Unia Europejska musi dążyć do samowystarczalności - minister nauki Dariusz Wieczorek

Minister nauki Dariusz Wieczorek powiedział w Brukseli, że Unia Europejska powinna dążyć do samowystarczalności, co jest kluczowe dla jej „własnego bezpieczeństwa i rozwoju”.

Rozwój badań naukowych są kluczowe dla bezpieczeństwa całej Europy – minister nauki Dariusz Wieczorek

Minister Wieczorek bierze udział posiedzeniu unijnych ministrów odpowiedzialnych za badania naukowe. Dyskusja ma się koncentrować m.in. wokół raportu byłego premiera Włoch Mario Draghiego, który przedstawia globalne wyzwania gospodarcze stojące przed UE.

Przed spotkaniem minister Wieczorek podkreślił, że raport Draghiego będzie podstawą pracy polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w pierwszej połowie 2025 r.

„Dziś widzimy, że rozwój badań naukowych i wdrażanie nowych technologii są kluczowe dla bezpieczeństwa całej Europy. Dzisiaj, poprzez wspólne działania, musimy technologicznie gonić inne kraje świata. To jest główne zadanie, które stoi przed całą UE” – powiedział.

Pytany przez o realizację propozycji zawartych w raporcie Draghiego, odpowiedział, że w kwestii nauki „nie ma rzeczy niemożliwych”.

„To zależy wyłącznie od decyzji krajów członkowskich Unii Europejskiej. Myślę, że ten raport pokazuje, ile mamy jeszcze do zrobienia w tym zakresie. Globalna sytuacja, i to, co się dzieje na świecie, pokazuje, że UE musi dążyć do bycia samowystarczalną, aby posiadać wszystkie narzędzia do zapewnienia bezpieczeństwa i rozwoju na terenie państw UE” – powiedział minister nauki Dariusz Wieczorek.

Dodał, że w raporcie Draghiego jest propozycja zakładająca zwiększanie środków do 200 mld euro w ramach programu Horyzont. „Myślę, że to jest jak najbardziej realne” – podkreślił.

Wieczorek dodał, że w raporcie Draghiego znajduje się propozycja zwiększenia funduszy do 200 mld euro w ramach programu Horyzont, który finansuje badania i naukę w UE. „Myślę, że to jest jak najbardziej realne” – podkreślił.

Minister nauki Dariusz Wieczorek zaznaczył, że to zadanie dla przyszłej Komisji Europejskiej. „Będziemy się starali, aby w miarę szybko, w trakcie polskiej prezydencji, wszystkie możliwe dokumenty i propozycje, przedstawić ministrom nauki w Europie, po to, aby wypracować dobre, mądre i rozsądne konkluzje” – posumował.

Wzrost technologiczny przyspiesza w tempie, które trudno sobie wyobrazić

.Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad spowolnienie wzrostu było traktowane przez europejskie elity jako niedogodność, ale nie jako katastrofa. Europejscy eksporterzy zdobywali udziały w szybko rozwijających się częściach świata, zwłaszcza w Azji, a coraz bardziej zglobalizowane elity twierdziły, że nie ma znaczenia, czy produkcja odbywać się będzie na przedmieściach Paryża, czy Pekinu; że kapitał nie ma narodowości. Wzrost liczby aktywnych zawodowo kobiet podnosił wkład pracy we wzrost gospodarczy. Po kryzysach lat 2008–2012 bezrobocie w Europie systematycznie malało, co pomogło w redukcji nierówności i utrzymaniu systemów opieki społecznej. Do pewnego momentu wydawało się więc, że pomimo trudności nie jest tak źle.

Raport Maria Draghiego pokazuje coś zgoła innego. Zdaniem byłego premiera Włoch, który opracował swój raport na zlecenie Komisji Europejskiej, podstawy, na których zbudowano dotychczasowy europejski model, zaczynają się chwiać. Era szybkiego wzrostu światowego handlu, jak się wydaje, jest już za nami, a europejskie firmy stają w obliczu większej konkurencji z zagranicy oraz słabszego dostępu do rynków międzynarodowych. Po 2022 roku Europa straciła też najważniejszego dostawcę energii, Rosję, zanika też stabilność geopolityczna europejskiego otoczenia, będąca jednym z filarów dotychczasowego sukcesu europejskiej integracji, co dodatkowo ujawnia europejskie globalne uzależnienia, przemieniając je w słabości. To chyba druga z podstawowych tez raportu Draghiego – z powodu globalizacji, energetycznego uzależnienia i przeniesienia produkcji stara Europa zbiedniała.

