
Uliczni sprzedawcy książek protestują przeciwko usunięciu ich stoisk na czas olimpiady w Paryżu

Paryscy uliczni sprzedawcy książek protestują przeciwko planom usunięcia ich stoisk na czas otwarcia przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. Władze twierdzą, że ze względów bezpieczeństwa aż 60 procent rozłożonych nad Sekwaną stoisk będzie musiało zostać czasowo zlikwidowanych – napisał w niedzielę portal dziennika „The Guardian”.
Uliczni sprzedawcy książek
.Rozciągające się wzdłuż Sekwany setki straganów stanowią największy europejski rynek używanych książek na wolnym powietrzu. Stoi też za nimi szacowna, 400-letnia tradycja. Niemniej, jak twierdzi policja, kiedy 26 lipca przyszłego roku będzie odbywało się uroczyste otwarcie olimpiady, „oczywiste względy” zmuszą organizatorów do usunięcia 570 stoisk.
Bukiniści odpowiadają na to żądanie zarzutem, że organizatorzy chcą „wymazać symbol Paryża”. Jerome Callais, przewodniczący związku stowarzyszenia sprzedawców książek twierdzi, że turyści przychodzą oglądać stragany „tak, jak przychodzą oglądać katedrę Notre Dame czy wieżę Eiffla, reprezentujemy Paryż, a podczas ceremonii chcą nas ukryć”.
Francuska nowa lokalność
.Profesor ekonomii międzynarodowej i polityki gospodarczej w School of Business and Management na Queen Mary University of London, Brigitte GRANVILLE, w tekście „Co dolega Francji?” twierdzi, że: „Najlepszym lekarstwem na dolegliwości francuskiego państwa jest zdefiniowana przez Richarda Baldwina nowa lokalność, która powinna wzmocnić społeczne więzi. Gdybym chciała zakończyć konwencjonalnym okrągłym zdaniem, mogłabym zaapelować do politycznego i biurokratycznego establishmentu, wyrażając nadzieję, że znajdzie on dla siebie nową formułę i w akcie samozaparcia przekaże władzę i decyzje o alokacji zasobów regionom, miastom i okręgom. Zakończę jednak inaczej. Społeczna i polityczna reakcja na strukturalne niepowodzenia i zawirowania gospodarcze siłą rzeczy wymusi przyjęcie bardziej lokalnej perspektywy, bez względu na to, czy ludzie na szczytach władzy centralnej postanowią hamować, czy ułatwiać ten proces”.
„W tym drugim przypadku optymistyczny scenariusz zakładałby stopniowe kroki lub typowo francuskie zdecydowane odejście, takie jak zastąpienie unitarnego ustroju V Republiki modelem federalnym. Wydaje się, że ten zwrot ku temu, co lokalne, znajduje już potwierdzenie w wielu indywidualnych inicjatywach, które pojawiły się podczas pandemii COVID-19. W czasie tygodni lockdownu w 2020 roku tysiące mieszkańców Paryża odkryło resztę kraju, korzystając ze wspaniałej wiosennej aury, co przypomniało mi następujące rozpoznanie Bernarda Marisa: „Pogardzana prowincja – słowo, które, notabene, oznacza podbity kraj – przechodzi nagle metamorfozę, podczas gdy Paryż pozostaje tym samym brudnym, hałaśliwym, stresującym i niedostępnym miastem, z którego ludzie uciekają przez transakcje spekulacyjne” – pisze prof. Brigitte GRANVILLE.
Uliczni sprzedawcy książek – protest
.Jeden z protestujących księgarzy podkreślił, że jego drewniany, stuletni stragan jest delikatny i kruchy. „Ani on nie wytrzyma przewożenia, ani morale bukinistów” – powiedział. Nie przekonały go obietnice władz miejskich, które chcą pokryć koszty transportu i ewentualnej renowacji, gdyby stoiska miały w tym czasie ucierpieć.
Miasto zaproponowało przeniesienie budek do specjalnie stworzonej „wioski księgarzy”, ale, jak twierdzi Callais, lokalizacja jest „nierealistyczna”, a sprzedawcom nie zaproponowano żadnej rekompensaty.
Pomimo rozlicznych zakazów francuskich królów, bukiniści sprzedają swoje towary nad Sekwaną od XVI wieku. Nie muszą płacić miastu czynszu za zajmowaną przestrzeń, ale są zobowiązani, by przynajmniej przez cztery dni każdego tygodnia „wykonywać zawód księgarza”.
Francuska tożsamość
.Politolog, prof. Dominique REYNIÉ, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że:„Kiedy mowa o tożsamości francuskiej, zawsze przywołuje się i celebruje Ernesta Renana za wynalezienie formuły „codziennego plebiscytu”. Często jednak zapominamy o roli, jaką przypisywał on również przeszłości, w tym samym dyskursie: „Naród to dusza, zasada duchowa. Dwie rzeczy, które w istocie stanowią jedno, składają się na tę duszę, tę zasadę duchową. Jedna zakorzeniona w przeszłości, druga w teraźniejszości. Jedna to wspólne posiadanie bogatej spuścizny wspomnień, druga to obecna zgoda, chęć wspólnego życia, wola dalszego korzystania z otrzymanego niepodzielnie spadku”.
„Efekt ten nie zniknął. Nawet dziś idea Francji nieodparcie prowadzi do tego, wyniesionego do rangi mitu, obrazu łączącego postacie monarchii, katolicyzmu i chłopstwa. Przed przeciwstawieniem się sobie, a następnie rozdzieleniem, monarchia i Kościół pracowały na rzecz powstania jednolitego narodu, często uciekając się w tym celu do wielkiej przemocy, czego dowodem jest niszczenie regionalnych tożsamości, języków, religii i kultur. Dlatego też można powiedzieć, że Francja jest wynalazkiem, konstrukcją z woli władzy coraz bardziej skupionej w rękach państwa królewskiego, które ostatecznie odebrało Kościołowi jego dążenie do suwerenności. O ile jednak na szczycie piramidy wyłania się tożsamość francuska, to ginie ona w rozdrobnieniu kraju na niezliczone, rozproszone wioski, w których dominuje duch zaściankowy” – pisze prof. Dominique REYNIÉ w tekście „Czy francuska tożsamość przetrwa XXI wiek?„.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/eg