Ukraina powinna móc użyć broni, którą jej dostarczyliśmy - szef dyplomacji UE Josep Borrell
Szef dyplomacji UE Josep Borrell wyraził nadzieję, że państwa członkowskie Unii zgodzą się na użycie przez Ukrainę dostarczonej jej broni do uderzeń na terytorium Rosji.
Putin nie chce negocjować – szef dyplomacji UE Josep Borrell
.Po raz kolejny powtarzam, że Ukraina powinna móc użyć broni, którą jej dostarczyliśmy – nie tylko po to, by zatrzymać strzały, ale także po to, by móc trafić łuczników. (…) Wciąż wierzę, że to jest to, co należy zrobić. Jestem pewien, że omówimy to jeszcze raz. Mam nadzieję, że państwa członkowskie się na to zgodzą” — powiedział Borrell przed spotkaniem z ministrami spraw zagranicznych krajów UE w Brukseli.
Borrell podkreślił, ze Putin odpowiada na każdą próbę podjęcia rozmów, przeprowadzając zmasowane ataki na infrastrukturę cywilną na Ukrainie, przede wszystkim energetyczną.
W ostatnich dniach widzieliśmy „najcięższy atak od miesięcy, w którym wykorzystana została duża liczba dronów. (…) Nie wygląda na to, że (Putin) chce negocjować” – zauważył szef unijnej dyplomacji.
Szef dyplomacji UE Josep Borrell dodał, że w odpowiedzi na to trzeba posłużyć się „językiem siły”. Jego zdaniem, aby pokazać tę siłę, UE musi być zjednoczona, jednak zbyt często tak się nie dzieje i państwa Wspólnoty debatują miesiącami bez podjęcia decyzji.
W ocenie Borrella UE musi przestać dyskutować, tylko zacząć działać i dostarczać większe wsparcie Ukrainie.
Agencja Reutera, powołując się na kilka źródeł zaznajomionych ze sprawą, podała, że administracja prezydenta USA Joe Bidena dała zielone światło Ukrainie na wykorzystywanie amerykańskiej broni do rażenia celów w głębi Rosji.
Jak przekazał Reuters, Ukraina ma w nadchodzących dniach przeprowadzić pierwsze ataki dalekiego zasięgu przy użyciu pocisków ATACMS o zasięgu około 300 km. Na zmianę decyzji USA miało wpłynąć rozmieszczenie na froncie przez Rosję północnokoreańskich wojsk lądowych.
To my jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo Europy
.„Sytuacja, z którą mierzymy się my, Europejczycy, jest konsekwencją trwającego od lat procesu oddzielania źródeł dobrobytu od źródeł bezpieczeństwa. Chcę to zdanie mocno podkreślić, a pożyczam je od Olivera Schmitta, który dość dobrze rozwija tę tezę.
Oparliśmy nasz dobrobyt na taniej energii z Rosji – na rosyjskim gazie, który jest niedrogi, a przy tym podobno przystępny, bezpieczny i stabilny. Okazało się jednak, że wcale taki nie jest. Oparliśmy nasz dobrobyt także na dostępie do wielkiego rynku chińskiego, umożliwiającego eksport i import, transfer technologii, inwestycje oraz nabywanie tanich towarów. Myślę, że chińscy robotnicy ze swoimi niskimi pensjami zrobili dużo więcej na rzecz zahamowania inflacji niż wszystkie banki centralne razem wzięte.
Tak więc nasz dobrobyt opierał się na Chinach i Rosji – na energii i rynku. Oczywiście dziś musimy – na tyle, na ile jest o możliwe – znaleźć nowe sposoby pozyskiwania energii z wewnątrz Unii Europejskiej, ponieważ nie powinniśmy zmieniać jednej zależności na inną. Najlepsza energia to ta, którą produkujemy u siebie. Ludzie nie są tego świadomi, ale fakt, że Rosja i Chiny nie są już tym, czym były dla naszego rozwoju gospodarczego, wymaga wyraźnej restrukturyzacji naszej gospodarki.
Z drugiej strony scedowaliśmy nasze bezpieczeństwo na Stany Zjednoczone” – pisze w swoim artykule Josep BORRELL, wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB