W Świętokrzyskiem odkryto skamieniałości nieznanego płaza sprzed 250 mln lat
Mieszkaniec gminy Pawłów w województwie świętokrzyskim znalazł skamieniałości czaszki nieopisanego dotąd płaza sprzed około 250 mln lat. Znalezisko po oględzinach dokonanych przez naukowców z PAN trafiło do Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.
.Jak poinformowało Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach skamieniałości została znaleziona przez Karola Kwiatka, mieszkańca gminy Pawłów (pow. starachowicki), który podczas przeglądania materiału skalnego, kupionego pod budowę domu, na kilku kamieniach zauważył dziwne odciski. Zamieścił ich zdjęcia na forum paleontologicznym, gdzie zwrócili na nie uwagę naukowcy z Instytutu Paleobiologii PAN w Warszawie.
„Jest to odcisk czaszki płaza z grupy kapitozaurów, który żył na tych ziemiach około 245-250 mln lat temu. Wyglądem przypominał krokodyla i mógł osiągnąć około 2,5 metra długości” – poinformował prof. Tomasz Sulej z Zakład Paleobiologii Ewolucyjnej PAN.
„Jest to o tyle wyjątkowe, że do tej pory nigdzie na świecie nie opisano takiego okazu z takim ułożeniem wcięcia usznego, oczodołów i szwów między kośćmi. Wiemy na pewno, że jest to płaz z grypy kapitozaurów, ale nie wiem jaki, wygląda, że jest to nowy rodzaj i na dodatek dosyć niezwykły” – dodał naukowiec.
W kontekście odkrywanych skamieniałości pojawia się pytanie o możliwość ponownego przywrócenia do życia wymarłych gatunków. Problematykę związaną z potencjalnym wskrzeszaniem wymarłych gatunków podejmuje na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” Martyna MOLAK-TOMSIA, adiunkt w Muzeum i Instytucie Zoologii PAN oraz członkini Polskiego Towarzystwa Nauk o Człowieku i Ewolucji.
„Poza teoretycznymi możliwościami należy jednak wyjaśnić kilka kwestii. Po pierwsze, nie wiemy, czy efektem takiego eksperymentu będzie faktycznie wskrzeszenie wymarłego stworzenia, czy raczej pewna forma mutacji już istniejącego, np. słonia indyjskiego. Wiemy, że DNA nie jest jedynym elementem, który wpływa na funkcjonowanie istoty żywej. Nie jest więc do końca pewne, w jakim stopniu odtworzone zwierzę będzie wyglądało i funkcjonowało jak jego wymarły pierwowzór ani jak te ewentualne różnice wpłyną na jego rozwój i przeżywalność.”
„Deekstynkcja jest bardzo droga i potencjalnie mało efektywna. Żeby taki eksperyment miał jakikolwiek sens i osiągnął swój cel, którym jest odtworzenie populacji wymarłego gatunku, niezbędne jest powołanie do życia kilkudziesięciu jego przedstawicieli, którzy muszą różnić się genomem. Występuje także problem ekologiczny. Stworzenia oddziałują na ekosystem, w którym funkcjonują. Powołanie do życia populacji, która wymarła, nawet na skutek ludzkiego działania, może w istotny sposób zachwiać równowagą ekosystemu. ” – pisze Martyna MOLAK-TOMSIA w tekście „Dinozaurów nie wskrzesimy. Ale co z wymierającymi gatunkami?” [LINK]
Eksponat prezentowany będzie na wystawie paleontologicznej w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.
PAP/Wiktor Dziarmaga/WszystkoCoNajważniejsze/MAC