Ursula von der Leyen z Nagrodą Karola Wielkiego

Nagroda Karola Wielkiego za 2025 rok trafiła do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Doceniono rolę, jaką odegrała w utrzymaniu Europy zjednoczonej i gotowej do działania. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz uznał, że to do von der Leyen dzwoni się w sprawach Starego Kontynentu.
„W tej dekadzie wyłoni się nowy porządek międzynarodowy”
.W uzasadnieniu nagrody napisano, że von der Leyen reprezentuje interesy Europy niezależnie od tego, czy chodzi o pandemię, wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, czy o siłę europejskiej gospodarki.
W przemówieniu wygłoszonym na uroczystości w Akwizgranie niemiecka polityczka i europejska przywódczyni podkreślała, że Europejczyków łączy „historia – brutalna i piękna zarazem”. „Dzielimy nie tylko wspólne marzenia, ale także wspólne koszmary. I to nas łączy” – zaznaczyła.
Ursula Von der Leyen powiedziała, że tym, co jest istotą Europy, jest gotowość do reformy, zmiany, działania. Podkreśliła, że takim projektem na przyszłość powinno być budowanie niezależnej Europy poprzez inwestowanie w bezpieczeństwo, konkurencyjność oraz poprzez „ponowne zjednoczenie Europy” z Ukrainą, krajami Bałkanów Zachodnich, Mołdawią i „miejmy nadzieję” Gruzją.
„Wiem, że dla niektórych brzmi to strasznie. Ale w swej istocie chodzi o naszą wolność. Jak od dawna wiedzą mieszkańcy Europy Środkowej i Wschodniej, wolność osobista jest możliwa tylko wtedy, gdy istnieje zbiorowa niezależność” – zaznaczyła szefowa KE. Jak przekonywała, gdy na świecie następuje wstrząs, Europa nie może siedzieć bezczynnie, czekając, aż powrócą spokojne czasy.
Jak podkreśliła Ursula von der Leyen, chociaż NATO i partnerzy transatlantyccy odgrywają istotną rolę w utrzymaniu pokoju na kontynencie, to być może za ich sprawą „myśleliśmy, że czasy względnego pokoju się utrzymają”.
Przypomniała, że „kraje bałtyckie, Polska i kraje Europy Środkowej i Wschodniej ostrzegały”. „Ich walka o wolność od sowieckiego ucisku skonfrontowała ich z trudnościami, o których wielu innych zapomniało. To doprowadziło nas do pewnej formy samozadowolenia, myśleliśmy, że możemy polegać na dywidendzie pokoju. Ale te czasy już minęły. Wrogowie demokratycznej i otwartej Europy z powrotem się zbroją i mobilizują, czego najlepszym przykładem jest brutalna i bezwzględna wojna Putina przeciwko Ukrainie” – podkreśliła przewodnicząca KE.
„W tej dekadzie wyłoni się nowy porządek międzynarodowy. Jeśli nie chcemy po prostu zostać skonfrontowani z konsekwencjami, jakie będzie to miało dla Europy i świata, musimy temu porządkowi nadać kształt” – oświadczyła von der Leyen.
W uroczystości wziął udział niemiecki kanclerz Fredrich Merz. „Henry Kissinger nie mógłby dziś powiedzieć, że nie wie, do kogo dzwonić, by omówić sprawy europejskie. Byłaby to Ursula von der Leyen” – powiedział. Jak dowodził Fredrich Merz, szefowa KE udowodniła to w negocjacjach dotyczących ceł, które prowadzi w imieniu UE nie tylko ze Stanami Zjednoczonymi, ale także z Chinami.
Von der Leyen, urodzona w Brukseli w 1958 roku, od lat 90. należy do partii niemieckich chadeków, CDU. W latach 2005-2019 była ministerką w kolejnych rządach RFN kanclerz Angeli Merkel, m.in. pracy i obrony. W 2019 roku została przewodnicząca Komisji Europejskiej. Po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku utrzymała stanowisko na kolejną kadencję.
Do kogo może trafić Nagroda Karola Wielkiego?
.Nagroda Karola Wielkiego jest przyznawana od 1950 roku osobom zasłużonym dla promowania pokoju i jedności w Europie. Wśród laureatów nagrody znaleźli się m.in. Winston Churchill, Jean Monnet, Robert Schumann, Konrad Adenauer oraz Bill Clinton.
Laureatami nagrody jest też trzech Polaków: św. Jan Paweł II, premier Donald Tusk, a także szef MSZ w latach 1997-2000 Bronisław Geremek.
