W jaki sposób policja namierza konta szerzące dezinformację
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Czesław Mroczek poinformował, że policja namierzyła w internecie konta społecznościowe szerzących dezinformację związaną z powodzią. Celem takich działań jest próba wywołania paniki – powiedział polityk.
Konta dezinformujące utrudniają walkę z żywiołem
.W radiowej Trójce wiceszef MSWiA wyjaśnił, że dezinformacja ta polegała m.in. na zawyżaniu liczby ofiar śmiertelnych powodzi, podawaniu przekazów, że służby sobie nie radzą oraz szerzeniu nieprawdziwych, zawyżonych doniesień o stanach wody, co „podbijało poczucie zagrożenia”.
„W kilku przypadkach trwa postępowanie zmierzające do postawienia zarzutów utrudniania akcji ratunkowych” – poinformował wiceminister.
Czesław Mroczek pytany o skargi samorządowców na słaby przepływ informacji ze sztabu kryzysowego na początku powodzi powiedział, że w ramach ustawy o zarządzaniu kryzysowym to wójt, burmistrz czy prezydent jest odpowiedzialny za zarządzanie kryzysowe przy użyciu służb państwowych.
„To jest elementarz władzy samorządowej. (…) W każdym urzędzie jest specjalna księga, gdzie są procedury postępowania kryzysowego. Trzeba ją otworzyć i postępować punkt po punkcie, nie można się tego uczyć w trakcie kryzysu” – powiedział wiceminister. „Nie wszyscy ciężar tego zarządzania udźwignęli” – ocenił.
Wrocław jest gotowy
„Ta katastrofa ma też miejsce w innych krajach Europy Środkowej – w Czechach, na Węgrzech, w Austrii, Słowacji. Istnieją solidarność oraz współpraca pomiędzy krajami naszego regionu, który został dotknięty przez tę powódź. Obserwuję przede wszystkim wymianę informacji i intensywne korzystanie z nowego europejskiego systemu satelitarnego Copernicus, umożliwiającego obserwację Ziemi. Te informacje są dostępne dla wszystkich państw – wśród nich są: Węgry, Słowacja, Polska, Rumunia. Informacje te są także przetwarzane przez różne instytucje, z którymi współpracujemy.
Nasza dyskusja o rezolucji w Parlamencie Europejskim w sprawie pomocy pokazała, że pomimo różnic politycznych czy też różnic w ocenie skali katastrofy wszyscy są zgodni, że po pierwsze, trzeba reagować, po drugie, szybko reagować, a po trzecie, zmniejszać biurokrację i doprowadzać do sytuacji, w której pomoc dla powodzian jest adekwatna i szybka.
Jeśli natomiast chodzi o Wrocław, to jest on zawsze gotowy, jednak ta gotowość oczywiście nie oznacza bezpieczeństwa. Trzeba pamiętać, że mierzymy się z potężnymi siłami natury. Katastrofy tego typu mają nieprzewidywalny przebieg. Są bardzo często nieobliczalne, nie da się wszystkich zjawisk przewidzieć i na to też musimy być przygotowani.
Zanim nadejdzie kolejna taka katastrofa – za 5, 10, 20 lat – system rozmaitych zabezpieczeń powinien być poprawiany i rozwijany. Aczkolwiek nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed każdą katastrofą, bo nie ma państwa, które posiada takie środki finansowe i możliwości techniczne, które by to umożliwiały. Druga rzecz to oczywiście edukacja. Trzecią z kolei jest to, że musimy pamiętać, iż pewne elementy tej katastrofy są pokłosiem działania ludzi. Wycinka drzew (czasami kompletnie bezsensowna), zabetonowywanie miast (czyli tzw. „betonoza”), stopień urbanizacji terenu, lekceważenie natury (budowanie obiektów mieszkalnych, a czasami także nawet infrastruktury krytycznej w miejscach zagrożonych powodzią). O tym wszystkim musimy pamiętać” – pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Bogdan ZDROJEWSKI, w latach 1990-2001 prezydent Wrocławia.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB