„W kwestii imigracji tabu upadają” - Le Monde

Wiodąca francuska centrolewicowa gazeta le Monde odnotowuje zmianę politycznego paradygmatu w kwestii migracji w Europie.

Wiodąca francuska centrolewicowa gazeta le Monde odnotowuje zmianę politycznego paradygmatu w kwestii migracji w Europie. Niedawne decyzje Niemiec i Polski odegrały w tym kluczową rolę. Wszystkie oczy zwrócone są teraz na Bałkany.

Le Monde, zmiana paradygmatu

.Nie jest to wydarzenie bez znaczenia. Gazeta Le Monde, która dotąd zdecydowanie sprzeciwiała się jakiejkolwiek polityce mającej na celu ostrą walkę z nielegalną imigracją, została zmuszona do przyłączenia się do ideologicznego przewrotu dokonującego się w coraz większej liczbie krajów europejskich. Artykuł Philippe’a Jacqué, opublikowany w wydaniu z 18 października 2024 r., zaczyna się od odkrywczego zdania: „W Europie tabu w kwestii migracji upadają jedno po drugim”. Na posiedzeniu Rady w Brukseli szefowie państw i rządów Unii Europejskiej przedstawili swoje propozycje dotyczące kontroli przepływu nielegalnych imigrantów.

Nawet przewodnicząca Komisji, Ursula von der Leyen, przyłączyła się do tego ruchu, „wysyłając im list obiecujący nowe europejskie prawodawstwo ułatwiające wydalanie”. „Obecnie powroty są jednym ze słabych punktów europejskiego systemu, a mniej niż 20% osób, których wnioski o azyl zostały odrzucone, wraca do swojego kraju”, komentuje nawet „gazeta referencyjna”. Są to komentarze, których zwykle nie czyta się ani nie słyszy w mediach pokroju Le Monde.

Ten powiew świeżego dziennikarskiego powietrza nie wziął się znikąd. Aby to osiągnąć, coraz więcej krajów europejskich musiało przyjąć ostrzejsze środki przeciwko nielegalnej imigracji. Konkretnie, to wrześniowa decyzja socjaldemokratycznego kanclerza Olafa Scholza o przywróceniu kontroli granicznych w Niemczech w odpowiedzi na ataki islamistów i postępy prawicowej AfD wywołała ideologiczne trzęsienie ziemi wśród europejskich elit.

W ślad za tym centrowy rząd premiera Donalda Tuska ogłosił zamiar „częściowego zawieszenia prawa do azylu dla migrantów, którzy nielegalnie przedostają się przez białoruską granicę”. Dziennik zauważa, że ustawa o podobnej treści została przyjęta w Finlandii w lipcu i że „kraje bałtyckie są gotowe do przyjęcia podobnych przepisów”.

Czy Bałkany zostaną wezwane do udziału?

.Mimo to Philippe Jacqué przyznaje, że kilka krajów próbowało już wcześniej przejąć inicjatywę: „niektóre państwa członkowskie, takie jak Dania, Austria i Włochy, prowadziły w ostatnich miesiącach kampanię mającą na celu wprowadzenie tych „innowacyjnych rozwiązań” do europejskiej agendy politycznej”. Wskazuje nawet, że Giorgia Meloni, premier Włoch, „uczyniła walkę z imigracją swoim priorytetem”.

Jeśli chcemy dotrzeć do sedna sprawy, musimy zdać sobie sprawę, że walka z nielegalną imigracją jest w programie europejskich partii prawicowych od lat, jeśli nie od dziesięcioleci. Niezależnie od tego, czy chodzi o Węgry Viktora Orbana, Polskę PiS, czy Włochy Giorgia Meloniego i Matteo Salviniego, kraje, które do tej pory próbowały ograniczyć napływ nielegalnych imigrantów, spotykały się z ostracyzmem ze strony instytucji europejskich, jeśli nie z otwartym sprzeciwem ze strony brukselskiej Komisji i praktycznie wszystkich mediów lewicowych, centrowych, a nawet centroprawicowych. Nie wspominając już o postaciach politycznych i medialnych, takich jak Francuzi Jean-Marie le Pen i Éric Zemmour, którzy przez lata musieli cierpieć z powodu gniewu europejskiego establishmentu.

Jakie środki i jakie rezultaty? Połączone wysiłki państw członkowskich UE zaowocowały „zmniejszeniem o 42% liczby nielegalnych wjazdów w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2024 r., przy 166 000 przekroczeń zarejestrowanych przez agencję Frontex”. Ale to nie wszystko: „szefowa europejskiego organu wykonawczego chce pójść znacznie dalej. Proponuje zbadanie „innowacyjnych rozwiązań” w celu zwalczania nielegalnej imigracji, czy to poprzez outsourcing procedur azylowych poza Europę, jak to robią Włochy w Albanii, ułatwianie wydaleń do krajów trzecich, czy też tworzenie ośrodków powrotów”.

Wymaga to porozumień z krajami pochodzenia i tranzytowymi, takimi jak Tunezja, Egipt, Liban, Senegal i Mali. Również w tym przypadku Włochy pokazały drogę: Giorgia Meloni podpisała już takie umowy z niektórymi z tych krajów, a Silvio Berlusconi również to robił za czasów, gdy był premierem, za co był zresztą bardzo krytykowany. Włochy zainaugurowały również działalność ośrodka azylowego w Albanii, do którego przekierowywani będą nielegalni imigranci „uratowani” na morzu. „Nie mniej niż 880 miejsc powinno być ostatecznie dostępnych, aby pomieścić tych niedoszłych imigrantów do Europy”, dodaje Le Monde.

Wreszcie, dziennik sugeruje zwiększenie liczby takich ośrodków na Bałkanach Zachodnich, stawiając ich ewentualne wejście do UE na stole negocjacyjnym: „Tworzenie takich ośrodków w krajach kandydujących ma wiele zalet. Jeśli chcą one pewnego dnia przystąpić do Unii, muszą przestrzegać pewnych standardów praw człowieka, które kwalifikowałyby je do przyjęcia tych ośrodków”, pisze Philippe Jacqué, cytując europejskiego dyplomatę. Jest to kontrowersyjny sposób wywierania presji na kraje takie jak Bośnia, Albania, Macedonia Północna i Serbia, ponieważ nie ma oczywistego związku między obozami dla migrantów a „prawami człowieka”, a jeśli kraje te przystąpią do UE, obozy będą musiały zostać zamknięte lub przeniesione w inne miejsce.

Nathaniel Garstecka/Wszystko co Najważniejsze

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 października 2024