W poprzednich latach nagrodę otrzymali: przewodniczący Konferencji Rabinów Europejskich Pinchas Goldschmidt (2024), prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (2023), liderki białoruskiej opozycji demokratycznej Swiatłana Cichanouska, Maryja Kalesnikawa oraz Wieranika Cepkała (2022).
Karol Wielki, frankijski władca, bywa uznawany za ojca zjednoczonej Europy. Jego państwo obejmowało tereny dzisiejszej Francji, państw Beneluksu, Niemiec, Szwajcarii, Austrii oraz północnych Włoch, a wpływy sięgały Słowiańszczyzny i Półwyspu Iberyjskiego. Najważniejszą siedzibą Karola Wielkiego był Akwizgran, gdzie po śmierci w 814 roku został on pochowany.
Narody i suwerenność
.Różne są podstawy wspólnoty. Istnieją narody organiczne, oparte na podstawach naturalnych, takich jak przynależność etniczna (rasa), wspólna historia, język, religia i kultura. Są też narody obywatelskie, oparte na dobrowolnej akceptacji zasad i praw. Często traktuje się narody obywatelskie jako formę wyższą, opartą na świadomej woli, a nie na historycznym przypadku – pisze Jan ŚLIWA.
Francuski myśliciel Ernest Renan wygłosił 11 marca 1882 na Sorbonie referat „Co to jest naród?” (Qu’est-ce qu’une nation?). Było to 11 lat po przegranej przez Francję wojnie z Prusami, gdy gruntowały się nowoczesne europejskie nacjonalizmy, które (o czym Renan nie mógł wiedzieć) po kilku dekadach doprowadziły do dwóch wojen światowych. Stąd aktualność tego pytania, czym właściwie jest naród.
Według Renana „naród to dusza, zasada duchowa”. Dwa są elementy tworzące tę duszę. Jeden jest w przeszłości – wspólne wspomnienia, dążenia i ofiary. Bardziej od triumfów łączą cierpienia, ponieważ wyznaczają przyszłe wspólne wysiłki. Drugi element leży w teraźniejszości – pragnienie wspólnego życia, chęć podtrzymywania i rozwoju otrzymanego dziedzictwa. „Istnienie narodu jest codziennym plebiscytem, tak jak istnienie jednostki jest ciągłą afirmacją życia”. Narody nie są wieczne same z siebie. Bez woli obywateli giną. Pamięć jest ważna, ale co i jak pamiętać? Renan przypomina zawiłą historię Francji, historię podbojów i przelewanej krwi, jak podczas masakry w noc św. Bartłomieja. Co do podbojów, z rzymskiego podboju celtyckiej Galii powstała kultura galijsko-rzymska. Kolejni najeźdźcy, germańscy Frankowie. nadali krajowi jego nazwę, ale język pozostał romański – dzięki lokalnym matkom i piastunkom. W ten sposób kolejna fale ludności składały się na współczesną Francję. Renan twierdzi, że oprócz pamięci ważne jest zapominanie, zapominanie o dawnych aktach przemocy, tak by można było żyć razem. Rozumiem to tak, że brutalną nagą prawdę lepiej zostawić historykom i nie bronić się przed mitami, które przyczyniają się do spójności. Jako przeciwieństwo takiego stapiania się narodu wskazuje na Czechy (pod Habsburgami), gdzie element czeski i niemiecki rozdzielone są jak oliwa i woda w szklance.
Naród oparty na „duszy”, czyli wspólnej świadomości i woli jest trwalszy, niż gdy jest wyznaczony przez czynniki zewnętrzne. Tak jak czynnikiem jednoczącym był król i dynastia, ich brak nie kończy życia narodu. Doświadczyła tego Francja, gdzie po rewolucji poddani będący własnością króla stali się obywatelami. Kraje sąsiednie miały ochotę na rozbiory, podobne jak równocześnie w Polsce, jednak republika się obroniła. Jeszcze silniej świadczy o tym Polska, gdzie nie król posiadał naród, lecz naród wybierał sobie króla. Dlatego też naród polski przetrwał ponad wiek bez władcy.