„Tymczasem wzrost technologiczny przyspiesza w tempie, które trudno sobie wyobrazić. Pomimo swojego bogactwa Europa przegapiła rewolucję cyfrową, którą zainicjował internet, i związane z nią zyski. Nie udało się stworzyć europejskich gigantów rynku cyfrowego, a nadmierna regulacja – która miała być próbą opanowania technologicznej rewolucji – stała się dla Europy bronią obosieczną. Różnica w produktywności między UE a USA jest w dużej mierze wyjaśniana w raporcie Draghiego właśnie poprzez skalę regulacji europejskiego sektora technologii. UE jest słaba w rozwijających się technologiach, które będą przynosić przyszły wzrost. Tylko cztery z 50 najlepszych światowych firm technologicznych są europejskie, wskazuje były premier Włoch. A w końcu żyjemy obecnie w najwolniejszej fazie zmiany świata” – pisze Michał KŁOSOWSKI.

Ostrzeżenie dla państw Unii Europejskiej

.To jest egzystencjalne wyzwanie dla Unii” – tymi słowami określił Mario Draghi kwestie, które zawarł w specjalnym raporcie dla Komisji Europejskiej. Jego wagę podkreśliło wspólne ogłoszenie dokumentu przez byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego oraz Ursulę von der Leyen na konferencji prasowej, co przyciągnęło uwagę mediów z krajów europejskich. Ale i bez tej oprawy jest to bardzo ważny raport.

Po pierwsze dlatego, że ma szansę stać się mapą drogową dla Komisji Europejskiej. Ta, kierując się diagnozami Draghiego, może przygotować całościowy plan działań, który następnie zaprezentuje przywódcom krajów Unii oraz Parlamentowi Europejskiemu, tworząc coś analogicznego do ogłoszonego pod koniec 2019 r. Europejskiego Zielonego Ładu. Dla przypomnienia – jego wykonanie skonkretyzowano potem pakietem dyrektyw „Fit for 55”.

Po drugie, oto wreszcie na samych unijnych szczytach otwarcie powiedziano to, co od dawna wręcz wylewa się z setek specjalistycznych analiz ekonomicznych, a także doniesień mediów. Europa tonie, bo przegrywa na polu ekonomicznym z Chinami i Stanami Zjednoczonymi. Co gorsza, zwycięzcy nie zamierzają okazywać Staremu Kontynentowi łaski, lecz czerpać zyski z jego kumulowanego w przeszłości bogactwa, ponieważ w takich relacjach nie obowiązują zasady savoir-vivre’u, lecz chęć pomnażania zysków. A jeżeli jedyne, co się potrafi, to je oddawać, wówczas strona dominująca zyski po prostu bierze. Tak jak hiszpańscy konkwistadorzy, którzy od razu wzięli sobie bogactwo Inków i Azteków. Albo jak Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska przez długie dekady wysysająca bogactwo z Indii i Chin.

Czasy się zmieniły, ale reguła wykorzystywania czyjejś bezbronności w relacjach między państwami i działającymi pod ich egidą firmami pozostała ta sama, chociaż Draghi aż tak brutalnie tego nie ujął. Na konferencji prasowej delikatnie zaznaczył, iż bez wzrostu konkurencyjności kraje Unii „nie będą mogły być liderami w nowych technologiach, wzorem troski o klimat i niezależnymi graczami na światowej scenie”. Pominął też klęski z przeszłości, wiodące Unię w stronę ekonomicznej bezbronności.

