Umiędzynarodowienie warunkiem habilitacji i profesury - Andrzej Szeptycki

Andrzej Szeptycki

Międzynarodowa aktywność akademicka będzie warunkiem otrzymania habilitacji i profesury. Takie zapisy pojawią się w nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym – powiedział wiceminister nauki Andrzej Szeptycki.

Nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym

.Wiceminister nauki Andrzej Szeptycki 11 września był jednym z gości otwierających II Kongres Umiędzynarodowienia, odbywający się w murach Uniwersytetu Warszawskiego. W rozmowie przyznał, że zwiększenie umiędzynarodowienia polskich uczelni jest na tyle istotne dla resortu nauki, że znajdzie swoje odbicie w szykowanej na jesień nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym.

„Zapisy o konieczności wykazania elementu świadczącego o międzynarodowej aktywności akademickiej będą dotyczyły naukowców starających się o habilitację i profesurę” – poinformował Andrzej Szeptycki. Zaznaczył, że nie chodzi o obowiązkowy, długookresowy pobyt zagranicą.

„Sformułowaliśmy to dość elastycznie. Chodzi o pracę lub współpracę z instytucją zagraniczną” – doprecyzował Andrzej Szeptycki. Dodał, że większość problemów współczesnego świata ma charakter międzynarodowy, dlatego resort nauki nie chce, żeby ktoś starający się o habilitację lub profesurę nie miał w życiorysie żadnego doświadczenia współpracy międzynarodowej. „We współczesnych czasach to nie przystoi” – powiedział wiceminister.

II Kongres umiędzynarodowienia

.Majowy I Kongres Umiędzynarodowienia był poświęcony był studentom. Podczas II Kongresu natomiast dominują tematy skoncentrowane na doktorantach i tworzeniu nowej wiedzy. Uczestnicy kongresu zidentyfikowali już problemy dotyczące w szczególności tej właśnie grupy młodych naukowców. Jednym z nich jest – w przypadku badaczy z zagranicy – zbyt długi czas oczekiwania na wizy i na prawo pobytu w Polsce.

„Doktoranci są dla nas bardzo cenni, bo przyjeżdżają tu tworzyć nową wiedzę. Oni są traktowani formalnie jak studenci – mimo, że są młodymi naukowcami, to są już mniej przypadkowi ludzie niż studenci, którzy dopiero zaczynają pierwszy rok studiów licencjackich. Zakładamy, że oni nie potrzebują już tak szczegółowej weryfikacji, jeśli przyjeżdżają z zagranicy” – powiedział Andrzej Szeptycki. I dodał, że od pół roku trwają rozmowy ministerstwa nauki z Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Szybsze wydawanie wiz i prawa pobytu w Polsce – zdaniem Szeptyckiego – zlikwiduje bariery dla doktorantów w wymiarze zawodowym i prywatnym.

„Oczekując na wydanie prawa pobytu w Polsce doktoranci nie mogą wrócić na święta do swojego kraju, ale też nie mogą pojechać na konferencję naukową do USA. To jest bardzo frustrujące” – powiedział wiceminister. Wskazał też, że w całej sprawie nie chodzi o zmianę regulacji czy więcej dobrej woli, ale również o obciążenie systemu. „Po prostu brakuje urzędników” – wyjaśnił Szeptycki.

Instytucją, która odegra istotną rolę w procesie umiędzynarodowiania polskiej nauki, będzie Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA). Budżet Agencji to 250 mln zł. „NAWA ma cały wachlarz programów stypendialnych zarówno dla Polaków, którzy po wielu latach spędzonych za granicą decydują się powrócić do Polski, jak i dla studentów zagranicznych chcących podjąć badania w naszym kraju” – powiedział Andrzej Szeptycki. Dodatkowo, zwiększony został budżet programu Fulbrighta.

„Teraz każda ze stron – polska i amerykańska – płacą 6 mln zł na ten program rocznie, co pozwala na wyjazd do USA ok. 40 Polaków i przyjazd do Polski 40 Amerykanów” – poinformował wiceminister. I do listy inicjatyw wspierających umiędzynarodowienie dodał naukowe programy pomocowe.

Otworzymy nowy program „naukowcy w potrzebie” – Andrzej Szeptycki

.„Obok programów, które już istnieją, NAWA otworzy nowy program «Naukowcy w potrzebie». Nie będzie on kierowany tylko do Ukraińców, ale naukowców różnych narodowości, których miejsce zamieszkania nie daje bezpiecznych warunków do uprawiania nauki” – powiedział Szeptycki. Wspomniał też, że resortowi nauki bardzo zależy na tym, by nie przyczyniać się do drenażu mózgów. I posłużył się przykładem Ukrainy.

