zimnej wojny członkiem europejskiej rodziny mogło zostać demokratyczne, liberalne państwo narodowe funkcjonujące na zasadach gospodarki rynkowej. Obecnie Rosja nie do końca wpisuje się w zachodnią interpretację tych konceptów – i prawdopodobnie nigdy wpisywać się nie będzie – a mimo to geograficznie pozostaje częścią Europy. I choć jej straty na ukraińskim polu bitwy są otrzeźwiające i pod pewnymi względami podają w wątpliwość status Rosji jako „wielkiego mocarstwa”, to bez wątpienia zachowa ona znaczącą pozycję w europejskim systemie bezpieczeństwa, czego nie można zignorować.

Zdaniem autorów wprowadzenie przepisów o integracji obrony, przedstawionych w skrócie w „Strategicznym kompasie”, byłoby kolejnym ważnym krokiem z perspektywy UE, choć to okaże się dopiero w praktyce. 

„Tym, co można już wyraźnie zaobserwować, jest rosnąca względna legitymizacja perspektyw polityki zagranicznej nowszych członków UE. Kraje te, nietraktowane już jako część problemu nieuchronnego zbliżania się UE do granicy Rosji, odgrywają obecnie główną rolę w kształtowaniu priorytetów Unii w sprawie Ukrainy. Ich wyjście z cienia Francji i Niemiec w kwestiach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa może okazać się nie do pominięcia, a przy tym kształtuje odpowiedzi na dwa główne pytania, przed którymi UE stanie po zakończeniu wojny na Ukrainie” – piszę Zachary PAIKIN oraz Daniel GROS .

Pierwsze pytanie dotyczy tego, czy UE będzie postrzegać się przede wszystkim jako gracz światowy, czy regionalny. „Strategiczny kompas” UE dostarcza pewnych wskazówek. Podczas badania środowiska strategicznego UE zwrócono szczególną uwagę na szersze sąsiedztwo Unii, znacznie mniej wagi przywiązując do coraz ważniejszego terenu Indo-Pacyfiku. Dzięki skupieniu się na rozwijaniu narzędzi niezbędnych do uzyskania większego geopolitycznego znaczenia we własnym regionie UE może zyskać na sile w wymiarze wertykalnym. Ponieważ jednak Rosja nie waha się podejmować działań zbrojnych, by osiągać swe cele bez względu na koszty ekonomiczne, zadanie to wymaga pokaźnego udziału twardej siły. Z kolei w wymiarze horyzontalnym (czyli geograficznym) takie postępowanie może doprowadzić UE do strategicznego skurczenia.

„Jeśli potrzeby wschodnich państw członkowskich nadal będą skupiać większość uwagi UE – co nie jest wykluczone, biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo długotrwałego konfliktu w Ukrainie albo utrzymania się rewanżystowskiej Rosji (bądź jednoczesnego istnienia obu tych problemów) – będzie to sprzyjać regionalizacji polityki zagranicznej Unii. Relacje z Chinami będą postrzegane bardziej jako zagadnienie transakcyjne z USA (twarda postawa wobec Pekinu w zamian za zachowanie przez Waszyngton zobowiązań wobec Europy) aniżeli jako okazja do niezależnej projekcji sił na terenie Indo-Pacyfiku” – dodają eksperci

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 lutego 2024