USA to nie tylko partner Europy, ale też dobry sojusznik - Radosław SIKORSKI

Ciężar globalnego przywództwa powinien zostać podzielony między Europę i USA, a pierwszym warunkiem do tego jest wzrost wydatków na obronność - powiedział w wywiadzie dla rumuńskiej telewizji Digi24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Ciężar globalnego przywództwa powinien zostać podzielony między Europę i USA, a pierwszym warunkiem do tego jest wzrost wydatków na obronność – powiedział w wywiadzie dla rumuńskiej telewizji Digi24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

„Za pięć lat Europa powinna stworzyć struktury, które umożliwią jej autonomiczne działanie”

.”USA – to nie tylko partner (Europy), ale też dobry sojusznik. Tu Rumunia i Polska są tego samego zdania: oba kraje mają na swoich terytoriach (amerykańskie) systemy obrony Aegis, bazy antyrakietowe i amerykańskie wojska (…). Wierzymy, że nasze kraje powinny być dobrymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych, niezależnie od tego, kto sprawuje władzę, czy w Bukareszcie i Warszawie, czy w Waszyngtonie” – stwierdził Sikorski, który udzielił wywiadu Digi24 w trakcie swojej czwartkowej wizyty w Rumunii.

Szef polskiej dyplomacji zastrzegł zarazem, że Europa powinna stać się bardziej niezależna w dziedzinie obronności, bo Amerykanie są skupieni w regionie Indo-Pacyfiku i „mogą zdarzyć się okoliczności, w których nie będą w stanie nam pomóc”.

„Dobrym sposobem na osiągnięcie tego celu byłoby zawarcie umowy ze Stanami Zjednoczonymi, zgodnie z którą powinniśmy być w stanie samodzielnie stawić opór zagrożeniom niższego rzędu, tak aby ciężar globalnego przywództwa został podzielony między Europę i Stany Zjednoczone” – stwierdził Sikorski.

Jak powiedział, pierwszym warunkiem jest wydanie większej sumy pieniędzy, co – jak zauważył minister – Polska i Rumunia zaczęły robić przed innymi. Po drugie, „za pięć, maksymalnie 10 lat” Europa powinna stworzyć struktury, które umożliwią jej autonomiczne działanie. „Może być to europejski filar NATO, wykorzystujący struktury dowodzenia Sojuszu” – stwierdził.

Do końca dekady powinniśmy być w stanie powstrzymać Władimira Putina – Radosław Sikorski

.”Osobiście wyobrażam sobie też, że działamy jako Unia Europejska. Za kilka lat mamy mieć zdolność szybkiego reagowania, brygadę z pomocnikami. I to jest minimum. Do końca dekady powinniśmy być w stanie powstrzymać Władimira Putina” – powiedział minister, powtarzając swoje wcześniejsze ostrzeżenie, że do 2030 r. UE musi być gotowa odeprzeć ewentualny atak Rosji.

Zapytany o to, jaką rolę mogłyby odegrać Polska i Rumunia w „koalicji chętnych” państw gotowych wspierać Ukrainę, której przewodzą Londyn i Paryż, odpowiedział, że tu Warszawa i Bukareszt mają „instynktownie podobne podejście”. „Myślę, że oba kraje chcą być częścią tej operacji, częścią reasekuracji Ukrainy. Uważamy jednak, że naszym głównym zadaniem jest ochrona węzłów logistycznych” – powiedział.

Sikorski przyznał też, że „jest coraz trudniej” utrzymać jedność w UE wobec nacisków Rosji. Minister stwierdził, że być może należy odejść od zasady jednomyślności w UE w obszarze sankcji i obronności, które można byłoby rozstrzygać „jednomyślnością minus”. „Nie możemy uczynić Europy bardziej odporną, jeśli wysiłki te są sabotowane przez jeden kraj” – dodał.

Czarnowidztwo nie pomoże. Pomogą decyzje i poświęcenie

.Europejczycy czują się jak między młotem a kowadłem. Rosja Władimira Putina atakuje nie tylko Ukrainę, ale cały system, który zapewnia ponad 500 milionom ludzi (w znacznym stopniu) wolność, bezpieczeństwo i dobrobyt. Potężniejsza od brudnych pieniędzy, propagandy, sabotażu i dywersji jest śmiercionośna taktyka „dziel i rządź”, której przykładem jest niedawny rozłam w Sojuszu Atlantyckim. Jeśli hegemon europejskiego bezpieczeństwa staje po stronie Rosji, nie tylko Ukraina wydaje się skazana na zagładę. Co w takiej sytuacji mają począć Europejczycy?

Jedną z opcji jest paniczne zastygnięcie w bezruchu. Może wszystko samo ucichnie. Może Donald Trump zrozumie, że Stany Zjednoczone potrzebują Europy. Może Putin przesadzi lub umrze. Może jednorożce zbiegną po tęczy prosto na plac Czerwony. A może nic nie da się zrobić. Nasz los jest przesądzony. Bez amerykańskiego wsparcia wojskowego Europa będzie miała problem, by się obronić. Jeśli USA staną się naszym wrogiem, nie będzie na to żadnych szans. Wobec tego jedyne, co nam pozostaje, to wynegocjować kapitulację. Dać Putinowi i Trumpowi to, czego chcą, i mieć nadzieję, że nie wyrządzą nam zbyt dużej krzywdy. „Lepiej być czerwonym niż martwym”, jak mawiali niektórzy w czasach zimnej wojny.

Europejscy liderzy opinii nie powinni jednak kształtować takiego myślenia w społeczeństwie. Musimy mówić prawdę i opisywać zagrożenie jako bezpośrednie i egzystencjalne, ale jednocześnie wyjaśniać, jak sobie z nim poradzić.

Liczby mówią same za siebie. Stany Zjednoczone nie są jedynym gospodarczym supermocarstwem – Unia Europejska również nim jest. Jeśli Trump chce czysto transakcyjnych relacji z Europą, to przegrane będą obie strony, nie tylko Europejczycy. Nie możemy zmusić Stanów, by nas broniły. Ale możemy jasno powiedzieć, że ataki – cła, napady złości lub cokolwiek innego – będą miały wysoką cenę. Twarde negocjacje dają porządną nauczkę.

Tekst Edwarda LUCASA dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/edward-lucas-rosja-wladimira-putina-atakuje-europa-sie-broni/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 marca 2025