„Chcemy, by polityka przez nas tworzona sprzyjała raczej «cyrkulacji wiedzy». Chcemy finansować programy realizowane we współpracy naukowców ukraińskich pracujących na miejscu w Ukrainie i polskich oraz ukraińskich naukowców pracujących w Polsce” – powiedział Szeptycki. Na pytanie, czy Polska jest gotowa pod kątem kulturowym na przyjęcie większej liczby zagranicznych studentów, wiceminister odpowiedział, że trzeba zastanowić się jak wspomóc integrację zagranicznych studentów z polskimi studentami.

„Nie mamy już problemu z integracją studentów z uczelnią – tu pomagają miejsca tzw. welcome point. Studentom też często pomaga w codziennych sprawach anglojęzyczna sekretarka. Ale mamy świadomość, że studenci często funkcjonują na co dzień w grupach podzielonych na narodowości. W tym temacie chcemy wypracować jakieś nowe rozwiązania” – przyznał Szeptycki. Poinformował też, że zdarzają się przypadki dyskryminacji. Jednym z nich była deportacja studenta po tym, jak pani recepcjonistka w akademiku nie przekazała mu, że ma się stawić do urzędu po odbiór zaświadczenia o prawie pobytu w Polsce. „Stwierdziła, że nie rozróżnia studentów” – powiedział Szeptycki.

Innym przykładem były problemy doktoranta Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. Został on zatrzymany przez straż graniczną podczas wykonywania pracy w lesie. Nikt ze strażników nie mówił po angielsku, a mimo to chcieli go odesłać na Białoruś. „Nie po to zachęcamy tych ludzi do przyjazdu, żeby im fundować takie przeżycia” – podkreślił Szeptycki.

Gospodarz II Kongresu Umiędzynarodowienia, rektor UW Alojzy Z. Nowak powiedział na powitanie, że zależy mu na pogłębianiu współpracy międzyuczelnianej. Zachęcał też do większej aktywności akademików na uczelniach zagranicznych.

„Za mało nas uczy za granicą. Nie ma nas nie tylko na najlepszych uczelniach, ale też jesteśmy nieobecni na średnich uczelniach. I nie chodzi mi tu o kilkugodzinne kursy. Ale chodzi mi o to, żebyśmy uczyli semestr, dwa semestry, dwa lata. To powinna być natura współpracy międzynarodowej” – podkreślał Nowak. I dodał, że gościnne wykład za granicą pomagają w budowaniu wizerunku polskiej nauki. „Kiedy prezentujemy obraz naszych uczelni za granicą, trudniej o manipulację i rozprzestrzenianie się tanich opinii na temat naszego kraju” – zaznaczył Nowak.

Prof. Bogumiła Kaniewska, rektorka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i przewodnicząca Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) mówiła natomiast o tym, że na obecnym etapie zbyt dużo uwagi w dyskusji o umiędzynarodowieniu poświęca się bezpieczeństwu, co – w jej opinii – hamuje rozwój.

„Ten kongres jest ogromną szansą, żebyśmy zbudowali wspólny front, porozumienie, dzięki któremu uda się stworzyć taką strategię, która z jednej strony zapewni naszemu państwu bezpieczeństwo, a z drugiej rozwój. W tej chwili stoimy w rozkroku, bo bardziej zapewniamy sobie bezpieczeństwo, hamując rozwój. Ta sytuacja wymaga poważnego namysłu, poważnej refleksji. Mam ogromną nadzieję, że rozmowy i dyskusje na tym kongresie przybliżą nas do znalezienia długofalowego rozwiązania, które pozwoli nam rozwijać umiędzynarodowienie, bez pokonywania toru przeszkód na co dzień” – powiedziała Kaniewska. 

Ranking szanghajski i jakość polskiej nauki

.„Polskie uczelnie, podobnie jak uczelnie w pozostałych krajach postkomunistycznych i w innych krajach o podobnym poziomie rozwoju gospodarczego, nie mogą się pochwalić wielkimi sukcesami. (…) Nie warto analizować, która uczelnia zmieściła się w rankingu i w której setce, jeśli nie jest to setka pierwsza lub druga. W rankingu ARWU o wejściu do rankingu lub o spadku z czwartej do piątej setki często decydują fakty niemające istotnego wpływu na rzeczywistą siłę uczelni, jak choćby odejście z uczelni jednej starszej, mało już aktywnej osoby znajdującej się na liście wysoko cytowanych badaczy czy udział jednego uczonego jako mniej ważnego wykonawcy w wielu międzynarodowych projektach badawczych” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” prof. Leszek PACHOLSKI, matematyk, logik, informatyk, w latach 2005–2008 rektor Uniwersytetu Wrocławskiego.