Osiemnastowieczna pruska armia, wytrenowana bezmyślnym drylem, działała jak sprawny automat. Kule spadały na żołnierzy, którzy dalej szli równym krokiem. Ale gdy zabrakło dowódcy, nie wiedzieli co robić. Polacy za to działają bardziej chaotycznie, ale gdy zabraknie dowództwa i państwa, co się dość często zdarza, pojawia się pospolite ruszenie. Organizuje się Armia Krajowa, o strukturze rozproszonej, przez to bardziej odporna na ataki, Techniczną analogią jest Internet, wynaleziony podczas zimnej wojny, działający nawet po ataku atomowym. A gdy brakuje rozkazów, każdy się domyśla, co robić.
Różne są podstawy wspólnoty. Istnieją narody organiczne, oparte na podstawach naturalnych, takich jak przynależność etniczna (rasa), wspólna historia, język, religia i kultura. Są też narody obywatelskie, oparte na dobrowolnej akceptacji zasad i praw. Często traktuje się narody obywatelskie jako formę wyższą, opartą na świadomej woli, a nie na historycznym przypadku. Za takie uważane są narody Północy i Zachodu, podczas gdy Południe i Wschód to obszar tradycji plemiennych. Stoi za tym poczucie wyższości bardziej jakoby rozwiniętych i nowoczesnych społeczeństw. Do przyczyn takiego stanu rzeczy należy geografia i historia. Łatwiej jest tolerować różnorodność w kraju wyspiarskim jak Wielka Brytania lub zajmującym pół kontynentu między oceanami jak USA. Tak ma też Francja, sześciokąt między morzami i górami, z krótką granicą lądową. Sprzyja to też powstawaniu silnego państwa. które gwarantuje stabilność. Natomiast na równinach Europy Wschodniej bez naturalnych granic, po których hulają rozmaite armie, trzeba się trzymać razem, zwłaszcza że własne państwo czasem bywa, a czasem nie. Jak różne jest to od Anglii, która ostatnio została podbita prawie tysiąc lat temu, w 1066.
W praktyce obie te zasady są wymieszane. Tacy Anglicy jak najbardziej posiadali poczucie wyższości, w tym rasowej. W dziełach o ludności Ziemi, znajdowały się klasyfikacje ras ludzkich, od Pigmeja do londyńskiego gentlemana. Niemcy są przykładem narodu, który w pewnym okresie opierał się na ściśle zdefiniowanej rasie (pomiary czaszki), a po upadku nazizmu się od tych idei odciął (musiał odciąć) i próbuje się zdefiniować na podstawie wierności konstytucji, akceptując i promując różnorodność etniczną. Czy szczerze, to inna historia. Stany Zjednoczone są tyglem, w którym może rozpuścić się każdy. Tym niemniej życie jest tam łatwiejsze, jeżeli należy się do WASP (White Anglo-Saxon Protestant). Ktoś wykazał, że skład senatu USA jest bardziej spetryfikowany niż chińskie Politbiuro.
Można się też uważać za naród wybrany lub mieć poczucie specjalnej misji. Zwłaszcza dawniej wyznacznikiem tożsamości była religia. Wiara w świętość sprawy narodowej jest mocną motywacją. Znamy to z naszej polskiej tradycji – ksiądz Kordecki, ksiądz Skorupka. Można to interpretować
jako wspieranie wojowniczego nacjonalizmu przez Kościół, albo jako wierną służbę dla społeczeństwa, z którego się wyrosło. Oczywiście dla mnie ksiądz, udzielający ślubów i ostatniego namaszczenia w walczącej Warszawie, jest kimś pozytywnym, a zatrudniony przez Putina pop, błogosławiący armię okupacyjną – już mniej.
Realne narody są wymieszanymi społecznościami o różnorodnym składzie i różnych poglądach. W krajach, które dopuściły masową imigrację, najpierw zarobkową, potem nielegalną, tworzy się alternatywne społeczeństwo. W pewnych dzielnicach to imam decyduje, co jeść w stołówce i jak się ubierać na ulicy. Jedyny pomysł liberalnych elit, to rozprowadzić problem po wszystkich krajach. Są to rozwiązania dla może tysięcy imigrantów, a przybyć mogą setki tysięcy i miliony. Parę lat temu zastanawiałem się nad tym, co z tą masą ludzi ma się stać za 10, 20 lat. Będą wegetować na zasiłku w obozach uchodźców? Tłumy młodych mężczyzn bez kobiet, bez zajęcia? Nie widzę żadnej koncepcji, trzeba ich przepchać przez granicę i tyle. Będzie nie naród, lecz ludność zamieszkująca terytorium. To mieszanka wybuchowa, eksplozja jest kwestią czasu. A w międzyczasie dba się tylko o to, by do władzy nie doszli populiści.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-narody-i-suwerennosc/
PAP/MB