Unia nie jest nieśmiertelna

.Niskie wskaźniki wzrostu unijnej gospodarki, wyraźnie przegrywającej rywalizację z wieloma państwami, w tym ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami, fatalna sytuacja w zakresie rozwoju i wdrażania innowacji, szybko zmniejszająca się liczba rodzimej ludności w państwach członkowskich, od lat kompensowana jedynie przez bardzo problematyczną politykę migracyjną, to przykłady tylko niektórych unijnych kłopotów. Mimo niemałej liczby głosów wręcz podważających w obliczu powagi istniejących problemów możliwość stworzenia harmonijnie i sprawnie funkcjonującej Unii wyraźna większość jej obywateli ciągle wierzy w realność szansy na stworzenie Wspólnoty, której trwała i stabilna przyszłość przestałaby być naszym stałym zmartwieniem. Niezależnie od głosów krytycznych, często słusznych, a niekiedy przesadzonych, z pewnością nie powinniśmy wątpić w istnienie takiej formuły funkcjonowania Unii, która przekonująco dbałaby o interesy społeczeństw wszystkich państw członkowskich, zapewniając im oraz całej Unii zgodne z naszymi wspólnymi aspiracjami miejsce w dynamicznie zmieniającym się świecie.

Niezależnie od utrudnień tego rodzaju do spraw, w których należy dążyć do szybkiego uzyskania zgody i poparcia państw członkowskich, zaliczyć można z pewnością następujące:

1. Uregulowanie zasady subsydiarności, czyli maksymalnie precyzyjne oddzielenie zakresu decyzji podejmowanych na szczeblu unijnym od decyzji pozostawionych w gestii poszczególnych państw – dzisiejsze debaty na ten temat, takie spraw sądownictwa czy sposobu dystrybucji unijnych środków przez państwa członkowskie, wręcz żenują niezależnych obserwatorów brakiem precyzji i stronniczością interpretacji.

2. Skuteczne działania na rzecz udoskonalenia zasad traktatowych, zapewniające właściwą legitymizację unijnych organów i większą profesjonalność ich działania, prowadzące w konsekwencji do poprawy bardzo dzisiaj dalekiego od doskonałości, a przecież kluczowo ważnego wizerunku funkcjonowania całej Unii oraz do uzyskania dla jej działań szerokiego poparcia społeczeństw państw członkowskich. Już 30 lat temu były przewodniczący Komisji Europejskiej Jacques Delors określił Unię terminem „oświecony despotyzm”, którego standardy – wobec niewielkich uprawnień Parlamentu Europejskiego – wyznaczają mianowani, niepochodzący z wyboru urzędnicy. Rezultatem tego jest nieprzejrzysty gąszcz prawnych i gospodarczych regulacji, tworzący wizerunek Unii nierozumiejącej problemów dzisiejszego świata.

3. Nadanie priorytetu polityce unijnej odpowiadającej na dominujące dzisiaj wyzwania, takie jak wewnętrzne i zewnętrzne bezpieczeństwo, wspomniana wyżej nieskuteczna i bardzo kłopotliwa unijna legislacja, często negatywnie wpływająca na wiele aspektów życia obywateli, a także na gospodarczą konkurencyjność państw członkowskich. Konkurencyjność gospodarki, tak ważna dla dobrostanu unijnych społeczeństw, jest dzisiaj rzeczywiście poważnie zagrożona. Liczne globalne rankingi dotyczące innowacyjności gospodarek, poziomu uczelni czy wydatków na B+R dowodzą jednoznacznie unijnej słabości w tym obszarze.

4. Konsekwentne tworzenie unijnej przestrzeni publicznej na drodze działań politycznych i medialnych, wspomaganych otwartymi debatami z obywatelami państw członkowskich. Byłoby to automatycznie promocją idei obywatelskiej sprawczości, której brak w Unii jest tak krytykowany. W szczególności w programach telewizyjnych poszczególnych państw, choćby tylko w telewizjach publicznych, powinny zaś powstać stałe audycje o tematyce europejskiej, ukazujące sprawy wykraczające poza pokazywane już dzisiaj prawie wyłącznie spory polityków danego kraju. Służyłoby to z pewnością podtrzymywaniu w społeczeństwach Unii proeuropejskich poglądów, sprawy bardzo ważnej wobec szerzącego się coraz bardziej eurosceptycyzmu.

„W żadnym wypadku nie powinniśmy jednak tracić nadziei na poprawę sytuacji – w zbyt wielu państwach członkowskich społeczeństwa stają się coraz bardziej świadome stojących przed Europą wyzwań i z pewnością będą konsekwentnie domagać się zmian, zapewne w formie zbliżonej do wyżej opisanej – jest w naszym wspólnym interesie aby do tych zmian doszło do nich jak najszybciej” – zaznacza w swoim artykule prof. Michał KLEIBER, redaktor naczelny Wszystko co Najważniejsze.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 listopada 2024