Autor zwraca uwagę, że „gdy co roku pojawia się kolejny ranking ARWU (szanghajski) najlepszych uniwersytetów na świecie, zaskoczenia nie ma. W czołówce jak zwykle znajdują się uczelnie z krajów bogatych, z silną gospodarką. Pojawia się pytanie, czy to dlatego, że bogate kraje mogą sobie pozwolić na luksus wspierania nauki, czy też te doskonałe uczelnie generują dobrobyt”.

Jak podkreśla prof. Leszek PACHOLSKI, „chyba nikt z ważnych polskich polityków i prawie nikt z wpływowych osób polskiego świata akademickiego nie wierzy, że nauka i szkolnictwo wyższe mogą wspierać gospodarkę. W konsekwencji uczelnie nie sprzedają swojej wiedzy, lecz walczą o godne funkcjonowanie, a politycy traktują finansowanie nauki i szkolnictwa wyższego jak kwalifikowaną działalność socjalną, wspieranie zubożałych elit intelektualnych. Po 1989 roku część środowiska akademickiego miała nadzieję, że kiedyś będziemy konkurować z najlepszymi. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie doganiamy Europy, a wyprzedzają nas niektóre kraje dawniej uważane za Trzeci Świat”.

„Australijski Uniwersytet UNSW, biorąc pod uwagę pierwszych 200 uczelni w rankingu ARTU, sporządził ranking najlepszych systemów edukacji wyższej. Znalazło się w nim 29 państw. Wydawałoby się, że Polska, która według danych Banku Światowego jest 23. gospodarką świata, powinna się na tej liście znaleźć. Polska jest jednym ze światowych liderów wzrostu gospodarczego, krajem, który w ciągu 30 lat wydobył się z biedy. Często porównuje się tempo naszego rozwoju z Malezją, 37. gospodarką świata, o 60 proc. słabszą od polskiej, której PKB (PPP) per capita, z uwzględnieniem siły nabywczej, jest prawie taki sam jak PKB (PPP) Polski. Porównanie Malezji i Polski w rankingu ARTU nie wygląda dobrze” – pisze prof. Leszek PACHOLSKI w tekście „Ranking szanghajski i jakość polskiej nauki”.

Rankingi uczelni są ważne, ale nie najważniejsze

.„Znaczenie międzynarodowych rankingów szkół wyższych jest nie do przecenienia. Wysokie na nich miejsce zapewnia przypływ znakomitych kandydatów na profesorów, stażystów podoktorskich, doktorantów i studentów oraz buduje prestiż naukowy miejscowości, regionu i kraju. Przekłada się to na napływ najcenniejszych inwestycji wymagających dużego kapitału intelektualnego, a także pozytywnie wpływa na tworzenie znaczącego środowiska kulturowego. Ale oczywiście należy pamiętać, że dobra pozycja w rankingach nie jest celem samym w sobie” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” prof. Andrzej JAJSZCZYK, były wiceprzewodniczący Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC), pierwszy dyrektor Narodowego Centrum Nauki, członek rzeczywisty PAN.

Jak podkreśla, „potrzebujemy bardzo dobrych uczelni dla nas samych. Gdy nasze uniwersytety będą znakomite, znajdzie to odzwierciedlenie także w rankingach. Warto przypomnieć, że celem tworzenia takich klasyfikacji uczelni było właśnie zidentyfikowanie tych najlepszych. Dobrym przykładem jest tu tzw. ranking szanghajski, utworzony na zlecenie chińskich władz, które chciały mieć rzetelną informację, dokąd wysyłać studentów i doktorantów, aby wykształcić jak najlepiej nowe chińskie kadry. Wbrew potocznym opiniom kryteria tego rankingu są wielowymiarowe oraz dobrze przemyślane i nie ograniczają się do zliczania laureatów Nagród Nobla pracujących w danej jednostce”.

.„Jak zatem spowodować, aby uczelnie działające w Polsce były lepsze, niż są obecnie, i mogły konkurować ze światową czołówką? Jest oczywiste, że wysoki poziom kształcenia i badań naukowych zależy w bardzo dużym stopniu od poziomu finansowania. Tu wyglądamy fatalnie na tle innych krajów Unii Europejskiej. Bez zwiększenia nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe nie ma co marzyć o gonieniu świata. Nie ma także wątpliwości, że same pieniądze są daleko niewystarczające. Aby osiągnąć sukces, należy przemyśleć i zrewidować całą politykę naukową. Nie da się tego skutecznie zrobić bez politycznego porozumienia ponad podziałami” – pisze prof. Andrzej JAJSZCZYK w tekście „„Rankingi uczelni są ważne, ale nie najważniejsze””.

PAP/Urszula Kaczorowska/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 września 2024