Ukraina rywalizuje z Rosją o wpływy w Afryce

Ukraina zaoferowała armii Mauretanii szkolenia wojskowe, aby przywrócić bezpieczeństwo i ograniczyć wpływy w Afryce, o które stara się Rosja.
Kijów aktywnie rozszerza swoją obecność dyplomatyczną na całym kontynencie
.Oferta Kijowa pojawiła się w obliczu zaostrzenia się od 2020 r. napięć między Mauretanią a sąsiednim Mali, gdzie Rosja wspiera malijskie siły w walce z dążącymi do utworzenia własnego państwa Tuaregami. Ścigające tuareskich bojowników wojska malijskie często przekraczają granicę Mauretanii – co czynią również siły algierskie – sprawiając że pogranicze to stało się jednym z najbardziej niespokojnych regionów Afryki. Dowodzą tego dane hiszpańskiego think tanku Elcano Royal Institute, z których wynika, że jeszcze w 2008 r. region ten odpowiadał za zaledwie 1 proc. globalnych ofiar terroryzmu, a do 2024 r. osiągnął 48 proc.
„Ukraina jest gotowa kontynuować szkolenie oficerów i przedstawicieli mauretańskich sił zbrojnych, aby dzielić się technologiami i osiągnięciami, które osiągnęła na polu bitwy z Rosją”, powiedział cytowany przez agencję Reutera Maksym Subch, specjalny wysłannik Kijowa od spraw Bliskiego Wschodu i Afryki, dodając, że Ukraina już prowadziła w Mauretanii takie szkolenie przed inwazją Rosji.
Kijów aktywnie rozszerza swoją obecność dyplomatyczną na całym kontynencie, otwierając osiem nowych ambasad, w tym w Mauretanii, Republice Konga i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Łącznie Kijów ma już 18 misji dyplomatycznych w Afryce. Ale utracił wpływy w Sahelu, gdzie w ubiegłym roku Mali zerwało z nim stosunki dyplomatyczne, oskarżając wysokiego rangą urzędnika ukraińskiego o przyznanie, że Kijów odegrał rolę w ciężkiej porażce poniesionej przez wojska malijskie na pograniczu z Algierią.
Walka o wpływy w Afryce to gra o wysoką stawkę
.Solidarnie taką samą decyzję podjęły później Burkina Faso i Niger.
Swoją obecność na kontynencie rozszerza również Rosja, której wojska i najemnicy chronią przywódców w kilku krajach Afryki Zachodniej i Środkowej, w tym w Burkina Faso, Mali, Nigrze i Republice Środkowoafrykańskiej. W zamian rosyjskie firmy górnicze otrzymały lukratywne koncesje na wydobycie złota i minerałów ziem rzadkich.
Rosja podpisała też 40 umów wojskowo-technicznych z krajami afrykańskimi, dla których jest jednym z największych dostawców broni, według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem.
Rosja ma tradycję infiltracji krajów afrykańskich od czasów sowieckich
Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji. Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie. Na przykład na ostatnim szczycie Rosja-Afryka porównał „walkę Afryki o wolność” do „walki ZSRR o wolność”, dodając, że to Zachód (zwłaszcza Francja) jest odpowiedzialny za trudności, jakich doświadczają kraje afrykańskie. Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera) do zastąpienia francuskich żołnierzy sił Barkhane, którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze. W 2022 r. Francja została zmuszona do zakończenia operacji Barkhane i ewakuacji swoich baz, które zostały natychmiast zajęte przez najemników Wagnera. W trakcie tego procesu wagnerowcy rozpowszechniali kłamstwa o rzekomym zaangażowaniu Francji w zbrodnie wojenne, narażając życie żołnierzy Barkhane.
Wrogość wobec Francji jest również widoczna w Nigrze, gdzie demonstranci skandują hasła na rzecz Rosji. Moskwa wzmocniła już swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Sudanie, ale także w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Ten szybki postęp zaczyna niepokoić Francję, której wpływy w Afryce kurczą się z roku na rok w wyniku bezsilności jej kolejnych przywódców. Oprócz osłabienia sojusznika (Francja i Polska są członkami Unii Europejskiej i NATO) Polska ma kilka powodów do zaniepokojenia tym, co dzieje się w Afryce.
Istnieje duże ryzyko, że Rosja będzie dążyć do zwiększenia presji migracyjnej z Afryki na całą Europę, zachęcając afrykańską ludność do emigracji na północ. Afryka jest bardzo dynamicznym demograficznie kontynentem. Na początku XX wieku jej całkowita populacja wynosiła 100 milionów (7 proc. populacji światowej), a dziś wynosi 1,4 miliarda (20 proc. populacji światowej) i wciąż rośnie. Nigeria jest najbardziej zaludnionym krajem w Afryce, z ponad 220 milionami mieszkańców. Co więcej, populacja Afryki jest bardzo młoda, ponad połowa ludzi ma mniej niż 20 lat. Europa stanowi dla nich ekonomiczne eldorado, obietnicę lepszego życia. Ta bomba migracyjna może zostać zdetonowana przez Rosję, która nigdy nie wykazała najmniejszego cywilizacyjnego szacunku dla Europy.
Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-kontynent-afrykanski/
PAP/MB